Newspaper Page Text
TELEGRAF . Pismo polityczne, społeczne i literackie, poświę cone interesom Polaków w Stanach Zjedno czonych Ameryki Północnej. WYCHODZI CODZIENNIE. PRENUMERATA (z górv> WYNOSI: ńooznie '83.00; Półrocznie Lou; Kwartalnie •'2C Miesięcznie ..loc. Cena pojedyńczego numeru lc. WYDAWCY: Spółka, Wydawnicza Telegrafu. W CHICAGO ILLINOIS. M. S. CtbokowskI, • Prezes i Zarządca. / J. Schultz, - - - Wice-Prezes. .Tarkowski, - - Kasyer. Ł. Groszkikwicz * - Sekretarz. .1, Rybakowski, Naczelny Redaktor. Al. Kzkszotakski, agent ogłoszeń. Wszelkie listy i kort-spoudeneye uprasza sig przesyłać pod adresem: TELEGRAF 32 & 34 Maiket cor, Randolph St.s■ Room 51 TELEFON: MAIN 1672. Wszelkie przesyłpieniężne należy nadsyłać n rgee kasyjera." JOHN TARKOWSKI, 32-34 Market cor. RanflolpH Sts., Room 51, Clicago.lll. The Polish Political Daily, devoted to the interest of the Polish people in United States of America. Hus Polis! Daily "TELEGRAF" Publisluiig Company. PUBLISHERS: M. S. Cybokowski, President and Manager. A. J. Schultz, - • Vice-President. •T Tarkowski, - • Treasurer. L. Gboszkikwicz, - - Secretary. J. Rybakowski..Chief Editor. M. Tarski, advertising solicitor. SUBSCRIPTION (IN ADVANCE): ] < lYear ; ■ $3.00; Ptr6 Months ^ 1.50 Per 3 Months 75c. One Month : 25c. Single copy one cent. OFFICE: 32 & 34 Market Cor. Randolph Sis- Room 51 (LIND BLOCK.) TELEPHONE: lvi AT 1ST 13*72. ENTERED AT THE CHICAGO POST OFFICE AS SECOND CLASS MAIL MATTER. CHICAGO,dnia 28 Września, 1892. £Zj polski. Wstrzymana podrói cesarza austriackiego do Galicji. Najjaśniejszy Pan zadrwił sobie z Galicji i Lodotuerji wraz z W. Ks. Krakowskiem. Od miesiąca już zapowiedziany był przyjazd jego do Lwowa, od miesiąca już pisma stań czykowskie połączyły się w zgodny chór uwielbienia dla „ukochanego monarchy", który przyjedzie osobi ście pokazać zię w stolicy kraju, roz rzucie w około siebie garść orderów i zabrać nowe dowody polskiej lo jalności. Lwów zaczął się już na dobre przystrajać w „świąteczne szaty": powystawiał bramy trjum falne, trybuny, uwieńczył je festony i kwiaty, ponaprawiał bruki i po malował kamienice, co pochłonęło okrągłą sumkę kilkudziesięciu tysię cy; tymczasem jak piorun z jasnego nieba przybiega po drucie telegra licznym wiadomość, że cesarz zmie nił plan pierwotny i nie przyjedzie do Lwowa. Wtajemniczeni w spra wy zakulisowe c. k. burgu powia dają różnie o przyczynie tego nagłe go.. . i trochę niegrzecznego cofnię cia. Niektórzy przebąkują o tem,ja koby centralistyczne duchy, poku tąjące dotąd jeszcze w murach Wie dnia, nastroiły cesarza nieprzychyl nie dla Galicji i że to nagle zwinię cie chorągiewki ma być nie czem innem, jeno objawem nieprzychyl nego zwrotu opinii cesarskiej. Na tomiast urzędowa ,,Gazeta" twier dzi, że na cofnięcie przyjazdu cesarza wpłynęła jedynie jego troskliwość 0 dobro poddanych, gdyż liczny zjazd obywatelstwa wobec cholery, która osaczyła Galicyę ze wszystkich stron, byłby rzeczą arcyniebezpiecz ną. A zatem nowy dowód „dobroci" monarszej, i nowy i wdzięczny temat dla piśraideł, stojących na żołdzie rządowym. Tymczasem zostaje fak tem, którego nie da się usunąć choć by najkwiecistszemi artykułami ga zeciarskimi, że tysiące poszły na marne, że kilkunastu przodsiębior ców doznało bolesnego zawodu, że kraj nasz i tak biedny, wyrzucił w błoto dużo pieniędzy i dlatego tylko, iż Najjaśniejszemu Panu po dobało się z nas zażartować! Ale prócz strat materyalnych, ,są 1 żywe ofiary tej niesmacznej kome dyi, ofiary, których nie byłoby wcale, gdyby Najjaś. Pan był sotye spokojnie siedział w Wiedniu i nie zapowiadał" swoich wizyt we Lwo wie. Doniosłem wam już o areszto waniu czterech młodzieńców, z kno-., rych trzej są rzemieśnikami a jeden studentem, pod zarzutem obrazy m-f. jestatu, popełnionej przez zamazy wanie plakatów o przyjeździe cesar-J skim. Biedaków tych trzymają dnia 16 sierpnia w więzieniu, a nie bawem rozpocznie się przeciw nijn, proces, który może zachwiać cafą ich przyszłość. Jest nawet i tra giczny epizod w tem całem zajściu. Siostja jednego z uwięzionych, dziewczyna 19-letnia, pod wrażeniem aresztowania brata dostała obłąkania i odwieziono ją do zakładu Kulpar kowskiego. To 6% wszystko owoce miłości dla nas ojcowskiego- rzą du austryackiego. Podział fabryk w Królestwie. W myśl projektu nowego prawa o podziale wszystkich istniejących fabryk i zakładów przemysłowych na kategorye, według których wol no je będzie utrzymywać w mieście lub nie, w Warszawie wybraną bę dzie delegacya, złożona z członków magistratu, służby zdrowia, zarządu policyjnego i przedstawicieli tutej szego przemysłu fabrycznego. Dele gacji tej powierzone będzie dokona nie podziału, znajdujących się w gra nicach miasta fabryk i zakładów przemysłowych na następujące czte ry zasadnicze kategorye: takie, któ re bez szkody dla zdrowia lub spo koju mieszkańców (fabryką lub za kładem przemysłowym nazywa się w ogóle miejsce pracy, posługujące się motorem mehanicznym lub wię cej jak 14-ma robotnikami), mogą pozostawać w śródmieściu; dalej ta kie, które mogłyby znajdować się w odleglejszych dzielnicach; następnie wyłącznie na przedmieściach lub krańcach miasta, a wreszcie takie, którymby wcale nie wolno było eg zystować w mieście. Podziału tego dokona delegacya zupełnie samo dzielnie, bez żadnych wskazówek i instrukcyj, gdyż tylko w ten sposób zbierania zdania pojedynczych z każ dego miasta delegacyj dadzą podsta wę projektowanemu prawu. Później znów tej samej delegacyi daną będzie możność wyrażenia opinii o różno rodnych zdaniach co do podziału fabryk przez obce delegacje. Dele gacja zaopatrzy swą pracę obszer nym referatem, wyłuszczającym za-' sady, przyjęte przy podziale fabryk na kategorye. Szkoły żeńskie. Minister oświecenia przygotowuje obecnie projekt, dotyczący uregulo wania szkolnictwa żeńskiego. Wed ług "Germanii" zażądał minister od poszczególnych prowincyalnych ko legiów szkolnych przesłania mu wy kazów dotyczących rozmiarów udzie lania nauki w wyższych klasach wyż szych żeńskich zakładów naukowych przez nauczycielki. Rozkaz ministra dotyczy nie tylko podobnych pub licznych wyższych żeńskich zakła dów naukowych, ale także subwen cyonowanych i niesubwencyonowa nych przez państwo prywatnych. Rozmyślania. .... Młode panny bogate... brrr! Szelest ich sukien podobny jest do szelestu biletów bankowych — i tyl ko jedno można czytać w ich pię knych oczach: prawo karze fałszerzy. '....Niech djabeł porwie młode dziewcząta, wychowane w nadziej i posiadania kiedyś dziesięciu tysięcy rocznego dochodu przez rodziców, nie mających ani grosza! ....Człowiek, który posiada u czciwą córkę, a nieuczciwie nabyty majątek, robi wrażenie, jak gdyby miał jedną rękę czystą, a drugą bru dną. Zięó jego jest zmuszony wziąść obydwie... .... Majątki najgorzej nabyte są niemi tylko z początku. Ktoby tam myślał nad sposobem, jakim pozy skał pierwsze sto tysięcy, gdyby można dla zaspokojenia honoru oddać je, skoro już są niepotrzebne! ... . Nikt by nie przystał na biedę gdyby szacunek, nabywało się także za pieniądze!.. Dzięki niebu, kupuje go się tylko honorem i to jest jedy ne prawo, zatrzymujące trochę cnoty na ziemi. .. . .Jest tylko jeden dżentelman na świecie: pieniądz! Tylko jeden człowiek wpływowy: pieniądz! Je den człowiek uczciwy: pieniądz. .. . .Zmorą naszych czasów jest rehabilitacja kobiety upadłej... nasi poe"i, romansopisarze, dramaturgo wie, zapełniają młode umysły idea mi gorączkowemi uszlachetnienia przez miłość, czystość duszy i inne parodoksa filozofji współczesnej, co te panie wyzyskują zręcznie, aby stać się damami i to wielkiemi da mami . Czy ma ciELęcE nogi . - Pani, (do służącej.) Marysiu! id i -clo jatek, czy rzeźnik ma cielęce 'nogi! Marysia (wracając.) Nie mogę jpani powiedzieć, nie widziałam. Pani. Co nie widziałaś? Marysia. Czy ma rzeźnik cielęce nogi, bomiał — buty na nogach. Rozmaitości. — Oszust. W Młodym "wieku przybył Eugeniusz Mitkiewicz, przy właszczywszy sobie tytuł hrabiego, do New Yorku z Warszawy. Żył tam na pańskiej stopie, mieszkał w, eleganckich apartamentach hotelu' przy 2ej ave., i wszyscy byli prze konani, że pan "hrabia"dostaje gru be zasiłki z domu. Ale Nemezys się zbliżała. Jedna z pań, śmietanki to warzystwa, do którego Mitkiewicz miał przystęp, niejaka.pani Julia Lo melino, zauważyła, że znajomość pa na "hrabiego" kosztowała ją, nie mniej nie więcej jak $750, nie w go tówce, ale w postaci pierścienia bry lantowego. Dochodząc swej straty, (bo nie podejrzywała p. hrabiego), dowiedziała się od złotnika Filipa Rieu, że on kupił za $500 pierścień poszukiwany od Mitkiewicza. Pro kurator zainteresował się ta sprawa i mało brakowało a byłby p. hrabia siedział w kozie, ale uratowała go wojna. (Działo się to w r. 1863). U bieeał wówczas że pójdzie walczyć, za wolność negrów, ale po wypusz czeniu z wiezienia dał drapaka do Europy, W Europie, ciągle jako hrabia, odsiedział G lat w więzieniu i przeniósł się napowrót do Amery ki i osiadł w Rochester N. Y. Tu u dałosie mu pozyskać serce bogatej wdowy Lostar, z którą, się ożenił i jej majątek, po "hrabiowsku" prze puscft. Żona ze żalu i troski umarła. Pan hrabia żyje obecnie w New Yorku, i pędzi życie arystokraty,bo gacza, ale gdzie źródła lub kasa, o tem nikt oprócz pana hrabiego, nie wie. Mitkiewicz liczy obecnie 47 lat. — Napad na biskupa. Jednego przedpołudnia kilka minut przed 9tą, przyszedł dobrze ubrany mężczyzna do rezydencji biskupa Maes w Co vington Kentucky i prosił o udjen cję. Wprowadzono go do salonu gdzie siedział biskup. Ten ostatni na razie był zajęty i prosił o kilka chwil zwłoki. Nagle nieznajomy zrywa się z miejsca, podbiega do biskupa i u derza go po kilkakroć pięścią, w twarz. Biskup nie stracił przytom ności, uchwycił napastnika za koł nierz i wyrzucił go za drzwi. Napast nik był warjatem i siedzi obecnie w domu obłąkanych. — Straszna śmierć. Robotnik Juliusz Thalmann znalazł straszną, śmierę w piecu do topienia metalu. W wielkiem podwórzu znajduje się kilka pieców fabryki wyrobów mo siężnych w Berlinie, w których me tal zostaje topionym. Popielnik znaj duje się w ziemi, podczas gdy piec t. j. ognisko, w równej płaszczyz nie. Thalmann'a obowiązkiem było palić w piecu, który pomimo, że był czerwony cały od gorąca, niechciał ciągnąć. Ażeby poprawić położenie popiołu, który pokrył ruszta, Thal mann wlazł w popielnik. Węgle po ruszone spadły na Thalmanna i spa liły go na miejscu. Podziękowanie. Szan. Redaktora prosi niżej pod pisany o umieszczenie kilku słów w łamach swej gazety. Obchód 209tej rocznicy odsieczy Wiednia urządzony przez Towarzy stwo Jana III No. I wypadł świet nie. Pomimo to, iż w dwie poprze dnie niedziele występowała na przed stawieniu amatorskiem pani Helena Modrzejewska, każdy podążył o ile możności i na obchód w gazetach polskich już opisany i na przedsta wienie nowej sztuki rozmyślnie dla tej okazji napisanej przez X., a to: "Król Sobek swatem." Dochód był dosyó znacznym, a większą jego część ofiarowało po wyższe Tow. na zniesienie długu cię żącego dotychczas na "Hali szkól nej" przy JBradley ulicy. W imieniu więc tak Towarzystwa Jana III Sobieskiego No. 1-szy i komitetu obchodowego tegoż Towa rzystwa niżej podpisany wyraża wszystkim biorącym udział w obcho dzie i na przedstawieniu swą wdzię czność przez wyrazy "Bóg zapłać". Z poważnieniem Wiktor Karłowski, Sekr. komitetu obchodowego. Jak Salomon .... Ktoś uczył się grać na arfie. Nie podobało się to widocznie sąsiadowi, gdyż pewnego razu rzekł do niego: — Grasz pan, jak Dawid, tylko nie tak dobrze. — A pan — odrzekł pierwszy — mówisz, jak Salamon, tylko nie tak mądrze. Poddaństwo naszych kobiet. PRZEZ . Teodora Jeske-Cholńskiego. (Dokończenie). Jejmość zerwała się i fotelu- Pie szczotliwa kotka zamieniła się w je dnej chwili na rozgniewany indycz kę. — Odmawiasz mi?.... powtórzy ła. — Zapowiadam ci, że nie ruszę się temi szkapskami na krok z domu, że nie pojadę nigdzie, choćbym u schła z nudów. — Ależ, moja Zoniu. Ładna rai twoja Zoniu, kiedy mi nie chcesz zrobić takiej drobno stki. Mili ma racyę. Jesteśeieokru tnikami, .samolubami, egoistami, podbiliście dla interesów swoich ca jy świat, wszelkie żywe stworzenie. Zdaje się wam, że kobiety, to wasze poddanki, niewolnice. Mili ma ra cyę. Mężczyzna krzywdzi od począt ku istnienia rodu ludzkiego kobietę, poniewiera ja, depce. Jaki znów Mili? — zapytałem. — John Stuart! — zawołała,wska zując na książeczkę, z którą, weszła do mnie. — Ale, bo to ty co wiesz? Nic nie czytasz, nie umiesz.... A! więc to ten autor Mili. Przy pominam sobie, że napisał traktat o poddaństwie kobiet, czy tam coś w tym rodzaju. Niech.go kule biją.! Nie widział chyba nigdy w życiu Polki i nie był nigdy-żonatym. Moja żona mówi prawdę. Czytam bardzo mało, bo zkąd wziąć czas do dalszego kształcenia się? Ledwo świt, siadaj na koń i uganiaj po po lach przez cały boży dzień.... Czło wiek tak zmęczony pod wieczór, że kontent, gdy legnie na posłaniu. Za to grzęźnie moja żona w tych ksiyżczyskach, niby jaki literat. Cóż bo-innego ma do roboty? Gdy Pan da dziecinę, otacza się mamkami, niańkami, dziewkami, bonami. — Wystarcza, gdy spojrzy czasem czy zrobiono jak rozporządziła. Gospo darstwa dogląda szafarka, drobiu Maćkowa, nierogacizny oprzątarka, o kuchni pamięta kucharz,- o domu lokaj. Cóż tam mojej i mości? Żyje sobie, jak pacząk w maśle, więc ma czas i ochotę do czytania. Ale ty, panie mężu, pamiętaj o wszystkiem, myśl o najmniejszych drobiazgach, aby było, czego potrzeba. Poddaństwo kobiet? Ładiie mi poddaństwo! My to raczej jesteśmy niewolnikami naszych żon, my pra icować musimy, jak woły, jak mu rzyny, aby nasze panie opływały we wszystko. I czy to tylko tak na wsi? W mieście ślęczy urzędnik w biu rach, rzemieślnik potnieje w warsz tacie, literat w swoim gabinecie, a żony ich zbijają, bąki, włóczą, 6ię po ulicach, nudzy się. Nawet dzieci swoich żadna z nich nie karmi, o prócz najuboższej. Najmarniejszau rzędniczka musi mieć najmodniejszy sukienkę, mamkę, niańkę. Poddaństwo kobiet? Dla nas jest małżeństwo jarzmem, nieraz bardzo przykrem, a dla nich dobroczynny instytucją, synekurą,. Rozgniewał mnie ten głupi Mili. — Dajże mi pokój ze swoimi an glikami! wybuchnąłem. — Tyran jesteś, człowiek źle wy chowany! -— zawołała moja żona. Widzę, że jej oczy zachodzą, łza mi, że usta drgają,. O, niedobrze! będzie deszcz, mnie te babskie szlochy doprowa dzają do wściekłości. Wolałbym, że by mnie uderzyła, pobiła choćby. — Piotrusiu, jakiś ty okrutny,— zajęczała. Już się słania, już ma upaść [o strożnie oczywiście, aby sobie nie zbiła nosa] na fotel.... zimny pot występuje mi na czoło.. .. Wtem huknął ktoś z bata i przed dwór za jechali Jasińscy. Westchnąłem — byłem ocalony. Moja imość pospieszyła do gości, a ja za niy. Z powozu wysiadło kilka kobiet: stare, młode, najmłodsze. W domu powstał rej wach. Służba biegała, kucharz kłócił się z szafarky, a panie rozsiadły się tym czasem w salonie i gawędziły o lite raturze. Ja, ma się rozumieć, mu siałem być na usługach gości. Pięt nastoletnia panna Jasińska nie umie sobie znaleść krzesła, więc ty, wład co niewieści, coś tyranizował kobie tę od początku istnienia rodu ludz kiego, zrywaj się z swojego i oddaj je "poddance", choć dźwigasz na swoich barkach piyty krzyżyk. Pan Piotr tu, pan Piotr tam, pan Piotr wszędzie. Opowiadaj, baw, siuż na dwóch łapkach przed podlotkami, bo tak chce dobre wychowanie wymy ślone dla kobiet, bo tylko one z nie go korzystają,. i Poddanki! Panie Boże! Chyba w Anglii dzieje się inaczej, ale u nas? U nas jest kobieta królową, a męż czyzna jej niewolnikiem, bardzlo czę sto jej psem, jej miotły. Duje jej wszystko: nazwisko swoje, pracę, o piekę, miłość, a ona płaci mu za to najczęściej... niezadowoleniem. Bia da ci, gdy chcesz być mężczyzr ą,, pa nem w swoim domu. Nazwą, cii) gbu rem, tyranem. Tylko pantofelnzczy ci się mianem dobrego małżonka. Jasińscy odjechali około północy. — Czy przypatrzyłeś się kc niom Jasińskich? — odezwała się moja żo na, j. Nie, odpowiedziałem, nie. Złość nie pozwoliła mi wydobyć z Ciebie ani słowa. , — Czy nie słyszysz? — Daj mi święty spokój! — To tak?.... Poczekaj! Wiedziałem, co to znaczy. Przez trzy dni pozbywała mnie moja naj droższa Zo,sieczka półsłówkami. Cho dziłem, struty, bó przecież człowiek nie z drzewa, jeno z krwi -i kośji, a w piersi nosi serce. Kiedy żona w złym humorze, to dom wydajo się więzieniem. Więc ukorzyłem się, przeprosiłem moją, poddankę, no, i.. .. wstyd mi się przyznać do tej słabości.. . piłem do zaprzęgu cugowego c tą karą, klacz, skazawszy biiłank na poniewierkę w fornalach. O, Millu, tyś nie był chyba nigdy w Polsce, kiedy mogłeś zapełni łą książkę takiemi andronami! Ekonom Wojciech, gdy miai je chać do miasta po ową karą klacz, mówił do mnie: — Źle, panie dziedzicu, 'j — Dlaczego? — zapytałem. — Bo jesteśmy wszyscy babami, zamiast mężczyznami, przeto zginie my. ' Pokiwałem głową;. * ' — Może on i prawdę mówi. ku war ca TOWARZYSTWO LITERACKIE IM. RYKA SIENKIEWICZA. Mieliśmy sposobność być 11 braniu wyżej wymienionego towa rzystwa, i przyznać jesteśmy szeni, że zadziwić może szybki wój towarzystwa w tak stosunŁowo :smu roz krótkim przeciągu czasu. Towa rzystwo rozwija się dobrze, nawet bardzo dobrze, ma wszelkie dane po temu, ażeby w j zupełności wypełnić swoje zadanie, j Członkami towarzy stwa są kobiety-: i roężczyzni, należą cy do najwięcej inteligentnej Łiasy naszej PolonjiJ W ogóle towzrzy 8two żyjć i rojzwija się, ma najpię kniejszą przyszłość przed sobą. Ale pomimo tego, musimy zwrócić iiwa gę na błąd, błąd najważniejszy, i ta kiej natury,! że towarzystwo powinno się jik najsilniej starać, zapobiedz temui Tym błędem jest prowadzenie injteresów towarzys twa w języku angielskim a nie polskim. Towarzystwó przybrało nazwo to warzystwa polskiego nosi, na swym tytule imię jednego z najsławniej szych polskich pisarzy, składa si \ po największej części z Polaków człon ków, dlaczego^ więc te anomdia? dla czegóż więp to towarzystwo za miast po polsku załatwia i prowadzi swe interesa po angielsku? Jesteśmy w obcym kraju, to pra wda, ale to jeszcze nie powinno11 nie może stawić dobrego powodu, do nieużywania języka polskiego, ow szem powinno być bodźcem do pie lęgnowania języka ojców naszych, naszych tradycji i znajomość litera tury naszej. Nie powiadamy vs cale ażeby język angielski usunąć, nie my tego ani chcemy ani wymagamy ani proponujemy, ale nie powinien język angielski w polskiem towa rzystwie, zajmywać pierwsze miej sce, a język polski ażeby był na dru gim planie. O ile wiemy prezydent towarzy stwa p. Geo T. Kozłowski jest na tyle zdolnym i wykształconym, aże by towarzystwo w języku polskiem bardzo dobrze poprowadzić, jak ró wnież i członkom tegoż przyznaje my znajomość języka polskiego,• nie ma więc konieczności posługiwania językiem angielskim zamiast polskim, a powinnością towarzystwa pielęgnować swój rodzimy język, język Polski. My nie powinnifimy nigdy o lem zapominać że niepozo stało nam HEN a ze nie z naszej własności, jak tylko nasż język, nasza literatura i śpiew. My nie mamy obecnie ojczy zny, tułamy się po wszystkich za kątkach świata, narażeni jesteśmy, my sami i dzieci npsze, w otoczeniu obcych żywiołow, na';utratę tego je dynego skarbu jaki posiadamy ję zyka. i' Obowiązkiem więc naśzym, i to najważniejszym obowiązkiem, jest dbanie o nasz własny język, staranie się o rozwój tegoż wzbudzanie zami łowania w dzieciach naszych i w rówieśnikach do mowy ^ojczystej, zaznajamianie Rodaków! z nasza przeszłością, historją i literatury, i /Towarzystwo literack e polskie na obcej ziemi, ma najpiękniejsze zadanie, jakie kiedykolwiek i jakie kolwiek towarzystwo posiada, a tem zadaniem: ,,Stanie na straży, jedy nego Skarbu Polaków, )Oronażunie tego skarbu potęgowanielducha". Nie wątpimy, że Towarzystwj> li terackie im. Henryka Sienkiewicza nieomieszka nap raw id złe, a nad ja nasza jest tern silniejszy, o il roczyście prezydent tegoż Tow Geo T. Kozłowski, zapewnił nas Jego najusilniejszem staraniem dzie przeprowadzić tę zmianę. Niechaj nikt nie bierze niniejsze go artykułu, jako przeciwnego warzystwu. Nie mieliśmy ani ma my zamiaru przeciw Tbwarzyst występować, bo uznajemy tako jako dobre, mające przyszłość pr: sobą i zasługujące na poparcie jeżeli czynimy jakie uwagi, to tyiko w imię dobra towarzystwa. j| zie >i u P •iż bę to wu we ,ed Oznajmienie. Zawiadamiam wszystkich tych,, któ rzy kupili odemnie los na srebrny zfga rek, iż wygrywanie tegoż zegarka, które się miało odbyć, jak na tykiecie wydru kowane 17go Września, r. b. w salonie A. J. Kowalskiego, odbędzie się w So bo te Igo Października r. b. w salonie ob. jt Stasiewskiego, 104 Cleaver st. wieczo rem. — Kazimierz Rogalski. lęo2 Józef Błociszewski, (dawniej Zychliński.) 798-800 SOUTH ASHLAND AVE. pomiędz}' 17ta i 18ta ulicą. składnajlepszegogatunku TWARDYCH l MIĘKKICH Węgli i Drzewa. Dlii krawców trzymam na składzie WggLe z drze iv a (GHAR COAL) 1 KOKS' w każdym czasie na składzie. po cenach nader umiarkowanych. Zamówienia przyjmuje także listownie, wy < nywa w jak najkrótszym czasie. (KM W) J. Jarzembowski, 672 NOBLE STR. KARAWAN IA RZ. Podejmuje urządzania pogrzebów, dos tarcza karawanów i trumien. Wynajm je także powozy na cmentarz, przejażc ż ki j wesela. Genv umiarkowane. J ERZY GUSTAITIS, Pierwszorzędny i Polsko-Litewski Salon. Świeże piwo, importowane i krajowe wina, lik iy i cygara. ; 3316 LAUREL ST Zarazem zawiadamiam Sżan. Rodników, iż tió maczjg w sądach w jeżyku' polskim, litewski] c. niemieckim, angielskim, czeskim, w ggierskirn rosyjskim. < W|S> PEL. MAJEWSKA 1385 MILWAUKEE jł|VE. CHICAGO. ILL. Poleca Wielebnemu Duchowieństwu, Wiele bnymi Siostrom Zakonnym, Szanowiym Towa rzystwom oraz całej P. T. Publiczności swoj skład i pracownie szat kościelnych, chorigwi, szarf, odznak, rozet, pałek i bereł marszałkowskich ltp. Utrzymej także wielki wybór koronek, welonow i bukietów dla dziewcząt i chłopców przystępują cych do pierwszej spowiedzi i dla panien na we sela, oraz kapeluszy damskich najświeższej mo dy. Przyjdźcie przekonajcie sig zanim pójdziecie gdzieindziej. - j :