Newspaper Page Text
Wszystkie możliwsze budynki zo stały zabrane pod szpitale, ponie waż w Krasnojarsku jest t. z. od wrotna strona medalu, czyli tu cho wają władze rosyjskie to, czego nie powinni widzieć niepowołani. A więc chorych na tyfus, dyzenterję i inne choroby zakaźne, oraz chorych umysłowo, jednych i drugich moc jest wielka. Cały Krasnojarsk jest więc jed nym wielkim szpitalem, o pomiesz kaniu prywatnem ani myśleć, bo za norę bez okna żądają szczęśliwi po siadacze takowej od 60 rubli mie sięcznie. O drożyźnie produktów spożywczych pisano wdele, przyto czę więc tylko kilka najciekawszych liczb. Cukru nie można dostać w większej ilości naraz, zaś taniej jak 50 kop. za funt rosyjskiej miary (2^ f. ros. — 1 kilo.) nie sprzeda ją. Sól — najtańszy i najniezbęd niejszy artykuł po 25 kop. za funt, mięso od 50 kop. za najlichszy ga tunek do 1 rubla, mąka 30 kop., dziesiątek jaj od 2 do 3 rubli. Ceny wzrastają w miarę zbliżenia się do terenu wojny. Wódka, wino—nie sfychame drogie, za to piwo stosun kowo tanie, po 50 kop. butelka, z marką... japońskiego browaru. Nikt mi tego ciekawego zjawiska nie umiał wytłumaczyć. Wobec takiej drożyny płace przez oficerów i urzędników pobierane nie wystarczają, a jednak nie tylko żyją oni tak dobrze, ale jaszcze po trafią uzbierać pokaźne sumki na “czarną godzinę”. Przypomina to mi znane zadanie rosyjskie: “komi sarz pobiera 250 rb. miesięcznie, za mieszkanie j>łaci 251 rb. — Skąd bierze tego rubla, którego mu bra kuje na opłacenie pomieszkania?” Przyjechawszy do kapitana me go, z przerażeniem spostrzegłem, że wśród przywiezionych mi z dworca rzeczy połowy brak, zaś połowa bezwarunkowo do rnnie nie należy, bo z pierwszego zaraz kosza, wido cznie “zamienionego” mi w drodze, wyciągnąłem ku niezmiernej ucie sze miłego kapitana. .. rozmaite części stroju kobiecego. Kapitan uspakajał mię, że reklamować na kolei nicwarto, bo popicrwsze nie wiadomo do kogo się zwrócić, a zresztą rzeczy nie odzyskam. Mu siałem oczywiście wszystko kupo wać na nowo, jiłacąc niesłychane ceny, i przyrzekłem sobie na przy szłość brać ze sobą tylko najnie zbędniejsze rzeczy i wszystkie mieć w drodze przy sobie. < łbowiązki moje r.ie były trudne. Miałem pomacać kapitanowi w za rządzie gospodarczym działem trzech szpitali wojskowych. Wi docznie nie traktowano tu swej mi sji zbyt ser jo, bo na propozycję u czynitmą przezemnic kapitanowi, abv sprawdzić inwentarz szpitalny, jeszcze ani razu, jak widać z ksiąg, nic- sprawdzany, szczerze się zdzi wił i <lal mocno humorystyczne wy jaśnienie : “Czort jewo znajet, wiele te go i gdzie wszystko jest Nie za wracaj pon sobie głowy term głup stwami. U nas nikt się tern nie zajmuje". Może byłby jeszcze co powiedział, ale bardzo mu się spie szyło do kasyna wojskowego, grfcne tegoż dnia miał się odbyć "wieczór z siostrami*’. Oczywiście mówię tu o siostrach miłosierdzia "Czerw. Krzyża”, które w wolnych chwilach lubią się zalewie. Nie brak między niemi pełnych poświęcenia, inteli gentnych, bohaterskich, ale jakże jest dużo, zatrważająco dużo inne go rodzaju “sióstr” — często awan turnic, które tu dotarły w poszuki waniu nowych przygód. Nic też dziwnego rekrutują się one z róż nej zbieraniny, wymagany jest tyl ko “egzamin” po dwu miesiącach uczęszczania na specjalne kursy. Wkrótce lekarz naczelny naszego szpitala prosił mię zabrać z dworca przybyłe jeszcze przed dwoma mie siącami opatrunki, medykamenty i bieliznę dla szpitali. Pół dnia szu kałem kogoś, ktoby mię mógł obja śnić, gdzie się znajdują paki z na szym ładunkiem. Od Annasza do Kaifasza, od jednego do drugiego — nikt o niczem nie wie i wiedzieć nie chce. “Wyprowadzony z cierpliwości, o świadczam pierwszemu spotkane mu urzędnikowi, że każę go żołnie rzom wziąć za kark i do składu za prowadzić. Ten prawdziwie sybe ryjski sposób poskutkował. Za chwilę mieliśmy przed sobą kilka dziesiąt pak... do wyboru, f^adun ki i paki wojskowe w takim są nie ładzie rozsyłane przez kolej Sybe ryjską. że o fakturach jakichkol wiek niema mowy. Każdy otwiera po kolei paki i jest szczęśliwy, jeśli znajdzie to, czego szuka. Ha. nie ma co. co kraj to obyczaj. .. Otwie rają pierwszą pakę. Słoma, potem gruz i... znów słoma. Posługacz na pace rysuje wielki czarny krzyż smołą. Za chwilę mamy przed sobą całe cmentarzysko. Wszystkie jiaki pu ste. Nakoniec z ostatniej, mój feld webel wyciąga z tryumfem dwie to rebki płócienne. W każdej cukier, tytoń, papier listowy, igły, nici — i mała kartka: “Kochanym żołnie rzykom — dzieci moskiewskie”. Przysłali z Moskwy pięćdziesiąt pak z upominkami dla żołnierzy — po półrocznej podróży, przybyły próżne. Złakomili się i na to. Pak z opatrunkami nie było wcale. Po długiem szukaniu urzędnik tłuma czy mi, że przez pomyłkę widocznie wysłano je^do Niżnie-lTdińska, bę (ki za jaki miesiąc z powrotem. Następnego dnia lekarz z rozpa czą pokazuje mi telegram, że dziś przybywa do Krasnojarska partja rannych z Irkucka, a tu niema ani opatrunków, ani lekarstw, ani bie lizny. Porażka mukdcńska zalała szpitale charbińskic rannymi po brzegi, ranni ciągle przybywali, więc aby dla świeżych zrobić miej sce, umierających pozostawiono ich własnemu losowi, zdrowszych prze słano do Irkucka. ]\fv będziemy musieli umieścić kilka tysięcy cho rych z Irkucka. Pecę na dworzec do kapitana, ten zbywa mię krótkiem “czort s nimi” i radzi mi robić, co mi się podoba. W szpitalach wre. Na rozkaz za rządzającego szpitalami armji man dżurskiej, mają szpitaJc w ciągu kilku godzin opróżnić kilka tysięcy miejsc. Miejsc niema, więc trzeba wybrać zdrowszych i odstawić ich do armji. Tymczasem w Krasno jarsku, jak to już wspomniałem, najwięcej chorych na choroby za kaźne, więc nie było w co ich ubrać, ponieważ ich ubrania niszczono, świeżych nie mamy, a tu na gwałt ubrać trzeba i to ciepło kiika tysię cy ludzi, z których większość jesz cze się na nogach nie może utrzy mać. Nie było innej rady. Zaczekać I na przybycie rannych t wypuszcza nych ubrać w to, co tamci na sobie przywiozą. I stało się. Jednych, nieszczęśli wych, chorych steranych i słabych wyrzucano abv odąć* miejsca in nym, również chorym, zziębniętym i do rozpaczy biednym, ściągano z przybyłych nędzne łachy i ubiera no w bieliznę szpitalną. A bielizny tej nic b\1o czasu prać po tamtych chorych... Tliedni lekarze, jedyni ludzie w całej tej nieszczęsnej ar mji na podziw i na szacunek za swoje ciche bohaterstwo, płakali jak dzieci* bo czuli się zupełnie bez radni. Doktorzy Sahszczcw i Kran, prawie jednego dnia odebrali sobie życie. Zbyt byli nerwowi i nic u mieli przyzwyczaić się do takiej o liydy. Ryło najokropniejszych trzy dni. Potem już to przestało razić. Za częły się dni szare, ciężkie. “Naczal stwo ’ dzieliło czas między pijatyki i żarty, lekarze i kilku z nas, młod szej braci wojskowej cały dzień sta raliśmy się pracować, aby nie mieć czasu na refleksje. Zarządzałem częścią gospodarczą szpitala, dzięki czemu wciąż byłem narażony na tysiączne jxrzykrości ze strony na szych dostawców. Dostawcą generalnym jest nieja ki Mak suto w, kreatura z pod ciem nej gwiazdy, tatar z pochodzenia, dorobił się w niewiadomy sposób fortuny i od chwili wybuchu wojny na wszystko położył swoją łapę. To rując sobie drogę czasem rublami, czasem znajomością słaliostek “na czalstwa , stał się faktycznym jia nem i władcą nictylko tysięcy cho rych i zdrowych żołnierzy, ale wszystkich kto w promieniu pięciu set wiorst dokoła Krasnojarska je dnem z nim oddychał powietrzem. W iadoma rzecz, że wszystko, cze go już nawet w Rosji europejskiej nikt nie kupi, zepsute konserwy, zgniłe jaja robaczliwe mięso — wszystko to wysyłają dla wojska. Ale Mak suto w wszystkich prze szedł dostawców w swej podłości. I tak jak cezar nietykalny — ma gru bą kabzę i jest. . . członkiem zarzą du Czerwonego krzyża! On co zainicjował zbieranie po całej Rosji papierosów dla żołnie rzy. Zebrano kilkanaście miljonów sztuk: dziś sprzedają je po 50 kop. dziesiątek, zaczynając od Krasno jarska, z czego połowę chowa Mak sutow do swej kieszeni. On skupił wszystko co można było skupić i dziś stanowi o cenach na całą Sybe rję. ^iV r)insku i j omsku niema cukru, nie można go dostać za ża dne pieniądze — tam właśnie są składy Maksutowa, obliczane na setki tysięcy pudów. Irkuck niema świec i masła — wszystko skupił .\f aksutow. On rozkazuje całej Syberji, a wielką ma armję taki pan, bo złodziei i rabusiów nic brak w tym nieszczęśliwym kraju. Kto chce kraść razem z innymi — tego usunie. Byłem o tyle naiwny, że nie wie dząc tego wszystkiego parę razy Od rzuciłem dostarczone mięso i pro dukty. Wieczorem wzywa mię mój komendant i pyta wprost: “Wiele pan żądasz miesięcznic T' Oburzony mówię dobitnie memu zwierzchni kowi, że kraść nie umiem i innym nie pozwolę. Ten z najpoczciwszą miną widocznie zakłopotany po wiada mi, że *tu w uczciwych lu dzi nic wolno się bawić, panie dro I . fi. Będziesz pan przeszkadzać, to pana usuną, a z \laksutowym nic zadrze nawet Kwropatkin. Nie ta cy chcieli tu porządki robić. Albo prędko milkli i sami zaczynali kraść, ci uciułali majątki, lub kto nie chciał, dostawał “armję czyn ną*. .. Prędko zrozumiałem, co to zna czy. Nie upłynęło kilka dni po tej rozmowie, jak już miałem w kie szeni rozkaz, aby w najkrótszym czasie stawić się w głównej kwate rze, w Cha rb i nie. Zebrałem się szybko i tegoż samego dnia bvłeni już w drodze do Charbina. Słou*o Polskie. -o Piotr Wielki I Jego mądro ulowa. Miko)aj II, "konstytucyjny" rochter rał się do snu; zdjął już kołnierzyk "Ojama”, mankiety ze spinkami, aa których był wizeruaek O. Gapona i po* czął zdejmować buty z paplerowemi podeszwami. Późna noc... cicho. W przyległej koronacie ataman kozaków dońskich poczynił w kołysce jakoweś “zawi chrżenia"... atmosfera duszna — ca* rowi ciężko, wzdycha. Cisza... nic... pchła skoczy tylko od czasu do czasu na poduszkę. Nagle z poza pieca wysuwa się cień. Patrzy car: Piotr, czy nie Piotr. Ale tak; ma na piersiach tabliczkę z na pisem “Wielki”, żeby każdy się domy ślił. — O, wielki dziadu! krzyczy car. — Przyszedłem się, Kola, zapytać co słychać. — Źle. Piotrze Wielki, bardzo źle. Japonce, rewolucja, morderstwa, Ga pon, wiec w Zakopanem, Wolf Feld man ... oj źle. — Oj, po co ty to wszystko robił, Kola? — Jak to, wielki dziadu — robię wszystko za twoim przykładem. Ty wybił Rosji okno na Zachód, a ja wy bijam na Wschód. A Piotr Wielki poklwrał z politowa niem głową 1 powiedział: — Oj Kola, Kola, a czemu ty nie po myślał. że przez to zrobi się taki prze ciąg, że aż głowę urwie? ■o Batonem praei ocean. Znany aeronatrta francuski, Lud wik Godard, przygotowuje wyprawę halonem przez ocean Atlantycki. Bu dowany obecnie halon Gadarda ma 12.750 metrów sześciennych pojemno-* ści i może unieść ciężar wagi 14.000 kilogramów. Przy sprzyjająeem wie trze przestrzeń, dzielącą Europę od Stanów Zjednoczonych Ameryki jrł nocnej, a wynoszącą 5000 kilometrów w linji powietrznej, halon rzeczony przeleci w 4 dni i 4 godziny. Godard jednak, biorąc pod uwagę warunki jak najgorsze, przygotowywa się na po dróż 12-dniową. W podróży ma wziąć udział Ot osób. Kosz balonu zawierać będzie żywność na dwa miesiące, oraz łódź wiosłową na wypadek, gdyby ba lon opadł na morzu. -o Exo<1um szkolny. W ostatnich czasach, — jak pisze “Ki je w laniu” — do konsulatów: au stro-węgierskiego, niemieckiego i szwajcarskiego w Kijowie, zwraca się znaczna liczba młodzieńców, studen tów uniwersytetu i politechniki, oraz wychowańców szkół średnich, o za świadczenie przekładu dowodów i pa tentów na język niemiecki, zc względu na zamiar wstąpienia do wyższych u czelni zagranicznych. Większość mło dzieży tląży do uniwersytetów i szkół technicznych niemieckich, Polacy — przeważnie do Austrji, Rosjanie do Niemiec i Szwajcarji. Wszystkie te starania są uwzględniane. -CK