Newspaper Page Text
■V. • TELEGRAF %•« Pił mo polityczne, spółeczne i literackie, poś&ig . eone interesom Polaków w Stanach Zjedno czonych Ameryki Północnej. WYCHODZI CODZIENNIE. PRENUMERATA (z górv) WYNOSI: boomie . 83-00; ii";.- Pótrooznie Kwartalnie '?° I?- '.MiMifioznie • • ■Joc* Cena pojedynczego numeru lc. WYDAWCY: Spółka Wydawnicza Telegrafu. t ' . W CHICAGO ILLINOIS. M. S. Cyborow9KI, - Prezes i Zarządca. -■ . A J. Schultz, - Wice-Prezes. f.: . J .Tarkowski, - - - Kasyer. Ł Groszkiewicz, - - Sekretarz. H. Nasiel, Naczelny Redaktor. M. Rzebzotarski, agent ogłoszeń. W»zelkie listy i korespondencye uprasza sig fneiyłać pod adresemi . TELE3QRAF 32 & 34 Maiket cor. Randolph Sts. Room 51. TELEFON*; MAIN 1672. Wszelkie j.rwtsyłx pienigżne należy nadsyłać a* rgce kasyjera. JOHN TARKOWSKI, 32-34 HaiKet cor. Randolph Sts., Room51, Chicago,111. "TELEGRAF The Polish Political Daily, devoted to the interest of the Polish people in United States of America. The Polish Daily "TELEGRAF" Publishing Company. PUBLISHERS: M. S. Cyrorowski, President and Manager. A. J. Schultz, • - Vice-President. ' Tarkowski, - - - Treasurer. L. Groszkiewicz, - - Secretary. H. N'agiei,, Chief Editor. M. Tarski, advertising solicitor. SUBSCRIPTION (IN ADVANCE): Per Year...... : 83.00: Per 3 Months 1.50 Per 3 Months ; 75c. One Mouth 25c. Single copy one cent. OFFICE: 32 <fe 34 Market Cor. Randolph Sin- Room' 51. (LIND BLOCK.) TELKPHONE: MAIN 1672. ENTERED AT THE CHICAGO POST OFFICE AS SECOND CLASS MAIL MATTER. CHICAGO, dnia 8 Września, 1892. ISKIERKI ELEKTRYCZNE. i •'' V .... Mówią, że nieobecność jest grobem miłości. Chyba tam, gdzie W- miłość była śmierelnie.. .. chora w EBv* i? ' Jm ... & > ■ chwili .rozłączenia. gSfe* »"»••• " |v: .... Zapomnieć można tylko tych, których ani się kocha ani niena widzi. ■ .. .. Gdybyśmy my byli tak od p:;: -ważnymi, jak żądamy, aby byli od ważni inni, och!.... jakże odważni jpjfr;■ • bylibyśmy wszyscy ! . ,. Najściślejsze określenie ide §v! ału: Gruszki na wierzbie. ••.. Niema wielkiego człowieka p. dla.., jego żony. fi.. Kobieta, której nie interesu j£> / ją mody, musi być... niebezpiecznie J chora. y. t . _ _ ^ I- iz poljSk:.! i ' Napady w Łodzi. ? Codzień nowe zbrodnicze napady t zdarzają się w Łodzi. Oto w tych ^ dniach, na powracającego do domu węglarza, Antoniego Smigalskiego, ||.ć 60-letniego starca, na rogu Zgier skiej i Aleksandrowskiej uh napadło 7iu drabów, i zadawszy mu kilka ran głębokich w ręce i ramiona, skradło fry.i mu całą gotowiznę .... Drugi wy . .padek rozegrał się przy ulicy Kou ' stantynowskiej. Z roboty powracał ! ^ . do domu mularz Ludwik Łukomski. ^Na rogu napadł na niego niejaki M* K., i zadał kilkanaście silnych cio sów w bok, w głowę i kamieniem w skroń. Zbroczony krwią, Łukomski J padł omdlały na ziemię. Okazało się, I v.iż ma on połowę żeber złamanych i silnie uszkodzoną czaszkę. Zawezwa li^ * ny ksiądz udzielił mu na miejscu »w. • sakramentów, po czem konającego odniesiono do szpitala. Napastnika !«£?" aresztowano. Napaść ta miała być fc'... aktem zemsty za niewypłacenie na I' . leżności za niedawno wspólniejwyko p- ; naną robotę. p:-v'; ~ Ohydna zbrodnia, i —— Dzika zbrodnia spełnioną została §1;f."'~we wsi Borkach, w kaliskiem, w > Królestwie. Na cmentarzu tamtej £ ' szym znaleziono wiszące zwłoki dzie li?;. cka, które jakoby samo miało tar gnąć się na własne życie z tęsknoty za rodzicami. Tymczasem okazało się, że powiesiła je rodzona babka. •• Aresztowani zeznała, że wyprowa Sv -: dziła chłopca za wieś, tu kazała mu . wejść na drzewo dla wybrania pta -szków z gniazdka, i niby dla zapo i|P$; bieżenia spadnięciu, założyła mń |5. . • chustkę na szyję, a drugi jej koniec Ś • 5 przywiązała do drzewka. Gdy cbło !'•. piec ^spiął się wyżej, zepchnęła go, . tak, ż^zawisł.. .. Dlaczego to speł ffip.aHa?-—sama objaśnić nie umie.... ' ,,Duch zły mi podszepnął!" — ob |£/*t;jauśnia. Dodać trzeba, że rodzice V:v /dziecka żyją i na jego utrzymanie przysyłali babce pieniądze. —~— Zasypani. jp£'T Było to na Pelcowiznie pod War sząwę. Dwaj robotnicy : Grzegorz dołu, przeznaczone żnych ogrod<j»wizn. ==—— tr szli do piwnicy celem pogłębienja ęro na skład ró--. Zaledwie zaczęli kopać, gdy bbruszóna ziemia zapa dła się i zasyjpała pracujących. Głu chy łoskot spadającej ziemi usłyszał właściciel domu i temu tylko należy zawdzięczać [ ocalenie robotników. Wydobyto ich, mimo spiesznego ra tunku, w stanie bezprzy to innym. Staczek ma silnie uszkodzoną, klatkę piersiową, ^Ruszkowski zaś został zraniony kamieniem w głowę.. . W dwa dni pot^m Staczek zmarł. • Cholera w Biskupicach. O ukazaniu się groźnej epidemii cholery w Biskupicach w gub. lu bielskiej w Królestwie, w zabawnie oględny sposób donosi organ urzędo wy moskiewski "Warsz.Dniew."Pi sze on tak: przyległej d w powiecie "W osadzie Biskupice i o niej wsi Si ostrzy łowię, lubelskim, w ostatnich czasach zdalrzyło się przeszło 50 wy padków osljrych chorób .... żołąd kowo-kiszkowych (?'?!!) z których 18 zakończyło się .... śmiercią. 0 sada Biskupice, jest gęsto zaludnio na pi-zez żydów, w niezmiernie złych sanitarnych warunkach. Z polecenia gubernatora lubelskiego, przedsię brane są energiczne środki dla dania chorym popiocy' lekarskiej. Osta teczne zaopinjo\\;anie o charakterze choroby nastąpi po ukończeniu ba dań."Jak toj po riioskiewsku!.. . .Na cholerę umierają już dziesiątki lu dzie, a Moskjale dopiejo zaczynają "badania" oj jej charakterze .... I próbujcie tu wierzyć icjh — urzędo wym wiadomościom i cyfrom.. .. Upały w Warszawie. Dnia 21 -go i'2^ sierpnia w War szawie panowały niesłychane, paw dziwie.. .. cjhicagoskie upały. Promienie słoneczne spowodowały kilka wypadków porażeń, tak wśród dzieci, jak i pośród dorosłych osób. Zamieszkała pod n-rem 16-yra przy ulicy Świętojerskiej, Barbara Wassersztum,] idąc*przez miasto bez nakrycia głojwy, upadła, tracąc przytomność, i W godzinę potem u marła!.... parku praskim do znał tego samego Jan Olszyński, 70 letni starzec, b. woźny sadowy, a życiu jego grozi poważne niebezpie czeństwo .... IW Sielcach, za roga tkami belwede^skiemi, nastąpiło po rażenie u dwojlga dzieci} bawiących się w nieocienionym ogródku. Je dno z nich padło trupem. Podczas przejazdu łódką z Solcjł na Saska Kępę doznał sław Malczews chłopca odwie )rażenia 12-letni Cze ki. Niepijzytoinnego vi » ł (ii o/ja rnia 14-letrlia Wikto Wiele osób, zwła poprzednio nych! iziono do qomu. Na Ramionku pod Warszawa zmarła wskutek poraź; rya Kaczyńska. szcza kobiet, mdlało w kościołach i na spacerach. Wypadki podobne w Warszawie nie zdarZałjj się nigdy liczą, się do niesłycha Letnie mieszkanie dla.. .i. psów. "I Jeszcze w r. z., w najwilgotniej szym załamie ]>arku pod stacyą Gro dzisk niedaleko Warszawy zaczęto na bagnistym gruncie stawiać dom letniczy. Dziwiono się pojwszechnie, kto zechce w tak niezdrowym pun kc^ zamieszkajć. I rzeczywśicie dom z początkiem lata stał pustkami. Na reszcie mieszkanie zostałoj wynajęte przez panią X. i osobę bardzo maję tną... Wywołało to jeszcze większe zdziwienie. W| tych dniach przecież rzecz się wyjaśniła. Dom wynajęto na letaie mieszkanie dla.. .... 7-iu piesków pani !x. Mopsy, szpice i bonończyki już zjechały wraz z swo ją... boną nbj Angielką specyalnie uzdolnioną w kierunku rozciągania opieki nadpsajmi. Od tej pory dom otrzymał miano psiej willi.. Nie którzy powiadiają, że to niewłaściwe, a nawet śmieszne wysyłać psy i że le piej byłoby fundusik na ów cel wy dany, przeznaczyć np. ni kolonje wakacyjne dlai biednych dzieci. Je dnakże nie trzeba zapomii ać o zasa dzie: Co się komu.... podoba!!!.. DROBNE ECHA. Jakiś Włodimir Filipowskij, Mo wydawa skal, dostał pozwolenie m, nie w Warszawie trzy ras; y na ty Dla dzień gazety j rosyjskiej kogo ?! W jeziorze pod Krzywiniem, w Poznańskiem, podczas -manewrów wojskowych ltonęłb dwóch • żołnie rzy artyleryi 1 onnej. Wypadek zo stał spowodowany niedbalstwem zwierzchności wojskowej. ■ W Łodzi w fabryce Geyera był niewielki pożar. Jedna z robotnic przecież została tak mocno poparzo na, iż wkrótce zmarła. Jazda na bicyklach nie; zawsze jest dogodna i właściwa dla kobiet. W tych dniach panna G. w Warsza wie przewróciła się z bicyklem, zła mała sobie nogę, rozbiła głowę i po tłukła się cała bardzo mocno.... GwaItowny pożar zniszczył w Mokrzyszowie, w tarnobrzeskiem w Galicyi, 100 domów. W Warszawie szerzą się groźnie epidemie szkarlatyny i dyfteryi. Żona robotnika Kamińskiego w Warszawie, gdy mijż oświadczył, że porzuci j:j i żyć z nia nie będzie, wyskoczyła z trzeciego piętra z o kna—i na miejscu się zabiła. W^roi'NiCY w Królestwie powie sił się dymisyonowany rotmistrz W. Lisiecki. Powodem samobójstwa był rozstrój umysłowy. W Kolczynie nad Wisła w lubel skiem okoliczni obywatele ziemscy budują małjj, cukrownię. > We wsi Błagoszewie w gub. jkie leckiej w Królestwie-pożar zniszczył 23 domy mieszkalne i do 4g budyn ków gospodarczych. Ogień wyni knął z podpalenia. Sejm galicyjski zostanie zwołany we Lwowie w m. listopadzie. We .wsi Dobrej pod Bukiem w Poznańskiem piorun wszczął pożar, który obrócił w perzynę Cztery1 go spodarstwa wraz ze stodołami, pełnionemi zbożem. • Teatr poznański nie mógł przedstawienia w Gdańsku dla t^go, że wszyscy właściciele hal s| niemcy i żaden z nich nie chciał wynaj^ sali Polakam. A szubrawcy! .j. .. na dać O wystawie 1893 r. .... Stan Colorado wystaiwi bar dzo ciekawa rzecz. Będzie jto pira mida ze sztab srebra wartości 6 mi lionów dolarów. Ciekawe! I... L. .... Serbia dopiero w tych dniach obiecała swój udział w wystawie. .... Kompletna plantacye kawy założy dokoła swego budynku na wystawie państwo Guatemala. .... Stan Virginia odbuduje na wystawie w dosłownem podobień stwie dworek ,,Ojca narodu" Wa shingtona z Mt. Vernon, gdzie ]!)0 ustąpieniu od władzy odpoczywać .... Krupp z Essen da na wypta wę olbrzymia stałową armatę. Bę wi dziemy z niej strzelali na wat!! .... Wystawę,,bakteryi"różnych chorób przygotowuje jeden z uczo nych philadelphijskich. Od tej wy stawy lepiej być zdaleka! i Jeszcze jedna wieża! Tym razem wieża w formie.. .. kor koeiąga. Stanie w Midway Plai sanee tuż za wystawę, mieć będzie 560 stóp wysokości. Wjeżdżać się na jej wierzchołek będzie elektry czna koleją spiralną, owiniętą, doko ła stalowego cylindra, stanowiącego wieżę. Jak widać z rysunku, będzie to coś.... potwornie brzydkiego!! PrzeKsali się. ■ i . ~; T . . Rozmawiają dwaj zięciowie.j — Powiadam ci, moja teściowa tak chrapie, że szyby z okien lecą... — Ba! to jeszcze nic .... Powia dam ci, moja tak zezuje, że,gdy chce kogo zobaczyć, musi się do niego o brócićtyłem!.... DoszedI do czegoś! — IIo, ho, tylko w wielkiem mieś cie można dojść do czegoś. Ja na przykład, przyjechałem tu bez gro sza w kieszeni.... — A teraz! j j ». — Teraz mam z dziesięć tysięcy długów. PRZYJAClÓłKA. — Łaskawy panie — rzecze dama, wchodząc do składu perfum — pro szę o flakon wody przeciwko piegom. - , j — Oto jest.... | — Ogłaszasz pan w pismach, że jest to środek na piegi niezawodny. Chcę kupić ten flakon na prezent dla najlepszej mojej przyjaciółki. Czy w sąmej rzeczy środek jest nieza! wodny? . j. . | ]. Jeżeli mam pani wyznać praw Czarodziejski obrazek Na morzu chińskiem leży Japonia, szereg wysp. Japończycy są naro dem, który odebrał od Boga wielkie talenta. Japończycy poznawszy Eu rope i oświatę europejską, starają się dogonić cywilizacyę europejską,, i wnet ją dogonią, a może prześci gną, bo dopiero zaczynaja gonić, kiedy stara Europa już. zmęczona i już ją, nogi nosić nie chcą. Mają już Japończycy tak mądrych uczonych, a nawet profesorów, jak Europejczy cy. Przy te m Japończycy mają przy miot, którego często brak Europej czykowi i ich uczonym, są skromni, i we wszystkiem. zważają na sprawę, na rzecz, a nie na swoją osobę. ' Ja pończycy nawet nie przeglądają się w zwierciadle, ani w szkle, ani we wodzie, ani w politurze mebli sprzętów domowych. Podziwiają oni cuda natiiry, słońce i gwiazdy na niebie, wodę w źródłach i strumy kach, drzewa kwitnące, piękne kwia ty i ptaki, z rozkoszą mówią i piszą 0 tem, lecz ani im się nie śnij aby swoją twarz i postać oglądali w zwierciadle, aby siebie samych po dziwiali, bawili się swoją piękno ścią; wzbudzali w sobie głupią dumę 1 samolubstwo, Japończycy nawet nie znają zwierciadła. Głownem miastem cesarstwa Ja pońskiego jest Nangazaki. W tem mieście nie ma dorożek, lecz młodzi silni ludzie mają lekkie wózki z trzciny bambusowej, na których wo żą podróżnych po ulicach za odpo wieduią zapłatą. Taki dorożkarz na zywa się po Japońsku Djin-ri-ki. Otóż taki człowiek znalazł,, jeż dżąc po ulicach, małe ręczne zwier ciadełko, które niezawodnie zgubiła jaka angielska pani, bo 'Anglików bardzo wielu zwiedza Japonią. Pocz ciwy człowiek w życiu swojem coś podobnego nie widział i nie wiedział, coby to było za dziwo. Wziął w rę kę, obracał na wszystkie strony, wre szcie spojrzał, zobaczył swoja twarz, lecz nie wiedząc, że to jego własny obraz, zawołał z największem wzru szeniem: — Czy podobna?.. .. Duch mego biednego, dobrego ojca mi się uka 211 je! Z grobu powstał; to on! Do prawdy to on! O cuda nad cudami! Uradowany, wzruszony, dzięko wał bogom, poleciał-do domu, cho wajac zwierciadło z miłością synow ska za pazuchę. Był przekonany, że bogowie wyświadczyli mu cudowny łaskę, że mu umyślnie rzucili przed nogi obraz ojca. Aby zaś oczy in nych ludzi cudu nie zniszczyły i nie spłoszyły, wcale nie śmiał pokazać żonie, co znalazł. Lecz nie chciał też obrazu nosić przy sobie, aby go przy padkowo nie zgubił, dla tego włożył go we wielki garnek porcelanowy, a na to wpakował co tylko ,mógł i miał, szaty stare i nowe, rupiecie różne. Chociaż miał strach, aby nie minął go zarobek za przewiezienie jakiego pana, to dziesięć razy na dzień zostawiał wózek na ulicy, a biegł do domu zbudowanego z bam busu, zamykał się w komórce i ogla dał kochana "twarz swego ojca", jak mniemał. Dziwne to postępowanie męża wzbudziło podejrzenie żony. Kręci ła główką, chociaż maż podawał naj słuszniejsze powody, "dla których musiał do domu przychodzić. Lecz żonka n"ie była głupią i pomiarko wała się na wykrętach męża. Uwa żała, że przyszedłszy do domu, nie długo bawiąc w izbie, uciekał do ko mórki. Tu musiała być jakaś tajem nica, którą koniecznie trzeba było odkryć. Kiedy pewnego dnia nie by ło męża w domu, przeszukała żona wszystko w domu, wszystkie sprzę ty i kąty. Wyciągnęła wreszcie zwierciadło, spojrzała, zbladła i za wofała: 'j — O nieba! kobieta!.... A więc dlatego jest taki roztargniony,- dla tego tak lata! O, on mnie już nie kocha! Ukrywa się przedemną, aby mógł patrzeć na to brzydkie stwo rzenie, na to szpetne kobiecisko.... Teraz mi wszystko jasno! Zaczęła gorzko płakać! Tymcza sem wszedł po cichu Djm-ri-ki, aby. obejrzeć twarz miłego ojca. Ledwo go spostrzegła zazdrosna żona,, i twarz jego niewinnie się uśmiecha jącą jakby nigdy nic, już nie mogła się powstrzymać, wybuehnęła całym gniewem: _ j - — Ty hultaju, krzyknęła, ty zło dzieju, ty niewierny latawczć! Patrz V fc ną, która cię oczarowała. Przytem trzymała ciągle zwierciadło w ręku, patrzała w nie, myśląc, że to obraz obcej osoby i krzyczała: —.Widzę ją! widzę ją! jeżeli te cielęcą twarz uważasz za piękną, to winszuję ci takiego smaku. Wstydź się, zaślepiony głupczeJ.. taką brzy dotę więcej kochać aniżeli mnie, tak ładną będę jeszcze pi>'dwudziestu la tach! Biedny Djin-ri-ki nie wiedział co się z nim dzieje. Wcale nie uważał, że żonka jego trzyma zwiercjiadełko w ręku, dla tego nie rozumiał jej gniewu 'i jej zazdrości, do której nie miała najmniejszego Dowodu. — Co? — zawołał, ja miałbym'cię opuścić, mojekochanie? Jarriałbym inną uważać za piękniejszą? O, mo ja słodka, niewypowiedziani e . miła żono, mylisz się, z pewnością się mylisz! Tylko ciebie jedynie ko cham, tyś dla mnie darem od Boga! — Milcz ze swemi pochlebstwa mi, abyś się nie zadusił, tyk]am£ze! To mówiąc przytknęła mu do nosa zwierciadełko. Mąż jeszcze nie mógł jpojąć, co ją spowodowało do zazdrości, i jeszcze żywiej odpowiedział: — Przysięgam ci, że tu niema in nej kobiety prócz ciebie; Zbadajmy sprawę, powiedz spokojnie o co cho dzi, dla czego ta wściekłość, która może szkodzić twemu zdrowiu i pię kności?. .. Co cie ten obrazek gnie wa? Prawda, że nie powinienem był kryć tego przed tobą, powinienem ci był go pokazać. To jest wina. .. Lecz uważam, że obrazek jest cudo wnie przez bożków namalowanly, wi dzę piękną, szlachetną twarz mego zmarłego ojca,', jakoby w|oknie pa trzała.; . i- Patrz sama spokojnie! nare u za Podał jej znowu zwierciadejko. — Twoje kpiny nie naprawią spra wy, odpowiedziała z pogardą. My ślisz, że ja taka głupia, jak ty, jeże li śmiesz twierdzić, że to nie j efet o braz dziewczyny, jakiejś tam latawi cy, która się czepia takich jak ty, ponieważ nie ma lepszych!.. . , I znowu zwierciadełko szło z ręki do ręki, jako czołenko tkackie we warsztacie. Słowa stawały sią wre szcie z jednej i drugiej strony coraz ostrzejsze i więcej grubijańslsie, a padały tak gęsto jak grad, bo szcie i dobremu Djin-ri-kiem częło braknąć cierpliwości.! — Czy chcesz mnie spokojnie słu chać, wściekła sroko? —- zawołał. To jest mój ojciec, a więc- ni(i jest dziewczyna. — Lecz ja ci powiadam, że to jest dziewczyna. — Ach, moja biedna żona straciła rozum, — biadał mąż. — Co? ty przeklęty uliczniku.. .. ja straciłam rozum? Nieporozumienie stawało się coraz groźniejsze.. .. Żona, rzecz prosta, widziała w zwierciadełku ko Dietę, mąż mężczyznę. Ztąd awantura.... Nietylko języki, ale i rębe zaczęły się poruszać.... Małżonkowi e za częli się bić .. .. Bili się jakby młó cili. .' ! Wtem przechodził kapłan japoń ski ze siwą brodą koło domu. Sły sząc hałas, wszedł i zapytał o przy czynę sporu. • ; — Zdaje mi się, rzekł, że się chce cie sprzeczać, moje kochane dsieci? To najgorszy użytek, jaki z czasu mo żemy zrobić, którego tak, za wiele nie mamy na świecie. Dajcie temu pokój. — Ach, ojcze duchowny, zawoła ła kobieta, wystaw sobie jak wielkie jest moje nieszczęście! Mój mąż ma kochankę, a mnie nawet porządnie utrzymać nie może. — Nie słuchaj jej, wielebny oj cze^.to; co mówi jest kłamstwem... przekonaj się, czy nie postradała ro zumu. Znalazłem ot tamten obrazek na uiicy, mówił Djin-ri-ki dalej, pokazując zwierciadło, a ile razy spojrzę, widzę wyraźnie jakoby ży wego ojca mego zmarłego i miłą twarz jego jak wyglądał kie dy jeszcze byłem małym chłoncem, kiedy mnie chętnie kołysał na s wych kolanach.... Sam możesz! zobaczyć, proszę cię. I I. J — On cię oszuka, wielki kapłanie, wołała żona, widziałam ha tyim o brazie jednę z dziewczyn, które się tłuką po ulicy.. .;. — Pokażcie mi ten obrazek, ode zwał się kapłan. Wziął zwierciadełko i też się o . ' n • •! T> ' , , , . , mi wo wlepił słupem oczy na to dziwa dło. Po chwili, kiedy małżonkowie czekali na jego mądry vyrok z go rączkową niecierpliwością, podniósł oczy, pogładził brodę poważnie, rzekł: — Moje kochane czieci, oboji kręcicie się po drogach błędnych Pogódźcie się i żyjcie w zgodzie miłości. To tu ani twój ojciec, an żadna twoja współzawodniczka. Ma cie słaby wzrok, albo j ikie czary o bałamuciły wam ducha.... Ten ka wałek szkła pokazuje tak wyraźnie że żaden malarz lepiejby sprawy wy konać nie mógł, błogosławioną twars starego kapłana, z brodu przypruszo ną śniegiem wieku. Dla tego runit wypada ten dar bożków zabrać ze sobą do świątyni i złożyć go. tam na wielki ołtarz bożków! To mówiąc, schował zwierciadła w kieszeń, udzielił małżonkom bło gosławieństwa, złożył rjce i oddali się poważnie i uroczyście... Nim je sżcze zamilkł odgłos kroków jego już małżonkowie ściskali sięserdecz nie, a usta głośnymi pocałunkam przypieczętowały miłość małżeńską. ot.*. • i Nowe cła w Niemczech. i (Coś nic coś •/. polityk i.) W takim czasie, gdy avszvscv Nic przestają src i Myślą Niemcy, na cc zyć, bv t u Jeszcze cło nałożyć. Przeto myśl się ta wysnuła i W różnych głowach dzielnych Cło nałożyć na projekty O... podatkach celnych!! ■i Rozmaitości. — O bukikty. ..... Krwawś zaj ścia miały miejsce w iycli dniach pod Waterloos w pobliżu Roubaix, na granicy francuzko-belgijskiej. Poszło o.. .. bukiety. Sześciu tka czów belgijskich, pragnąc uzbierać swego na wnej tam bukiet dla pryncypała imieniny, udało się na jola pe farmy we Francyi, zrywając kwiaty polne. Dla przyozdobienia bukietu ułamali pare gatązck wierz by. W tej właśnie chwili nadbie gli posiadacze folwarki i strzałem rewolwerowym zabili na niejscu 2ch z pomiędzy tkaczów — - braci Wan regliem. Na wieść olej zbrodni sześcJjotysieczny tłum z okolicznych fabryk belgijskich zbiegł sięnaijiiej oba do sce wypadku; spustoszoro pola, łono płoty, winnice znis zczono szczętnie, a na dachy zabudowań fol pło . Zajście to zaburzeń i łożyło ko warcznych posypały się gradem nące wiechy słomiane.. . dało powód do licznych manifestacyi, którym dopiero zje dnoczone działanie francuzkich i bel gijskich żandarmów po niec!.... — Fabryka .... SZKIE równinie Saint-Denis pod Pary wznosi się fabryka szkieletów ludz kich, a właściwie zakła szczania i zestawiania. LKTOW Na lżem d ich oczy W olbrzy mich kotłach- gotują, się ludzkie ko ści, a po dokonaniu tej >peracyi są, oskrobywane i zestawiane. Szkie lety obrabiane chlorkiem wapna, a przez to żółtawe, są tańsze; za szkie lety suszone powoli na słońcu, białe jak kość słoniowa, płaci sic drożej. Oprócz tego szkielety kobiece o 20—25 proc. kosztują, więcej aniże li męzkie. Fabryka dostircza szkie letów studentom medycyny, do muzeów itp. — Niebezpieczne zbiigi. W Ev reux we Francyi z przejeidnej mena żer ji, występującej tamże w czasie jarmarku, ulotniło się z pod klucza 10 wielkich wężów, które się po ca łem rozpełzły mieście. Sześciu zbie gów schwytano niebawem, czterech jednak, mimo ścisłych poszukiwań, nie odnaleziono. Ukryte gdzieś w za ułkach baraków jarmarcz iych b idzą, przerażenie mieszkańców MJasie rozumieć! Podziękowanie. Tow. „Polonia" skłida niaiej szem najserdeczniejsze podziękowa nie 8z. Towarzystwom, które brały udział w pikniku, urządzonym d. 28 sierpnia r. b. na dochód pomnika dla Tad. Kościuszki. Szczegó niej dziękujemy gorąco Tow. czeskich Sokoł&w, którzy uczestniczyli w szej zabawie. Bracie Czesi! zapomnimy wam chwili, w której okazaliście dla nas prawdziwą. eść W terską, przyjaźń.... C Miejmy nadzieję, że przy tną,ć i rozwijać się będzie. ... IS naszem i wasze hasłem będzie: wianie ze Słowianami. * - aźń ta kwi iecb omitctr, na Nie bra am! ty?. mM