„ZG0D8“ OPHZ.fi.P.
WYOCOUZI w EAZDY CZWAKTKt
Biuro Z ark Contr. Z.N.P. mirtu alą
» domu wlur ym d o. i W-104 W Din
•ton Ht Chicago. lii
Warolklo luty w ipriwick iilnll.
7-*«lą/ku ora* koroapoudoncyo do ta
i t*dul>ntr nalany prioaylaC pod odro
T. K HELINSKI.
KU-1<M W. Dirialoo M., Cbicifo, III*.
Ktnku; bankowa, pocztowo l plo
nM*a prneoytaf naloty pod ad rotom'
U. MAJEWSKI.
IW IM W. DItUIob ot.. Chicago. III*.
KoroopondoncTadotrctąco Kodakeyl
„Zgody praaayłat naloty pod adz
S. BAB8ZCZEW8KI,
ltt-10* W. DiyUIod at.. Chicago. Ula
Wnolklo zat luty wopiawaib adn.1.
nlatracyjnych „Zgody". crioaian i ro
bot urukaiakicb naloty adrooewad do
aokrclarza ..Zgody"!
J. 0LBIN8K1,
103-104 W. Z>łvUloo »t t Chicago uia
ORGAN ZWIĄZKU NARODOWEGO POLSKIEGO W STANACH ZJEDNOCZONYCH PÓŁNOCNEJ AMERYKI.
NO. 52. (No. 16 Wydaoia dla niewiast).
Chicago, 111., Czwartek dnia 27-go Grudnia 1900 roku.
~ ' - - --1
. THE WEEKLY “ZdflDfl”
APPBARING EVBRY THUR8DAT
U tb* offictal org ia of tho
Pelith National Alhacca U 8. N. A.
8 BARSZCZEWSKI. Editor.
CScai 102- 104 We.t Dietla* Btraat
CHICAOO. ILLINOIS
Ali hualnmi ccinm-lnica tlona(bali
be nddre*»*Hl:
The Pohab Weekly ..Zgoda’*.
ine-1'H W. DUUion et.. Chicago. Ilia
Ali communicationa to tho Pollah
NaflAlllar.ro »b.ll bo a<l<lraaood;
T M HELINSKI, Oen'1 Socreury.
10d-lM W. DiTiaion ot., Chicago, lila
Kok 19.
Nowy rok — nowe stulecie
I.
Wstępując w Nowy Rok, wstę
pujemy tym razem i w nowe stule
cie.
Gdy zatem kończymy stulecie,
trzebaby nam raczej takowe w zu
pełności uwzględnić, aniżeli tylko
rok ostatni, którego wypadki i tak
są bez wątpienia w żywej pamięci
wszystkich tych, którzy choć jednę
gazetę czytają, którzy w wieku
wielkiego postępu i powszechnej
cywilizacji troszczą się o oświatę, o
cywilizację własną, osobistą,
a nie siedzą za piecem będąc ciem
nymi, jak tabaka w rogu.
Jakżebyśmy jednak byli w sta
nie na tern miesscu choć krótki dać
pogląd na to wszystko, co nam i
całemu światu przyniósł wiek XIX,
składający obecnie sędziwą głowę
na stopniach, prowadzących do
bram przeszłości?! W kilka sło
wach tak wielkiego zadania doko
nać nie można. To też tylko to i
owo z ubiegłego stulecia poruszyć
lub przypomnieć możemy.
Biorąc liistorję powszechną do
ręki, spotykamy się zaraz na wstę
pie tego "wieku z wielkim i sław
nym mężem, zwracającym na siebie
uwagę całej Europy. Jestto cesarz
francuzki Napoleon Bonnparte,
którego imię w dziejach polskiego
narodu zapisane jest ognistemi
głoskami, bo i pierwsza pieśń nasza
narodowa: „Jeszcze Polska nie
zginęła” chwałę jego głosi w sło
wach :
„Przejdziem Wisłę, przejdziem
W artę,
Będziem polakami.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy!”
Trudno byłoby tutaj obszernie o
Napoleonie się rozpisywać, ale ja
kiekolwiek jest zdanie o nim, każ
dy, kto zna choć pobieżnie historję
narodu swego, przyznać musi, że
rozbudził on silnie w polakach,
przygnębionych rozbiorem Polski
przez Prusy, A ust rję i Rosję, uczu
cie narodowe i miłość Ojczyzny, a
był niejnko biczem Bożym dla rzą
dów załłorczych. Po pobiciu pru
saków 180G r. pod Jeną. gdzie im
zabrał 40,000 jeńców, ;j0 chorągwi
i 300 dział, przemówił Napoleon do
deputaeji polskiej: „Polacy, dla
Was to zrządziła Opatrzność cud
mojego zwycięztwa. Francja nie
uznała nigdy rozbioru Polski, a pa
mięta i szanuje usługi, jakie Pol
ska Europie oddała. Los wasz w
ręce waszej. Czego chcą szczerze
miljony ludu, to w końcu stać się
musi. Francja życzy wam odrodzę*
nia”. I zapal ożywił cały naród w
krnju i zagranicą. Do Polski wra
cali legjoniści, którzy byli przy
dzieleni do wojsk francuzkich i
włoskich pod dowództwem Dąbrow
skiego, którego chwałę głoszono w
pieśni, już wyżej wspomnianej:
„Marsz, marsz. Dąbrowski
Z ziemi włoskiej do Polski,
Za Twoim przewodem
Złączym się z narodem!”
Polacy oddali wówczas wielkie
przysługi Napoleonowi, jako to
dnia 8 lutego 1807 roku w bitwie
pod Iławą, w której padło 18,000
rosjan, którzy pomagali prusakom,
gdyż wojska pruskiegb już prawie
nie było, i 14 czerwca w zwycięz
kiej bitwie pod Frydlandem. w któ.
fej padło ló.OOO moskali. Tu od
znaczyli się świetnie polacy pod
Dąbrowskim, a mianowicie pułk
jazdy, któremu dowodził Kazimierz
/ Turno.
Nastąpiły zwycięzkie bitwy w
Hiszpan ji. następnie zaustrjakami,
w których polacy dzielnie walczyli
i pomagali Napoleonowi do pogro
mu nieprzyjaciela, aż nareszcie
nadszedł rok 1812, o którym nasz
sławmy poeta Adam Mickiewicz w
•wvm ..Panu Tadeuszu” tak pięk
nie pisze, poruszając uczucia nasze
do głębi:
O roku ów! kto ciebie widział w ua
szym kraju?
Ciebie lud zowie dotąd rokiem uro
dzaju,
A żołnierz rokiem wojny; dotąd lu
bią starzy
0 tobie bajać, dotąd pieśń o tobie
marzy.
Zdawna byłeś niebieskim oznaj
miony cudem
1 poprzedzony głuchą wieścią mię
dzy ludem,
Ogarnęło litwinów serca z wiosny
słońcem
Jakieś dziwne przeczucie, jak przed
świata końcem.
Jakieś oczekiwanie tęskne i rados
ne.
Konie, ludzie, armaty, orły,dniem
i nocą
Płyną; na niebie górą tu i ówdzie
łuny,
Ziemia drży, słychać biją strona
mi pioruny...
Wojna! wojna!... nie było w Lit
wie kąta ziemi,
Gdzieby jej huk nie doszedł....
Bitwa!... Gdzie? w której stronie?
pytają miodzieńce,
Chwytają broń; kobiety wznoszą w
niebo ręce;
Wszyscy pewni zwycięztwa, wołają
ze łzami:
Bóg jest z Napoleonem. Napoleon
z nami!
O wiosno! Kto erę widział wtenczas
w naszym kraju,
Pamiętna wiosno wojny, wiosno u
rodzaju!
O wiosno, kto cię widział jak byłaś
kwitnąca
Zbożami i trawami a ludźmi błysz
cząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brze
mienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro
senna!...
Urodzony w niewoli, okuty w po
wiciu.
Ja tylko jednę taką wiosnę miulem
w życiu.
W tym to roku zebrał Napoleon
nrmję, liczącą około |x'ił mil jon a
wojska, której połowę stanowili
francuzi, resztę polacy i zawoj.owa
ne przez niego narody: austrjacy
hiszpanie, włosi, szwajcarzy, pru
sacy. Wszystko to wojsko stanęło
w Polsce [xxł moskalem, aby na
stępnie wyruszyć przeciw Hesji.
Polacy nie ulękh się najwięk.
szych ofiar, gdyż sądzili, że Napo
leon ogłosi wolną Polskę w daw
nych granicach. Widział on zapał
i poświęcenie narodu, co sam uznał
w następnych słowach: „Naród
polski na wszystkich miejscach się
podnosi. Piały orzeł wszędzie by
wa wznoszony. Kapłani, szlachta,
chłopi, niewiasty, wszyscy żądają
narodowej niepodległości". Jed
nakże Napoleon nie przedsięwziął
stanowczego kroku fila odbudowa
nin Polski, gdyż sądził, że allio po
bije moskali, albo zmusi ich do za
warcia korzystnego pokoju.
Początek wojny z Rosją był też
nadzwyczaj pomyślny tak dla fran
cuzów, jako też i dla polaków, zda
wało się, iż Polska już powstała
wraz ze wszystKimi zabranymi kra
jami. lecz koniec inaczej wypadł.
Moskwa otrzymała pomoc od Prus
i Austrji.
Napoleon, przeciągają" główna
spotkanie do zimy. sprawił, iz woj.
sko francuzkie. nia przyzwyczajone
do zimna, zaczęło gnuśniec Csdyby
franeuzi walecznością przynajmniej
w połowie wyrównali polakom, nie
wątpliwie straciłaby Moskw* raz
na zawsze swoją potęgę, a poiacy
odzyskaliby swoje wydarte Kraje w
całej pełni napowrót.
Napoleon zachwycał się dzielnoś
cią polaków, wyrażał się nawet, iż
z takim żołnierzem cały świat pod.
i
biłby, lecz na dzielność swoich żoł
nierzy nie wiele zważit!. co sprowa-'
dziło klęskę zadaną francuzom, od
kilka razy liczniejszego nieprzyja
ciela. Po klęsce tej stracili polscy
nadzieję odzyskania wolności.
Skutki tej wojny były takie, że
w całej Rosji pochowano podobno
240,000 trupów francuzkich. Mos
kale zaś wystawili pomnik na pa
miątkę tego pogromu z napisem, że
700 000 francuzów weszło do Rosji,
a wróciło tylko 70 ciu.
Po klęsce Napoleona podniosły
się z biegiem czasu wszystkie ucie
miężone narody do walki o wolność
i niepodległość. Hasło braterstwa
i równości zajaśniało na sztanda
rach. i dlatego pisząc o wieku
XIX, musieliśmy choć tak pobież
nie poruszyć owe wypadki, które
na dalszą przyszłość tego stulecia
tuk wielki wywarły wpływ.
Śluby Panieńskie
CZYM
MAGNETYZM SERCA.
komrAja w i Aktach, ulrnira,
Altk?andr<i hr. Fredry.
(Ciąg dalszy.)
Scena II.
Rad. (sam) Co ja pocznę z tym
chłopcem! to rzecz niesłychana!
Żebym go mógł, u czarta, związać
jak barnna.
Przywieść gwałtem przed ołtarz,
narzucić mu żonę,
Szczęścieby dla obojga było zapew
nione.
Ale trzpiot w sprawie, — piskórz w
stawie — jeden djasek!
Tu go trzymasz, tu nie masz; — w
oczach pewny piasek.
Scena III.
Radost, Gustaw.
Gust. A co stryjaszku?—wszak
jioprawa wielka?
Rad. Gdybym nie widział, nie
dałbym był wiary.
55.G ust. Tylko coś trochę bruździ
mi Ani* Ika.
Rad. Już tak za pnn brat! —
jakby z jednej pary?
Gust. Dąsa się na mnie.
Rad. (do siebie) Anielka! No
proszę!
Gusr. Ale im rzadsze, tern więk
sze rozkosze.
Niech mało mówi, a kocha ł**z
miary,
Bo coraz więcej za serce mnie
chwyta.
Rad. (rozgniewany) A ty coraz
umiej.
Gust. Mniej?
Kai>. Mniej.
Gust. Czy żart?
Kai>. (ironicznie) Żart, żart.
Gust. To źle.
Rad. (ze wzrastającym gniewem)
To dobrze.
Gust. Czemu?
Kad. Bos tego wart.
Gust. Cóżem ja zrobił?
Kad. I jeszcze się pyta?
Zunłuj się, powiedz, czyś duszy
chciał ze mnie?
Czy tarantula pogryzłn ci pięty.
Ze kiedym mrugał i cbrzą&ał da
remnie,
Ty w susach, skokach, na wszystko
, zawzięty,
Tłukłeś, łamałeś — nawet biedną
suczkę...
Gust. Cóż złego? — chciałem
pokazać im sztuczkę.
Rad. O, ty do sztuczek! mistrz!
jakby eptłdl z nieba.
Lecz nia do takich, gd/19 zgrab
ności trzeba.
Kto z wesołości do głupstwa prze
chodzi,
Może rozśmieszyć, sobie tylko szko
dzi;
Lecz kiedy głupstwem chce zaba
wić kogo.
Krzywdzi go wtenczas i złą idzie
drogą.
Gust. Prawda, stryjnszku, pra
wda, co do joty;
Co to -.a szczęście, że cię mam przy
sobie,
Że zawsze radzisz w tak jasnym
sposobie.
Bo nie raz głupstwo byłbym zrobić
•/ w stnnie.
Rad. (wznosząc oczy ku niebu).
Byłby?
Cist. (ściskając go). Dziękuję,
mój stryjaszku złoty,
Za twoję radę, za twoje kazanie.
Wszystko już teraz, jak każesz, tak
zrobię.
Rad. (prosząc) Więc (•* rozmowy...
CUST. Ej tam u kaduka!
Już w gardle stoi to wiejskie gda
kanie*
Rad. O... o... już zły. już.
tiust. Nazbyt wielka sztuka.
Z miasta przybywszy wiejskie ba
wić panie.
Wspomnij świat wielki: — ho, ho!
górne tony.
Mów o rolnictwie: — za cóż to nas
trzyma?
Czy nad młot, omłot, innej treści
niema?
O literaturze: — tiu! jaki uczony!
Żartuj: trzpiot z ciebie.”Nie żartuj:
rozumny.
Bądź wesół: szydzisz, Bądź smutny:
pan dumny.
Dosyć, że na wsi nim bodziesz po
znany,
Mów i ról) co chcesz, zawsześ wart
nagany.
Rad. Ależ Aniela czy jej także
warta?
Gust. Cóż mam z nią mówić?—
Mówiłem o łanach.
Łąkach, strumykach, owcach i ba
ranach,
O czemże jeszcze mam mówić u
czarta?
Rad. Kiedy się gniewasz i sa
dzisz czartami...
Ale cóż w mieście?.
Gust. Nie gadam z pannami.
Rad. Panna. niepanna, któż
wgląda tak ściśle.
Gust. Ach mój stryjaszku, jak
żeś się zestarzał!
(idy nie śmiem wyrzec, co z zapa
łem myślę,
Sto słów na jedno, będej giął, po
wtarzał,
Nim mnie powoli do celu przybliży;
Bo mysi jak woda: im ciaśniej,
tern wyżej.
Rad. Argument jasny, porówna
nie piękne.
Gust. Z panną, sam powiedz,
kie«ly raz już jęknę:
„Rmdiutn waćpannę”, a ona od|x>
wie:
„Kocham waćpana”—jużci po roz
mowie.
ł»AD. A jak: „nie kocham?”
Gl’«T. Także koniec ładzie.
Kal>. Lecz z tobą końca i djabel
nic dójdzie.
Ale stAj, czekaj! zatrzymaj się w
pędzie!
Wiesz jaki zamiar Anieli i Klary /
Gust. Nie.
Rad. Żadna za mąż nie chce i
nie pójdzie.
Gust. (z udanym przestrachem,
odprowadzając na stronę)
Jakto, stryjaszku? — A to me do
wiary!
Chcą mężczyzn zgubić, trwać w pa.
meńskiej cnocie?
Może tak wszystkie?
Kadost (głaszcząc ko pod brodę)
Oj ty ty mój trzpiocie! (odchodzi)
Gust (sam po krótkiera milcze
niu)
Ten wzrok oziębły a miłośne oko,
\A eatcbmenie w piersiach zamknię
te głęboko,
Czoło pochmurne, kiedy twarz się
śmieje, —
Na honor, lubię, kocham się, eza
leję!
8cena IV.
Aniela, Klara, Gustaw.
(Aniela wkrótce siada i haftuje —
Gustaw do niej zawsze obraca mo.
wę, znaczna różnica i nagły prze.
chód w jego rozmowie: do Anieli z
przymileniem, do Klary nszczypłi.
wie, albo z gardzącą obojętnością—
Klara mówi szybko i z zapałem
czysto za Anielę — Aniela mówi
powoli i łagodnie, jnk i w następu
jących scenach)
Gust. Po długiej wojnie zawie
szenie broui.
Aniela. Pokoju proszę.
(iUst. Któż od niego stroni?
Klara (między nimi; Nie każdy
godzien.
Gust. (niezwalając na Klarę;
Pierwszy więc warunek?
Klara. O, nie tak bystro!...
Gust. Wzajemny szacunek.
Aniela. I neutralność moja.
Gust. Być nie może.
Zróbmy zaczepno-odporne przy
mierze.
Klar\. Co za wspaniałość!
Gust. Punkta więc ułożę.
Aniela. Żarty!
Gust. »Jh proszę.
Klara. Bardzo temu wierzę.
(i UST. Cóż?
Klara. Kadzę...
Gust. Błagam.
Klara (na stronie) Czy on mnie
nie widzi?
Ulst. W ternie dotrzymam.
Klara (ua stronie) Czy on ze
mnie szydzi'?
Gust. Dwakroć przysięgnę.
Klara. Przysięga bez miary,
Kto żebrze wiary.
Gust. (nie patrzą** na nią obo
jętnie) I żebrak ubogi
Skarb znaleźć może.
Klara. Dużo na to drogi.
Gust. (jak pierwej)
Odległość celu nadziei niezmiejsza.
Ki.ara. Trudna to zdobycz.
Gust. (patrząc jej w oczy, z tleg
mą)
Lecz skromność trudniejsza.
Klara (z zapałem) Wojna więc.
Gustaw. Przeciw pani jestem
zbr« »jny.
Aniela. Ja trzymam z Klarą.
(iust. Zazdrościć jej muszę.
Klara. A ja z Anielą.
Gust. Zatem riema wojny.
Klaka (ze wzrastającym zapa
łem) *A to dla czego ?
Gust. (obojętnie) Bo jestem spo
kojny,
Nie jak mężczyźnie, lecz pannie
przystoi.
Klara (z zapałem) Nie — otwar
tości mężczyzna się l>oi,
Cliciuiby mgłą zawsze okryć swoje
duszę,
By mieć dwa światła i stać między
dwiema.
Gust. SSkąd o mężczyznach ta
kie złe mniemanie?
Klaka, Owszrm, pcx*hl« łme.
Uusr. (ironicznie) Głębokie pro.
bierna!
Nie mójto rozum rozwiozą''- go w
stanie.
Klara. Zwodzićizdradza,'-wszak
najmilsza sztuka?
Każdy z niej chluby, w niej nngro
<iy szuka;
Im więcej ofiar naliczy, nakłamie,
W tein Chwalebniejsze uwieńczy
się znamię.
Gust. Hm! bardzo panią ż.aluję!
Klara. A, bardzo panu dzię
ki*
Lecz jeśli łaska, z jnkiego powodu?
Gust (z flegma) £e z tak nie
winny duszy, tak za młodu
Już dośw-udczyłaś co jest męzka
zdrada.
Klara. Już doświadczyłam? i
któż to powiada?
Gust Zdrowy choroby, bogacz
nie zna nędzy,
Tak równie zdrady, kto nie był
zdradzany.
Z kilku zaś książek czytanych czem
prędzej
Rozsadek wzbrania ogólnej nagany.
Aniela. Ależ i przykład zostaje
w pamięci.
Gurt. (ściągając do Klary)
O, przykład, przykład dobre i złe
mieści,
Ale najczęściej złem nas tylko nęci.
(do Klary)
Mszcząc się to zatem całej płci nie
wieściej,
Nadobna Klara poprzysięgła sobie,
Nie uszczęśliwić żadnego z czci
cieli.
Klara (porywczo) Któż to mó
wił?
Gust. (z Hegmą) Kto? — Albin.
Klara (juk wyżej) W tym spo
sobie
Pan Gustaw pewnie ze strony
Anieli
Podobne śluby wkrótce nam ogłosi:
Każdy się chętnie własną dzieli
klęską.
Gust. (ukrywając urazę, z uśmie
chem ) •
Hm! panna Klara walczy duszą
męzką,
I zapał, który jej rumieniec wznosi,
Czas amazonek przed oczy nam
stawia.
Klara (z zapaleni) .
Zapał — jest zapał — ja wiem co
objawia...
I powiem, powiem, sto razy powtó
rzę:
Iż. moja dusza znieść mężczyzn nie
może!
Nienawidzieć ich — moje przed
sięwzięcie;
Dwakroć przysięgłam i dochowam
święcie!
(odchodzi).
(Ciąg dalszy nastąpi.)
0 kobietach.
Na cześć polek wygłosił jeden
z członków towarzystwa polsko
katol. w Opolu taki toast:
Spoglądając na grono obecnych
tu i»ol«*k, chciałbym jx> krótce przy
pomnieć kilka pięknych wzorów
z naszej narodowej przeszłości. Za
raz w początkach naszych dziejów
ukazuje sic piękna pustać Wandy
w Krakowie i Rzepichy, żony Pia
sta, w Kruświcy. Pierwsza jest
ideałem dziewic polskich a druga
przedstawia piękny wzór gospodyni
IMilskiej, która roztropnie prowadzi
rząd donm. Dąbrówka, żona Mie
czysława. a matka Boledawa Wiel
kiego. położyła tę wielką zasługę,
zc nasi przodkowie przyjęli chrześci
jaństwo. Zajaśniały później święte
i błogosławione polki, jak: błogo
sławiona Kunegunda, czyli Kinga,
blog. Jolanta, Salonu-ja, Magdale
na Mortęska i inne, jak niemniej
błogosławiona Bronisława, która
nie<ialeko 0.1 Opola w Kamieniu
się urodziła. Zaiste, i!•» razy spo
glądałem na ów zamek, to usta mi
tnowoli szeptały: Bądź pozdrowio
ne miejsce święte! Ciebie uświęciła
błog. polka! Jadwiga, prawnuczka
M iadysława Łokietka, zaprowadzi
la wiarę chrzescjnnską na Litwie,
co sio najwięcej przyczyniło do po
łączenia Polski i Litwy w jedną
całość. Anna Jaoielonka była o
statnią polską królową z krwi i
kości.
Jakiż piękny przykład poświęcę
nia i nięztwa złożyła Zofia Clirza
nowska za panowania Jana III So
bieskiego! W jej ślady wstąpiła
Kin ił ja Plater, w roku 18J1 Adam
Mickiewicz uczcił jej pamięć prze
ślicznym wierszem.
Na polu piśmiennictwa odzna
czyło się zaszczytnie kilknset j>o.
lek. ' Przytoczę choć niektóre na
zwiska: Drnżbacka, pisała piękne
poezje w wieku XVIIf, Klementy
na Tańska, Paulina Wilkońska,
Jadwiga Łuszczewska, znana pod
nazwą Deotymy. Seweryna l>u
chińska, Eliza Orzeszkowa. Unicka,
Narcyza Źmichowska.Konopnicka i
wiele innych świetnie się odzna
czyło w dziejach polskiej litera
tury.
Jakąż piękną naukę da je wszyst
kim fiolkom Katarzyna Sobieska,
siostra Jana III, którn zwykła nm
wiac: „Grzeczna Francja, pobożna
Hiszpanja, wesołe Włochy, liogate
Niemcy, ale mnie najmilsza Pol
ska’. To też nie wyjeżdżała zacna
ta polka za granicę ojczystego kra
ju i nie traciła grosza polskiego
wśród cudzoziemców,
< >by te piękno przykłady zaehę
ciły nasze rodaczki do popierania
swoich i do zamiłowania ojczystego
języka. W przekonaniu, że ołiecne
tu panie zechcą naśladować te wzo
ry, wznoszę okrzyk: „Niech żyją
nasze polki*'.
Kantowanie z przeszkodami*
W Lipsku mieszka żona literata
Marja W illielinina YToigt, zajmują
ca się już od dłuższego czasu nutu
ralnem leczeniem kobiet. Jej sto
sunki inaliTjalne były nienajlepsza
i groziła jej nawet eksmisja z mie
szkania. Gdy pewnego dnia zjawił
się komornik z gospodarzem domu
u drzwi mieszkania Yoigtowej i za
pukano, oświadczyła Yoigtowa
przez szklane okienko w drzwiach,
że mieszkania nie otworzy i nikogo
nie wpuści, a bronić się będzie
przed wtargnięciem do ostatniej
kropli krwi. l*rzy tych słowach
pokazała rewolwer sześciostrzalowy
i skrzynkę pełną naltoi. — Urzęd
nik s, ulowy poszedł po ślusarza, u
N oigtowa tymczasem jk* policjanta,
aby strzegł jej mieszkania przed
najściem. Oczywiście policjant od
mówił interwencji — a komornik
IKłwrocif ze ślusarzem, który się
też zabrał do otlryglowania drzwi.
Kiedy jednak zaczynał robotę, skie
rowała \ oisetowa rewolwer przez
okienko ku niemu, no — i ślusarz
uciekł jeszcze prędzej, niż przybył.
Po chwili padł strzał, |>o którym
umknęli także komornik sadowy i
właściciel domu. — Policjant dal
znać natychmiast do biura inspek
eji, poozem przybyło więcej straż
ników i urzędników sądowych, któ
rym przy pomocy służącej Voigto
wej udało się nareszcie upartą ko
bietę opanować i uwięzić. Przy re
wizji domowej znaleziono rewolwer,
nabity jeszcze pięciu nabojami i
skrzynkę z 21 ostrymi nabojami.
Dr. Zolla Djt-zvń-k* ■■••lińiki.
Kwest ja kobieca na wy
stawie paryskiej.
(Z wrażeń osobistych).
. I.
Autorami dotychczasowej oywili
zacji, a jednocześnie jej panami są
bezsprzecznie mężczyźni. Kobiety,
usuwane na plan drugorzędny, po
zbawione inicjatywy, bez faohowej
wiedzy, służyły zaledwie jako po
mocnice przy budowie tego potężne
go gmachu, który zowie się kulturą
materjalną i umysłową ludzkości
dzisiejszej. A tegoroczna wystawa
międzynarodowa w Paryżu daje nie.
zawodnie obraz kultury współczes
nej. jPst tak kolosalną, różnorodną
w pomysłach, przygniatającą ogro
mem, tak chaotyczną i stłoczoną, jak
jest nią dzisiejsza działalność zbio
rowisk ludzkich. Wśród wrażeń, od
bieranych zawsze prawie w tłumie,
a zatem i od tłumu, nie łatwo odna
Jeść zasadniczych i najważniejszych,
trudno je usystematyzować, tak jak
niepodohoa często wydzielić roli jed
nostki czy grupy w tem współdzia
łaniu umysłowych i fizycznych wy.
siłkow, które po obu atronaoh Sek
wany wzniosły istne miasto pałaoów,
zaludniwszy je różnojęzyczną i róż
nobarwną ludzkością, zapełniwszy
produktami wszystkich sfer i klima
tów. 'lak samo trudno oddzielić
pomocniczą praoę kobiet od raęzkiej.
Statystyka zarobkowa i zawodowa
więcej nam powie o pracy kobiecej
w dziełach przemysłu, niż sam iob
przegląd, praca bowiem bezimienna,
a najczęściej i l>ezz»sol>owa, to rola
kółek ludzkiej maszyny,funkcjonują
cych tak długo, póki nie zastąpi ich
urządzenie automatyczne. Ten mię
dzynarodowy popis przecież, to obraz
dzisiejszej wytwórczości, a o kie
runku jej stanowi nietyle materjał
pracowników, skierowanych odpo
wiednio do zapotrzebowania, oo żą.
danie konsumentów i konsumentek.
Można zatem określić raniej więcej
udział kobiet, wpływ iob indy wid a