Newspaper Page Text
•f*- K r'-mt r- p: *®fWWp* Dnia ,2-go Czerwca 1931. 19 rząd i 7. E N O O E K 6805 Lan%fftg ave., Cleveland, Ohio E N O O E K Organ Urzędowy Stowarzyszenia Polek w Stanach Zjednoczonych p. op. Świętej Rodziny Wychodzi w każdy Wtorek. Prenumerata toczna w Ameryce $1.00, w Europie $2.00. Dla członkiń bOc rocznie. Wydawany przez Stowarzyszenie Polek w Stanach Zjednoczonych pod opieką Świętej Rodziny Wszelkie iisty, korespondencje i t. p. adresować: ARMJE WIĘŹNIÓW. Dyrektor federalnych za-1 nicowaniem systemu ulaska kładów karnych złożył pro-• wioń, zakładaniem nowych zydentowi H.ooverowi ra-| warsztatów pracy sprawił, port ze stanu tych ^ma-lże zamia-t zmniejszać, sta diów w różnych częściach le wzrasta, stąd przeludnił? kraju, w którym między in nie a co za tem idzie, zwięk nemi podaje, że w roku u- sza ją się ciężary utrzyrna biegłym zdziałano niemało nia już olbrzymiej i zwięk w kierunku naprawy stosun ków wewnątrz murów. Nie przeoczył dodać, że dla przestępców federalnych praw we wszystkich więzie niach zabrakło już miejsca i z tego to powodu prze szło 26,000 tych pokutuje w powiatowych i stano wych więzieniach. Godnym uwagi jest fakt, że -i5 procent ogólnej licz by więźniówT skazanych na długie terminy stanowią u znani winnymi wykroczeń przeciw prohibicji na wiek sza skale, a 4 proc. z:: niniejsze uchybnienia przt poru tejże. Federalny Wy dział Sprawiedliwości pra wie równocześnie ogłasza że dwie trzecie federalnych więźniów równie za po- z!nv ścią. gwałcenie Ośmnastej po-' prawki Konstytucji oczek u je na dłuższe lub krótsze mieszkanie w więzieniach rządowych. r.cofani wod ])0mnenirzehii prohibic.ii! jioniocniczy" środkami -owa nia "śrf)dek żeni z rozbiciem obozów !!a więźniów potulnych, na większe zaufanie zasłe-uu •.'u-w'n, ćwiczeniem dozer- jce kulturalne' ów więziennych, zreor^a- zaszczytem bv. CZAS ubiega i ani sk .spostrzeżemy jak dobi:-.u-hi. kie'sca prowadzony* oltecnii Stowarzyszeniu foh-k w .- tanach Z e n oczo.nycl 'Contest Werbunkowy. Czy i -zyniesie on jednak -nm z! 'isup rezullatvV i LEŹ to naobiecywały .'iiy soi.ue przy rozpoczyna niu Kontestu. a czy choćbv riala częś*: tych naszych przyrzeczeń zcsiaki wyko i ana? Dotychczas uzyska o rezultaty stanowczo te .'U przec-zą. o rob 1 '6i szajijcoj się z dnieni każ dym armji więźniów zrekru towanej dzięki prohibicji. Jesteśmy świadkami wy siłków rządu forsowania Ośmnastej poprawki, znie nawidzonej przoz więk szość narwi U, Z(K i jakiej to po-1 pralce lud przvzwvczaio-lll,d ny^dn wolności, wolność osobisto praw a przenoszą- cy na fl wszystko, stale opie rać .-.i będzie mimo zapeł-'n:ł niania więzień lub karani:"! trrzvwna setek tvsiecv iizięki właśnie tym W czasie panowania pro hibrjji wzniesiono kilka no wych i obszernych gma chów więziennych, w cza obecnym budują się no "«vVk! przytem architekci ry sują plany pod nowe na przyszłość. Te budowy za-i przeludnienie zakładów k .. kładów karnych z o w ie nych, ta arm ja więźniów ni je więźniów z tych, któ-!' y odmawiają posłuszeń stwo prawu godzącemu w ich wolność osfdistą. Do wiedzionem już zostało, że i'i.i•' inoze lać się n'ndezpieez a każtlorazowe tlumie nio buntu s]i-a\via kłopoty, otlbija się nieprzyj(-mnem echem po świecie nie mó wiąc już o ofiarach w lu dziarh, co dla rządu wyso pań-'tu'a lie może. ł'Mr i na Ten a Uwagi Stowarzyszenia Polek. zacji ju. ', czy to praca agita cyjna i werbunkowa w Or irair.zacji id?ie dobfrze,1 czy też jakt tako apatycz nie temu ogół nasz się przy gląda, nie starając się o przyczynienie się swą pra cą do zapewnieni# Organi- 5 wspanialszej spcdeezm u' zu-j fiii-iankom mniejszości to."- dawnych a'j sowania z n i eiitiwidzoneir'M przez większość prawa proj" liibicji, rząd uchwala i wy-' rzuca mii jony dolarów, za-Scone.i ewa-i? pełnia więzienia, tworzy ar I •-/. 1 rozwo- V DO (Z EGO to prowadzi? T)o żałowania po niewcza de, do wzajemnych w.vn.o-! CZAS letni Ixa' wek i rozgoryczeń na S CZYŻ znajdzie dy która z członkiń, by stwierdzić rnogia, byłaby nasza własna że główną przyczyną pozo SZf.RSZ i ocól czionkiii: dawania w jracy w tyle r: k niewiele sobie z te-' wte jaka- że to wina, poza inne mi jest nasza własna obojętność, i brak szczerszego z a i nteresowa nia się sprawami organiza cyjnemu? NIE SĄDZIMY, aby ną prawdomówność taką któ ra z członkiń eią zdobyła, POD POMNIK WILSONA. Uroczystości w Poznaniu zapowiadają się wspaniale. Pani Wilson, Gen. Pershing, Amb. Willys, liczni Dostojnicy Polscy będą obepni. Uroczystości odsłonięcia pomni ka prez. Wilsona, ufundowanego przez wielkiego obywatela i Pola ka mistrza Paderewskiego zgro madzą w dniu 4-go lipca w Po znaniu tłumy ludzi. Będzie to wspaniała manife stacja, która pozostawi na wszy stkich uczestnikach wspomnienie na cale życie. Opróce ofiarodawcy, który do kona odsłonięcia, będzie z Amery ki wdowa po prez. pani Wood row Wilson, gen.' Pershing, ko mendant Armji Amerykańskiej na froncie wojennym, amb. Wil lys, delegowany przez rząd. Bę dą też delegacje innych państw i narodów koalicyjnych, 110, i rzecz prosta, najwyżsi dostojnicy Pań stwa Polskiego. lica, POZNAX. Ustroi się w barwy dwu b-at nich narodów: Polskiego i Anie rykańskii g. Zagrzmią triumfal ne 1'anfavy, rozbiegną się me loii.ie przepięknych hymnów rodowych. Na ulice wyciąu-n t'v-?n-v 1 *-'w'yrn-v- .! perlą kzcczypospolitej Polskie.: l^nnń, sK,i,iba wystaw świa towej sławy. podejmować bę- flzie w gości nr. vc progach, Pa Ambasadora Stanów W ill- jEkspHycyjmcli nycli. A rząd mimo nieza- l.'obn'a j\ r-fiir.g'a. Panią \wd dowolenia, mimo jasnego o- row \vw««.:i. ioałżonkę po w:.. l is nie przestaje wy i'u"5 !'5'! rewskieyo, fundatora i wielkie fzucac miljonow na zaspo-! i fi'o gen.) u sza, amuasauorow ko,lenie zachcianek mniej-jpa?istw zacofańców flic srze- mżących zbytnią wstrzemię- w u yell. Wodza Naczel Ameryki, (i :i. tyczne, dele-aeje o.«cu nr.yeh kra |-i''AV K"'"Py. jreneraJicje Woj. J— eałą e]i świata i tro. o I i s fx! 1 i i i Aiiieryiw. LV ustacli ca eiii ycli u oznai'i zwr^'i i-a wielk ,,nuva -prawa minae l.i i.-.1 oryezir.!. Ier:ia S e i i 'zwai i eg odsłonięty odrow W i!-'i n'a. liajwięKs merykanina 20-tco u ieku. -tanie najprawfiopodohniej znaj dzie się na uspi'awiedliwie nie (iość wymóu el. to e i e k 11 c7rii: czasy, (jest .k^y.cya!, a! y ^i i i to, 0 a niedba 3 E S mie. Hoc jirz.f .-ie bedzie sle sz:. ka(' przyczyny, będzie się upatrywać, kto winien temu, rozwija normalnie. ktr Organizacja .nie się prawidłowo i o. ze naj ii-st na po więdnie izv toifo rodząiu pracę. Czas to wycieczek, czyli tale zwa nych pikników. Można prze cie połączyć przyjemne z pożytecznem i nawet w cza sie wspólnej zabawy nie zapominać o sprawrach or ganizacyjnych. "JEDNOŚĆ POLEK* ków z Ameryki wziąć udział tych wspaniałych uroczystościach. Pierwsza wycieczka wyjeżdża dnia 5-go czerwca na okręcic "Kościuszko". Jest to wycieczka urządzona pod egidą Zjednocze piia Polsko Rzymsko Katolickie go, z Chicago prowadzona przez delegata Zjednoczenia na uroczy stości ks. Kapelana Br. Celichow skiego. Kto chce przedtem spędzić swobodnie czas na łonie rodziny, niech jedzie z tą wycieczką. Ażeby dać rodakom sporo cza su przed manifestacją Linja Gdy nia-Ameryka przyspieszyła od jazd okrętu "Pułaski", który od jedzie nie 22-go czerwca ale 21 go czerwca w niedziele o godz. 'i-ej po poi. wedle czasu letnie- Nie może naturalnie tani u Z ta wycieczką jadą Sokoli, stóp spiżowej postaci Wielkiego którzy specjalnie licznie wezmą przyjaciela Polski braknąć zastę-| udział w manifestacji. Jadą toż pów Polaków Amerykańskich. (Synowie Polski z Jersey City o- Ażeby im' to umożliwić Linja raz Zjednoczenie Polsko Narodo (Idynia-Ameryka urządza szereg we z Brooklyna. wycieczek, które ułatwią jak naj- "Pułaski"' odjedzie do Polski szerszym masom naszych Ruda- pełny. Dzień Radości i Chwały w Poznaniu. Wychodźtwo powinno wziąć w mm grercjalny udział Wyjazd 20go czerwca okrętem "United Slates" Lin i Skandy najwsko-Amerykańskie j. Ze wsr.yst kich miast ski eh święto Narodowe Stanów Zjednoczonych, t. j. -3- -o lipcii. najuroczyściej obchodzić będzie gród Piastowski prastara Europej-. toia Trzynastu Pmiklów trakt i o o I t',y rzą zwrói ..iii i-." r,Hnuii r:ii /-jedno czon y li W o z n a n i u z r.ą na zackód ł, s',o wicMkiey.o Stanów Prezydenta. Stanie tam, jako w raz .sprawiedliwości dziejowej, jako nakaz Nienu.-om, że nie wol no im kiedykolwiek pokusić sie :ne-jo ziemię, praez tysiąc lat zamieś/. i i a W .- .- i!pca Poznaa: 'i mnik Wo re) :ir i o y i n a 7 n n i i a urotzyjjlośf.iucli k witaii natychmiast iiii'orii.acyj i pocz\.-,ić rezerwacja i.a i- jodyn wspa niał: wyciec./kę do kok ki. Bardzo Ważna Uwasra! pr^y-! 1 io nietmjroiine Oo pr icy run ki, to znów stosunki, w jakich trudno jest. myśleć o rozwoju i tak dalej. A JEhN'AK c/as iil)ie o'a i to szybko, niewiele czas.il pfizosialo (io ehw'iii zakoń czenia Kontesi ii Werbunko Wi'^o. a cztis i-n iiowiimy ście. Siostry Drojric, dla sprawy Oi-^anizaeji waszej wykoi'zy.' tac. Za późno nic kiń jest stale uczęszczać nąc suspendowama, czy Podziękowanie Niniejszem s e e cznie dziękujemy za ofiarę, jaka była złożona dla Szan. Sio stry J. Zielaśkiewicz. człon kini Towarzystwa świętej Kazimiery, Grupy 18-ej Sto warzyszenia Polek SPOSOBNOŚCI po temu kiewicz, F'. Witkowska, M. trafia się w-iele, każdą Smolińska, M. Jadrych, W. sprzyjającą okoliczność wy I Mosińska, M. Baekiel, S. zyskać należy, aby wśród grona znajomych i przyja ciółek upatrzyć sobie kan dydatkę do szeregów na szej niewieściej organiza cji i skoro uda się nam ją przekonać o potrzebie za bezpieczenia "się, nie trud nem już będzie wypisać a plikację członkowską. nnnpinnrifirir h3u i!li!i nil ilf iii o o i 8* 1 f.a-fk.-ilą przrz spokojnych dobrych, n jasno-okich Słowian, L«chilów Polaków. Warto w takiej uroczystości lr :ć udział, być jej .świadkiem. wielka, bo oto dnia di'i e Prezydenta Kze» we A sposobność ku temu nadarza dłości, bo każę .cię nagonić stąd! 20-'.io a, -ivyrnsza 7. Nowcgro Yor- i-e n u y n I n k n i r- o w y s a e k i /kii na tę uroczystość urzą- ()J)a\V. i/.' na p' /-i-/. (skr''R' X1!I a o o u o s k i e o O k e n i zajeżdża do portu środowego Gfjyni, obcych. korpusy dyploma za pośrednictwem nowo-1dzi«s?t rzesnej'o Tians-Bafiyckie^ro stat-jratować. .'.r. lipca, tak ze Je/.dża ,vie na ez urmika \\*:k umysłowe do Poznania. odsłonięciu !'odrc/. w Sta- nach Zjednoczonych pod o pieką Świętej Rodziny. Ofiarę złożyły następują ce Panie-: M. WypychoW ska, M. I^lepacka, 'A. Baku ła, B. Rogozińska, R. Jusz- Szubska, K. Przybojewska, A. Bylewska i W. Piórkow ska. Wszystkim jak najser deczniejsze podziękowanie składa Komitet: W* Mosińska B. Rogozińska, wiedź Rudobrodego. BEZDOMNA A "Ofiara Pięknej Grzesznicy" Powieść z naszych czasów. Wieimożny panic! jeszcze raz. zaklinam się na imię Boga wszechwiedzącego, że mówię prawdę! Ha! Ani słowa więcej, stary! krzyczy do za rządcy markiz coraz bardziej rozwścieklony. Z miejsca napędzę cię ze służby, jeżeli jeszcze raz odwa żysz się powiedzieć coś podobnego i takie oszczerstwa tu zmyślać! Stary aż drży z obawy przed gniewem swego pana, ale zamilczeć nie może. O, choćby mię wielmożny pan naprawdę miał napędzić, chleba i zapłaty pozbawić zaczyna na no wo to muszę prawdę. powiedzieć, co słyszałem, mu szę pana ostrzec, bo to jest moim obowiązkiem, jako wiernego sługi! Markiz z trudnością tylko pokonywa swój gniew i oburzenie. A cóż słyszeliście? pyta szorstko. Czy wielmożny pan uwierzy w to? mówi o nieśmielony stary sługa. Czyhają na życie pańskie! Tak? Któżby to był? Pani, która ma zostać małżonką wielmożnego pana! Zwarjowany błazen! wrzasnął markiz, wybu chając strasznym gniewem, poczem chwycił starego trzęsąc nim niemiłosiernie i woła z wściekłością: Przeklęty oszczerco! zabiję cię! Podnosi już pięść gotową do uderzenia. Stary stoi spokojnie i patrzy smutnym wzrokiem na wściekłego wprost ze złości 'swego pana. Niech pan bije! mówi ponuro. Mówiłem tylko to, co jest prawdą! Jeszcze jedno przekleństwo wymknęło się z ust markiza i odpycha zarządcę tak silnie, że biedałę, upadł na ziemię. Precz stąd, nędzny podstępny kłamco! woła rozgniewany. Jeszcze dziś zabierz się z mojej posia- Odwraca się i we wściekłem wzburzeniu udaje się do swej willi. :-,ji skandynawsko Amerykan-1 2 tiudnością podnosi się znieważony, wierny sługa i "T'r.itri! Ptaten", z wy-ji patrzy za swToim panem wzrokiem pełnym smutku i n do Związku i Nie chcesz zważać na moje ostrzeżenia mruk ku m'Vro .ve-o b-ula". dnia To powiedziawszy, odchodzi. Gdy już na miejscu tej rozmowy między panem i sługą nikogo nie było, a stary, znikł na jakiejś bocznej drodze rozległego parku, wtedy wychodzi z poza zarośli Fanny. Pięść podnosi za odchodzącym zarządcą, a twarz jej oszpecona wyra zem nienawiści i złości. i Stary szpiegu cedzi przez zęby. Ha, ha! 31 a-z teraz zasłużoną nagrodę za swoje podsłuchiwanie. siebie. to mech się. spełni twoj los. Na oślep 1- sam na własną zgubę chciałem tylko ciebie Oby się- ten zamach na życie twoje nie udał! Ale biada i nam, jeżeli markiz poweźmie jakie podejrze i nie. Muszę w tej chwili pomówić z moją panią i przy gotować ją na wszelkie pytania markiza! Szybko idzie także do willi i wchodzi tam przez jedne z tylnych drzwi. Wkrótce znalazła się w buduarze Olgi, która do piero co się obudziła. W kilku słowach opowiedziała jej Fanny co zasz jło. Olga przeraziła się tem niezmiernie. Myśl, że już wsz\ stko stracone, i cały plan na nic. Obowiązkiem człon- o niegodziwy szpieg! mówi zgrzytając ... zębami z gniewu i nienawiści. A więc ostrzegł już na posiedzenia i uiszczać markiza. Choćby mu markiz nawet nie wierzył, to prze się z zaległości, aby uni-i a nin nawet wykreślenia. Gru pa, zalegająca trzy mie siące, aby uniknąć suśpen dowania, musi się z zale głości natychmiast uiścić a zarząd Grupy tego dopilnować powinien. podejrzenia w uszy jego zaszczepił, a tego nie /nk tak łatwo wykorzenić. Kto wie, co wobec tego będzie z projektowanego ślubu? Cicho! On nadchodzi! mówi Fanny I rzeczywiście dały się w przedpokoju słyszeć szyb kie kroki, drzwi się otwierają gwałtownie i wchodzi markiz z ponurym wyrązem twarzy. ROZDZTAŁ CCXXXVII. Napad na zamek Rotenburg. Rudobrody udał się do swoich towarzyszy, pozosta Jych w jaskini. Zdziczała ta gromada, złożona z czworga ludzi, siedziała jeszcze dookoła' trzaskającego ognia i grała w karty hałasując na całe gardło. Gdy się Rudobrody zjawił, podnieśli wszyscy ra dosny okrzyk i zachęcają go do gry Rudobrody odmówił krótko i rubasznie udziału w w tej zabawie i usiadł z boku na jednym z kamieni. Gło wę oparł na ręce i zamyślony patrzył ponuro przed siebie. Po dłuższej- chwili wstał nagle, wziął swoją strzel bę i przygotował się do dalszej drogi. Dokąd to Rudobrody? zawołali wszyscy za nim. Co dziś jeszcze masz do roboty? Nic, coby was mogło obchodzić! odparł on szorstko. i Francuzek wstaje i przystępuje do niego. Jeżeli masz co ważnego do wykonania, to weź nas ze sobą! mówi ostrzegająco. —Będzie to dla cie bie 'lepiej, Rudobrody. Strażnicy sniiją się znowu po lesie! Dobrze, dobrze! Zostańcie wy tu i bądźcie o strożni. Postawcie sobie na straży którego z was. Wrócę wnet. •4?f.|^pk%d idziesz? fta zamek Rotenburg! brzmi krótka odpo- -U Co? Na zamek? Cóż masz tam do roboty? .Co cię to obchodzi? Jutro opowiem wam o tem, będzie tam dość do roboty. Powiedziawszy te słowa odwrócił się Badobrody i wyszedł z jaskini. Przemytnicy szemrzą i narzekają, źe Rudobrody okazał im taki brak zaufania, jednak się wnet pociesza ją doskonałą wódką i winem, które mieli jeszcze w za pasie. Wkońcu położyli się zupełnie oszołomieni do snu i Wni myślą o tem, żeby którego na wartę wyznaczyć, jak im to Rudobrody polecił. Gdy się już ranek zbliżał, dały się słyszeć jakieś ciche kroki w głębi jaskini od korytarza prowadzące ze dworu, skąd weszła postać mężczyzny o* wyglądzie niemniej dzikim niż przemytnicy. Skrada się i nadsłuchuje patrząc osłupiałym wzro kiem na dogasający ogień, z którego wystrzelał jeszcze czerwony płomień. Wreszcie przystanął. Do uszu jego dosźło chrapa nie śpiących przemytników." Idzie do ciemnego kąta, z którego głosy tu docho dzą. Tu spostrzega przy slabem świetle latarni czterech towarzyszy pogrążonych w głębokim śnie. Ne jednej twarzy sadzą oczernionej zauważył szyderczy uśmiech. Cicho wycofuje się i szuka po wszystkich kątach czy nie znajdzie jakich artykułów żywności lub czegoś do picia. Wreszcie znalazł resztki zapasów przemytni ków i zaspokoił nimi swój głód i pragnienie. Nie jest to nikt inny, tylko Schwarz, który się tu tak potajemnie zjawił. Wyważył on po wysilających, rozpaczliwych trudach drzwi swego więzienia i uzyskał w ten sposób wolność. Pędzony żądzą zemsty, udał się natychmiast do ja skini, gdzie spodziewał się zastać Rudobrodego i Bor suka w najlepszym śnie. Lecz jakżeż się zawiódł. Rudobrodego nie było tu wcale, Borsuka również nie widzi. Gdzieżby obaj jego nieprzyjaciele mogli być? Mo że się znowu po co wyprawili, a może zdążają już na zamek Rotenburg? Chcą może Gretkę wykraść i doko nać na niej zemsty? Gdy Schwarz głód swój zaspokoił, pomyślał o skar bach swoich dawnych przyjaciół, a tak groźnych teraz nieprzyjaciół. Sposobność bardzo dobra, bo Rudobrodego i Bor suka wcale tu niema, a ci czterej towarzysze śpią jak susły. Ale co to za ptaszki te draby? Musi się im prze cież dokładniej przypatrzeć. No, tak, przecież Franciszka zna dobrze. I jeden z pozostałych trzech także jakiś bardzo znajomy, tylko nie może sobie przypomnieć imienia. To muszą być no wi towarzysze Rudobrodego, którzy go znowu odszu kali. Nicchżesz sobie śpią spokojnie. Schwarz będzie bardzo zadowolony, jeżeli oni go nie zobaczą, bo nic dobrego nie może się po nich spodziewać.' Rudobrody musiał im już opowiedzieć, co to się im przydarzyło w samotnej gospodzie z tamtej strony granicy. Jednak latarnia stojąca przy nich, może mu się bar dzo dobrze przydać. Zdejmuje ją zatem ostrożnie z gwoździa, na którym wisiała. Wtem poruszył się jeden ze śpiących. Schwarz aż drżał ze strachu i trwogi. Jednak nie było żadnej oba wy, bo śpiący obrócił się na drugi bok i chrapał dalej w najlepsze. (Ciąg dalszy nastąpi.) Zlot i Zjazd XIV-go Okręgu Sokolstwa Polskiego w Cleveland, Ohio. Około 500 dziatwy płci obojga weźmie udział w Zlo cie wspólnie z młodzieżą sokolą na boisku złotowem. Komitet Przędz jazdo wy urządza piknik 30-go maja na koszta zlotowe. Nif zaclju{ już, szare drużyny sokole wchodzące w skład Okręgu XIV-go z siedzibą obecnie w Erie Pa., zjadą się do naszego grodu, aby zdać publiczpy egzamin przed przeszło aju-tysięczną Polonją cle yelandzką, ze swego powojennego dorobku. W dniach 4 i 5-go lipca Polonja develandzka, która pamięta dobrze prace Sokolstwa polskiego dla wiel kej sprawy narodowej w czasach prżedwojennych i wojennych, goś cić będzie u siebie gniazda sokole z Erie, Oil City, Lorain i innych o kolicznych miast. W tych dwu dniach na boisku złotowem stanie około 500 dziatwy sokolej płci o bojga, oraz Sokołów i Sokolic ćwi czących młodzieży polskiej, zro dzonej tu w Ameryce. Gniazda, Sokole, które wezmą u dział w tym Zlocie, to te same Gniazda, które przed wojną przygo towywały młodzież polską do naj większego poświęcenia dla Polski PITTSBURGH, Pa. Trwający przez cztery dni Zjazd Stowarzysze nia Weteranów Armji Polskiej za kończył się w niedzielę wyborem nowego zarządu Stowarzyszenia. W skład nowego zarządu weszli: Franciszek Dziób, prezes. Kazimierz BryŁ^ąlaki, 1-fjy. wice prezes. Jan -Pela, k«jnr.' Ordertt Virtuti Militari IT-gi wiceprezes, Cz. Mrozowski, sekretarz. Stan. Sobolewski, skarbnik. W skład dyrekcji weszli: Tomasz Puda, Ignacy Zabytowski, Al. Ża kiewicz, józef Wićtliewaki, Sfc Ba- .w A Sokolstwo dzisiejsze zasługyje tak sąmo na poparcie całej naszej Polonji, jak zasługiwało Sokolstwo przedwojenne i wojenne. Zadaniem dzisiejszego Sokolstwa jest wycho-. wywać młodzież tu zrodzoną, w du chu polskim i tradycjach polskich przez ćwiczenie ciała i ducha. Ze Sokolstwo spełnia w miarę sił i możności swoje zadanie Polo nja tuttejsza będzie mogła przeko nać się o tem naocznie w dniach Zlotu i Zjazdu, jaki odbędzie się w pierwszych dniach lipca w Cle veland. W następnych kilku dniach Ko mitet Przedzjazdowy, składający się z całonków miejscowych gniazd sokolich, roześle zaproszenia Ze Zjazdu Weteranów Armji Polskiej. *T, do wszystkich miejscowych Organiza cyj, Towarzystw i Zrzeszeń o wzięcie udziału w Złocie, a przez to samo o moralne i malerjalne po parcie. Czołem I KOMITET PRASY- prezesa, ale został pobity. Pensja sekretarza została obcięta na $ MM) miesięcznie bez pomocy biurowej, W zjeździe wzięło udział 87 de legatów Stowarzyszenia i 43 z kojr* pusu pomocniczego. Zaznaczyć na leży, iż korpus uchwali? mieć oj^ bną administrację i prezeiką Kor pusu Pomocniczego została p. Zo fja Kosobudzka z Erie, a sekretar ką je nera Iną U/ĄL Pan Wacław Rżewski były pre zes ubiegał się płonownie o urząd A 'i i i p. Wand« Hintz-Su- charska. -A Zjazd wysłał depesze do prezy denta Hoovera, prezydenta Mościc kiego, Marszałka Piłsudskiego, 'j. Hallera, mistrza Paderewskiego, i ambasador# Filipowicza. Nęstęppy zjazd będzi« 3 Uitfr N. J. i ",W '. J' 1 \n\n (Unity of Polish Women) Official Organ of the Association of Polish Women of U. S. O I S W E E K Y Published Every Tuesday MtCrq^tioai in America $1.00 per year, in Europe $2.00 Published by The Association of Polish Women of United States Address all correspondence to: Midtifan 9234 Hi Michigan 923S Entered as second-class matter April 26, 1923, at ths Post Office ht Cleveland, O., under the Act of March 3, 1879, (Unity of Polish Women) 6805 Lansing Avenue, Cleveland, Ohio '.M'.a, 3', ({si vi i v. a, po ni.-,I\ich nack, z. wyliorową kucimiii i (i bran ni towarxvstwein. \\-.yyyvy w/iać iu! Poznańkii zażadać June 2nd, 1931.