Newspaper Page Text
TELEGRAF Pismo polityczne, spółeczne i literackie, poświe cone interesom Polaków w Stenach Zjedno czonych Ameryki Północnej. WYCHODZI CODZIENNIE. PRENUMERATA (z górv> WYNOSI: bocznie 83.00; Półrocznie Kwartalnie 75c. Miesięcznie • • ««• Cena pojedynczego numeru lc. WYDAWCY: Spółka Wydawnicza Telegrafu. W CHICAGO ILLIN0IB. M. S. Ctbobowbki, - Prezes i Zarządca. A J. Schultz, - - - W ice-Prezes. J .Tabkowski, • - - i Kasyer. L. Gboszkikwicz, - - Sekretarz. M. Rzbszotabski, agent ogłoszeń. Wszelkie listy i korespondencye uprasza sig jusesyłać pod adresem: TELEGRAF 82 <fe 34 Mai ket oor. Randolph Sts■ Room 51. TELEFON: MAIN 1672. Wszelkie ^rzesyLc. pienigżne należy nadsyłać ■ igce kasyjera. JOHN TARKOWSKI, 32-34 Market cor. Randolph sts., Room51, Chicago,111. "TELEGRAF" The Polish Political Daily, devoted to the interest of the Polish people in United States of America. Tle Polisa Daily "TELEGRAF" Publishing Company. PUBLISHERS: M. S. Cybobowski, President and Manager. A. J. Schultz, - - Vice-President. J. Tabkowski, - - - Treasurer. L. Gboszkikwicz, - - Secretary. M. Tabski, advertising solicitor. SUBSCRIPTION (IN ADVANCE): * «:Year 83.00; J?«x3 Months 1.50 Per 3 Months 75c. One Month 25c. Single copy one cent. OFFICE: 32 A 34 Market Cor. Randolph Sts. Room 51. (LIND BLOCK.) TELEPHONE: MA.IK 1672. ENTERED AT THE CHICAGO POST OFFICE AS SECOND CLASS MAIL MATTER. CHICAGO,dnia 21 Września, 1892. Szkice z Piśmienni ctwa Polskiego. ił XXIII. Wespazyan Kochowski. Wespazyan Kochowski, przyszedł na świat r. 1633 we wsi Gaju, u stóp gór Świętokrzyzkich. Początkowo uczęszczał do szkoły księży Benedyktynów na Łysej Gó rztf; a kończył nauki w akademii kra kowskiej. Był on ziemianinem i tyl ko w chwilach stanowczych dla kra ju przywdziewał zbroję. Wcześnie zaczął Kochowski zawód poetyczny i rycerski, bo już w 16 roku życia napisał wiersz na zgon króla Władysława IY, a w 18ym ro ku życia brał czynny udział w bitwie pod Bereszteczkiem; w późniejszych latach przy pasał oręż i podążył z kró lem Janem III pod Wiedeń. Oswo bodzenie Wiednia opisał w poemacie p. tytułem: "Dzieło bozkie". Mając lat 30, Kochowski wskutek działów familijnych opuścił Gaj i przeniósł się do wsi Goleniow we województwie krakowskiem. W jego pracach uwydatnia się pra wdziwa miłość ziemi rodzinnej. Li ryczne jego utwory i fraszki opiewa ją życie wiejskie, ziemiańskie, spę dzone wśród pięknej przyrody gór Świętokrzyzkich lub w ziemi krako wskiej. Z liryk jego i fraszek upleść można całą nić przygód życia poety. Satyryczne usposobienie, przeja wiające się we wielu pracach Ko chowskiego, zrobiło mu dużo nie chętnych. Sam Kochowski bowiem mówi: "Prawda urazę i nienawiść rodzi, Za nią zajadła zemsta w tropy chodzi". W innem zaś miejscu: *'0 nienawiść bardzo snadno — Kiedy kogo ruszy w sadno". Kochowski nie zraża się, gromi zbytki i brak gotowości bojowej; za pomnienie obowiązków obywatel skich, ma w nim surowego karcicie la. Gromiąc, nie dobiera wyrazów, i piórem ostrej satyry rąbie niby mieczem dokoła. Oto co pisze na ha niebną ucieczkę Polaków pod Pilaw cami: Za wami zasię skwierka ubogich bieży, Pełniście zdzierstwa, pełniście grabieży; Bo pocoście wy do obozu przyszli? Snać dla bankietów, biesiad,dobrej myśli. Poranek gnuśny, a wieczór pijany ■Także to kozak będzie zwojowany? Takich ucinków, zaprawnych iro nią, mnóstwo wyszło z pod pióra Kochowskiego, każdy z nich to niby różnobarwny kamyk składający się na całość jaskrawą, ale pełną praw dy odtwarzającą obyczaj ówczesny. Przy częstych ucztach zapomniano nietylko o obowiązkach krajowych, ale i o zamiłowania ksiąg. Oto co pisźe poeta: Fraszki mądre Muzy! . To grunt, co frasunek przerwie, Puhar jaki duży! Niechaj, kto chce, tam z fizyki Mądry dyskurs wiedzie, My zaś wolim ssać kufiiki Przy dobrym obiedzie. Któż dziś ten ko«zt łoży,? Woli psa zapłacić drożej, A księgi gdzieś w szafie siedzą, Co w nich ? same mole wiedzą. Na stosunki polityczne kraju za patrywał się Kochowski j jasno, zło krzewiące się pod osłoną, wolności szlacheckiej wybornie było mu zna ne. W jednym z epigramatów tak się wyraża o "Liberum veto": "Bóg słowem: Stań się! stworzyłświat ten, aleć i my też słowem: Ńie pozwa lam! Polskę rozwal im". Wygóro wana wolność jednego stknu, z usz czerbkiem innych warstw społecz nych i pożytku powszechnego, wol ność wyradzająca się w swawolę, miały w nim pełnego obywatelskich uczuć przeciwnika. Poeta przerażo ny zrywaniem sejmów, Inieraz zło wróżbnem ciskał słowem, iż ów klej not swobód szlacheckich, jak go nie mądrzy zwali, to 4'nie pozwalam" sprowadzi zgubę narodu. Oto, co mówi poeta: Wieleć my mamy swobód w tej naszej koronie, Cóż, gdy się nie staramy.i nie dbamy o nie? Przeważają prywatnych pożytków chci wości, Bardziej dbają o włości, nifli o wolności, Słobody nie swobody głowy im mozolą, Ijliż złotą wolność, bardziej samo złoto wcJą. Wiersze z lat wcześniejszych Ko chowskiego dziwnie są lekkie, póź niej już trudno mu było o wiersz ta ki. Szczególnie w wierszach opiewa jących zacisze wiejskie kreśli poeta wierszem lekkim i potoczystym sło dycze życia wiejskiego. jOto, co mó wi o swych Goleniowach: ; Kościół blizko, woda w studni, Na robocie żeńcy ludni, Nie ciecze przez dach ijia szyję, Spokojnie bez prawa żyję ' We fraszkach Kochowskiego dużo jest pięknych uwag i przestróg. Jak dobitnie maluje nam tych, którzy czerpali pokrzepienie nie w wodzie, ale w.. .. truneczkach: Ej Boże mój, gdyby Morze się odmieniło w piwa,,a my w ryby Jakobyśmy rozkosznie uzyjvali sobie, Tam żyli, tam skończyli i w tym legli w • grjobie! 'w innem miejscu, gdzie poeta karci przechwałki młodjzieży zapo minającej o obowiązkach obywatel skich, przy pełnych kielichach, mó wi co następuje: A choeiażem człek ubogi, Gdy między puhary, Sam mi krymski chan nie srogi Z swoimi Tatary.... I że Szwedzi, twierdzą naszy, Wysiedli pod Rygę, Ja, przy pełnej siadłszy flaszy, Pokażę im figę. Jedna z celniejszych prac Kocho wskiego stanowi "Psalraodya pol ska". Jest to poemat prozą, napisa ny, w którym autor rozważa własne i ojczyste sprawy i dziękuje Bogu dobrodziejstwa wyświadczone kra jowi. Poemat składa si| z -36 psal mów, w których poeta rozwija wła sne myśli i stosuje je do ówczesnych wypadków krajowych. Kochowski prócz poezyi poświęcał się i historyi. księgi pod Podaje on Napisał po łacinie cztery tytułem: "Klimaktery". w pracy tej wyczerpujący obraz dzie jów epoki Jana Kazimierza. Że pi sarz ten dobrze zrozumiał higtoryi, widzimy z jego! własnych słów: Hi story a Nie rada sig z prawdą mija; i Wynurza wady, powiada, co widzi, Występki gani,pochlebstwem sig brzydzi Kochowski i Potocki są ostatni mi wvobrazicielami poetów ziemian dawnej Polski. Obaj słowem prze strogi, ujętem w rymy swych wier szowanych utworów, walczyli ze złem toczącem społeczeństwo. Ko rzyści to nie przyniosło narodowi, gdyż były to czasy, w których słowo prawdy zbyt raziło. Z powodu tego Kochowski, koń cząc swój żywot roku 1699, przeka zał społeczeństwu następujące myśli pełne zwątpienia i smutku: "Życie ludzkie nie jest! żywotem, ale pojazdem do śmierci i męczeń stwem jednem, którego z nas samych przyczyna". U ludu zostawił Kochowski wdzię czną pamięó po sobie. Na kilka lat przed zgonem ufundował w Golenio wie przytułek dla pięciu i przedtem wielekroć zaci czył maluczkim. Boży mir. starców, a pie świad OsOBLIWA RÓŻNICA, W sklepie bławatnym. — Proszę mi daómaterjału na su knię koncertową. — Czy to ma być do muzyki lek kiej, czy poważnej? •.r , Raj i Piekło.. (FantasmaĘorya historyczna. 1629—1749.) (Dalszy ciąg). Obok mieszkał młody właściciel domu, nieżonaty, a imię jego było Bruno. Sierota od dzieciństwa, sam siebie prowadził po drodze życia, i to tylko widział dobrem, co mu na chwilę zmysły dobrem pokazywały. Wesoły, jak ptak w powietrzu, nie dbały o jutro, niepamiętny na wczo raj, z cudzego i swego nie korzysta jąc doświadczenia, za hasło życia wziął był sobie: ,,Co chcę, być mu si". Przy nim, koło niego, było zawsze wiele młodzieży. Kości, wi no i do dziewcząt umizgi od rana do nocy były ich zabawą, i jedynem za trudnieniem. Nieraz szczęk rozbi tego przez pijaków puharu, szumny odgłos chóralnej pijaków pieśni przez słabą ścianę dolatywał do łoża konającego tak długo starca. Był to jakby głos świata, śmiejący się szydersko z jego boleści. Nieraz córka, widząc cierpienie, jakie mu ten odgłos sprawiał, płakała lub sta rała się zagłuszyć go: ale jej srebrny głosek niknął przy tamtych, i starca jęki mięszały się z pieśniami. Bo lesna była to sprzeczność wesela i o twartego grobu, jęków i pieśni. Bruno widział Maryę nieraz i jej oczy zapłakane, i pierś wzdętą, i ró żowe niby śmiejące się. bo do uśmie chu stworzone, usta. Nieraz całego piekła wzywał na pomoc, aby ją do stać, potem, przy innych zabawach, kobietach, ludziach, zapominał o Maryi. Marya widywała go także, ale go nienawidziła. Ten człowiek wiecznie wesoły, z uśmiechem nie zmazanym na ustach, wydawał się jej szatanem. Ona przywykła wi dzieć cnotę cierpiącą, i jej młode serce inaczej sobie cnoty nie umiało wystawić, jak we łzach, smutną. Raz na biesiadzie u Bruna podo choceni towarzysze śmiać się z niego zaczęli, że słabego, ślepego starca córki, żyjąc od niej o ścianę, uwieść nie umie. I tak dobrze wypiekali mu jego tchórzliwość, tak podwyż szali cenę jej wdzięków, że Bruno nakonie"., zgrzytając zębami ze zło ści, krwią na twarzy z gniewu obla ny, przysiągł im, że ją mieć będzie, ofiarując im zakład. Był tam na tej biesiadzie, stary jeden szaleniec, którego zwano Czor tubackiem, ten z uśmiechem przyjął zakład, i swoję z muru kamienice, obok stojącą, ofiarował przeciw dre wnianej. Zakład rozbili z szumnym śmiechem towarzysze, a Bruno ich prosił, żeby miesiąc cały niczyja no ga nie postała u niego. Ciekawi przyrzekli i dotrzymali. W parę dni, zmieniwszy postać, spuściwszy oczy, przechadzać się za czął Bruno mimo bramy Maryi, aby ją, zobaczyć; do samego nawet domu zaglądał pod tym lub owym pozo rem, a dziewczyna oswojona powoli, przebiegając spogłądała na niego przyjaźniej, bo go widziała smu tniejszym, a serce jej za powinność, za nałóg litość wzięło. W tydzień, gdy wieczorem ojciec spał, a Marya w bramie siedziała na progu, wróciwszy z kościoła, Bruno znalazł sposób przemówienia do niej. Zaczął jej opowiadać, jak przeszłego swego życia żałuje; wspomniał jej o ojcu, użalał się nad nim, czasem łzy udawał, śmiejąc się w duszy. Marya uwierzyła łzom i mowie i tak się ro zeszli. ♦ Potem spotkali się znowu i coraz szczerzej rozmawiać zaczęli. Nie winna i prosta dziewczyna opowie działa mu, co tylko ciężyło jej na sercu, on jej żałował, cieszył ją i nieznacznie wtrąconem opowiada niem, ściśnieniem ręki, rzuceniem oka, starał się w niej ogień, coraz głębiej palący mu duszę, zapalić. A ona miała już rok dwudziesty i czuła potrzebę kochania, połączenia swo jego losu i serca z kimś drugim, bo do tego mięszała się myśl, że we dwoje lepiej ojcu dopomogą, niż ona jedna. I tak coraz częściej się widywali, coraz poufałej byli z sobą; a Bruno zaczynał powoli przemawiać o losie przyszłym i kochaniu. Ona milczała, lecz umyśliła pomó wić z ojcem. W wieczór, jednego dnia, siedziała u jego łoża. Chory był spokojniejszy, oddychał tylko ciężko, a wkoło cisza była. Po chwi li zapytał chory, co się stało z sąsia dem, że taki pokój od niejakiego czasu panuje w tamtym domu? Oha opowiadać zaczęła, ojciec >1 i v - 4$$? milczał, powiedziała wszystko, jak się poprawił, jak się widują, nawet szepnęła coś o przywiązaniu, o losie przyszłym, o jego zamiarach. Po tem zarumieniła się, wstała, wróci ła, dorzuciła jeszcze słów kilka i cze kała niespokojna. A ojciec stary milczał długo i coraz ciężej oddy chał. — Słuchaj — odezwał się nare szcie — jesteś cnotliwa, Bóg ci two ję cnotę wynagrodzi. Ten człowiek, to szatan, on nie jest dla ciebie, tyS nadto dobra dla niego, on się nigdy nie poprawi, on tylko pod skórą ow czą chciał ciebie uwieść, nie widuj go więcej pod mojem błogosławień stwem, Mary o! Słuchaj mię, ja-m stary, mijaj, kiedy przechodzi, ucie kaj, kiedy się zbliża. Znałem ta kich ludzi: zbrodniarz sig skruszy, rozpustnik nigdy. Jego skrucha, jak błyskawica, przychodzi i mija, a za nią piorun idzie! Nie widuj go więcej Maryo, proszę, zaklinam pod błogosławieństwem mojem. Marya słuchała słabego głosu ojca i drżała. Chciała Bruna tłómaczyć, wymawiać przed nim, ale on dodał jeszcze: Bóg ci da inne szczęście, ja, konający, ostatek siły zebrałbym je szcze, żeby cię oderwać od niego, on piekło nosi z sobą, chceszże piekła i mego przekleństwa? Maryo! Maryo! nie widuj go więcej! Zamikła na te słowa, myśląc tyl ko, że ojciec stary, znękany, zbola ły, źle sądzi o ludziach, i nie znając go, tak mówi, a serce jej biło moc no, i czuła już, że nie mogła go nie widzieć i widzieć nie mogła także, bo błogosławieństwo umierającego ojca zabraniało jej tego nazawsze. Noc na mękach strasznych przeszła, ranek spłynął ze łzami, w dzień o knem go tylko widziała i biło jej serce i ręce drżały. Bruno przecho dził często koło okna, miała jednak tyle siły, że ku niemu nie wyszła. Ojciec coraz był słabszy. Nazajutrz spał pół dnia stary, ona wybiegła na chwilę, mówiąc sobie sto razy, że go nie spotka, że go spo tkać nie może, a chcąc jednak mi mowoli spotkać się z nim, zobaczyć g°- '. Szatan czatował i spotkał ją. Chciała uciekać, uchwycił i zatrzy mał; chciała mu wszystko powie dzieć, pożegnać, odpędzić, i słów nie znalazła. Rozmowa była krótka, żywa, ale ona pierwszy raz im poka zała, że należą do siebie. W nocy nowe męki przyszły, stra szniejsze stokroć od pierwszych, na jawie ojca przekleństwo, we śnie piekło i męki, i płacz, i rozpacz szarpały jej duszę. Badziła się i myślała: Jestem przeklęta za to, żem go widziała, cóż mam do stracenia? Ojciec mię przeklął, mogę go teraz widzieć, kouhać, mieć go, wszak więcej nic być nie może nad to, co jest? przekleństwo ojca... (Dokończenie nastąpi). POTRZEBA. DWÓCH dobrych krawców do szycia kostuinerskich surdutów, jednego do kamizelek i jednego do szycia spodni. Zgłosić sie jaknajpredzej pod numer 533 Noble ul. 94-95 f AAGÓRNIKÓW (miners) potrzebuje X V\/ kompania "The La Salle County Carbon Coal Company" w LaSalle, Illi nois. 83w21 POŚREDNICZĄ w wyszukaniu odpo wiedniej pracy. — K. Sawicki 572 Noble st. Na sprzedaż. KUŹNIA i fabryka wozów z wszclkie mi potrzebnemi narzędziami jest tanio na sprzedaż. Zgłosić się do St.Da nielski, 1851 W. 47th St., Town of Lake. DOM I LOT,—bardzo tanio na sprze daż; potrzebuję pieniędzy; $900 gotowk|; property znajdujasię w polskiej dzielnicy. Zgłosić sie pod No. 5607 S. Ashland ave. 88--93 Dom murowany 3-pietrowy i basement w domu znajduje się obecnie gocer nia i skład migsa; przytem i koń i wóz jest tanio do sprzedania z powodu wyja zdu do Europy. F. X. Marcinkowski, 31 Kości uszko str. 82—93 ELEONORA MUSZYŃSKA, (DOKTORKA-AUSZERKA.) Otworzyła swój ofls pod No. 588 Milwaukee Av. na 2 pigtrze Doktorka Akuszerka Eleonora Mu szyńska, posiadajaca odpowiednie dyplomy z dwuletnią przy Szpitalu Dzieciątka Jezusw War szawie — ofiarowuje swe usługi niewiastom cier piącym różne dolegliwości maciczne, jak to nie płodność, krwiotok, białe upłazy; a także leczy z dobrym skutkiem choroby chroniczne, dziecin ne i letnie; ból głowy, gardła, piersi, ból w krzy żu i plecach, reumatyzm, różg, kaszel i astmę; rany i krempy, tasiemca i wyrzuty na twarzy; oraz wywichnigcie^k i nóg, naprawia i stawia banki. Do położnic..chodzi we dnie i w nocy. ' Kobietom cigżarnym udziela pomocy przy dole gliwościach ztgd'wynikaiacych, jakto: puchnie cie nóg, krwiotokach, upławach i innych niezno śnych symptomach. Udziela także lekcyi aku szeryi i egzaminuje w polskim jeżyku przy college udzielającym dyplomy. Specyalność— udziela lekarstwa na choroby maciczne. Za miejscowym udzielą porad§ z nadesłaniem 2 cen towego znaczka pocztowego i dokładnego adresn odwrotn| pocztę. Godziny oflsowe: od 10 do 12 rano i ód 4 do 6 wieczorem. Adres i ofls : 590 MILWAUKEE AVE., CHICAGO. itaMzii "Telegraf' kosztuje ROCZNIE $3,00 *•••;' 1- • : • .' •' ' •'. *, ■ •: ."' •-.. • * ł '■'••■ •••; - HUMEB POJEDYKCZY Podaje wszystkie wiadomości z Europy, Ameryki i ze wszyst kich części świata. — Szybko i treściwie. Wiadomości z Pol ski i o Polakach w A meryce, najobfltsze i najszybsze. Najwcześniejsze Te legramy. : Wszelkie zamówienia prosimy nadsyłać pod adresem: 'TELEGRAF PUBLISHING CO. 32 & 34 Market Cor. Randolph Sts. Room 51. LUB DO OFISU FILJALNEGO \ ALBO DO fit AGENTÓW. S. P. POPEK, 'OLSKI SALON Róg Front i May ulic. Chicago, 11:. Zawsze świeże piwo, dobre wina likiery i Cy. gara. I^^Dogodua HALA do posiedzeń, wesel zafciw ANTON STELLMACH, Polski Krawiec Wykonuje wszystkie obstalunki sta rannie i elegancko po jak najtańszych cenach. 384 W. CHICAGO AVĘ. T. NALEPIŃSKI, 543 NOBLE ST. FOIjSKI SAIjON. Zawsze świeże piwo; dobre winai likie ry i cygara. Na piętrze dogodna HALA do mityngów. Jozef Sotiialz;, 120 W. Division róg Cleaver| u). POLSKj SALO Ma zawsze świeże piwo, dobre wi kiery i cygara i smaczną przekąskę. Ró wnież dogodną HALgdo mityngów, we sel i innych zabaw. N. no li CHICAGO Uf & COLLECTING AGENCY PENSYE, NALEŻNOŚCI Z WEKS LÓW (not), DŁUGI ZA BOARD, ZA KOMORNE, NALEŻNOŚCI DLA SA LONÓW. GROCERNI i w ogóle niepe wne długi wszelkiego rodzaju koetuje odrazu; w każdej chwily ma gotowych konstablów nic sig nie płaci, dopóki nie ma skutku. 76; 78 — 5ta ave Pokój nr. 8 Otwarte do 10 rano w nledzifelę. Wy tjiij to. St. skiej WACHOWSKI, 1505 W. 22 Poleca szanownej publiczności Po swój dobrze urządzony SALON I HALĘ do mityngów, wesół, zs»baw i t. p Mam także Real Estate Office, sprzedaję, Loty, wyrabiam karty okrę towe itd., po najtańszych cenach. On) i rezydencja, 15Ó5 West 22 Jlica. FR. FUHL, Poleca swój SALON, zaopatrzony w dobre krajowe wina, li kiery i cygara. COR. NOBLE I INGRAłfjAM ULtC. M. L. KASMAR (KACZMAREK adwokIat I PRAWNY RADCA 152 LA SALLE pokój 15. Prowadzi i załatwia wszelkie sprawy sadowe tak w największych jako i najmniejs sych s* dach wieczorem w micszkamiu 636 NOBLE ULICA Porada dla rodaków di .rmo. Stanisław Ifyllia otworzył POLSKA GO NA ROGU DIVISION I Poleca Rodakom zawsze świeże nal likiery i cygara. SPODĘ NOBLE iwo, dóbr Ir. Jarzembo 672 NOBLE S" KARAWANL Podejmuje urządzania pogrzebów,! dos tai cza karawanów i trumien. Wynajmu je także powozy na cmentarz, przejażdż ki i wesela. Cenv umiarkowane. DR. J. W. DAL, • OPIS: . MIESZKANIB 860 Milwaukee Ave. 49ił iVorth Robey St. j 9 do 12 rano. j 12:30 do 2 pb poł. Qodz- j 5:30 do 7 wie. Qodz-1 i po 7 wl^xor. Telefon w Mieszk»nJa, 4808 CHOROBY OCZNE DOKTOR DEAL (Okulista) Leczy skutecznie wszelkie zapalenia d>czne jgczmieó, jjtrzgce sig białka oczne itd. . 28* stawia prattyia w CMcap Odnieście sig do' W. ks; E. Kelly prob. par. ś. Cecylii w Chicag*. Pani J. Kaderewskiej 183 W. North Ave. Panny W. Wleklińskiel 827 32th str. Fryderyka Kozak 85 Fisk str. Mamie Paderta 204 Maxwell str. Józefa Jankowskiego Loouiis i 20 str. Antoniego Chabowskiego 135 Cornelia str, A. Tadrowskiego8745Commercial av.S.Cnicago. Jana Guzikowskiego 1019 Dudley str. , Zbadanie pacyenta bezpłatnie. (KATAR KURUJE SIĘ.) BIÓRO: W Gmaohu Teatralnym M'oViOKpiR'a. 84 E. MADISON STR. POKÓJ 44 5 PIĘTRO. • Godziny'oflsowe od 10 rano do 2 po połudn iu. CHICAGO, ILL. 1 • .