Newspaper Page Text
Gwiazda Zachodu “THE WESTERN STAR” PUBLISHED EYERT FR1DAY WYCHODZI W KAŻDY PIĄTEK Jedyne polskie pismo tygodniowe w stanie Ne braska, poświęcone sprawom Polaków na obczyź nie a szczególnie w Nebrasce. Pismo czysto-naro dowe polskie. Prenumerata roczna w Ameryce wynosi $2.00. Adres: GWIAZDA ZACHODU Tel. Market 1088 5029 South 24ta ulica. So. Omaha, Nebr. Następujące towarzystwa przyjęły “Gwiazdę Zachodu jako organ oficjalny: W Parafii św. Franciszka: Tow. Synowie Polski, pod wezwaniem Tadeusza Kościuszki, U. P. w Ameryce. Tow. Św. Józefa. U. P. w Ameryce. Tow. Św. Franciszka, Z. P. Rzymsko Katolickie. Tow. Św. Kazimierza, Z. N. P., Grupa 1315. Tow. Kazimierza Pułaskiego, Z. N, P., Grupa 639. NT Parafii Św. Stanisława, B. i M. Tow. Białego Orła, pod op. Św. Józefa. Tow. św. Stanisława, Z. N. P. Tow. Synowie Polski, pod opieką św. Japa Chrzci ciela, U. P. w Ameryce. WESOŁY NAM DZIEŃ DZIŚ NASTAŁ... Albowiem Chrystus zmartwychstan jest... Przez lat 33 zapoznam wzgardzon, odrzucon byl od ludzi, na ostatku poniewieram oplwan- zdep tan niby robak, między łotry policzon. Umarł ja ko zbrodniarz, burzyciel- czarnoksiężnik z piętnem hańby i wzgardy. &Az oto po Wie 1 kiem Tygodniu bezkresnej męki i poniewierki nadeszła Wielka Nie dziela triumfu i radości. Wyważone bramy ciem niey grobowej- połamane pieczęcie- rozpierzchłe straże, a oto ten poniewierany, wzgardzony Syn Boży triumfuje życiem- mocą i chwałą. Oblicze Jego nad gwiazdy jaśniejsze, a szaty Jego nad sre bro i djamenty promienniejsze- a na ciele Jego blizny ran najświętszych lśnią niby drogocenne rubiny. I oto dziś Chrystusowi Panu słusznie kła dzie św. Jan w Obiawieniu swojem pieśń ową tri umfalną “Ja żyję- a umarły byłem i mam klucze śmierci i piekła.” Zmartwychwstałemu Baranko wi wtóruje tchnieniem radości i triumfu i rozkoszą żyeia przyroda cąła. Po długich, ponurych smęt nych miesiącach tłoczącego smutku z powodu gro zy spustoszenia, zniszczenia i śmierci w przyrodzie budzi się dziś niepokalana radość zmartwychwsta nia. Jeszcze nie dostrzegasz całkowicie zewnętrz nych objawów budzenia się w długim na pozór i beznadziejnym letargu pogrążonej ziemi- ale już dochodzi do uszu twych wyraźne tętno pulsujące go w jej łonie życia, i wiesz napewno- że maluezko jeszcze- a i ona zmartwychwstanie zupełnie w ca łym swym blasku i przepychu do nowego żyeia. — Ach jakaż pęeięeha, jakaż krzepiąca otneha stąd dla nas, mieszkańców tego padołu płaczu- tej lez doliny. Nie masz śmierci ani w Chrystusie- nie * masz jej w przyrodzie całej, nie ma ona stać się i twoim udziałem* nie śmierć twojera przeznaczeniem do życia radosnego, bezkresnego- wiecznego tyś stworzony. Grób dla ciebie to nie miejsce wieku istego więzienia, to nie obrzydliwość wiecznie trwa łej zgnilizny i zniszczenia- grób to raczej miejsce błogiego spoczynku, komnata krótkotrwałego* krze piąeego zaśnięcia- po którem nastąpi triumfalne przebudzenie do wiecznego żyeia. do nieustannej radości i szczęścia. Najpierw śmierć, a potem radość żyeia- naj pierw smutek, a potem wesele, najpierw burza- a potem słoneczna pogoda, najpierw walka- a potem zwycięstwo, najpierw cierpienie- a potem ukoje nie, takie prawdy głosi nam dzień dzisiejszy- ta kich prawideł nauczycielką jest przyroda w obec nej porze. Nic bój się przeto ani śmierci, ani smu tku, ani walki, ani cierpienia, w życiu swojem- To nieodzowna- ale za to przejściowa tylko kolej życia każdego mieszkańca ziemskiego. Co się tobie z cier pienia, z bólu- łez i krwi zrodzi, to zadatek wiecz nego szczęścia i nigdy nie ustającej radości w so bie nosi. Dlatego, choć może jeszeze wilgotne od łez twe oczy, choć krwią serdeczną ociekłe jeszcze rany twej duszy, choć może jeszeze na krzyżu smu tku rozpięta z nadmiernego bólu kona twa dusza, gdy radosny hejnał “Alleluja”! rozbrzmi po świę cie. i ty rozjaśnij twe liea, osusz twe łzy. ukój twój smutek, wyrwij twą duszę z krzyża boleści i po krzepiony wiarą zmartwychwstania Chrystusowe go i widokiem tegoż w przyrodzie zanuć ową wspa niałą pieśń wesela i uwielbienia, którą już wiek ■wiekowi podaje, a która brzmieć będzie niezawod nie i z piersi ostatnich pokoleń na ziemi: "Wesoły nam dzień dziś nastał... Którego z nas każdy żądał. Tego dnia Chrystus Zmartwychwstał. Alleluja, Alleluja!!! STARE ZWYCZAJE WIELKANOCNE. Wielkanoc* jako przypadająca w porze wy zwolenia się ziemi z oków lodowych, zespoliła sze yeg obrzędów kościelnych i obchodów prastarych sięgających w bardzo odległą, wspólną dla wszyat „ kich Indów przeszłość. Wszystkie żywioły i Symbole znajdują od dźwięk w te dni zwycięstwa słońca nad ciemnością życia nad śmiercią. Po poświęceniu ognia i wody w Wielką Sobo tę, następuje z kolei poświęcenie ścian domostwa i poświęcenie strawy. Obrządku tego dopełniano u nas niechybnie od niepamiętnych czasów jawne aś dowody jego ist nienia posiadamy z zarania XV stulecia. W “Agendzie’’ krakowskiej — wytłoczonej 1514 roku — umieszczono już formułę poświęcenia uczty wielkanocnej- a w pochodzącym z tego* cza su wspaniałym rękopisie pergaminowym “Pontyfi kale,” biskupa płockiego Erazma Ciołka- znajduje się mirijatura, wyobrażająca właśnie- jak kapłan kropi wodą święconą zastawioną na stole misę z prosięciem i kołacze. Bo też pierwotne “święconej składało się ze zwykłego posiłku naszych przodków, przygotowa nego zawezasu i przechowanego w komorze- albo wiem podczas Wielkiego Tygodnia nie godziło się warzyć potraw mięsnych.. Te pospolite dania; wieprzowina wędzona- kieł basy, ser i jaja stały się nieodzowne na ucztach pó źniejszych- kiedy już zagościł się zbytek. Mikołaj Kej, jako inowierca w “Postyli pol skiej’’ z roku 1556 wydrwiwa rodaków, że “mają za złego chrześcijanina tego- kto nie jada na Wiel kanoc święconego: kiełbasy- jarząbka i chrzanu.” Laboureur zaś w r. ]646 pisze o Polakach: “Mają wszyscy dnia tego baranka święconego na stole su cho pieczonego, oraz placki pełne szafranu i ro dzynków.” Kosztują po trosze wszystkiego- resz tę zostawiają służącym, poczerń stół zastawiony by wa jak zwykle. Później dopiero nastały wymyślne dania i w spanśałe zastawy stołowe, o których opowiadają dziwy nasi powieściopisarze. Co do wieśniaków, to oni zawsze obchodzili Wielki Tydzień z wielką pobożnością- a mieli swo je właściwe uroczystości. Gdy w Wielki Czwartek gospodarz i gospodyni powrócili z kościoła. obmy wali nogi swojej czeladzi- poczerń gosposia krząta ła się raźno, aby dla swej czeladzi ugotować post ną, ale smaczną i sutą wieczerzę. , W niektórych okolicach naszego kraju młode dziewczęta we wsi wiły w drugie święto Wielkano cy tak zwany “gaik.” Gaik ów. na podobieństwo rzeczywistego gaju- składał się z gałązek drzew i krzewów, okrytych drobniutkimi listkami lub sreł rzystemi zabiami- które jaż rozwijała młoda wios na. Wśród tych gałązek, naśladujących drzewa, zatykały dziewczęta pierwsze wiosenne kwiatki:— stokrotki- podbiał- sanki, śnieżyce- a potem z tjua, swoim pstrym a wonnym gajem szły od dworu de* dworu, od chaty do chaty, stawały gromadą u wrót- wysuwały naprzód swój pachnący gaik i 'śie' wały o słonku, które stopniwszy śnieg i lody- po pędziło wody do morza. ” Z wodą poszły wszystkie' troski i biedy. Teraz młode promienie słoneezne uporawszy się z jedną robotą, wezmą się do dru giej, będą rozwijać kwiaty i zboża- obdarzą ludzi plonem i nie braknie cfaieba w najuboższej chacie. Wszędzie- gdzie zjawiły się dziewczęta z psu jem i pieśnią, witano je radośnie i serdecznie- Ra dowały się oczy młodą, wiosenną zielenią gaju, u śmieehały się wszystkim obietnice bogatych plonów to też gosposie wynoteiły zwiastunom wiosny i lep szej doli kawał kołacza- jaj kilka i mięsiwa. Dziewczęta, obdarowane szczodrze- składały ra | zem te wsystkże ząpasy. gromadziły sfę wieeorem w jćdiiem miejscu i zapraszały do siebie mieszkał eeów wioski, miały już bowiem święcone na poczę-j atunek. Bawiono się też raźnie i wesoło. bey i chłopaki szli z pieśnią od chaty do chaty. Nie mieli jednak gaju- lecz koguta wielkiego- zrobio- i nego sztucznie i przybranego w pióra kogucie. Tego olbrzymiego koguta toczyli przed sobą na kółkach i a gdy zatrzymali się przed dworem, plebanją, leś-l niezówką lub chatą, kogut piał różnymi głosami na przemianę złej wolt w pomyślną. Krzykliwe pia nie i wesoły gwar wiejskiej drużyny sprowadzał mnóstwo ciekawych; wtedy głosy kogucie znikały natomiast rozbrzmiewała głośna- wesela pieśń. Drużyna koguta była miłe witana i obdarowy wana narówni z dziewczętami chodzącemi z ‘‘gai kiem-’’ a uzbierane tym sposobem składkowe świę cone, spożywano wieczorem przy wspólnej zabawie CZY WIECIE, ŻE— Najszybszy rekord na krótki dystans, zdobył pospieszny pociąg — Empire Express- pędząc z szybkością 112% mil na godzinę. Nowojorski po ciąg pędzi z szybkością 44 mile w 33 minutach- czy li 80 m>l na godzinę- a pociąg kolei New York Cen tral, pomiędzy New Yorkiem i Chicago przestrzeń 905 mil, robi w przeciągu 15 godzin i 43 minut, czy li z szybkością 62 mili na godzinę. Pociąg kolej New York Central zdobył rekord na krótki dystans pędząc z szybkością 112 mil na godzinę- zaś pociąg kursujący do Florydy pędził pięć mil z szybkością 120.mil na godzinę. j • xxx normalna temperatura człowieka powinno se nesie 98.4 stopni Fahrenheita. Jeżeli jest wyższą w takim razie pacjent ma gorączkę. Temperatura zwykle podnosi s^ię popołudniu- jest o jeden stopień wyższą jak z początkiem nocy lub nad ranem. Konstytucja Stanów Zjednoczonych jest pod •stawowem prawem kraju, a wszystkie inne prawa i statuty są urabiane w podobny sposób każdy stan, powiat, miasto i miasteczko ma swoje własne pra wa i statuty. DZIAŁ RELIGIJNY EWANGELJA ŚW. MARKA, Rozdział 16; wiersz 1—7 Onego czasu Mar ja Magdalena i Marjo-Jakubowa i Salome naky piły wonnych olejków- aby przy szedłszy na mazały Jezusa. A bar dzo rano pierwszego dnia z Sza batów przyszły do grobu, — gdy już weszło słońce, i mówiły mię dzy sobą: kto nam odwali kamień odcdrzwi grobowych? A pojrzaw szy obaczyły odwalony kamień albowiem był bardzo wielki. A wszedłszy w grób- ujrzały mło dzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w szatę białą i zdumiały się, który im rzekł: Nie lękajcie się: Jezusa szukacie Xazareńiskiego ukrzyżowanego.— Wstał, nie masz Go tu; oto miej sce- gdzie Go położono. Ale idź- j cie- powiedzcie uezniom Jego i Piotrowi- iż was uprzedza do Ga lilei. Tam Go oglądacie, jakom wam powiedział. o o o .N1EMA.SZ GO TL... Słońce nie wzeszło jeszcze tego linia, który dla nas jest Niedzie-: 4, gdy Niewiasty- udały się do ogrodu. Lecz na wschodzie z po nad wzgórz- wstawał już brzask biały- lekki niby odbicie ziemi, odzianej w lilje i srebro, wplatał się w drgające światło gwiazd i zwolna pochłaniał iskrzące jaś nienie nocy. Był to jeden z o ■nych przedświtów cudownych— które przypominają sen duszy niewinnej i piękno obietnicy; w których niepokalane i miłościwe powietrze zda się jakoby było od lotu aniołów potrącone. Dni dzie wicze- poprzedzane zorzami bla demi, wstydliwym świtu rumień cem- świeżością róży, dreszczem ] orzeźwienia Niewiasty, zbywszy smutku,— j szły- w chłodzie poranku, niemal oczarowane jakiemś natchnieniem którego nie umiałyby usprawie dliwić. Czy wracały, by znów uj rzeć raz jeszcze tego- który ich serca zabrał i nieś trwoń ił t Czy wracały- by nad zwłokami Ofia rowanego złożyć wonności silniej sze od tych jakie złożył Niko dem? f I. rozmawiając między sobą — niepokoiły się: — Kto odwali nam kamień z nad grobut Zaledwie jednak prąybyły do miejsea, gdzie leżał głaz- stanęły jak wryte- Ciemny wstęp do gro *V był otwarty i ukazywał ciem ne wnętrze grobu. Nie wierząc swoim oczom, najśmielsza z przy byłych dotknęła drżącą ręką gro bs. W świetle dnia- które wzma gało się z każdą chwilą- ujrzały kamień tuż obok, oparty 6 ska ły. Oniemiałe z przerażenia- kobie ty obejrzały się wokół siebie, jak by w oczekiwaniu, że ktoś nadej dzie- chcąc dowiedzieć się- co się stało w ciągu owych dwóch no cy gdy one były daleko. Mar ja z Magdali pomyślała nagie, że ży dzi nocą wykradli ciało Chrys tusa- niesyci jeszcze tych cierpień jakie zadali mu za życia. Lub mo że, podrażnieni tym pogrzebem, zbyt dla heretyka uroczystym— rzucili go w pospólny dół hańby kędy rzucano ukamienowanych i krzyżowanych. Leć* było to tylko przeczucie A może Jezus spoczywał jeszcze wewnątrz grobu- owinięty w won ne prześcieradła? Wejść (lo śro dka nie miały odwagi, ale nic mogły też zdobyć się na to, aby wrócić- nie dowiedziawszy ipę nic. Wreszcie z poza grzebienia w zgórz słońce oświeciło wejście do groty, wzmogły się na duchu i wstąpiły do środka. Zrazu nie dostrzegły nic, lecz po chwili nowa ogarnęła je zgro za Z prawej strony siedział u brany w białą szatę Młodzian — szatajego w tym mroku była bia łą i jasna- jako śnieg — i zdawał się czekać na nie: —Nie lękajcie się. Czemu szu kacie żyjącego między umarły mi? Nicmasz Go tu: zmartwyeb wbtnł. Wspomnijcie' jako wam powiadał, gdy jeszcze był w Ga lilei- żc będzie wydań w ręce lo dzi grzesznych j ukrzyżowali, a drugiego dnia zmartwychwsta nie ! f .Niewiasty słuchały, zdumione i drżące- nie mając sił- by odpo wiedzieć. Lecz Młodzan ciągnął dalej: — Pójdźcie do swych braci i powiedzcie! iin, że Jezus zmart wychwstał i że nie niebawem go ujrzą. Wszystkie cztery- dygocąc z przerażenia i radości, wyszły z groty, aby pędem pobiec tara kędy je posłano. Lecz kilkanaście zaledwie ubiegłszy kroków- gdy znalazły się poza obrębem ogro du, -Marja z Magdali zatrzymała Kię nagie- a pozostałe kobiety,nie czekając na nią, śpieszyły dalej drogą hu miastu. Dlaczego się za trzymała f .Sarna na to nie umia łaby odpowiedzieć- Może słowa nieznajomego nie przekonały jej dostatecznie; może nie zdążyła sama się upewnić, że miejsce by ło istotnie puste; czyż nie mógł być ów młodzieniec wspólnikiem kapłanów, postawionym tam, aby wprowadzić je w błąd. Wtem odwróciła się i ujrzała obok siebie, na tle “zieleni i słoń ca. jakiegoś człowieka. I nie po znała go wówczas- gdy się ozwał do niej: — Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Marji wy daj o się, że był to o grodnik Józefa- idący tak wcześ nie na robotę. — Płaczę, gdyż wzięto Pana mego z grobu- a nie wiem- gdzie go złożono. Jeżeli* to ty go w ziął, powiedz mi, kędyś go zło żył- a pójdę go zabrać. Nieznajomy, tknięty- tą szcze rością namiętną- tą prostotą dzie cięcą- jednem tylko odpowiedział słowem, jednem imieniem, jej imieniem- ale tym głosem tęskno ty i żalu- Jym głosem przenikają cym i niezapomnianym- który ją wołał tyle razy. — Mar jo! Wtenczas- jakby ocknięta znie nacka, z rozpaczona odnalazła swego Utraconego; — J Łab boni! Mistrzu! I padła mu do nóg, na r©*i*flj trawę- i uścisnęła je sw-erni rękó ma, te stopy bose* które miały je szcze na sobie podwójną czerwień od gwoździ. I-iecz Jezus rzekł: Nie tykaj się mnie- bom je szcze nie wstąpił do Gica nsego, ale idź do "braci mojej a powiedt im, że wstępuję do Boga mego i waszego- I powiedz im- że ich uprzedzę w Galilei. I natychmiast odsunął feię od klęczącej i oddalił się śród krze wów- uwieńczony słońcem. Marja patrzyła za nim, dopóki nie zniknął jej z oczu; puc zera pod niosła się z trawy- przeobrażę na na twarzy, oszołomiona, ślepa od szczęścia i pobiegła drogą- kę dy poszły jej towarzyszki. Te przed chwilą właśnie wró ciły do domu- w którym ukrywa li się uczniowie i opowiadały, bu rzliwemi i zdyszaucmi głosami niewiarogodny ów wypadek: — grób otwarty, młodzian biało o dziany, rzeczy, które im oznajmi! Mistrz zmartwychwstał, posłanie do braci. Atoli mężczyźni, wciąż jeszcze przybici pogromem- a no domiar, ' w tych dniach niebezpieczeństwa i bardziej od owych biednych ko jbiet- zgnuśniali się czując i znic chęceni, nie chcieli wierzyć o ! wym cudownym nowinom. Przy widzenia- plotki kobiece, mówili Jakże mógł zmartwychwstać za raz po dwóch dniach? Mówił, it powróci- ale nie natychmiast:— tyle rzeczy okropnych ma się do konać nim ów dzień Mistrza na stąpi, ale nie pierwej, aż wskrze szoni zostaną wszyscy umarli wtenczas nastąpi jego porrcót u chwale- na początku Królestwa Lecz nie teraz: byłoby to zbyt ry ■ cliło; nic mogło to więc być pra iwd%: były to poranne any maja jczęcyeh niewiast, uwodne /Judzę nia. ■becz w tej chwili nadbiegła’— hez tchu z powodu szybkiego pę du i wzruszenia- Marja z Magda li. To, co mówiły jej towarzysa |ki, było prawdę- wszystko było prawdę- Ale stało się coś więcej; ona sama widziała aro temi oczy ma, i on mówił do niej- i /razu nic mogła go poznać- lecz rozpo znała natychmiast, gdy zawołał na nię po imieniu: dotykała stóp jego swemi rękoma- widziała ra n.v J°K° nóg; on to był, żywy-jak I przedtem, i nakazał jej- jako Nie znajomy, aby szła do braci- iżby wiedzieli, że zmartwychwstał, ja ko był zapowiedział. ozynion i «Jan» nareszcie wstra^ śnięci, porwali się z miejsca i ję li biec ku ogrodowi Józefa. Jam jako młodszy, wyprzedził towa rzysza, i pierwszy przybył do grobu. I pochyliwszy głowę ku otworowi groty, ujrzał na ziemi chusty, ale nie wszedł. Po chwili dopadł i Szymon, dysząc ciężko, i wtargnął do groty. Prześciera dła rozrzucone były na ziemi;— chusta atoli, okrywająca głowę ! Nieboszczyka, złożona była i zwi nięta na boku. Wstąpił z kolei ido groty i Jan: ujrzał i uwierzył |—-Nic ozw»wazy się ani słowa do siebie- wrócili w szalonym pośpie chu do domu- biegnąc pędem przez całą drogę, jak gdyby spo dmewająjbsię odnaleźć Zmartwy chwstałego pośród braci, których opuść iii. Lecz Jezus- rozstawszy się z. Morją. oddalił się z Jerozolimy. “MENU" MIESZKAŃCÓW ME NAZERJI. Berlin- Niemcy. — Co i ile ja dają poszczególnie zwierzęta w skazuje “menu" berlińskiego “Zoo.’’ Otóż- czterech dorosłych męż czyzn nie zje tyle mięsa ile po trafi go zjeść lew, któremu nie można dać mniej 14 ft. mięsa dziennie. Inne drapieżniki zadawalają ,się znacznie mniejszemi porcjami a więc: lampart dostaje 6—8 ft., i dziki kot abasyński tylko 2 ft.— hjena 5 ft., szakal i lis 3 ft j Biały niedźwiedź polarny ma j apetyt niejednolity, od 10 ft. po żywienia dziennie, zależnie od (humoru. Chleba zwierzę to nie lubi. » 1; Wielce urozmaicone jest “me. nu” małp; na śniadanie znpa I mleczna, dobrze osłodzona i jaj ,ka na surowo. Szympans jada mle (ko, chłeb, mięso i dużo owoców. Małpy dostają tylko śniadanie. | bowiem w ciągu dnia- odwiedza jąca ogród publiczności karmi je (obfijcie różnemi, przysmakami. Lew morski jada tylko ryby. — Antylopy, kozy- owce, lamy, i wielbłądy jadają trawę, z pewną domieszką buraków'-, Wielbłąd potrzebuje do 40 ft. trawy za kropionej 5-ma kubełkami wody. Nienasycony jest słoń. Olbrzym, ten zjada codziennie 20 ft. bura ków. do 16 otrąb, tyleż owsa, 5 bochenków ehleba. centnar siana a do tego 12 kubełków wody. Maleńki kolibr przepada za mieszaniną mleka skondensowa nego- miodu pszezelnego i mąki. | Wszystkie ptaki drapieżne spo | żywa ją obok innych specjałów |także nieco mięsa, najchętniej :ze szczurów i świnek morskich. Kyby drapieżne otrzymują na (objad małe rybki, wszystkie inne źaś gotowane mięso siekane i śti ] maki. Itaki jedzą mięso surowe | Olbrzymie węże jedzą objad (tylko 8 do 12 razy w roku. Skła jda się on z jednego prosiaka lub 8 do 9 królików na jednego wę jża. Kon sr. B. H. Snęli z N- Yor ku, powiedział po konferencji z prezydentem, że p. Coolidge po ciągnąłby zlatwoicią Nowy York zg sobą. Nie przeszkodziłby temu według niego ani gub. Smith ani żaden innych kandydat demokra tyczny. Podobną opinję wyraził kongr, Begg z Ohio. \n\n Entered at the Post Office of So. Omaha, Neb. Sept. 20, 1905 as second class matter, under the 'Act of Congress, March 3, 1879.