Newspaper Page Text
jmr mai.it. WYCHODZI w UtfiT CZWAKTBK Biuro lut Contr. t.K.P. aMrl ai« w dom a «tamm p.n. MM-MM «. I>ul •ton •*- Cklrajo. UL W»i»lklf IMy w *prt»«k ulnm. Zwląrku oru koirapondrli TO Co Za nąduOatr anioły prMo/Ui pod odro **“ T. H. BILIŃSKI. MM-10* W. Dlrtaloo a*.. Cbicaffo, Ilia Przakaay bankowa pocztowo I pia ■M«» praoayłaC nalały pod adraaam: M. MAJEWSKI, MB-MM W. Ololaloa a».. Cbicayo. Ula KoroapondonrTO dotłr*ą< * Rodakcyl „Zgody pricaytaC aa lory pod adr. s. Barszczewski. iae-10* W. lliTlalon .t, Cbicago, lila Wazolkio tał liaty w aprawatb adai niatracyjntcti ..Zyody". oolooaad lio ►'•t uruka akich Balety odratować do Iaokrataraa „Zxo<W: i. OLBIHSKL, I0J-104 W. X>lv»aionaa, Ckicayo. Ilia ORGAN ZWIĄZKU NARODOWEGO POLSKIEGO W STANACH ZJEDNOCZONYCH PÓŁNOCNEJ AMERYKI. THE WEEKLY “Z60DB” APPKAKINU KYKKY thukhdat U ttio oBlctal oryaa of tka Pollah National AUtaaao. TJgi Z. Ą. ■ BARSZCZEWSKI, Kdilor, 0*ca- 102- 104 Waat Dialaiat BItraat CHICAGO. ILLINOIS Ali hastnpsa coDmuolctUoMUaU ty idilrwMMl Tba Polub Waakly „Zgoda”. lOcMM W. DlTlaioaat.. Chicago, Ula AU corarounlratiooa to tha Pollak Nat’l Alltauco .bali beaddroaaad: T. ■ HELINSKI, Oan’l Sacralary, 1W-I04 W. DlTtaion at . Chicago. Ula. No. D. (No. 5 Wydania dla niewiast.) Chicago, 111., Czwartek dnia 31-go Stycznia 1901 roku. Kok 20. Konkurs stulecia. Przed kilku miesiącami redakcja „Kurjera Warszawskiego”, rozesła ła do uczonych polskich, literatów i artystów listy, z prośbą o wymie nienie dzieła z zakresu polskiej na uki, literatury i sztuki, które w każdej dziedzinie uważają za naj lepsze w XIX stuleciu. Do tej prośby dołączyła redakcja kwest jo narjusz, złożony z 14 rubryk, odpo wiadających rozmaitym dziedzinom twórczości polskiej. Termin nad syłania opinij, wyznaczono do koń ca roku i w numerze noworocznym „Kurjera Warszawskiego”, znajdu jemy następujący rezultęt tej zaj mującej ankiety. W historji palmę zwycięztwa, w turnieju o uznanie powszechne, zdobył sobie historyk żyjący. Naj większą liczbę głosów bowiem o trzymało dzieło Tadeusza Korzona „Dzieje Polski za Stanisława Au gusta”, na drugiem miejscu stanęła Joachima Lelewelu „Polska i rze czy jej”, natrzeciem Kalinki „Sejm czteroletni”, a na czwartem Szaj nochy „Jadwiga i Jagiełło”. w aziaie niswrji literatury pol skiej głosy rozstrzeliły się między kilku autorów: Chmielowskiego, Wiszniewskiego, Tarnowskiego, Małeckiego i Mochnackiego. Z nicli najwięcej głosów otrzymał Piotr Chmielowski za dzieło p. t. „Hi* storja literatury polskiej”, a zatem znowu dzieło żyjącego pisarza. Po tem najwyżej podniesiono znaczenie dziejów piśmiennictwa, opracowa nych przez Michała Wiszniewskie go; dalej następują głosy tych, któ rzy zdołali się już zapoznać ze świeżo wydaną historją literatury (Stanisława Tarnowskiego, wreszcie głosowano za monografją Antonie go Małeckiego o Słowackim i za dziełem Maurycego Mochnackiego „O literaturze polskiej XIX stu lecia”, nie należącej właściwie do dziedziny historji. W językoznawstwie — jak łatwo można było przewidzieć—najwięk szą liczbę głosów otrzymał „Słow nik języka polskiego” S. B. Linde go. Wogóle w rubryce języko znawstwa, a nawet wszystkich nauk filologicznych wymieniano jedno tylko nazwisko: Linde. Po nim wyróżniono znacznemi ilościami głosów prace: Jana Baudouina de Courtenay „O zadaniach języko znawstwa” i inne, Jana Karłowicza „Słoworód ludowy”, „Słownik wy razów obcego pochodzenia” i inne, Adama Antoniego Kryńskiego „Gramatyka języka polskiego” i inne, Antoniego Małeckiego „Gra matyka języka polskiego”. Znaczna też ilość głosów podła na wydawa ny obecnie wielki „Słownik języka p- »lsk iego”, pod redakcją Jana Kar łowicza, A. A. Kryńskiego i Wład. K iediwieckiego. W ełnografji także wynik łatwo było przewidzieć. Przemakającą większość głosów otrzymał tu, po dobnie jak w językoznawstwie, wła ściwy twórca tej dziedziny Oskar Kolberg za dzieło „Lud, jego zwy czaje s|n >sól» życia, mowa, po<lania, przysłowia, obraęly, gusła, zalmwy, pieśni, muzyka i tańce”. l-)zieło to, które zajioczątkowało rozwój folklorystyki |»ilskiej, j»»st tak wiel kie, w stosunku do któregokolwiek s mnóstwa, zjawiających się potem, śe Kolberg dzięki jemu pozostał bez konkurencji. W urrnpie naiik filozoficznych^o •oswla dosyć szczupła ilość osób (około lćO), przyczeiu głosowani# co do |*sycłiologj> nie doprowadziło do żadnych rezultatów określonych. Z dzieł filozoficznych najwyżej po stawiono: Augusta Cieszkowskiego „Ojcze naw”. W rwiciycr głosy rozstrzeliły się pomiędzy Libelta. Witkiewicza, Kremera i Klaczkę. Najwięcej gło •ów otrzymało Karola Libelta „Umnictwo piękne”, dzieło, które już ma dziś tylko znaczenie histo ryczne. Potem następują Stanisław Witkiewicz ze „Sztuki} i Krytyką”, •Józef Kremer z „Listami z Krako wa” i Klaczko z „Wieczorami tło renckiemi”. W dziale nauk społecznych za równo ze względu na obszar, jak i różnorodność gałęzi tych nauk, sta nowczą większością głosów wyróż niono, jako dzieło ekonomiczne: Józefa Supińskiego „Szkołę polską gospodarstwa społecznego”, a w naukach prawniczych: Antoniego Zygmunta Helcia „Starodawne pra wa polskiego pomniki”. W socjo logji wyróżniono w równej mierze Ludwika Guinplowicza „System socjologji” i Józefa Potockiego wy dane niedawno we Lwowie dzieło „Współzawodnictwo i współdziała nie”. Oprócz togo eharakterystycz nem jest to, że dział ten wielu bar dzo nazywało działem Supińskiego. W matematyce wymieniano na zwiska: Folkierskiego, Hoene Wrouskiego, Gosiewskiego, Żinur ki, Badowskiego, Puzyny i in. W końcu największą ilość głosów o trzymało dzieło: Władysława Fol kierskiego „Rachunek różniczkowy i całkowy”. W asłronomji jeszcze mniej na zwisk dało się odznaczyć. Najwię cej głosów otrzymał Śniadecki za swojij „Geografję czyli opisanie matematyczne i fizyczne ziemi”, a obok niego głosowano na Poezo buta, Kowalczyka, Ernesta i Kar lińskiego. W grupie nauk przyrodniczych głosowano bądź ogólnie za Jędrze jem Śniadeckim, czyniąc go przed stawicielem całej tej dziedziny wie dzy, lub też, wchodząc w poszcze gólne gałęzie, obierano kilka dzieł wybitnych w różnych specjalnoś ciach, przyczem Jędrzeja Śniadec kiego „Teorja jestestw organicz nych” zyskała największą ilość gło sów. Oprócz tego wyszczególniono w pojedynczych działach Zygmun ta Wróblewskiego za odkrycia w dziedzinie skraplania gazów, .Anto niego Wagę za dzieła z zakresu zoologji i Izydora Kopernickiego za „Charakterystykę fizyczną lud ności galicyjskiej”. W medycynie padło głosów naj rnuiej, bo tylko Git. Ze względu na ogólny pożytek przyznano stanow czo pierwszeństwo Tytusowi Cha łubińkiemu, specjalnie za dzieło „Metoda wynajdywania wskazań lekarskich oraz plan leczenia i je go wykonanie”. Pozatem glosy roz strzeliły się, zwłaszcza, że na ufor mowanie się sydu w tej dziedzinie wpływały po większej części raczej sympatje osobiste, niż znawstwo. W poezji największe nznanie zdobył sobie Adam Mickiewicz swoim „Panem Tadeuszem”, przy czem każdy z sądzących robił swo je uwagi, dla jakich cech uważa Pana Tadeusza za największe dzie ło poezji polskiej. Opinja ta nie ma wyłączności, i Pan Tadeusz miał rywala jednak w „Dziadach”, a Mickiewicz w Słowackim i Kra sińskim, których „Króla ducha” i „Irydjoiia” uważało wielu za naj piękniejsze wyrazy poezji polskiej. W każdym razie jedimk, odpowie dnio do stosunku głosów, przewa ga była po stronie Pana Tadeusza stanowczy. W drumnrie otrzymał najwięk szy liczbę głosów „Mazepa” Julju sza słowackiego, przyczem autor jej otrzymał największy liczbę gło sów; potem, ale już znacznie mniej, Krasiński, Mickiewicz, Korzeniow ski, Świętochowski, Wyspiański, Przybyszewski i Słowiński. W komerfji pierwszeństwo przy padło w udziale Fredrze (ojcu) za „Zemstę za rnur graniczny”, potem najwięcej mieli Bliźniaki, Narzym ski, Małecki i Kraszewski Ciia rakterystycznem jest tutaj jeszcze ł to, że i koniedja i dramat o aj lep szy pochodzą z pierwszej połowy b. stulecia. W beletrystyce przyznano pierw szeństwo „Trylogji Sienkiewicza’’ i to nadzwyczajną przewaga głosów. Drugiem z kolei jest „(Juo Vadis”, a potem już znaczną mniejszością głosów następuje Prus, Kraszew ski, Orzeszkowa. Rzewuski. Jeż i młodsi pisarze. Że oba pierwsze miejsca dostały się dziełom Sien kiewicza, to dodaje blasku jubile uszowi i jest bardzo pięknym, ile że spontanicznym wyrazem uzna nia. Ale różnica głosów między nim, a Prusem jest zbyt znaczną, i nie dowodzi bynajmniej głębokości i niezależności sadu. W muzyce podzieliły się głosy pomiędzy Szopena i Moniuszkę, przyezem jako dzieło muzyki in strumentalnej otrzymał pierwszeń stwo „Marsz żałobny” Szopena a muzyki wokalno-scenicznej „Hal ka ’ Moniuszki. Przewaga w gło sowaniu na rzecz tych dwu kom pozytorów była tak olbrzymią, że reszta muzyków jak Żeleński, Pu derewski. Dobrzyński i inni otrzy mali zaledwie po kilka głosów. \v malarstwie zdobył najwięk szą liczbę głosów Matejko swojem Kazaniem Skargi”, przyczem ca le stulecie malarstwa jx>Iskiego na zywano prawie jednogłośnie wie kiem Matejki. Dzieło nagrodzone miało jednak silnych rywali, za równo w swojem duchowem ro dzeństwie, jak i w dziełach innych artystów, jak „Wojna” Grottgera. „Świeczniki chrześcijaństwa” Sie miradzkiego, obrazy Chełmońskie go, „Trąbki” Gierymskiego i „Po witnnie stepu” Brandta. W rzcibic, ponieważ nie ma tu tak wybitnie stojącego u szczytu twórcy, jakim jest Matejko w ma larstwie, różnice w liczbie głosów były mniejsz«>. Na pierwszem miej. sc*u stanął „Gladjator” Piusa We lońskiego, po nim trochę mniej już mieli głosów Kurzawa, Sosnowski. Godebski i inni. W architekturze uznano za dzie ło najlepszu Kościół św. Florjana na Pradze, wzniesiony przez bu downiczego Józefa Dzieko liski ego. Potem najwięcej głosów otrzymał budowniczy Pryliński za odnowę Sukiennic w Krakowie, Antoni Co razzi za gmach dzisiejszej izby skarl>owej w Warszawie i za b. pa łac Tow. przyjaciół nauk; następ nie bud. Księżarski za budowę Collegiin Novum (nowego uniwer sytetu) w Krakowie; bud. Talowski za dom „Pod pająkiem” w Krako wie, H. Sarconi za gmach Tow. kred. w Warszewie, Odrzywolski za odnowienie katedry na Wawelu, jen. Kerbedź za zjazd i most na Wiśle w Warszawie, St. Witkie wicz za stylizowanie budownictwa zakopiańskiego w duchu miejsco wym (zwłaszcza za willę Pawli kowskich na Kozieńcn); Gogolew ski za teatr we Lwowie; Zawiejski za teatr krakowski; Szyller za no wy urnach Tuwarz. sztuk pięknych w Warszawie i inni. Oto rezultat zajmującego <-ks|»~ rymentu przedsięwziętego przez redakcję „Kurjera Warszawskie, go”. Byłby oh niewątpliwie bar dziej zajmującym, mógłby bowiem daleko więcej wykazać i potęgi twórczości polskiej i wyrobienia sądu, gdyby nie wyjątkowe poli tyczne stosunki, wśród jakich ży liśmy przez całe to ubiegłe stule cie. Śluby Panieńskie CZTLI MAGNETYZM SERCA. ■ «m«dja w & AkMKB. wlrraitn, Alekiandra nr Fredry. (Ciąg dalszy.) Klara. J dc kogo? Aniela Do niej. Klara. Alei... Aniela. Nie dręcz się obawa daremną: Gustaw się wcale nie chce żenić ze mną Klara. To źle, mężczyzna po winien chcieć zawsze. Ażeby poznał, jak kobiety gardzą. Zwłaszcza ten Gustaw, co to uczy rządzić. Aniela. On i tak biedny! Klara, (ironicznie). Biedny? Aniela. Musiał błądzić. Klaka. Wzbudził więc. widzę. uczucia łaskawsze Aniela. Ja wszystkich mężczyzn nienawidzę bardzo. Ależ on swój los w moje ręce skła da: Bronić go muszę. Klaka Tak? i bronie rada. Aniela. Rada nie rada, zdradzić go nie mogę Klaka. Zdradź go, zdradź, moja duszko! zdradź sułtana Aniela. Nigdy, przenigdy! Klaka. Ja tobie pomogę. Aniela. A taż Aniela, tak szcze rze kochana? klara. z.nowu mc me wiem. Aniela. Wszystko ci wyjaśnię. Klaka (ciekawie). Mówże. Aniela. Gdzie marna? Klaka. Wołała cię właśnie. Aniela. Ona tuk dobra, i jej wszystko zwierzę. Jej tylko jeszcze, a więcej nikomu. Klaka. Moju Anielko, niech cię Pan Bóg strzeże. Byś z męzkich sideł nie poniostn sromu; Ja twą nienawiść już słabnącą wi dzę Aniela. O, jak cię kocham, ja ich nienawidzę. Radost (wchodząc, do odcho dzących ) Panno Anielo! (Aniela chwyta za rękę Klnrę i po ciągając z solwi prędko wybiega we drzwi prawe boczne) Ależ... panno... proszę... (wracając) Hm, hm! spłoszone — coś tu znać Gustawa — Gotówbyin przysiądz. że to jego sprawa. Oj Guciu, Guciu! kiedyś ja prze płoszę! ((iustaw wchodzi jednemi w Kłębi będącenii drzwiami, a zobaczywszy Radosta, nucąc w drugie odchodzi) Rad. (goniąc za nim). Czekajno, (wybiega za drzwi). Scena IV Kadost, Gustaw. Badost (prowadząc Gustawa). Chodź, chodź, main cię ptaszku, (patrząc mu w oczy, po krótkiem milczeniu) Co to znaczyło to: przebacz, stry jaszku? Gust. To t<4 Kad. Juk to, tak? Gust. Ot tak! Kad. Co to znaczy: Ot tak? Gust. Niby — nic. Rad. Nic? Gust. Nic. Kad. To nic było: Przełiacz, stryjaszku, zlituj się rozpaczy? Gust. (szybko). Ach, to rzecz jasna: w miłości niemiło, Kiedy się ‘czasem (bo któż to za przeczy?) Kłótnia lub sprzeczka, albo z innej rzeczy, W potęgę czucia moc niby mająca, Sama o siebie walczy łub potrąca, Stąd koniec końców, kres wszyst kich igraszek — No, to rzecz jasna — rozumie stry jaszek? (chce odejić) Rad. (zatrzymując go). Ale czekajno — ja nic nie rozu miem. Gust. A ja wyraźniej powiedzieć nic umiem. Rad. Czegożeś klęczał jakby do pacierzy? Gust. (z udanym zapałem) To mi stry jaszek nio wierzy? nie wierzy? (chodząc) Kiedy tak — dobrze — dobrze — wiem co zrobię — Każę zajechać i pojadę sobie. Janie! hej! Kad. (chodząc za nim i głaszcząc po ramieniu) Xo. no, Guciu, Guciuuiu inój! Gust. (zawsze chodząc w uda nym gniewie) Kiedy ja mówię!... Kad. (jak wyżej). Już. już, już, stój no, stój Gust. Ja się tłóinaczę dobrze, jasno, szczerze. Kad. Już, juz rozumiem, juz wszystkiemu wierzę, (do siebie) A to saletra! skra, ogień, płomienie! Gi st. (rzucając mu się na szyję) Luby stryjaszku! Kad. (ściskając go) Ach, Guciu mój luby, (płaczliwie) Nie słuchasz rady. Gust. I słucham i cenię, A co wykonam, godne będzie • cli luby. Kad Lecz czemu Klara... Gust. Ach Klara, ta Klaru. iojest prawdziwie boska na mnie kara. W szędzie jej pełno, we wszystkiein zawadzi; Przy tein zawzięte, jak koguci k młody, Kikiki zawsze, (pokazując) a tak w górę sadzi! I wiesz stryjaszku, dla powszechnej zgody, Wiesz co? Rad. Na przy kład? Gtst. Żeń się z nią. Rad. Szalony! C»l'ST. Zrób mi tę grzeczność. Rad. Pomysł godny głowy. Gust. Bardzo ini bruździ. Rad. (wzruszając ramionami) Dlatego ja stary?... Bruździć nie będzie, nie bruźdź ty z twej strony. Na cóż Albina przez jakieś namowy Chcesz jej zbuntować? Gust. (hi już zbuntowany. Rad. Jakto? Gust. W Anieli jak kot żako* chany. RAd. Kto? Albin? Gust. Albin. Rad. A. to nie do wiary. (iust. Tak, tak ją kocha, ledwie że nie skona; Niema gadania, to rzecz dowie dziona. Rad. Albin, ten Albin! Gust. < >, nie wszystko złoto. Co się nam świeci — o, to stuczka płocha: Jednej przysięga, a w drugiej się kocha. Rad. Ale z Anielą jakże idzie tobie ? Gust. (po długiem milczeniu — zakładając ręce) Co to magnetyzm y Rad. (zdziwiony) Ma... magne. tyzrn? Gust. Coto? Co? Powiedz! Rad. Ale skąd o tom w tej do bie? Gurt. (po krótkiem milczeniu). Magnetyzm, mówią, jestto wolna władza, Co z ciała w ciało zdrój żyeia wpro wadza. Jeżeli zatem mam zarodne siły, Ogień swój własny w obce przelać żyły, Dlaczegóż miałbym w pięknej, mło dej dnszy. Czystej jak śnieżek, co świeżo przy pruszy, Prze* silną wolę. pała jare tętna, Własnego czucia nis wycisnąć piętna? Rad. Jeśli rozumiem, niech mnie piorun trzaśnie! Guht. Kocham i będę kochany; to jaśnie? Rad. Jaśnie, wyraźnie, lecz tro chę za śmiało. Gt st. Śmiałość przed szczęściom, jak szczęście przed chwałą! Kad. Będziesz kochany, ale nie bądź trzpiotem. Gust. O mój stryjaszku! tobie myśleć o tem. Rad. Arb, czyż uie myślę i nie smażę ulowy. Gust. Ja też ci zawsze dzięko wać gotowy. Rad. Dziękuj kiedy chcesz, lecz się popraw razem. GCst. To się już 6tało za twoun rozkazem. I dobrze skończyć mam wszelką nadzieję, Byłeś nie zważał, co się z nami dzieje; W zgodzie czy kłótni, we wrzawie czy ciszy. Niech oko drzemie a ucho nie sły szy. Rad. Cóż z tego będzie? Gust. Co będzie? (ściskając go). Wesele, (wybiega). Rad. (idąc za nim). Rozsądku mało. pewności za wiele. Koniec aktu trzeci«*go. AKT IV. Scena I. Gustaw, Jas*. (Gustaw chodzi zamyślony, Jan krok w krok za uiin z czarną chust ką w ręką.) Gust. (podając lewą rękę, nie stając). Zawiąż! (do siebie) Stało się — ko cham ją szalenie — Lecz ona? — Jan (chodząc za nim i upatrując rękę). Wcale nie... Gust. (stając). Jaktonic? Jan (jak wprzódy). Niema Tu nic. Gust. Na ręku!—Wiąż tylko— (chodzi, do siebie). Hm, sprzyja, Ale jak lądzie, gdy rolę odmienię? Jak? kiedy zacząć? Jan (nie mogąc w chodzie zawią zać ręki dla różnych giestów Gu stawa). Niech się pan zatrzyma. (Gustaw wyrywa rękę, którą Jan chwyta i dalej chodząc wiąże) Gust. (do siebie). Zatrzymać — pewnie — Węzeł jest — Jan (puszczając) Jest panie. Gust. (do siebie). Lecz jak roz wiązać? Jan. Za koniuszek. Gust. (stając, w gniewie) Janie! Jan. Słucham. Gust. Głupiś. Jan. Tak? ui st. (zrzucając chustkę). l me tę zawija! Lewą nie piszę. Jan. Któraż ręka boli? Gust. Co ci do tępo—na, masz; zawiąż prawą, (podaje lewą rękę i zaczyna cho * dzić — do siebie) Pierwszy raz kocham. Jan. Ależ panie... Gust. (wciąż chodząc). No, a żwawo! (do siebie) Inna to miłokć. Jan. To ta sama Gust. Kłamiesz. Jan. Lewa Gust. (podając prawą rękę). A, ręka — no — jakże powoli, (zaczyna chodzić i ciągnie za sobą opierającego się gwałtem Jana — do siebie). Będę kochany... Aj, rękę mi zła miesz! Jan. A którą, panie? Gust. Puść już do kaduka! Jan. Wiązać nie sztuka. Gust. Ale milczeć sztuka (Ciąg dalszy nastąpi.) 0 kobietach. Trzeci wiek życia. W domu schronienia dla starców i sierót ży. dów przy uliry Wolskiej w War* sza wic znajduje się pensjonarka Kurhla Frimerowa, urodzona w r. 1792, czyli, że liczy obecnie 1(W rok życia. Staruszka niskiego wzrostu, trochę przygarbiona, od zuacza się wielką ruchliwością, ży wym temiieraincuteni i wyśmieni tym humorem. Staruszka całemi dniami przesiaduje w oddzielę pa ralityczek, usługuje im, zabawia I rozmową i wogóle jest ulubienicą ! wszystkich chorych. Zielone włosy. Zajmujący pro. ces rozegra się w Nowym Yorku. Rudowłosa, piękna śpiewaczka miss Lillie \ erona, zaskarżyła pewnego aptekarza 5.000 dolarów odszkodowania. Sprzedał on jaj środek, od którego zamiast ciemne, jak pragnęła, nm włosy—jasno zie lone. Aby zost ac adwokatka, panna Chauyiu, która pierwsza z kobiet we h rancji otrzymała prawo adwo katury, musiała przejść przez wie le formalności, nie nikiących nio wspólnego ani z wiedzą prawniczą, ani ze złożona przysięgą. Nie dość jest we Francji uzyskać (iyplom: należy jeszcze zdać egzamin r. mo ralności. Badania prowadzone są przez korporację adwokatów, która deleguje jednego ze swych człon ków, celom powzięcia wiadoinośfti o stosunkach: trybie życia nowego kolegi. jak w tym wypadku — ko leżanki. Kgzamiuator dowiaduje się przcdcwszyslkicm o narodowość ci, stanie cywilnym, przeszłości i teraźniejszości kandydata, o jego środkach utrzymania, rodziuie i t d.; nie dość na tern — przybywa o* sobiście dla obejrzenia mieszkania. ^ ielw młodych adwokatów, nie mając jeszcze dochodów, któreby im pozwalały na lokal, odpowiedni do profesji, wypożycza na kilka dni apartament, u którego ze swo ich bogatszych przyjaciół. Dele gatowi chodzi o stwierdzenie, czy nowy kolega mieszka „porządnie”, czy ma do przyjęcia klientów, ga binet, w którym nie stoi ani łóżko, ani komoda, ani żaden sprzęt nie odpowiedni, gdyż przybytek Temi dy powinien być poważny i nieska lany osobistemi sprawami adepta. l’o takim egzaminie delegat składa raport swoim mocodawcom, a jeśli zebrane wiadomości e:t dobre, kan dydat ma prawo otworzyć kance lnrję i stawać przed kratkami; po winien jednak zapisać Bię jako sekretarz u starszego kolegi i raz na tydzień przybywać na konfe rencje, zaś kilka razy do roku na zgromadzenia korporacji. Po trzech latach jest „wyzwolony” i wolny od kontroli. Zatem nowicjat panny Chauvin dalekim jest do ukończe nia. Kobiety na a rzędach. Z Pe tersburga donoszą, że minister Mn. rawiew wydał świeże rozporządza nia, odnoszące się do zatrudniania kobiet w biurach ministerstwa sprawiedliwości. Tak w central, nem biurze ministerstwa, jak w po szczególnych sekcjach i wszystkich innych urzędach ministerstwa sprawiedliwości, nio^i kobiety bea żadnych przeszkód pełnić funkcja urzędników, jako kanedistki, ko. pistki lub mundantki, urzędniczki rachunkowo, archiwistki i korrek torki. W razie nie ukończenia szkól wymacanych, mogą się one poddać speejalueinu egzaminowi, niezbyt trudnemu. Przedmiotami tego egzaminu są umiejętność, czy tania. pisania i rachowania l>es błędu. Pierwszeństwo otrzymały wdowy lub sieroty po urzędnikach ministerstwa sprawiedliwości, któ re też i wogóle mają pierwszeństwo przed kobietami zatnężnemi. Do dać wreszcie należy, że kobiety u rzędniczki nie posiadają żadnych praw do emerytury i w razie czaso wej niezdolności do pracy otrzy mywać mogą tylko zapomogi. * Kursy wyższe dla kobiet w Krakowie imienia dra A Haranieo kiego. Dyrektor kursów, prof Ko statiński, wydał sprawozdaniu nu rok szkolny lWKt— litOO, poprze dzone historją zakładu od r. lHttb. ' Przez pierwszych 22 lat istnieniu