TELEGRAF
Pismo polityczne, spółeczne i literackie, poświe
cone interesom Polaków w Stenach Zjedno
czonych Ameryki Północnej.
WYCHODZI CODZIENNIE.
PRENUMERATA (z górv> WYNOSI:
bocznie 83.00;
Półrocznie
Kwartalnie 75c.
Miesięcznie • • ««•
Cena pojedynczego numeru lc.
WYDAWCY:
Spółka Wydawnicza Telegrafu.
W CHICAGO ILLIN0IB.
M. S. Ctbobowbki, - Prezes i Zarządca.
A J. Schultz, - - - W ice-Prezes.
J .Tabkowski, • - - i Kasyer.
L. Gboszkikwicz, - - Sekretarz.
M. Rzbszotabski, agent ogłoszeń.
Wszelkie listy i korespondencye uprasza sig
jusesyłać pod adresem:
TELEGRAF
82 <fe 34 Mai ket oor. Randolph Sts■ Room 51.
TELEFON: MAIN 1672.
Wszelkie ^rzesyLc. pienigżne należy nadsyłać
■ igce kasyjera.
JOHN TARKOWSKI,
32-34 Market cor. Randolph sts., Room51, Chicago,111.
"TELEGRAF"
The Polish Political Daily, devoted to the interest
of the Polish people in United States of America.
Tle Polisa Daily "TELEGRAF" Publishing Company.
PUBLISHERS:
M. S. Cybobowski, President and Manager.
A. J. Schultz, - - Vice-President.
J. Tabkowski, - - - Treasurer.
L. Gboszkikwicz, - - Secretary.
M. Tabski, advertising solicitor.
SUBSCRIPTION (IN ADVANCE):
* «:Year 83.00;
J?«x3 Months 1.50
Per 3 Months 75c.
One Month 25c.
Single copy one cent.
OFFICE:
32 A 34 Market Cor. Randolph Sts. Room 51.
(LIND BLOCK.)
TELEPHONE: MA.IK 1672.
ENTERED AT THE CHICAGO POST OFFICE
AS SECOND CLASS MAIL MATTER.
CHICAGO,dnia 21 Września, 1892.
Szkice z Piśmienni
ctwa Polskiego.
ił XXIII.
Wespazyan Kochowski.
Wespazyan Kochowski, przyszedł
na świat r. 1633 we wsi Gaju, u stóp
gór Świętokrzyzkich.
Początkowo uczęszczał do szkoły
księży Benedyktynów na Łysej Gó
rztf; a kończył nauki w akademii kra
kowskiej. Był on ziemianinem i tyl
ko w chwilach stanowczych dla kra
ju przywdziewał zbroję.
Wcześnie zaczął Kochowski zawód
poetyczny i rycerski, bo już w 16
roku życia napisał wiersz na zgon
króla Władysława IY, a w 18ym ro
ku życia brał czynny udział w bitwie
pod Bereszteczkiem; w późniejszych
latach przy pasał oręż i podążył z kró
lem Janem III pod Wiedeń. Oswo
bodzenie Wiednia opisał w poemacie
p. tytułem: "Dzieło bozkie".
Mając lat 30, Kochowski wskutek
działów familijnych opuścił Gaj i
przeniósł się do wsi Goleniow we
województwie krakowskiem.
W jego pracach uwydatnia się pra
wdziwa miłość ziemi rodzinnej. Li
ryczne jego utwory i fraszki opiewa
ją życie wiejskie, ziemiańskie, spę
dzone wśród pięknej przyrody gór
Świętokrzyzkich lub w ziemi krako
wskiej. Z liryk jego i fraszek upleść
można całą nić przygód życia poety.
Satyryczne usposobienie, przeja
wiające się we wielu pracach Ko
chowskiego, zrobiło mu dużo nie
chętnych. Sam Kochowski bowiem
mówi:
"Prawda urazę i nienawiść rodzi,
Za nią zajadła zemsta w tropy chodzi".
W innem zaś miejscu:
*'0 nienawiść bardzo snadno —
Kiedy kogo ruszy w sadno".
Kochowski nie zraża się, gromi
zbytki i brak gotowości bojowej; za
pomnienie obowiązków obywatel
skich, ma w nim surowego karcicie
la. Gromiąc, nie dobiera wyrazów,
i piórem ostrej satyry rąbie niby
mieczem dokoła. Oto co pisze na ha
niebną ucieczkę Polaków pod Pilaw
cami:
Za wami zasię skwierka ubogich bieży,
Pełniście zdzierstwa, pełniście grabieży;
Bo pocoście wy do obozu przyszli?
Snać dla bankietów, biesiad,dobrej myśli.
Poranek gnuśny, a wieczór pijany
■Także to kozak będzie zwojowany?
Takich ucinków, zaprawnych iro
nią, mnóstwo wyszło z pod pióra
Kochowskiego, każdy z nich to niby
różnobarwny kamyk składający się
na całość jaskrawą, ale pełną praw
dy odtwarzającą obyczaj ówczesny.
Przy częstych ucztach zapomniano
nietylko o obowiązkach krajowych,
ale i o zamiłowania ksiąg.
Oto co pisźe poeta:
Fraszki mądre Muzy! .
To grunt, co frasunek przerwie,
Puhar jaki duży!
Niechaj, kto chce, tam z fizyki
Mądry dyskurs wiedzie,
My zaś wolim ssać kufiiki
Przy dobrym obiedzie.
Któż dziś ten ko«zt łoży,?
Woli psa zapłacić drożej,
A księgi gdzieś w szafie siedzą,
Co w nich ? same mole wiedzą.
Na stosunki polityczne kraju za
patrywał się Kochowski j jasno, zło
krzewiące się pod osłoną, wolności
szlacheckiej wybornie było mu zna
ne. W jednym z epigramatów tak
się wyraża o "Liberum veto": "Bóg
słowem: Stań się! stworzyłświat ten,
aleć i my też słowem: Ńie pozwa
lam! Polskę rozwal im". Wygóro
wana wolność jednego stknu, z usz
czerbkiem innych warstw społecz
nych i pożytku powszechnego, wol
ność wyradzająca się w swawolę,
miały w nim pełnego obywatelskich
uczuć przeciwnika. Poeta przerażo
ny zrywaniem sejmów, Inieraz zło
wróżbnem ciskał słowem, iż ów klej
not swobód szlacheckich, jak go nie
mądrzy zwali, to 4'nie pozwalam"
sprowadzi zgubę narodu. Oto, co
mówi poeta:
Wieleć my mamy swobód w tej naszej
koronie,
Cóż, gdy się nie staramy.i nie dbamy o
nie?
Przeważają prywatnych pożytków chci
wości,
Bardziej dbają o włości, nifli o wolności,
Słobody nie swobody głowy im mozolą,
Ijliż złotą wolność, bardziej samo złoto
wcJą.
Wiersze z lat wcześniejszych Ko
chowskiego dziwnie są lekkie, póź
niej już trudno mu było o wiersz ta
ki. Szczególnie w wierszach opiewa
jących zacisze wiejskie kreśli poeta
wierszem lekkim i potoczystym sło
dycze życia wiejskiego. jOto, co mó
wi o swych Goleniowach:
; Kościół blizko, woda w studni,
Na robocie żeńcy ludni,
Nie ciecze przez dach ijia szyję,
Spokojnie bez prawa żyję
' We fraszkach Kochowskiego dużo
jest pięknych uwag i przestróg. Jak
dobitnie maluje nam tych, którzy
czerpali pokrzepienie nie w wodzie,
ale w.. .. truneczkach:
Ej Boże mój, gdyby
Morze się odmieniło w piwa,,a my w ryby
Jakobyśmy rozkosznie uzyjvali sobie,
Tam żyli, tam skończyli i w tym legli w
• grjobie!
'w innem miejscu, gdzie poeta
karci przechwałki młodjzieży zapo
minającej o obowiązkach obywatel
skich, przy pełnych kielichach, mó
wi co następuje:
A choeiażem człek ubogi,
Gdy między puhary,
Sam mi krymski chan nie srogi
Z swoimi Tatary....
I że Szwedzi, twierdzą naszy,
Wysiedli pod Rygę,
Ja, przy pełnej siadłszy flaszy,
Pokażę im figę.
Jedna z celniejszych prac Kocho
wskiego stanowi "Psalraodya pol
ska". Jest to poemat prozą, napisa
ny, w którym autor rozważa własne
i ojczyste sprawy i dziękuje Bogu
dobrodziejstwa wyświadczone kra
jowi. Poemat składa si| z -36 psal
mów, w których poeta rozwija wła
sne myśli i stosuje je do ówczesnych
wypadków krajowych. Kochowski
prócz poezyi poświęcał się i historyi.
księgi pod
Podaje on
Napisał po łacinie cztery
tytułem: "Klimaktery".
w pracy tej wyczerpujący obraz dzie
jów epoki Jana Kazimierza. Że pi
sarz ten dobrze zrozumiał
higtoryi, widzimy z jego! własnych
słów:
Hi story a
Nie rada sig z prawdą mija; i
Wynurza wady, powiada, co widzi,
Występki gani,pochlebstwem sig brzydzi
Kochowski i Potocki są ostatni
mi wvobrazicielami poetów ziemian
dawnej Polski. Obaj słowem prze
strogi, ujętem w rymy swych wier
szowanych utworów, walczyli ze
złem toczącem społeczeństwo. Ko
rzyści to nie przyniosło narodowi,
gdyż były to czasy, w których słowo
prawdy zbyt raziło.
Z powodu tego Kochowski, koń
cząc swój żywot roku 1699, przeka
zał społeczeństwu następujące myśli
pełne zwątpienia i smutku:
"Życie ludzkie nie jest! żywotem,
ale pojazdem do śmierci i męczeń
stwem jednem, którego z nas samych
przyczyna".
U ludu zostawił Kochowski wdzię
czną pamięó po sobie. Na kilka lat
przed zgonem ufundował w Golenio
wie przytułek dla pięciu
i przedtem wielekroć zaci
czył maluczkim.
Boży mir.
starców, a
pie świad
OsOBLIWA RÓŻNICA,
W sklepie bławatnym.
— Proszę mi daómaterjału na su
knię koncertową.
— Czy to ma być do muzyki lek
kiej, czy poważnej?
•.r ,
Raj i Piekło..
(FantasmaĘorya historyczna. 1629—1749.)
(Dalszy ciąg).
Obok mieszkał młody właściciel
domu, nieżonaty, a imię jego było
Bruno. Sierota od dzieciństwa, sam
siebie prowadził po drodze życia, i
to tylko widział dobrem, co mu na
chwilę zmysły dobrem pokazywały.
Wesoły, jak ptak w powietrzu, nie
dbały o jutro, niepamiętny na wczo
raj, z cudzego i swego nie korzysta
jąc doświadczenia, za hasło życia
wziął był sobie: ,,Co chcę, być mu
si". Przy nim, koło niego, było
zawsze wiele młodzieży. Kości, wi
no i do dziewcząt umizgi od rana do
nocy były ich zabawą, i jedynem za
trudnieniem. Nieraz szczęk rozbi
tego przez pijaków puharu, szumny
odgłos chóralnej pijaków pieśni
przez słabą ścianę dolatywał do łoża
konającego tak długo starca. Był
to jakby głos świata, śmiejący się
szydersko z jego boleści. Nieraz
córka, widząc cierpienie, jakie mu
ten odgłos sprawiał, płakała lub sta
rała się zagłuszyć go: ale jej srebrny
głosek niknął przy tamtych, i starca
jęki mięszały się z pieśniami. Bo
lesna była to sprzeczność wesela i o
twartego grobu, jęków i pieśni.
Bruno widział Maryę nieraz i jej
oczy zapłakane, i pierś wzdętą, i ró
żowe niby śmiejące się. bo do uśmie
chu stworzone, usta. Nieraz całego
piekła wzywał na pomoc, aby ją do
stać, potem, przy innych zabawach,
kobietach, ludziach, zapominał o
Maryi. Marya widywała go także,
ale go nienawidziła. Ten człowiek
wiecznie wesoły, z uśmiechem nie
zmazanym na ustach, wydawał się
jej szatanem. Ona przywykła wi
dzieć cnotę cierpiącą, i jej młode
serce inaczej sobie cnoty nie umiało
wystawić, jak we łzach, smutną.
Raz na biesiadzie u Bruna podo
choceni towarzysze śmiać się z niego
zaczęli, że słabego, ślepego starca
córki, żyjąc od niej o ścianę, uwieść
nie umie. I tak dobrze wypiekali
mu jego tchórzliwość, tak podwyż
szali cenę jej wdzięków, że Bruno
nakonie"., zgrzytając zębami ze zło
ści, krwią na twarzy z gniewu obla
ny, przysiągł im, że ją mieć będzie,
ofiarując im zakład.
Był tam na tej biesiadzie, stary
jeden szaleniec, którego zwano Czor
tubackiem, ten z uśmiechem przyjął
zakład, i swoję z muru kamienice,
obok stojącą, ofiarował przeciw dre
wnianej. Zakład rozbili z szumnym
śmiechem towarzysze, a Bruno ich
prosił, żeby miesiąc cały niczyja no
ga nie postała u niego. Ciekawi
przyrzekli i dotrzymali.
W parę dni, zmieniwszy postać,
spuściwszy oczy, przechadzać się za
czął Bruno mimo bramy Maryi, aby
ją, zobaczyć; do samego nawet domu
zaglądał pod tym lub owym pozo
rem, a dziewczyna oswojona powoli,
przebiegając spogłądała na niego
przyjaźniej, bo go widziała smu
tniejszym, a serce jej za powinność,
za nałóg litość wzięło.
W tydzień, gdy wieczorem ojciec
spał, a Marya w bramie siedziała na
progu, wróciwszy z kościoła, Bruno
znalazł sposób przemówienia do niej.
Zaczął jej opowiadać, jak przeszłego
swego życia żałuje; wspomniał jej o
ojcu, użalał się nad nim, czasem łzy
udawał, śmiejąc się w duszy. Marya
uwierzyła łzom i mowie i tak się ro
zeszli. ♦
Potem spotkali się znowu i coraz
szczerzej rozmawiać zaczęli. Nie
winna i prosta dziewczyna opowie
działa mu, co tylko ciężyło jej na
sercu, on jej żałował, cieszył ją i
nieznacznie wtrąconem opowiada
niem, ściśnieniem ręki, rzuceniem
oka, starał się w niej ogień, coraz
głębiej palący mu duszę, zapalić. A
ona miała już rok dwudziesty i czuła
potrzebę kochania, połączenia swo
jego losu i serca z kimś drugim, bo
do tego mięszała się myśl, że we
dwoje lepiej ojcu dopomogą, niż ona
jedna.
I tak coraz częściej się widywali,
coraz poufałej byli z sobą; a Bruno
zaczynał powoli przemawiać o losie
przyszłym i kochaniu.
Ona milczała, lecz umyśliła pomó
wić z ojcem. W wieczór, jednego
dnia, siedziała u jego łoża. Chory
był spokojniejszy, oddychał tylko
ciężko, a wkoło cisza była. Po chwi
li zapytał chory, co się stało z sąsia
dem, że taki pokój od niejakiego
czasu panuje w tamtym domu?
Oha opowiadać zaczęła, ojciec
>1 i v - 4$$?
milczał, powiedziała wszystko, jak
się poprawił, jak się widują, nawet
szepnęła coś o przywiązaniu, o losie
przyszłym, o jego zamiarach. Po
tem zarumieniła się, wstała, wróci
ła, dorzuciła jeszcze słów kilka i cze
kała niespokojna. A ojciec stary
milczał długo i coraz ciężej oddy
chał.
— Słuchaj — odezwał się nare
szcie — jesteś cnotliwa, Bóg ci two
ję cnotę wynagrodzi. Ten człowiek,
to szatan, on nie jest dla ciebie, tyS
nadto dobra dla niego, on się nigdy
nie poprawi, on tylko pod skórą ow
czą chciał ciebie uwieść, nie widuj
go więcej pod mojem błogosławień
stwem, Mary o! Słuchaj mię, ja-m
stary, mijaj, kiedy przechodzi, ucie
kaj, kiedy się zbliża. Znałem ta
kich ludzi: zbrodniarz sig skruszy,
rozpustnik nigdy. Jego skrucha,
jak błyskawica, przychodzi i mija,
a za nią piorun idzie! Nie widuj go
więcej Maryo, proszę, zaklinam pod
błogosławieństwem mojem.
Marya słuchała słabego głosu ojca
i drżała. Chciała Bruna tłómaczyć,
wymawiać przed nim, ale on dodał
jeszcze:
Bóg ci da inne szczęście, ja,
konający, ostatek siły zebrałbym je
szcze, żeby cię oderwać od niego, on
piekło nosi z sobą, chceszże piekła i
mego przekleństwa? Maryo! Maryo!
nie widuj go więcej!
Zamikła na te słowa, myśląc tyl
ko, że ojciec stary, znękany, zbola
ły, źle sądzi o ludziach, i nie znając
go, tak mówi, a serce jej biło moc
no, i czuła już, że nie mogła go nie
widzieć i widzieć nie mogła także,
bo błogosławieństwo umierającego
ojca zabraniało jej tego nazawsze.
Noc na mękach strasznych przeszła,
ranek spłynął ze łzami, w dzień o
knem go tylko widziała i biło jej
serce i ręce drżały. Bruno przecho
dził często koło okna, miała jednak
tyle siły, że ku niemu nie wyszła.
Ojciec coraz był słabszy.
Nazajutrz spał pół dnia stary, ona
wybiegła na chwilę, mówiąc sobie
sto razy, że go nie spotka, że go spo
tkać nie może, a chcąc jednak mi
mowoli spotkać się z nim, zobaczyć
g°- '.
Szatan czatował i spotkał ją.
Chciała uciekać, uchwycił i zatrzy
mał; chciała mu wszystko powie
dzieć, pożegnać, odpędzić, i słów
nie znalazła. Rozmowa była krótka,
żywa, ale ona pierwszy raz im poka
zała, że należą do siebie.
W nocy nowe męki przyszły, stra
szniejsze stokroć od pierwszych, na
jawie ojca przekleństwo, we śnie
piekło i męki, i płacz, i rozpacz
szarpały jej duszę. Badziła się i
myślała:
Jestem przeklęta za to, żem go
widziała, cóż mam do stracenia?
Ojciec mię przeklął, mogę go teraz
widzieć, kouhać, mieć go, wszak
więcej nic być nie może nad to, co
jest? przekleństwo ojca...
(Dokończenie nastąpi).
POTRZEBA.
DWÓCH dobrych krawców do szycia
kostuinerskich surdutów, jednego
do kamizelek i jednego do szycia spodni.
Zgłosić sie jaknajpredzej pod numer 533
Noble ul. 94-95
f AAGÓRNIKÓW (miners) potrzebuje
X V\/ kompania "The La Salle County
Carbon Coal Company" w LaSalle, Illi
nois. 83w21
POŚREDNICZĄ w wyszukaniu odpo
wiedniej pracy. — K. Sawicki 572
Noble st.
Na sprzedaż.
KUŹNIA i fabryka wozów z wszclkie
mi potrzebnemi narzędziami jest
tanio na sprzedaż. Zgłosić się do St.Da
nielski, 1851 W. 47th St., Town of Lake.
DOM I LOT,—bardzo tanio na sprze
daż; potrzebuję pieniędzy; $900
gotowk|; property znajdujasię w polskiej
dzielnicy. Zgłosić sie pod No. 5607 S.
Ashland ave. 88--93
Dom murowany 3-pietrowy i basement
w domu znajduje się obecnie gocer
nia i skład migsa; przytem i koń i wóz
jest tanio do sprzedania z powodu wyja
zdu do Europy. F. X. Marcinkowski,
31 Kości uszko str. 82—93
ELEONORA MUSZYŃSKA,
(DOKTORKA-AUSZERKA.)
Otworzyła swój ofls pod No. 588 Milwaukee Av.
na 2 pigtrze Doktorka Akuszerka Eleonora Mu
szyńska, posiadajaca odpowiednie dyplomy z
dwuletnią przy Szpitalu Dzieciątka Jezusw War
szawie — ofiarowuje swe usługi niewiastom cier
piącym różne dolegliwości maciczne, jak to nie
płodność, krwiotok, białe upłazy; a także leczy
z dobrym skutkiem choroby chroniczne, dziecin
ne i letnie; ból głowy, gardła, piersi, ból w krzy
żu i plecach, reumatyzm, różg, kaszel i astmę;
rany i krempy, tasiemca i wyrzuty na twarzy;
oraz wywichnigcie^k i nóg, naprawia i stawia
banki. Do położnic..chodzi we dnie i w nocy. '
Kobietom cigżarnym udziela pomocy przy dole
gliwościach ztgd'wynikaiacych, jakto: puchnie
cie nóg, krwiotokach, upławach i innych niezno
śnych symptomach. Udziela także lekcyi aku
szeryi i egzaminuje w polskim jeżyku przy
college udzielającym dyplomy. Specyalność—
udziela lekarstwa na choroby maciczne. Za
miejscowym udzielą porad§ z nadesłaniem 2 cen
towego znaczka pocztowego i dokładnego adresn
odwrotn| pocztę. Godziny oflsowe: od 10 do 12
rano i ód 4 do 6 wieczorem. Adres i ofls :
590 MILWAUKEE AVE., CHICAGO.
itaMzii
"Telegraf'
kosztuje
ROCZNIE $3,00
*•••;' 1- • : • .' •' ' •'.
*, ■ •: ."' •-.. • * ł '■'••■ •••; -
HUMEB POJEDYKCZY
Podaje wszystkie
wiadomości z Europy,
Ameryki i ze wszyst
kich części świata. —
Szybko i treściwie.
Wiadomości z Pol
ski i o Polakach w A
meryce, najobfltsze i
najszybsze.
Najwcześniejsze Te
legramy. :
Wszelkie zamówienia
prosimy nadsyłać
pod adresem:
'TELEGRAF
PUBLISHING CO.
32 & 34 Market Cor.
Randolph Sts.
Room 51.
LUB
DO OFISU FILJALNEGO
\
ALBO DO
fit
AGENTÓW.
S. P. POPEK,
'OLSKI SALON
Róg Front i May ulic. Chicago, 11:.
Zawsze świeże piwo, dobre wina likiery i Cy.
gara.
I^^Dogodua HALA do posiedzeń, wesel zafciw
ANTON STELLMACH,
Polski Krawiec
Wykonuje wszystkie obstalunki sta
rannie i elegancko po jak najtańszych
cenach.
384 W. CHICAGO AVĘ.
T. NALEPIŃSKI,
543 NOBLE ST.
FOIjSKI SAIjON.
Zawsze świeże piwo; dobre winai likie
ry i cygara.
Na piętrze dogodna HALA do
mityngów.
Jozef Sotiialz;,
120 W. Division róg Cleaver| u).
POLSKj SALO
Ma zawsze świeże piwo, dobre wi
kiery i cygara i smaczną przekąskę. Ró
wnież dogodną HALgdo mityngów, we
sel i innych zabaw.
N.
no li
CHICAGO Uf & COLLECTING AGENCY
PENSYE, NALEŻNOŚCI Z WEKS
LÓW (not), DŁUGI ZA BOARD, ZA
KOMORNE, NALEŻNOŚCI DLA SA
LONÓW. GROCERNI i w ogóle niepe
wne długi wszelkiego rodzaju koetuje
odrazu; w każdej chwily ma gotowych
konstablów nic sig nie płaci, dopóki nie
ma skutku. 76; 78 — 5ta ave Pokój nr. 8
Otwarte do 10 rano w nledzifelę. Wy tjiij to.
St.
skiej
WACHOWSKI,
1505 W. 22
Poleca szanownej publiczności Po
swój dobrze urządzony
SALON I HALĘ
do mityngów, wesół, zs»baw i t. p
Mam także
Real Estate Office,
sprzedaję, Loty, wyrabiam karty okrę
towe itd., po najtańszych cenach. On)
i rezydencja, 15Ó5 West 22
Jlica.
FR. FUHL,
Poleca swój
SALON,
zaopatrzony w dobre krajowe wina, li
kiery i cygara.
COR. NOBLE I INGRAłfjAM ULtC.
M. L. KASMAR
(KACZMAREK
adwokIat
I PRAWNY RADCA
152 LA SALLE pokój 15.
Prowadzi i załatwia wszelkie sprawy sadowe tak
w największych jako i najmniejs
sych s* dach
wieczorem w micszkamiu
636 NOBLE
ULICA
Porada dla rodaków di .rmo.
Stanisław Ifyllia
otworzył
POLSKA GO
NA ROGU DIVISION I
Poleca Rodakom zawsze świeże
nal likiery i cygara.
SPODĘ
NOBLE
iwo, dóbr
Ir. Jarzembo
672 NOBLE S"
KARAWANL
Podejmuje urządzania pogrzebów,! dos
tai cza karawanów i trumien. Wynajmu
je także powozy na cmentarz, przejażdż
ki i wesela. Cenv umiarkowane.
DR. J. W. DAL,
• OPIS: . MIESZKANIB
860 Milwaukee Ave. 49ił iVorth Robey St.
j 9 do 12 rano. j 12:30 do 2 pb poł.
Qodz- j 5:30 do 7 wie. Qodz-1 i po 7 wl^xor.
Telefon w Mieszk»nJa, 4808
CHOROBY OCZNE
DOKTOR DEAL (Okulista)
Leczy skutecznie wszelkie zapalenia d>czne
jgczmieó, jjtrzgce sig białka oczne itd. .
28* stawia prattyia w CMcap
Odnieście sig do'
W. ks; E. Kelly prob. par. ś. Cecylii w Chicag*.
Pani J. Kaderewskiej 183 W. North Ave.
Panny W. Wleklińskiel 827 32th str.
Fryderyka Kozak 85 Fisk str.
Mamie Paderta 204 Maxwell str.
Józefa Jankowskiego Loouiis i 20 str.
Antoniego Chabowskiego 135 Cornelia str,
A. Tadrowskiego8745Commercial av.S.Cnicago.
Jana Guzikowskiego 1019 Dudley str.
, Zbadanie pacyenta bezpłatnie.
(KATAR KURUJE SIĘ.)
BIÓRO: W Gmaohu Teatralnym M'oViOKpiR'a.
84 E. MADISON STR.
POKÓJ 44 5 PIĘTRO. •
Godziny'oflsowe od 10 rano do 2 po połudn iu.
CHICAGO, ILL.
1 • .