Newspaper Page Text
„ZG0D8“ OPHZ.fi.P. WYOCOUZI w EAZDY CZWAKTKt Biuro Z ark Contr. Z.N.P. mirtu alą » domu wlur ym d o. i W-104 W Din •ton Ht Chicago. lii Warolklo luty w ipriwick iilnll. 7-*«lą/ku ora* koroapoudoncyo do ta i t*dul>ntr nalany prioaylaC pod odro T. K HELINSKI. KU-1<M W. Dirialoo M., Cbicifo, III*. Ktnku; bankowa, pocztowo l plo nM*a prneoytaf naloty pod ad rotom' U. MAJEWSKI. IW IM W. DItUIob ot.. Chicago. III*. KoroopondoncTadotrctąco Kodakeyl „Zgody praaayłat naloty pod adz S. BAB8ZCZEW8KI, ltt-10* W. DiyUIod at.. Chicago. Ula Wnolklo zat luty wopiawaib adn.1. nlatracyjnych „Zgody". crioaian i ro bot urukaiakicb naloty adrooewad do aokrclarza ..Zgody"! J. 0LBIN8K1, 103-104 W. Z>łvUloo »t t Chicago uia ORGAN ZWIĄZKU NARODOWEGO POLSKIEGO W STANACH ZJEDNOCZONYCH PÓŁNOCNEJ AMERYKI. NO. 52. (No. 16 Wydaoia dla niewiast). Chicago, 111., Czwartek dnia 27-go Grudnia 1900 roku. ~ ' - - --1 . THE WEEKLY “ZdflDfl” APPBARING EVBRY THUR8DAT U tb* offictal org ia of tho Pelith National Alhacca U 8. N. A. 8 BARSZCZEWSKI. Editor. CScai 102- 104 We.t Dietla* Btraat CHICAOO. ILLINOIS Ali hualnmi ccinm-lnica tlona(bali be nddre*»*Hl: The Pohab Weekly ..Zgoda’*. ine-1'H W. DUUion et.. Chicago. Ilia Ali communicationa to tho Pollah NaflAlllar.ro »b.ll bo a<l<lraaood; T M HELINSKI, Oen'1 Socreury. 10d-lM W. DiTiaion ot., Chicago, lila Kok 19. Nowy rok — nowe stulecie I. Wstępując w Nowy Rok, wstę pujemy tym razem i w nowe stule cie. Gdy zatem kończymy stulecie, trzebaby nam raczej takowe w zu pełności uwzględnić, aniżeli tylko rok ostatni, którego wypadki i tak są bez wątpienia w żywej pamięci wszystkich tych, którzy choć jednę gazetę czytają, którzy w wieku wielkiego postępu i powszechnej cywilizacji troszczą się o oświatę, o cywilizację własną, osobistą, a nie siedzą za piecem będąc ciem nymi, jak tabaka w rogu. Jakżebyśmy jednak byli w sta nie na tern miesscu choć krótki dać pogląd na to wszystko, co nam i całemu światu przyniósł wiek XIX, składający obecnie sędziwą głowę na stopniach, prowadzących do bram przeszłości?! W kilka sło wach tak wielkiego zadania doko nać nie można. To też tylko to i owo z ubiegłego stulecia poruszyć lub przypomnieć możemy. Biorąc liistorję powszechną do ręki, spotykamy się zaraz na wstę pie tego "wieku z wielkim i sław nym mężem, zwracającym na siebie uwagę całej Europy. Jestto cesarz francuzki Napoleon Bonnparte, którego imię w dziejach polskiego narodu zapisane jest ognistemi głoskami, bo i pierwsza pieśń nasza narodowa: „Jeszcze Polska nie zginęła” chwałę jego głosi w sło wach : „Przejdziem Wisłę, przejdziem W artę, Będziem polakami. Dał nam przykład Bonaparte, Jak zwyciężać mamy!” Trudno byłoby tutaj obszernie o Napoleonie się rozpisywać, ale ja kiekolwiek jest zdanie o nim, każ dy, kto zna choć pobieżnie historję narodu swego, przyznać musi, że rozbudził on silnie w polakach, przygnębionych rozbiorem Polski przez Prusy, A ust rję i Rosję, uczu cie narodowe i miłość Ojczyzny, a był niejnko biczem Bożym dla rzą dów załłorczych. Po pobiciu pru saków 180G r. pod Jeną. gdzie im zabrał 40,000 jeńców, ;j0 chorągwi i 300 dział, przemówił Napoleon do deputaeji polskiej: „Polacy, dla Was to zrządziła Opatrzność cud mojego zwycięztwa. Francja nie uznała nigdy rozbioru Polski, a pa mięta i szanuje usługi, jakie Pol ska Europie oddała. Los wasz w ręce waszej. Czego chcą szczerze miljony ludu, to w końcu stać się musi. Francja życzy wam odrodzę* nia”. I zapal ożywił cały naród w krnju i zagranicą. Do Polski wra cali legjoniści, którzy byli przy dzieleni do wojsk francuzkich i włoskich pod dowództwem Dąbrow skiego, którego chwałę głoszono w pieśni, już wyżej wspomnianej: „Marsz, marsz. Dąbrowski Z ziemi włoskiej do Polski, Za Twoim przewodem Złączym się z narodem!” Polacy oddali wówczas wielkie przysługi Napoleonowi, jako to dnia 8 lutego 1807 roku w bitwie pod Iławą, w której padło 18,000 rosjan, którzy pomagali prusakom, gdyż wojska pruskiegb już prawie nie było, i 14 czerwca w zwycięz kiej bitwie pod Frydlandem. w któ. fej padło ló.OOO moskali. Tu od znaczyli się świetnie polacy pod Dąbrowskim, a mianowicie pułk jazdy, któremu dowodził Kazimierz / Turno. Nastąpiły zwycięzkie bitwy w Hiszpan ji. następnie zaustrjakami, w których polacy dzielnie walczyli i pomagali Napoleonowi do pogro mu nieprzyjaciela, aż nareszcie nadszedł rok 1812, o którym nasz sławmy poeta Adam Mickiewicz w •wvm ..Panu Tadeuszu” tak pięk nie pisze, poruszając uczucia nasze do głębi: O roku ów! kto ciebie widział w ua szym kraju? Ciebie lud zowie dotąd rokiem uro dzaju, A żołnierz rokiem wojny; dotąd lu bią starzy 0 tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy. Zdawna byłeś niebieskim oznaj miony cudem 1 poprzedzony głuchą wieścią mię dzy ludem, Ogarnęło litwinów serca z wiosny słońcem Jakieś dziwne przeczucie, jak przed świata końcem. Jakieś oczekiwanie tęskne i rados ne. Konie, ludzie, armaty, orły,dniem i nocą Płyną; na niebie górą tu i ówdzie łuny, Ziemia drży, słychać biją strona mi pioruny... Wojna! wojna!... nie było w Lit wie kąta ziemi, Gdzieby jej huk nie doszedł.... Bitwa!... Gdzie? w której stronie? pytają miodzieńce, Chwytają broń; kobiety wznoszą w niebo ręce; Wszyscy pewni zwycięztwa, wołają ze łzami: Bóg jest z Napoleonem. Napoleon z nami! O wiosno! Kto erę widział wtenczas w naszym kraju, Pamiętna wiosno wojny, wiosno u rodzaju! O wiosno, kto cię widział jak byłaś kwitnąca Zbożami i trawami a ludźmi błysz cząca, Obfita we zdarzenia, nadzieją brze mienna! Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!... Urodzony w niewoli, okuty w po wiciu. Ja tylko jednę taką wiosnę miulem w życiu. W tym to roku zebrał Napoleon nrmję, liczącą około |x'ił mil jon a wojska, której połowę stanowili francuzi, resztę polacy i zawoj.owa ne przez niego narody: austrjacy hiszpanie, włosi, szwajcarzy, pru sacy. Wszystko to wojsko stanęło w Polsce [xxł moskalem, aby na stępnie wyruszyć przeciw Hesji. Polacy nie ulękh się najwięk. szych ofiar, gdyż sądzili, że Napo leon ogłosi wolną Polskę w daw nych granicach. Widział on zapał i poświęcenie narodu, co sam uznał w następnych słowach: „Naród polski na wszystkich miejscach się podnosi. Piały orzeł wszędzie by wa wznoszony. Kapłani, szlachta, chłopi, niewiasty, wszyscy żądają narodowej niepodległości". Jed nakże Napoleon nie przedsięwziął stanowczego kroku fila odbudowa nin Polski, gdyż sądził, że allio po bije moskali, albo zmusi ich do za warcia korzystnego pokoju. Początek wojny z Rosją był też nadzwyczaj pomyślny tak dla fran cuzów, jako też i dla polaków, zda wało się, iż Polska już powstała wraz ze wszystKimi zabranymi kra jami. lecz koniec inaczej wypadł. Moskwa otrzymała pomoc od Prus i Austrji. Napoleon, przeciągają" główna spotkanie do zimy. sprawił, iz woj. sko francuzkie. nia przyzwyczajone do zimna, zaczęło gnuśniec Csdyby franeuzi walecznością przynajmniej w połowie wyrównali polakom, nie wątpliwie straciłaby Moskw* raz na zawsze swoją potęgę, a poiacy odzyskaliby swoje wydarte Kraje w całej pełni napowrót. Napoleon zachwycał się dzielnoś cią polaków, wyrażał się nawet, iż z takim żołnierzem cały świat pod. i biłby, lecz na dzielność swoich żoł nierzy nie wiele zważit!. co sprowa-' dziło klęskę zadaną francuzom, od kilka razy liczniejszego nieprzyja ciela. Po klęsce tej stracili polscy nadzieję odzyskania wolności. Skutki tej wojny były takie, że w całej Rosji pochowano podobno 240,000 trupów francuzkich. Mos kale zaś wystawili pomnik na pa miątkę tego pogromu z napisem, że 700 000 francuzów weszło do Rosji, a wróciło tylko 70 ciu. Po klęsce Napoleona podniosły się z biegiem czasu wszystkie ucie miężone narody do walki o wolność i niepodległość. Hasło braterstwa i równości zajaśniało na sztanda rach. i dlatego pisząc o wieku XIX, musieliśmy choć tak pobież nie poruszyć owe wypadki, które na dalszą przyszłość tego stulecia tuk wielki wywarły wpływ. Śluby Panieńskie CZYM MAGNETYZM SERCA. komrAja w i Aktach, ulrnira, Altk?andr<i hr. Fredry. (Ciąg dalszy.) Scena II. Rad. (sam) Co ja pocznę z tym chłopcem! to rzecz niesłychana! Żebym go mógł, u czarta, związać jak barnna. Przywieść gwałtem przed ołtarz, narzucić mu żonę, Szczęścieby dla obojga było zapew nione. Ale trzpiot w sprawie, — piskórz w stawie — jeden djasek! Tu go trzymasz, tu nie masz; — w oczach pewny piasek. Scena III. Radost, Gustaw. Gust. A co stryjaszku?—wszak jioprawa wielka? Rad. Gdybym nie widział, nie dałbym był wiary. 55.G ust. Tylko coś trochę bruździ mi Ani* Ika. Rad. Już tak za pnn brat! — jakby z jednej pary? Gust. Dąsa się na mnie. Rad. (do siebie) Anielka! No proszę! Gusr. Ale im rzadsze, tern więk sze rozkosze. Niech mało mówi, a kocha ł**z miary, Bo coraz więcej za serce mnie chwyta. Rad. (rozgniewany) A ty coraz umiej. Gust. Mniej? Kai>. Mniej. Gust. Czy żart? Kai>. (ironicznie) Żart, żart. Gust. To źle. Rad. (ze wzrastającym gniewem) To dobrze. Gust. Czemu? Kad. Bos tego wart. Gust. Cóżem ja zrobił? Kad. I jeszcze się pyta? Zunłuj się, powiedz, czyś duszy chciał ze mnie? Czy tarantula pogryzłn ci pięty. Ze kiedym mrugał i cbrzą&ał da remnie, Ty w susach, skokach, na wszystko , zawzięty, Tłukłeś, łamałeś — nawet biedną suczkę... Gust. Cóż złego? — chciałem pokazać im sztuczkę. Rad. O, ty do sztuczek! mistrz! jakby eptłdl z nieba. Lecz nia do takich, gd/19 zgrab ności trzeba. Kto z wesołości do głupstwa prze chodzi, Może rozśmieszyć, sobie tylko szko dzi; Lecz kiedy głupstwem chce zaba wić kogo. Krzywdzi go wtenczas i złą idzie drogą. Gust. Prawda, stryjnszku, pra wda, co do joty; Co to -.a szczęście, że cię mam przy sobie, Że zawsze radzisz w tak jasnym sposobie. Bo nie raz głupstwo byłbym zrobić •/ w stnnie. Rad. (wznosząc oczy ku niebu). Byłby? Cist. (ściskając go). Dziękuję, mój stryjaszku złoty, Za twoję radę, za twoje kazanie. Wszystko już teraz, jak każesz, tak zrobię. Rad. (prosząc) Więc (•* rozmowy... CUST. Ej tam u kaduka! Już w gardle stoi to wiejskie gda kanie* Rad. O... o... już zły. już. tiust. Nazbyt wielka sztuka. Z miasta przybywszy wiejskie ba wić panie. Wspomnij świat wielki: — ho, ho! górne tony. Mów o rolnictwie: — za cóż to nas trzyma? Czy nad młot, omłot, innej treści niema? O literaturze: — tiu! jaki uczony! Żartuj: trzpiot z ciebie.”Nie żartuj: rozumny. Bądź wesół: szydzisz, Bądź smutny: pan dumny. Dosyć, że na wsi nim bodziesz po znany, Mów i ról) co chcesz, zawsześ wart nagany. Rad. Ależ Aniela czy jej także warta? Gust. Cóż mam z nią mówić?— Mówiłem o łanach. Łąkach, strumykach, owcach i ba ranach, O czemże jeszcze mam mówić u czarta? Rad. Kiedy się gniewasz i sa dzisz czartami... Ale cóż w mieście?. Gust. Nie gadam z pannami. Rad. Panna. niepanna, któż wgląda tak ściśle. Gust. Ach mój stryjaszku, jak żeś się zestarzał! (idy nie śmiem wyrzec, co z zapa łem myślę, Sto słów na jedno, będej giął, po wtarzał, Nim mnie powoli do celu przybliży; Bo mysi jak woda: im ciaśniej, tern wyżej. Rad. Argument jasny, porówna nie piękne. Gust. Z panną, sam powiedz, kie«ly raz już jęknę: „Rmdiutn waćpannę”, a ona od|x> wie: „Kocham waćpana”—jużci po roz mowie. ł»AD. A jak: „nie kocham?” Gl’«T. Także koniec ładzie. Kal>. Lecz z tobą końca i djabel nic dójdzie. Ale stAj, czekaj! zatrzymaj się w pędzie! Wiesz jaki zamiar Anieli i Klary / Gust. Nie. Rad. Żadna za mąż nie chce i nie pójdzie. Gust. (z udanym przestrachem, odprowadzając na stronę) Jakto, stryjaszku? — A to me do wiary! Chcą mężczyzn zgubić, trwać w pa. meńskiej cnocie? Może tak wszystkie? Kadost (głaszcząc ko pod brodę) Oj ty ty mój trzpiocie! (odchodzi) Gust (sam po krótkiera milcze niu) Ten wzrok oziębły a miłośne oko, \A eatcbmenie w piersiach zamknię te głęboko, Czoło pochmurne, kiedy twarz się śmieje, — Na honor, lubię, kocham się, eza leję! 8cena IV. Aniela, Klara, Gustaw. (Aniela wkrótce siada i haftuje — Gustaw do niej zawsze obraca mo. wę, znaczna różnica i nagły prze. chód w jego rozmowie: do Anieli z przymileniem, do Klary nszczypłi. wie, albo z gardzącą obojętnością— Klara mówi szybko i z zapałem czysto za Anielę — Aniela mówi powoli i łagodnie, jnk i w następu jących scenach) Gust. Po długiej wojnie zawie szenie broui. Aniela. Pokoju proszę. (iUst. Któż od niego stroni? Klara (między nimi; Nie każdy godzien. Gust. (niezwalając na Klarę; Pierwszy więc warunek? Klara. O, nie tak bystro!... Gust. Wzajemny szacunek. Aniela. I neutralność moja. Gust. Być nie może. Zróbmy zaczepno-odporne przy mierze. Klar\. Co za wspaniałość! Gust. Punkta więc ułożę. Aniela. Żarty! Gust. »Jh proszę. Klara. Bardzo temu wierzę. (i UST. Cóż? Klara. Kadzę... Gust. Błagam. Klara (na stronie) Czy on mnie nie widzi? Ulst. W ternie dotrzymam. Klara (ua stronie) Czy on ze mnie szydzi'? Gust. Dwakroć przysięgnę. Klara. Przysięga bez miary, Kto żebrze wiary. Gust. (nie patrzą** na nią obo jętnie) I żebrak ubogi Skarb znaleźć może. Klara. Dużo na to drogi. Gust. (jak pierwej) Odległość celu nadziei niezmiejsza. Ki.ara. Trudna to zdobycz. Gust. (patrząc jej w oczy, z tleg mą) Lecz skromność trudniejsza. Klara (z zapałem) Wojna więc. Gustaw. Przeciw pani jestem zbr« »jny. Aniela. Ja trzymam z Klarą. (iust. Zazdrościć jej muszę. Klara. A ja z Anielą. Gust. Zatem riema wojny. Klaka (ze wzrastającym zapa łem) *A to dla czego ? Gust. (obojętnie) Bo jestem spo kojny, Nie jak mężczyźnie, lecz pannie przystoi. Klara (z zapałem) Nie — otwar tości mężczyzna się l>oi, Cliciuiby mgłą zawsze okryć swoje duszę, By mieć dwa światła i stać między dwiema. Gust. SSkąd o mężczyznach ta kie złe mniemanie? Klaka, Owszrm, pcx*hl« łme. Uusr. (ironicznie) Głębokie pro. bierna! Nie mójto rozum rozwiozą''- go w stanie. Klara. Zwodzićizdradza,'-wszak najmilsza sztuka? Każdy z niej chluby, w niej nngro <iy szuka; Im więcej ofiar naliczy, nakłamie, W tein Chwalebniejsze uwieńczy się znamię. Gust. Hm! bardzo panią ż.aluję! Klara. A, bardzo panu dzię ki* Lecz jeśli łaska, z jnkiego powodu? Gust (z flegma) £e z tak nie winny duszy, tak za młodu Już dośw-udczyłaś co jest męzka zdrada. Klara. Już doświadczyłam? i któż to powiada? Gust Zdrowy choroby, bogacz nie zna nędzy, Tak równie zdrady, kto nie był zdradzany. Z kilku zaś książek czytanych czem prędzej Rozsadek wzbrania ogólnej nagany. Aniela. Ależ i przykład zostaje w pamięci. Gurt. (ściągając do Klary) O, przykład, przykład dobre i złe mieści, Ale najczęściej złem nas tylko nęci. (do Klary) Mszcząc się to zatem całej płci nie wieściej, Nadobna Klara poprzysięgła sobie, Nie uszczęśliwić żadnego z czci cieli. Klara (porywczo) Któż to mó wił? Gust. (z Hegmą) Kto? — Albin. Klara (juk wyżej) W tym spo sobie Pan Gustaw pewnie ze strony Anieli Podobne śluby wkrótce nam ogłosi: Każdy się chętnie własną dzieli klęską. Gust. (ukrywając urazę, z uśmie chem ) • Hm! panna Klara walczy duszą męzką, I zapał, który jej rumieniec wznosi, Czas amazonek przed oczy nam stawia. Klara (z zapaleni) . Zapał — jest zapał — ja wiem co objawia... I powiem, powiem, sto razy powtó rzę: Iż. moja dusza znieść mężczyzn nie może! Nienawidzieć ich — moje przed sięwzięcie; Dwakroć przysięgłam i dochowam święcie! (odchodzi). (Ciąg dalszy nastąpi.) 0 kobietach. Na cześć polek wygłosił jeden z członków towarzystwa polsko katol. w Opolu taki toast: Spoglądając na grono obecnych tu i»ol«*k, chciałbym jx> krótce przy pomnieć kilka pięknych wzorów z naszej narodowej przeszłości. Za raz w początkach naszych dziejów ukazuje sic piękna pustać Wandy w Krakowie i Rzepichy, żony Pia sta, w Kruświcy. Pierwsza jest ideałem dziewic polskich a druga przedstawia piękny wzór gospodyni IMilskiej, która roztropnie prowadzi rząd donm. Dąbrówka, żona Mie czysława. a matka Boledawa Wiel kiego. położyła tę wielką zasługę, zc nasi przodkowie przyjęli chrześci jaństwo. Zajaśniały później święte i błogosławione polki, jak: błogo sławiona Kunegunda, czyli Kinga, blog. Jolanta, Salonu-ja, Magdale na Mortęska i inne, jak niemniej błogosławiona Bronisława, która nie<ialeko 0.1 Opola w Kamieniu się urodziła. Zaiste, i!•» razy spo glądałem na ów zamek, to usta mi tnowoli szeptały: Bądź pozdrowio ne miejsce święte! Ciebie uświęciła błog. polka! Jadwiga, prawnuczka M iadysława Łokietka, zaprowadzi la wiarę chrzescjnnską na Litwie, co sio najwięcej przyczyniło do po łączenia Polski i Litwy w jedną całość. Anna Jaoielonka była o statnią polską królową z krwi i kości. Jakiż piękny przykład poświęcę nia i nięztwa złożyła Zofia Clirza nowska za panowania Jana III So bieskiego! W jej ślady wstąpiła Kin ił ja Plater, w roku 18J1 Adam Mickiewicz uczcił jej pamięć prze ślicznym wierszem. Na polu piśmiennictwa odzna czyło się zaszczytnie kilknset j>o. lek. ' Przytoczę choć niektóre na zwiska: Drnżbacka, pisała piękne poezje w wieku XVIIf, Klementy na Tańska, Paulina Wilkońska, Jadwiga Łuszczewska, znana pod nazwą Deotymy. Seweryna l>u chińska, Eliza Orzeszkowa. Unicka, Narcyza Źmichowska.Konopnicka i wiele innych świetnie się odzna czyło w dziejach polskiej litera tury. Jakąż piękną naukę da je wszyst kim fiolkom Katarzyna Sobieska, siostra Jana III, którn zwykła nm wiac: „Grzeczna Francja, pobożna Hiszpanja, wesołe Włochy, liogate Niemcy, ale mnie najmilsza Pol ska’. To też nie wyjeżdżała zacna ta polka za granicę ojczystego kra ju i nie traciła grosza polskiego wśród cudzoziemców, < >by te piękno przykłady zaehę ciły nasze rodaczki do popierania swoich i do zamiłowania ojczystego języka. W przekonaniu, że ołiecne tu panie zechcą naśladować te wzo ry, wznoszę okrzyk: „Niech żyją nasze polki*'. Kantowanie z przeszkodami* W Lipsku mieszka żona literata Marja W illielinina YToigt, zajmują ca się już od dłuższego czasu nutu ralnem leczeniem kobiet. Jej sto sunki inaliTjalne były nienajlepsza i groziła jej nawet eksmisja z mie szkania. Gdy pewnego dnia zjawił się komornik z gospodarzem domu u drzwi mieszkania Yoigtowej i za pukano, oświadczyła Yoigtowa przez szklane okienko w drzwiach, że mieszkania nie otworzy i nikogo nie wpuści, a bronić się będzie przed wtargnięciem do ostatniej kropli krwi. l*rzy tych słowach pokazała rewolwer sześciostrzalowy i skrzynkę pełną naltoi. — Urzęd nik s, ulowy poszedł po ślusarza, u N oigtowa tymczasem jk* policjanta, aby strzegł jej mieszkania przed najściem. Oczywiście policjant od mówił interwencji — a komornik IKłwrocif ze ślusarzem, który się też zabrał do otlryglowania drzwi. Kiedy jednak zaczynał robotę, skie rowała \ oisetowa rewolwer przez okienko ku niemu, no — i ślusarz uciekł jeszcze prędzej, niż przybył. Po chwili padł strzał, |>o którym umknęli także komornik sadowy i właściciel domu. — Policjant dal znać natychmiast do biura inspek eji, poozem przybyło więcej straż ników i urzędników sądowych, któ rym przy pomocy służącej Voigto wej udało się nareszcie upartą ko bietę opanować i uwięzić. Przy re wizji domowej znaleziono rewolwer, nabity jeszcze pięciu nabojami i skrzynkę z 21 ostrymi nabojami. Dr. Zolla Djt-zvń-k* ■■••lińiki. Kwest ja kobieca na wy stawie paryskiej. (Z wrażeń osobistych). . I. Autorami dotychczasowej oywili zacji, a jednocześnie jej panami są bezsprzecznie mężczyźni. Kobiety, usuwane na plan drugorzędny, po zbawione inicjatywy, bez faohowej wiedzy, służyły zaledwie jako po mocnice przy budowie tego potężne go gmachu, który zowie się kulturą materjalną i umysłową ludzkości dzisiejszej. A tegoroczna wystawa międzynarodowa w Paryżu daje nie. zawodnie obraz kultury współczes nej. jPst tak kolosalną, różnorodną w pomysłach, przygniatającą ogro mem, tak chaotyczną i stłoczoną, jak jest nią dzisiejsza działalność zbio rowisk ludzkich. Wśród wrażeń, od bieranych zawsze prawie w tłumie, a zatem i od tłumu, nie łatwo odna Jeść zasadniczych i najważniejszych, trudno je usystematyzować, tak jak niepodohoa często wydzielić roli jed nostki czy grupy w tem współdzia łaniu umysłowych i fizycznych wy. siłkow, które po obu atronaoh Sek wany wzniosły istne miasto pałaoów, zaludniwszy je różnojęzyczną i róż nobarwną ludzkością, zapełniwszy produktami wszystkich sfer i klima tów. 'lak samo trudno oddzielić pomocniczą praoę kobiet od raęzkiej. Statystyka zarobkowa i zawodowa więcej nam powie o pracy kobiecej w dziełach przemysłu, niż sam iob przegląd, praca bowiem bezimienna, a najczęściej i l>ezz»sol>owa, to rola kółek ludzkiej maszyny,funkcjonują cych tak długo, póki nie zastąpi ich urządzenie automatyczne. Ten mię dzynarodowy popis przecież, to obraz dzisiejszej wytwórczości, a o kie runku jej stanowi nietyle materjał pracowników, skierowanych odpo wiednio do zapotrzebowania, oo żą. danie konsumentów i konsumentek. Można zatem określić raniej więcej udział kobiet, wpływ iob indy wid a