OCR Interpretation


Telegraf. (Chicago, Ill.) 1892-19??, September 08, 1892, Image 2

Image and text provided by University of Illinois at Urbana-Champaign Library, Urbana, IL

Persistent link: https://chroniclingamerica.loc.gov/lccn/sn00062200/1892-09-08/ed-1/seq-2/

What is OCR?


Thumbnail for 2

■V. •
TELEGRAF
%•« Pił mo polityczne, spółeczne i literackie, poś&ig
. eone interesom Polaków w Stanach Zjedno
czonych Ameryki Północnej.
WYCHODZI CODZIENNIE.
PRENUMERATA (z górv) WYNOSI:
boomie . 83-00;
ii";.- Pótrooznie
Kwartalnie '?°
I?- '.MiMifioznie • • ■Joc*
Cena pojedynczego numeru lc.
WYDAWCY:
Spółka Wydawnicza Telegrafu.
t ' . W CHICAGO ILLINOIS.
M. S. Cyborow9KI, - Prezes i Zarządca.
-■ . A J. Schultz, - Wice-Prezes.
f.: . J .Tarkowski, - - - Kasyer.
Ł Groszkiewicz, - - Sekretarz.
H. Nasiel, Naczelny Redaktor.
M. Rzebzotarski, agent ogłoszeń.
W»zelkie listy i korespondencye uprasza sig
fneiyłać pod adresemi
. TELE3QRAF
32 & 34 Maiket cor. Randolph Sts. Room 51.
TELEFON*; MAIN 1672.
Wszelkie j.rwtsyłx pienigżne należy nadsyłać
a* rgce kasyjera.
JOHN TARKOWSKI,
32-34 HaiKet cor. Randolph Sts., Room51, Chicago,111.
"TELEGRAF
The Polish Political Daily, devoted to the interest
of the Polish people in United States of America.
The Polish Daily "TELEGRAF" Publishing Company.
PUBLISHERS:
M. S. Cyrorowski, President and Manager.
A. J. Schultz, • - Vice-President.
' Tarkowski, - - - Treasurer.
L. Groszkiewicz, - - Secretary.
H. N'agiei,, Chief Editor.
M. Tarski, advertising solicitor.
SUBSCRIPTION (IN ADVANCE):
Per Year...... : 83.00:
Per 3 Months 1.50
Per 3 Months ; 75c.
One Mouth 25c.
Single copy one cent.
OFFICE:
32 <fe 34 Market Cor. Randolph Sin- Room' 51.
(LIND BLOCK.)
TELKPHONE: MAIN 1672.
ENTERED AT THE CHICAGO POST OFFICE
AS SECOND CLASS MAIL MATTER.
CHICAGO, dnia 8 Września, 1892.
ISKIERKI ELEKTRYCZNE.
i
•'' V .... Mówią, że nieobecność jest
grobem miłości. Chyba tam, gdzie
W- miłość była śmierelnie.. .. chora w
EBv* i? ' Jm ...
& > ■ chwili .rozłączenia.
gSfe* »"»••• "
|v: .... Zapomnieć można tylko tych,
których ani się kocha ani niena
widzi.
■ .. .. Gdybyśmy my byli tak od
p:;: -ważnymi, jak żądamy, aby byli od
ważni inni, och!.... jakże odważni
jpjfr;■ • bylibyśmy wszyscy !
. ,. Najściślejsze określenie ide
§v! ału: Gruszki na wierzbie.
••.. Niema wielkiego człowieka
p. dla.., jego żony.
fi.. Kobieta, której nie interesu
j£> / ją mody, musi być... niebezpiecznie
J chora.
y. t . _ _ ^
I- iz poljSk:.!
i
' Napady w Łodzi.
?
Codzień nowe zbrodnicze napady
t zdarzają się w Łodzi. Oto w tych
^ dniach, na powracającego do domu
węglarza, Antoniego Smigalskiego,
||.ć 60-letniego starca, na rogu Zgier
skiej i Aleksandrowskiej uh napadło
7iu drabów, i zadawszy mu kilka ran
głębokich w ręce i ramiona, skradło
fry.i mu całą gotowiznę .... Drugi wy
. .padek rozegrał się przy ulicy Kou
' stantynowskiej. Z roboty powracał !
^ . do domu mularz Ludwik Łukomski.
^Na rogu napadł na niego niejaki M*
K., i zadał kilkanaście silnych cio
sów w bok, w głowę i kamieniem w
skroń. Zbroczony krwią, Łukomski J
padł omdlały na ziemię. Okazało się, I
v.iż ma on połowę żeber złamanych i
silnie uszkodzoną czaszkę. Zawezwa
li^ * ny ksiądz udzielił mu na miejscu »w.
• sakramentów, po czem konającego
odniesiono do szpitala. Napastnika
!«£?" aresztowano. Napaść ta miała być
fc'... aktem zemsty za niewypłacenie na
I' . leżności za niedawno wspólniejwyko
p- ; naną robotę.
p:-v'; ~
Ohydna zbrodnia, i
——
Dzika zbrodnia spełnioną została
§1;f."'~we wsi Borkach, w kaliskiem, w
> Królestwie. Na cmentarzu tamtej
£ ' szym znaleziono wiszące zwłoki dzie
li?;. cka, które jakoby samo miało tar
gnąć się na własne życie z tęsknoty
za rodzicami. Tymczasem okazało
się, że powiesiła je rodzona babka.
•• Aresztowani zeznała, że wyprowa
Sv -: dziła chłopca za wieś, tu kazała mu
. wejść na drzewo dla wybrania pta
-szków z gniazdka, i niby dla zapo
i|P$; bieżenia spadnięciu, założyła mń
|5. . • chustkę na szyję, a drugi jej koniec
Ś • 5 przywiązała do drzewka. Gdy cbło
!'•. piec ^spiął się wyżej, zepchnęła go,
. tak, ż^zawisł.. .. Dlaczego to speł
ffip.aHa?-—sama objaśnić nie umie....
' ,,Duch zły mi podszepnął!" — ob
|£/*t;jauśnia. Dodać trzeba, że rodzice
V:v /dziecka żyją i na jego utrzymanie
przysyłali babce pieniądze.
—~—
Zasypani.
jp£'T Było to na Pelcowiznie pod War
sząwę. Dwaj robotnicy : Grzegorz
dołu, przeznaczone
żnych ogrod<j»wizn.
==—— tr
szli do piwnicy celem pogłębienja
ęro na skład ró--.
Zaledwie zaczęli
kopać, gdy bbruszóna ziemia zapa
dła się i zasyjpała pracujących. Głu
chy łoskot spadającej ziemi usłyszał
właściciel domu i temu tylko należy
zawdzięczać [ ocalenie robotników.
Wydobyto ich, mimo spiesznego ra
tunku, w stanie bezprzy to innym.
Staczek ma silnie uszkodzoną, klatkę
piersiową, ^Ruszkowski zaś został
zraniony kamieniem w głowę.. . W
dwa dni pot^m Staczek zmarł.
• Cholera w Biskupicach.
O ukazaniu się groźnej epidemii
cholery w Biskupicach w gub. lu
bielskiej w Królestwie, w zabawnie
oględny sposób donosi organ urzędo
wy moskiewski "Warsz.Dniew."Pi
sze on tak:
przyległej d
w powiecie
"W osadzie Biskupice i
o niej wsi Si ostrzy łowię,
lubelskim, w ostatnich
czasach zdalrzyło się przeszło 50 wy
padków osljrych chorób .... żołąd
kowo-kiszkowych (?'?!!) z których
18 zakończyło się .... śmiercią. 0
sada Biskupice, jest gęsto zaludnio
na pi-zez żydów, w niezmiernie złych
sanitarnych warunkach. Z polecenia
gubernatora lubelskiego, przedsię
brane są energiczne środki dla dania
chorym popiocy' lekarskiej. Osta
teczne zaopinjo\\;anie o charakterze
choroby nastąpi po ukończeniu ba
dań."Jak toj po riioskiewsku!.. . .Na
cholerę umierają już dziesiątki lu
dzie, a Moskjale dopiejo zaczynają
"badania" oj jej charakterze .... I
próbujcie tu wierzyć icjh — urzędo
wym wiadomościom i cyfrom.. ..
Upały w Warszawie.
Dnia 21 -go i'2^ sierpnia w War
szawie panowały niesłychane, paw
dziwie.. .. cjhicagoskie upały.
Promienie słoneczne spowodowały
kilka wypadków porażeń, tak wśród
dzieci, jak i pośród dorosłych osób.
Zamieszkała pod n-rem 16-yra
przy ulicy Świętojerskiej, Barbara
Wassersztum,] idąc*przez miasto bez
nakrycia głojwy, upadła, tracąc
przytomność, i W godzinę potem u
marła!.... parku praskim do
znał tego samego Jan Olszyński, 70
letni starzec, b. woźny sadowy, a
życiu jego grozi poważne niebezpie
czeństwo .... IW Sielcach, za roga
tkami belwede^skiemi, nastąpiło po
rażenie u dwojlga dzieci} bawiących
się w nieocienionym ogródku. Je
dno z nich padło trupem. Podczas
przejazdu łódką z Solcjł na Saska
Kępę doznał
sław Malczews
chłopca odwie
)rażenia 12-letni Cze
ki. Niepijzytoinnego
vi » ł (ii o/ja
rnia 14-letrlia Wikto
Wiele osób, zwła
poprzednio
nych!
iziono do qomu. Na
Ramionku pod Warszawa zmarła
wskutek poraź;
rya Kaczyńska.
szcza kobiet, mdlało w kościołach i
na spacerach. Wypadki podobne
w Warszawie nie zdarZałjj się nigdy
liczą, się do niesłycha
Letnie mieszkanie dla.. .i. psów.
"I
Jeszcze w r. z., w najwilgotniej
szym załamie ]>arku pod stacyą Gro
dzisk niedaleko Warszawy zaczęto
na bagnistym gruncie stawiać dom
letniczy. Dziwiono się pojwszechnie,
kto zechce w tak niezdrowym pun
kc^ zamieszkajć. I rzeczywśicie dom
z początkiem lata stał pustkami. Na
reszcie mieszkanie zostałoj wynajęte
przez panią X. i osobę bardzo maję
tną... Wywołało to jeszcze większe
zdziwienie. W| tych dniach przecież
rzecz się wyjaśniła. Dom wynajęto
na letaie mieszkanie dla.. .... 7-iu
piesków pani !x. Mopsy, szpice i
bonończyki już zjechały wraz z swo
ją... boną nbj Angielką specyalnie
uzdolnioną w kierunku rozciągania
opieki nadpsajmi. Od tej pory dom
otrzymał miano psiej willi.. Nie
którzy powiadiają, że to niewłaściwe,
a nawet śmieszne wysyłać psy i że le
piej byłoby fundusik na ów cel wy
dany, przeznaczyć np. ni kolonje
wakacyjne dlai biednych dzieci. Je
dnakże nie trzeba zapomii ać o zasa
dzie: Co się komu.... podoba!!!..
DROBNE ECHA.
Jakiś Włodimir Filipowskij, Mo
wydawa
skal, dostał pozwolenie m,
nie w Warszawie trzy ras;
y na ty
Dla
dzień gazety j rosyjskiej
kogo ?!
W jeziorze pod Krzywiniem, w
Poznańskiem, podczas -manewrów
wojskowych ltonęłb dwóch • żołnie
rzy artyleryi 1 onnej. Wypadek zo
stał spowodowany niedbalstwem
zwierzchności wojskowej. ■
W Łodzi w fabryce Geyera był
niewielki pożar. Jedna z robotnic
przecież została tak mocno poparzo
na, iż wkrótce zmarła.
Jazda na bicyklach nie; zawsze
jest dogodna i właściwa dla kobiet.
W tych dniach panna G. w Warsza
wie przewróciła się z bicyklem, zła
mała sobie nogę, rozbiła głowę i po
tłukła się cała bardzo mocno....
GwaItowny pożar zniszczył w
Mokrzyszowie, w tarnobrzeskiem w
Galicyi, 100 domów.
W Warszawie szerzą się groźnie
epidemie szkarlatyny i dyfteryi.
Żona robotnika Kamińskiego w
Warszawie, gdy mijż oświadczył, że
porzuci j:j i żyć z nia nie będzie,
wyskoczyła z trzeciego piętra z o
kna—i na miejscu się zabiła.
W^roi'NiCY w Królestwie powie
sił się dymisyonowany rotmistrz W.
Lisiecki. Powodem samobójstwa
był rozstrój umysłowy.
W Kolczynie nad Wisła w lubel
skiem okoliczni obywatele ziemscy
budują małjj, cukrownię. >
We wsi Błagoszewie w gub. jkie
leckiej w Królestwie-pożar zniszczył
23 domy mieszkalne i do 4g budyn
ków gospodarczych. Ogień wyni
knął z podpalenia.
Sejm galicyjski zostanie zwołany
we Lwowie w m. listopadzie.
We .wsi Dobrej pod Bukiem w
Poznańskiem piorun wszczął pożar,
który obrócił w perzynę Cztery1 go
spodarstwa wraz ze stodołami,
pełnionemi zbożem. •
Teatr poznański nie mógł
przedstawienia w Gdańsku dla t^go,
że wszyscy właściciele hal s| niemcy
i żaden z nich nie chciał wynaj^
sali Polakam. A szubrawcy! .j. ..
na
dać
O wystawie 1893 r.
.... Stan Colorado wystaiwi bar
dzo ciekawa rzecz. Będzie jto pira
mida ze sztab srebra wartości 6 mi
lionów dolarów. Ciekawe! I... L.
.... Serbia dopiero w tych dniach
obiecała swój udział w wystawie.
.... Kompletna plantacye kawy
założy dokoła swego budynku na
wystawie państwo Guatemala.
.... Stan Virginia odbuduje na
wystawie w dosłownem podobień
stwie dworek ,,Ojca narodu" Wa
shingtona z Mt. Vernon, gdzie ]!)0
ustąpieniu od władzy odpoczywać
.... Krupp z Essen da na wypta
wę olbrzymia stałową armatę. Bę
wi
dziemy z niej strzelali na
wat!!
.... Wystawę,,bakteryi"różnych
chorób przygotowuje jeden z uczo
nych philadelphijskich. Od tej wy
stawy lepiej być zdaleka!
i Jeszcze jedna wieża!
Tym razem wieża w formie.. .. kor
koeiąga. Stanie w Midway Plai
sanee tuż za wystawę, mieć będzie
560 stóp wysokości. Wjeżdżać się
na jej wierzchołek będzie elektry
czna koleją spiralną, owiniętą, doko
ła stalowego cylindra, stanowiącego
wieżę. Jak widać z rysunku, będzie
to coś.... potwornie brzydkiego!!
PrzeKsali się.
■ i . ~; T . .
Rozmawiają dwaj zięciowie.j
— Powiadam ci, moja teściowa
tak chrapie, że szyby z okien lecą...
— Ba! to jeszcze nic .... Powia
dam ci, moja tak zezuje, że,gdy chce
kogo zobaczyć, musi się do niego o
brócićtyłem!....
DoszedI do czegoś!
— IIo, ho, tylko w wielkiem mieś
cie można dojść do czegoś. Ja na
przykład, przyjechałem tu bez gro
sza w kieszeni....
— A teraz! j j ».
— Teraz mam z dziesięć tysięcy
długów.
PRZYJAClÓłKA.
— Łaskawy panie — rzecze dama,
wchodząc do składu perfum — pro
szę o flakon wody przeciwko
piegom. - ,
j — Oto jest.... |
— Ogłaszasz pan w pismach, że
jest to środek na piegi niezawodny.
Chcę kupić ten flakon na prezent dla
najlepszej mojej przyjaciółki. Czy
w sąmej rzeczy środek jest nieza!
wodny? . j. . | ].
Jeżeli mam pani wyznać praw
Czarodziejski obrazek
Na morzu chińskiem leży Japonia,
szereg wysp. Japończycy są naro
dem, który odebrał od Boga wielkie
talenta. Japończycy poznawszy Eu
rope i oświatę europejską, starają
się dogonić cywilizacyę europejską,,
i wnet ją dogonią, a może prześci
gną, bo dopiero zaczynaja gonić,
kiedy stara Europa już. zmęczona i
już ją, nogi nosić nie chcą. Mają już
Japończycy tak mądrych uczonych,
a nawet profesorów, jak Europejczy
cy. Przy te m Japończycy mają przy
miot, którego często brak Europej
czykowi i ich uczonym, są skromni,
i we wszystkiem. zważają na sprawę,
na rzecz, a nie na swoją osobę. ' Ja
pończycy nawet nie przeglądają się
w zwierciadle, ani w szkle, ani
we wodzie, ani w politurze mebli
sprzętów domowych. Podziwiają oni
cuda natiiry, słońce i gwiazdy na
niebie, wodę w źródłach i strumy
kach, drzewa kwitnące, piękne kwia
ty i ptaki, z rozkoszą mówią i piszą
0 tem, lecz ani im się nie śnij aby
swoją twarz i postać oglądali w
zwierciadle, aby siebie samych po
dziwiali, bawili się swoją piękno
ścią; wzbudzali w sobie głupią dumę
1 samolubstwo, Japończycy nawet
nie znają zwierciadła.
Głownem miastem cesarstwa Ja
pońskiego jest Nangazaki. W tem
mieście nie ma dorożek, lecz młodzi
silni ludzie mają lekkie wózki z
trzciny bambusowej, na których wo
żą podróżnych po ulicach za odpo
wieduią zapłatą. Taki dorożkarz na
zywa się po Japońsku Djin-ri-ki.
Otóż taki człowiek znalazł,, jeż
dżąc po ulicach, małe ręczne zwier
ciadełko, które niezawodnie zgubiła
jaka angielska pani, bo 'Anglików
bardzo wielu zwiedza Japonią. Pocz
ciwy człowiek w życiu swojem coś
podobnego nie widział i nie wiedział,
coby to było za dziwo. Wziął w rę
kę, obracał na wszystkie strony, wre
szcie spojrzał, zobaczył swoja twarz,
lecz nie wiedząc, że to jego własny
obraz, zawołał z największem wzru
szeniem:
— Czy podobna?.. .. Duch mego
biednego, dobrego ojca mi się uka
211 je! Z grobu powstał; to on! Do
prawdy to on! O cuda nad cudami!
Uradowany, wzruszony, dzięko
wał bogom, poleciał-do domu, cho
wajac zwierciadło z miłością synow
ska za pazuchę. Był przekonany, że
bogowie wyświadczyli mu cudowny
łaskę, że mu umyślnie rzucili przed
nogi obraz ojca. Aby zaś oczy in
nych ludzi cudu nie zniszczyły i nie
spłoszyły, wcale nie śmiał pokazać
żonie, co znalazł. Lecz nie chciał też
obrazu nosić przy sobie, aby go przy
padkowo nie zgubił, dla tego włożył
go we wielki garnek porcelanowy, a
na to wpakował co tylko ,mógł i
miał, szaty stare i nowe, rupiecie
różne. Chociaż miał strach, aby nie
minął go zarobek za przewiezienie
jakiego pana, to dziesięć razy na
dzień zostawiał wózek na ulicy, a
biegł do domu zbudowanego z bam
busu, zamykał się w komórce i ogla
dał kochana "twarz swego ojca",
jak mniemał.
Dziwne to postępowanie męża
wzbudziło podejrzenie żony. Kręci
ła główką, chociaż maż podawał naj
słuszniejsze powody, "dla których
musiał do domu przychodzić. Lecz
żonka n"ie była głupią i pomiarko
wała się na wykrętach męża. Uwa
żała, że przyszedłszy do domu, nie
długo bawiąc w izbie, uciekał do ko
mórki. Tu musiała być jakaś tajem
nica, którą koniecznie trzeba było
odkryć. Kiedy pewnego dnia nie by
ło męża w domu, przeszukała żona
wszystko w domu, wszystkie sprzę
ty i kąty. Wyciągnęła wreszcie
zwierciadło, spojrzała, zbladła i za
wofała: 'j
— O nieba! kobieta!.... A więc
dlatego jest taki roztargniony,- dla
tego tak lata! O, on mnie już nie
kocha! Ukrywa się przedemną, aby
mógł patrzeć na to brzydkie stwo
rzenie, na to szpetne kobiecisko....
Teraz mi wszystko jasno!
Zaczęła gorzko płakać! Tymcza
sem wszedł po cichu Djm-ri-ki, aby.
obejrzeć twarz miłego ojca. Ledwo
go spostrzegła zazdrosna żona,, i
twarz jego niewinnie się uśmiecha
jącą jakby nigdy nic, już nie mogła
się powstrzymać, wybuehnęła całym
gniewem: _ j -
— Ty hultaju, krzyknęła, ty zło
dzieju, ty niewierny latawczć! Patrz
V fc
ną, która cię oczarowała. Przytem
trzymała ciągle zwierciadło w ręku,
patrzała w nie, myśląc, że to obraz
obcej osoby i krzyczała:
—.Widzę ją! widzę ją! jeżeli te
cielęcą twarz uważasz za piękną, to
winszuję ci takiego smaku. Wstydź
się, zaślepiony głupczeJ.. taką brzy
dotę więcej kochać aniżeli mnie, tak
ładną będę jeszcze pi>'dwudziestu la
tach!
Biedny Djin-ri-ki nie wiedział co
się z nim dzieje. Wcale nie uważał,
że żonka jego trzyma zwiercjiadełko
w ręku, dla tego nie rozumiał jej
gniewu 'i jej zazdrości, do której nie
miała najmniejszego Dowodu.
— Co? — zawołał, ja miałbym'cię
opuścić, mojekochanie? Jarriałbym
inną uważać za piękniejszą? O, mo
ja słodka, niewypowiedziani e . miła
żono, mylisz się, z pewnością się
mylisz! Tylko ciebie jedynie ko
cham, tyś dla mnie darem od Boga!
— Milcz ze swemi pochlebstwa
mi, abyś się nie zadusił, tyk]am£ze!
To mówiąc przytknęła mu do nosa
zwierciadełko.
Mąż jeszcze nie mógł jpojąć, co ją
spowodowało do zazdrości, i jeszcze
żywiej odpowiedział:
— Przysięgam ci, że tu niema in
nej kobiety prócz ciebie; Zbadajmy
sprawę, powiedz spokojnie o co cho
dzi, dla czego ta wściekłość, która
może szkodzić twemu zdrowiu i pię
kności?. .. Co cie ten obrazek gnie
wa? Prawda, że nie powinienem był
kryć tego przed tobą, powinienem
ci był go pokazać. To jest wina. ..
Lecz uważam, że obrazek jest cudo
wnie przez bożków namalowanly, wi
dzę piękną, szlachetną twarz mego
zmarłego ojca,', jakoby w|oknie pa
trzała.; . i- Patrz sama spokojnie!
nare
u za
Podał jej znowu zwierciadejko.
— Twoje kpiny nie naprawią spra
wy, odpowiedziała z pogardą. My
ślisz, że ja taka głupia, jak ty, jeże
li śmiesz twierdzić, że to nie j efet o
braz dziewczyny, jakiejś tam latawi
cy, która się czepia takich jak ty,
ponieważ nie ma lepszych!.. . ,
I znowu zwierciadełko szło z ręki
do ręki, jako czołenko tkackie we
warsztacie. Słowa stawały sią wre
szcie z jednej i drugiej strony coraz
ostrzejsze i więcej grubijańslsie, a
padały tak gęsto jak grad, bo
szcie i dobremu Djin-ri-kiem
częło braknąć cierpliwości.!
— Czy chcesz mnie spokojnie słu
chać, wściekła sroko? —- zawołał.
To jest mój ojciec, a więc- ni(i jest
dziewczyna.
— Lecz ja ci powiadam, że to jest
dziewczyna.
— Ach, moja biedna żona straciła
rozum, — biadał mąż.
— Co? ty przeklęty uliczniku.. ..
ja straciłam rozum?
Nieporozumienie stawało się coraz
groźniejsze.. .. Żona, rzecz prosta,
widziała w zwierciadełku ko Dietę,
mąż mężczyznę. Ztąd awantura....
Nietylko języki, ale i rębe zaczęły
się poruszać.... Małżonkowi e za
częli się bić .. .. Bili się jakby młó
cili. .' !
Wtem przechodził kapłan japoń
ski ze siwą brodą koło domu. Sły
sząc hałas, wszedł i zapytał o przy
czynę sporu. • ;
— Zdaje mi się, rzekł, że się chce
cie sprzeczać, moje kochane dsieci?
To najgorszy użytek, jaki z czasu mo
żemy zrobić, którego tak, za wiele
nie mamy na świecie. Dajcie temu
pokój.
— Ach, ojcze duchowny, zawoła
ła kobieta, wystaw sobie jak wielkie
jest moje nieszczęście! Mój mąż ma
kochankę, a mnie nawet porządnie
utrzymać nie może.
— Nie słuchaj jej, wielebny oj
cze^.to; co mówi jest kłamstwem...
przekonaj się, czy nie postradała ro
zumu. Znalazłem ot tamten obrazek
na uiicy, mówił Djin-ri-ki dalej,
pokazując zwierciadło, a ile razy
spojrzę, widzę wyraźnie jakoby ży
wego ojca mego zmarłego i miłą
twarz jego jak wyglądał kie
dy jeszcze byłem małym chłoncem,
kiedy mnie chętnie kołysał na s
wych
kolanach.... Sam możesz! zobaczyć,
proszę cię. I I. J
— On cię oszuka, wielki kapłanie,
wołała żona, widziałam ha tyim o
brazie jednę z dziewczyn, które się
tłuką po ulicy.. .;.
— Pokażcie mi ten obrazek, ode
zwał się kapłan.
Wziął zwierciadełko i też się o
. ' n • •! T> ' , , , . ,
mi
wo wlepił słupem oczy na to dziwa
dło. Po chwili, kiedy małżonkowie
czekali na jego mądry vyrok z go
rączkową niecierpliwością, podniósł
oczy, pogładził brodę poważnie,
rzekł:
— Moje kochane czieci, oboji
kręcicie się po drogach błędnych
Pogódźcie się i żyjcie w zgodzie
miłości. To tu ani twój ojciec, an
żadna twoja współzawodniczka. Ma
cie słaby wzrok, albo j ikie czary o
bałamuciły wam ducha.... Ten ka
wałek szkła pokazuje tak wyraźnie
że żaden malarz lepiejby sprawy wy
konać nie mógł, błogosławioną twars
starego kapłana, z brodu przypruszo
ną śniegiem wieku. Dla tego runit
wypada ten dar bożków zabrać ze
sobą do świątyni i złożyć go. tam na
wielki ołtarz bożków!
To mówiąc, schował zwierciadła
w kieszeń, udzielił małżonkom bło
gosławieństwa, złożył rjce i oddali
się poważnie i uroczyście... Nim je
sżcze zamilkł odgłos kroków jego
już małżonkowie ściskali sięserdecz
nie, a usta głośnymi pocałunkam
przypieczętowały miłość małżeńską.
ot.*. • i
Nowe cła w Niemczech. i
(Coś nic coś •/. polityk i.)
W takim czasie, gdy avszvscv
Nic przestają src i
Myślą Niemcy, na cc
zyć,
bv t u
Jeszcze cło nałożyć.
Przeto myśl się ta wysnuła i
W różnych głowach dzielnych
Cło nałożyć na projekty
O... podatkach celnych!!
■i
Rozmaitości.
— O bukikty. ..... Krwawś zaj
ścia miały miejsce w iycli dniach
pod Waterloos w pobliżu Roubaix,
na granicy francuzko-belgijskiej.
Poszło o.. .. bukiety. Sześciu tka
czów belgijskich, pragnąc uzbierać
swego na
wnej
tam
bukiet dla pryncypała
imieniny, udało się na
jola pe
farmy we Francyi, zrywając
kwiaty polne. Dla przyozdobienia
bukietu ułamali pare gatązck wierz
by. W tej właśnie chwili nadbie
gli posiadacze folwarki i strzałem
rewolwerowym zabili na niejscu 2ch
z pomiędzy tkaczów — - braci Wan
regliem. Na wieść olej zbrodni
sześcJjotysieczny tłum z okolicznych
fabryk belgijskich zbiegł sięnaijiiej
oba
do
sce wypadku; spustoszoro pola,
łono płoty, winnice znis
zczono
szczętnie, a na dachy zabudowań fol
pło
. Zajście to
zaburzeń i
łożyło ko
warcznych posypały się gradem
nące wiechy słomiane.. .
dało powód do licznych
manifestacyi, którym dopiero zje
dnoczone działanie francuzkich i bel
gijskich żandarmów po
niec!....
— Fabryka .... SZKIE
równinie Saint-Denis pod Pary
wznosi się fabryka szkieletów ludz
kich, a właściwie zakła
szczania i zestawiania.
LKTOW
Na
lżem
d ich oczy
W olbrzy
mich kotłach- gotują, się ludzkie ko
ści, a po dokonaniu tej >peracyi są,
oskrobywane i zestawiane. Szkie
lety obrabiane chlorkiem wapna, a
przez to żółtawe, są tańsze; za szkie
lety suszone powoli na słońcu, białe
jak kość słoniowa, płaci sic drożej.
Oprócz tego szkielety kobiece o
20—25 proc. kosztują, więcej aniże
li męzkie. Fabryka dostircza szkie
letów studentom medycyny, do
muzeów itp.
— Niebezpieczne zbiigi. W Ev
reux we Francyi z przejeidnej mena
żer ji, występującej tamże w czasie
jarmarku, ulotniło się z pod klucza
10 wielkich wężów, które się po ca
łem rozpełzły mieście. Sześciu zbie
gów schwytano niebawem, czterech
jednak, mimo ścisłych poszukiwań,
nie odnaleziono. Ukryte gdzieś w za
ułkach baraków jarmarcz iych b idzą,
przerażenie mieszkańców MJasie
rozumieć!
Podziękowanie.
Tow. „Polonia" skłida niaiej
szem najserdeczniejsze podziękowa
nie 8z. Towarzystwom, które brały
udział w pikniku, urządzonym d. 28
sierpnia r. b. na dochód pomnika
dla Tad. Kościuszki. Szczegó niej
dziękujemy gorąco Tow. czeskich
Sokoł&w, którzy uczestniczyli w
szej zabawie. Bracie Czesi!
zapomnimy wam chwili, w której
okazaliście dla nas prawdziwą.
eść W
terską, przyjaźń.... C
Miejmy nadzieję, że przy
tną,ć i rozwijać się będzie. ... IS
naszem i wasze hasłem będzie:
wianie ze Słowianami. * -
aźń ta kwi
iecb
omitctr,
na
Nie
bra
am!
ty?.
mM

xml | txt