Newspaper Page Text
•r Usaofcnife polsfti Hmersfea Egzystuje od 1888. Echo przyłączone w r. 1902 Wychodzi w Każdą Sobotą Prenumerata Wynosi Dwa Dolary Rocznie z Góry Do Europy Trzy Dolary. Kto opłaca prenumeratą od razu na cały rok z góry, otrzymuje w prezencie książek za dolara OD WYDAWCY Począwszy od dnia dzi siejszego "Echo" wychodzić będzie w złączeniu z "Ame ryką." Wszyscy prenume ratorzy "Echa" od tej pory będą otrzymywać "Amery kę-Echo." "Echo" mamy zamiar po wołać do życia jako dzien nik, ale nie możemy teraz oznaczyć pewnego czasu. A A a y s k i UŚWIADAMIANIE LUDU. Napisał dla "Ameryki" i "Echa" WŁADYSŁAW JARZĘBSKI. Akcya wrzekomego uświadamiania ludu ożywiła się nieco, a chociaż w sposobach i środkach nie różni się od dawniejszej akcyi, to jednak nie bę Izie od rzeczy poznać niektóre przejawy charakterystyczne. "Niepodległość Polski i nic więcej." Oto hasło, do którego przyznaje się redaktor "Zgody" i którego używa do agitacyi na korzyść własnych przekonań. Agitacya ta przybiera cechy mimowolnego komizmu. "Robotnik" chicagoski, organ so cyalistów polskich, zamieścił piękny arty kuł podtytułem: "Przeciwnikom niepo dległości Polski," w którym stwierdza, że socyaliści rosyjscy przyznają Polakom słu szność w żądaniu niepodległości polity cznej. O tym artykule zamieścił redaktor "Zgody" w numerze z 13 listopada nastę pującą notatkę: "Zwracamy uwagę na wstępny artykuł ostatniego numeru "Robotnika" pod tytu łem '1Przeciwnikom niepodległości Pol ski." Rzeczywiście żaden Polak z jako tako zrównoważoną głową, jeżeli tylko rze czywiście kocha Polskę, lub przynajmniej lud polski, musi przedewszystkiem pra gnąć niepodległości politycznej i dążyć do niej. Kto się targuje z ojczyzną i mówi jej: Zgodię się na twoją niepodległość, jeieli mi urządzisz u siebie wszystko według me go widzimisię, tem albo nie ma w sobie ani odrobiny miłości ojczyzny, a więc niepo trzebnie udaje patryotę, albo... musi je szeze uczyć się myśleć rozsądnie i logi cznie." Niech czytelnik nie mnie wini za nieja sne wypowiedzenie myśli w powyższym wyjątku, bo ja tylko cytuję. Błąd logiczny, acz drobny i mimowolny, trochę ośmiesza poważną radę, wypowiedzianą pod adresem tego, który.... "musi jeszcze uczyć się my śleć rozsądnie i logicznie." Ale mniejsza 0 formę wyrażenia. Notatka powyższa na pierwszy rzut oka zdaje się być pochwałą dla redakcyi "Ro botnika." Aleredakcya "Robotnika" skła da się z ludzi, którzy swem wyznaniem po litycznem protestują przeciw hasłu teorety ków najgłośniej. Hasło socyalistów pol skich dałoby się streścić w następujący spo sób: "Niepodległość Polski i wiele, wiele, wiele więcej!"... Wobec tego trudno zdać sobie sprawę, co znaczy notatka redaktora *'Zgody,"—jest li pochwałą, czy też naga ną dla redakcyi "Robotnika." Jeżeli ma być pochwałą, życzę "towarzyszom" przy "Robotniku" jaknajmniej takich pochwał. Pisze redaktor "Zgody": "Polak,., jeie li tylko rzeczywiście kocha Polskę, lub przynajmniej lud polski, musi przedewszy stkiem pragnąć niepodległości politycznej 1 dążyć do niej." Z tego zdania widzimy, że redaktor "Zgody" wierzy w to, iż mo żna kochać przynajmniej lud polski, ko chać tylko lud polski, a nie kochać Polski. Mnie takie zdanie, wypowiedziane przez pana Siemiradzkiego, wcale nie dziwi. Ale wykazuje ono, jaka jest wielka przepaść między jego teoryami a przekonaniem lu dzi, którzy dążą do wolności ludu. Pan Siemiradzki patrzy w przeszłość, a prze szłość daje mu pojęcie Polski tery tory al nej, pojęcie oderwane od pojęcia o społe czeństwie polskiem, sen czasów minionych i chce ten sen miniony wskrzesić jako ideał, o który mamy walczyć. Ale taki ideał i walka, choćby poparte dobrą wolą garstki wyznawców, nie pociągną za sobą mas lu du, bo ludowi chodzi nietylko o niepodle głość PolsKi, ale o wiele, wiele, wiele wię cej. I dlatego ideał przyszłości ma większe szanse do przekonania ludu niż przeszłość pełna wspomnień niewoli. Redaktor "Zgo dy" wygłasza swoje zdanie o obowiązkach patryoty Polaka, jak gdyby wierzył, że Po lakowi nie wolno marzyć o rzeczach, które D. Siemiradzki uważa za więcej oddalone, jeżeli już nie całkiem chimeryczne, dopóki rzecz, którą uważa za bliższą do urzeczy wistnienia, nie stanie się faktem dokona nym. Nikt panu Siemiradzkiemu nie daje specyalnego przywileju na sądzenie o cu dzych obowiązkach według swoich przeko nań, ale jeżeli pan Siemiradzki sam sobie na pana Siemiradzkiego, że i on żąda "zrównoważoną" głową dostanie zapewne ten, kto w tej licytacyi in minus pójdzie najniżej. Zdanie dalsze o targach z ojczyzną jest zdaniem wygłoszonem przez agitatora, a nie człowieka, który stara się przekonywać. Targuje się ten, kto chce dać mniej pienię dzy, towaru, lub pracy, a dostać wzamian jaknajwięcej pieniędzy, towaru lub pracy. Właśnie ci, którzy swoje obowiązki wzglę dem społeczeństwa polskiego ograniczają do pracy nad niepodległością polityczną, mogą być posądzeni o targi z ojczyzną, a więc... kto się targuje z ojczyzną i mówi jej: będziesz miała dosyć, kiedy otrzymasz niepodległość polityczną," ten nie ma w sobie ani odrobiny miłości ojczyzny, a więc niepotrzebnie udaje patryotę, albo... -musi jeszcze uczyć się myśleć lo isądnie i logi cznie. Nauka logicznego myślenia przyda się zwłaszcza tam, gdzie niestosowność w wyrażeniu o targach zdradza zamęt pojęć. Notatka redaktora "Zgody," którą przy toczyłem na początku artykułu, charakte ryzuje należycie sposób, w jaki pan Siemi radzki agituje na korzyść własnych przeko nań. Każdy, kto ma ideały i przekonania, ma prawo do agitowania na ich korzyść. Ale są różnice w sposobach agitacyi: jeden sposób może być chwalebny, a inny może przynosić agitatorowi ujmę. W polityce wyborczej, naprzykład, jeden kandydat agituje perswazyą i rozumowaniem, inny dowcipnem ośmieszaniem przeciwników, inny fundą w knajpach. Ale człowiek ro zumujący potępi dwa ostatnie sposoby agi tacyi, a przyzna wyższość pierwszemu. W agitacyi, gdzie chodzi o idee, gdzie chodzi o uświadamianie mas ludu, dobrym, sku tecznym i szlachetnym sposobem jest spo sób rozumowania. Epigramatyczne dowci py i satyry mogą na chwilę przeciwnika ośmieszyć, a lud olśnić czasowo ale do wcip i satyra ludu nie uświadomią. Ażeby lud uświadomić, trzeba go nauczać ażeby lud nauczać, trzeba rozumować i przekony wać argumentami ażeby lud przekonywać, trzeba go traktować poważnie i nie często wać go pustym frazesem. Pan Siemiradzki nie argumentuje, nie przekonywa, nie nau cza, nie uświadamia, tylko orzeka: tak a nie inaczej. Polemikę z przeciwnikami zre dukował do odpowiedzi epigramatycznej. Oto jeden przykład jego odpowiedzi: "Gniewasz się przyjacielu, a więc nie masz racyi. Plato." Ale Plato, choć był Plato nem, powiedział wielkie głupstwo. Ludzie mówią, że Bóg się gniewa na grzeszników, a więc według Platona—Bóg nie ma racyi. Inne przykłady z polemiki zdradzają wy buchy gniewu w samym redaktorze "Zgo dy." Ileż to razy na szpaltach "Zgody" czyta się wymysły: "I gadajże z takimi lu dźmi." "Trzeba być niepoczytalnym, aby napisać coś podobnego." Takie a takie pi smo "nagadawszy kopę niedorzeczności, kończy takim wybrykiem." Oto kilka przy kładów, które charakteryzują ton polemiki w "Zgodzie. Takie wybuchy złego humoru nie mogą być uważane za środek do uświa damiania ludu. Ale może być, że lud znaj duje naukę w artykułach niepolemicznych? Ile tej nauki jest, nie mnie sądzić, ale wie le rzeczy można nazwać tylko frazesam, nieopartym na niczem. Oto jeden wycinek z artykułu omawiającego strajk węglowy: "Nauka określa każdy rząd, jako insty tucyę, powołaną do życia przez naród lub jego większość w celu zapewnienia temuż narodowi spokoju, pomyślności i prawidło wego rozwoju." Wyraz- nauka jest wspominany na szpaltach "Zgody" za często i nadaremnie. Nauka nie określa każdego rządu w taki sposób, jak twierdzi redaktor Zgody, ",bo większość rządów wcale nie może być zali czona do instytucyj. powołanych do życia przez naród lub jego większość, a tem mniej powołanych w celu zapewnienia na rodowi spokoju, pomyślności i prawidło wego rozwoju. Nawet w republikach nieza wsze rząd jest powołany przez większość dobitnym tego przykładem jest wybór Ben jamina Harrisona na prezydenta większo ścią głosów elektoralnych pomimo mniej szości głosów ludowych. A cóż dopiero mó wić o krajach monarchicznych, z nieró wnem prawem wyborczem, albo wcale bez wyborów. A cóż dopiero mówić o despoty cznej Rosyi, Turcy i, Persyi, Chinach, Marokko. Nie nauka nie określa rządu w taki sposób. głości politycznej, mógłby z powaga wy- Fakty przemawiają trochę inaczej. Sam głosić zdanie następujące: "Każdy Poluk, redaktor "Z z jako tako zrównoważoną głową, jeżeli dnienia powyższego zdania, zaznacza, żeby-11 się oburza na tych, których kami, że żądają odrazu za wiele. Ugodo- ekonomiczna spowodowane są prze wiec mógłby dla tego samego oburzyć się przyjazne warunki w kraju, ale warunki za wiele. A więc chyba analogia jest zupełna mają pierwiastków osobistej natury więcej a patent na "prawdziwego" patryotę ze niż warunki ekonomiczno. Warunki oso bistej natury zmieniają się przynajmniej tak łatwo jak warunki społeczne: zmiana głowy rządu, ulgi, amnestya, przedawnię nie pizestępstwa politycznego zmienia wa runki osobistej natury a warunki społe- EC HO Kok XV. No. 49. Toledo, Ohio, i Buffalo, N. Y., Pnia Grudnia, 1902. Vol. XV. Doc. 0, 1902. K ody," robiąc wysiłki mi rządzącemi." Pan Siemiradzki dlatego! obcym kraju nie należy do zjawisk pospo- V. i i'11'' polityczne, wypędzające emigranta z kraju, czne ekonomicznej natury wymagają wię kszej zmiany dla skłonienia wychodźców do powrotu, tembardziej, że słabe polepsze nie stosunków ekonomicznych jest dostate czno tylko do zmniejszenia wyehodźtwa. ale nie dostateczne do masowego przycią gnięcia wychodźców dawniejszych, którzy w dobrobycie poza krajem nabyli nowych potrzeb. Skłonność do powrotu i powrót do kraju są nierzadkie tak pomiędzy wy chodźtwem politycznem jak i ekonomi cznem, ale twierdzenie, że pierwsze uważa osiedlenie w koloniach za stałe, a drugie uważa je tylko za czasową wycieczkę, wy daje się robieniom reguły z wyjątków. Przytoczone wyjątki ze "Zgody" to tyl ko charakterystyczne przykłady. Dowodzi) one, że redaktor "Zgody" przynajmniej czasem się myli. Ale pomyłki zdarzają się każdemu człowiekowi i jeśli nieliczne i nie ważne, możnaby je przeoczyć. Mnie się je dnak zdaje, że te pomyłki są dosyć liczne, a wagi nabierają przez to,że zamyist uczyć lud rozumować, działają na lud tylko przez wmówienie. Taką metodę uświadamiania ludu ośmielę siy uważać za błędną i ujmo przynoszącą tym, którzy się nią posługują. Ale metoda taka sama przez się nie przy nosiłaby wiele szkody, gdyby pan Siemi radzki był w polemice mniej drażliwy i w wyrażeniach trochę oględniejszy. Niestety, polemice tej nadaje pan Siemiradzki ton szczególny, charakterystyczny, nie wpływa jący na uobyczajnienie ludu a traktując swoich oponentów z bezwzględnością, sam pozuje na ofiarę napaści osobistej i pisze do oponentów: "Mniej złości, mniej nienawiści do poje dyńczych osób, łaskawi panowie, a będzie znacznie przyjemniej i przyzwoiciej na świecie." Na tę propozycyę można powiedzieć: "Lepszy przykład niźli rada." Redaktor "Zgody" może i powinien dawać dobry przykład. Ale złość i nienawiść do poje dyńczych osób, to niewłaściwe określenie krytyki, która powinna się zajmować dzia łalnością osób na stanowisku publicznem. A że pan Siemiradzki zajmuje stanowisko publiczne i to stanowisko bardzo ważne, więc opinia publiczna ma prawo zajmować się jogo działalnością. Oby takiej opinii publicznej było jaknajwięcej, a wtenczas każdy z nas będzie mógł nauczyć się wy strzegać błędów, a społeczeństwo zyska wiele na uświadomieniu. Brak opinii pu blicznej może stać się przyczyną takiego stanu rzeczy, że społeczeństwo przyzwyczai się patrzeć na jednostki jako na wyrocznię opinia zaś publiczna $ $ 1 to prawo nadaje, to takie samo prawo i czne wykazuje większą skłonność do trakto-• też zabraknie zwolenników dla waryatów to, pojechał tedy do stanu New Jersey i może nadać sobie jakiś ugodowiec i, kryty- wania swego pobytu na obczyźnie jako cza- i politycznych. tam się wkręcił. Czy i o tem w Chicago nie kując zbytni pośpiech w ideale niepodle- sową wycieczkę za zarobkiem." mwm«. 1 1 tylko rzeczywiście kocha Polskę, musi: ły masowe powroty emigrneyi politycznej. faz oszimii ij o nony saną idzie winni stać na czele komitetów? Czy w przedewszystkiem pragnąć ugody ze sfera- ale masowy powrót emigracyi osiedlonej w ,,. )1 osądzi, nauczy lud ro zumować, nauczy lud myśleć za siebie, a to jest rzeczą, którą pan Siemiradzki, tak samo jak i ja, tak samo jak i większość je go oponentów, ma w swoim programie. W O N E Y I "Dziennik Milwaucki" przytacza arty kuł z pewnej rusińskiej gazety, treść które go jest taka, że lud nie powinien się dłużej pozwolić wyzyskiwać przez swych władców. Dziennik chce, aby wyraz "władców," a wreszcie "szlachciców" rozumiano, że znaczy wszystkich Po laków—a szczególnie lud polski.—Po wy wróceniu takiego koziełka, pan redaktor radzi ludowi polskiemu wziąć się do skóry Rusinów—i wytępić ich! Czy to uczciwa rada? Polityka narodowych demokratów tak się obecnie przedstawia w Galicyi: "Ponieważ niedawno odbyły się ćwicze nia armii rosyjskiej w Rewlu, więc zanosi się na wojnę. Otóż gdyby Rosya wystąpiła przeciw Austryi—to musimy Austryę bro nić. Na tej podstawie posłowie stronictwa narodowo-demokratycznego głosowali ra zem ze Stańczykami za powiększeniem wy datków na armię." Do tej pory rezultat tej polityki jest ten, że biedny lud będzie płacił wyższe podat- 1 1 ki, będzie więcej żołnierzy i więcej Nie brakuje i innych przykładów nieu- rów, którzy z próżniactwa będą dziewczy- Hp piczi jl u Dt, n/J. nr u Y ofice- P' zasadnionego twierdzenia. Oto w numerze! ny bezcześcić i chłopów zabijać bezkarnie, pismach, żo jegomość ten i w Chicago dał z 20 listopada znajdujemy następujące A co będzie w razie wojny pomiędzy Ro- się poznać z zawodu swego. Czyżby więc twierdzenie: syą i Austryą? tylko Sz. Zarząd Związku nie znał go? "Wycliodźtwo polityczne posiada wię- Kosya wystawi na pierwszy ogień Pola- Trudno przypuszczać! Pan Edward kilka kszą skłonność do osiedlania stałego w ko- kńw i Austrya uczyni to samo. A jak wy-! krotnie chciał w New Yorku wstąpić do loniach przeciwnie wychoilźtwo ekonomi- strzelają się Polacy wzajemnie, wtedy może 7" lło )ar n wystąp.ł ..memu "modowej Związek Nar. Pol. powinien by sobie te raz przypomnieć owe konfereneye w Pitts burgu z Litwii ami i Rusinami, w celu wy dawania pisma dla obrony interesów naro dowych. Dlaczego teraz "Zgoda" namawia do walki z Rusinami? Kiedy Związek był szczerym? Dom dla Starców i Kalek, czy Nowy II i n}vstryackiego. ''o niewdzięezości stańczyków.'' Panu (Hąbińskiemu należy się taka odpo wiedź: Stańczycy lubią korzystać z usług różnych fagasów, ale fagasami pogardzają. Taki człowiek, który zdradził deuiokracyę dla lepszej posady u Stańczyków, mógłby zdradzić i stańczyków dla lepszej posady u kogo innego. Redaktor "Zgody" powinien przeczytać broszurę profesora T. Siemiradzkiego "O lT ni i Lubelskiej," a przekonałby się. że Rusini to żaden inny "naród" tylko polski. tóWi I i i i i i i i NEW YORK, listopada.—Podczas ostatniego sejmu ja, jak również wielu dele gatów Z. N. P., miałem sposobność ocenie wartość "Ameryki," jako pisma polskiego, szerzącego wśród swoich rodaków uczci wość i postęp, jak również bezstronność i odwagę w wypowiadaniu każdemu prawdy. Przed sejmem ostatnim żadne pismo pol skie nie informowało delegatów tak dobrze i bezstronnie, jak pańskie pismo, i gdyby śmy byli usłuchali rad "Ameryki," nie trzeba byłoby teraz ubolewać nad tem, co się dzieje. Otóż w imię sprawiedliwości proszę o umieszczenie niniejszego mego listu. W ostatnich czasach wyczytałem na szpaltach "Zgody" kilka odezw jakiegoś komitetu, wybranego przez zarząd związko wy w celu wybudowania nam domu dla star ców i kalek. Komitet ten posunął się tak dalece, że już ogłosił wezwanie do nadsyła nia ofiar, choć projekt budowy dotąd nie ogłoszony i wogóle niewiadomo, czy przy szły sejm zgodzi się na takowy, gdyby go nawet przedstawiono. W protokóle sejmowym na str. 43 znaj duje się taki ustęp: "Sprawę budowy domu dla starców i ka lek tymczasem odłożono, lecz Izba poleca przyszłemu Zarządowi Centralnemu wypra cować plan, w jaki sposób można przystą pić do budowy tego domu, a na następnym sejmie przedstawić do zatwierdzenia." A więc sejm polecił tylko wypra cowanie planu, a nie zbieranie skła dek i ofiar! Jakiem prawem dzieje się to na dużycie w imieniu Zw. N. P. Rzecz tę właśnie chcę wyjaśnić. Na sej mie w Toledo pan Ed. L. Kołakowski podniósł tę sprawę i odrazu postawił tak rzecz, że ciarki nas przeszły. Chciał spro wadzić panoramę z Gralicyi na pokrycie bu dowy i żądał, aby Zw. N. P. dał na ową panoramę poręczenie na kilkadziesiąt ty sięcy dolarów. Powstał w tej chwili krzyk, a prezes sejmu odrazu ubił sprawę temi słowami: "Delegaci! Znamy z New Yorku dobrze tego wnioskodawcę (Kołakowskie go) i radzimy nie wdawać się w tę sprawę." Wskutek tych słów oddano sprawę przy szłemu zarządowi z zastrzeżeniem, aby ża dnych kosztów nie robił. Co się teraz dzieje! Sz. Zarząd Zw. N. P., zamiast samemu opracować plan, po wierza tę pracę jakiemuś komitetowi, na czele którego stoi właśnie ów "odznaczo ny" na sejmie pan Edward Kołakowski. A że sejm zabronił czynić jakichkolwiek wy datków na ten cel, więc Szanowny Komitet zamienił kij na pałkę i wzywa do ofiar. Ta kie postępowanie jest najpierw nadużyciem władzy, bo do zbierania ofiar nie upowa żnił sejm nikogo, następnie wyznaczenie p. Kołakowskiego do komitetu jest wprost "policzkiem" dla delegatów i w dodatku hańbą dla Związku. Pan Edward Kołakowski ma tak sławny żywot, że go już opiewano wierszem i pro zą we wszystkich pismach polskich. Nie licząc mnóstwa "paskudztw," popełnio nych we wszystkich niemal miastach w Stanach Zjednoczonych. O w pan jest zawo dowym denuncyantem,i byłym urzędnikiem moskiewskiej policy i. On sam temu nie za przecza, mamy tu dowody "czarne na bia łem," zna go z tego w New Yorku każde dziecko polskie. A przecież czytaliśmy w 316 Jackson ar., A. V.Parjskl. I'ub.&Kii., 816 Jackson at., Toledo,O. A. Koloilr.iej, Manager, 214 (J)lson st., Ruflfelo, Ji. Y grup Zw. N, P., ale nigdzie go nie przyję- ,. wiadomo? Pan ten nie może się w New li «j-1 Yorku pokazać, bo czeka go kilka waran- ,. zy ,, lliiniy ouonu amv.} *(\\, a za-j był wiele razy aresztowany. Czy tacy lu- n-tnn nnn una i proWftllyry! ale i tej prośby nit1 uwzględniono, więc p. (i lubiński wypisuje dłubie aa s UKZ} vowj_,o stolicy polskiej tacy są najlepsi? uczciwych uv* lna^ -1 przecież., *e j«*i wOhica- ^8tyd nam i Wam, panowie Bez względu na to, co w tej sprawie ko mitet obecny zrobi, my tu na wschodzie nie chcemy o nim słyszeć. Jeżeli na czele takiego projektu stoi mo ralnie nieczysta osobistość, to dom przez niego zbudowany odpowiedniejszy będzie dla moralnie upadłych jednostek, niż dla uczciwych ludzi, którzy w pocie czoła całe życie zarabiali na chleb. Jeszcze jedna uwaga. Redakcya '"Zgo dy" i "Dziennika Narodowego'' dotąd od siebie ani słówkiem nie wspomniały o tej sprawie. Rzecz to jasna. Oba te pisma z a 1 e n o od Z a z u Z. N. P. nie mogą występować przeciwko jego uchwa łom, na samodzielną opinię ich nie stać. Prosimy wszystkie pisma, przychylne Z. N.P. o powtórzenie powyższych słów i o danie od siebie opinii, po czyjej stronie racyn. Związkowiec. (Przyp. RedakcyiKorespondent, jest nam osobiście znany z ostatniego sejmu i zobowiązał się do wszelkich wyjaśnień i od po wiedz iah lości.) Specyalna Oferta. Przez miesiąc (Ji utlzirń Wtlzicmy sprzedawać Trylogię Henryka Sienkiewicza Ogniom i Mieczem, 4 tomy, Potop, 0 tomów, Pan Wołody jowski, 2 tomy. PO N ASTĘPIMĄCYCH ZNIŻONY' 'II CENACH: rzomplarz 1 10 100 (12 książek) (2-1 książki) (.'{(i książek) (-18 książek) (ti() książek) 120 książek) 'zeiiiplarze .*2.ro. $ i.00. !jvVjr. $0.00. $.2:. 110.00. 1200 książek) $100.00. Niektóre dzieci szkolne sprzedają "Trylogię" wieczorami i dobrze na leni zarabiają. Prosimy przyshu' $10.00 na 10 egzemplarzy. Każdy, kio tylko zobaczy książki, napewno kupi po cenie $2.50 za egzemplarz. Agenci mo^ą zarabiać? na sprzedaży Trylogii po $15.00 do $.'10 dziennie. Kto obstaluje 1 (K) egzemplarzy odrazu, nie pono- si kosztów przesyłki. Prosimy przystać olst może lyć wyczerpany. 1 3 lunek zaraz, bo zapas A. A. PARYSKI, Jackson av., Toledo, Ohio. SPECYALNK OFERTY dla nowych i dawniejszych prenumeratorów A mery ki Kto przyśle 50c. zostanie pokwitowany za "Amerykę" (zdodat tkiem) na kwartał. Kto przyśle $1.00 zostanie pokwitowany za "Amerykę"(z dodat kiem) na pół roku, i na premium może wybrać książek za 50 centów. Przesyłkę sami opłaca my. Kto przyśle $1.*0 zostanie pokwitowany za" Amerykę" (z dodat kiem) na cały rok, ale na premium nie otrzy muje książek, tylko dodate.k. Kto przyśle $2.00 zostanie pokwitowany za "Amerykę" (z dodat kiem) na rok i może sobie wybrać 11a premium książek za $1.00. Przesyłkę sarni opłacamy. Kto przyśle $5.00 może sobie wybrać książek z naszego katalo gu za $10.00. Przysyłkę opłaca kupujący. Kto chce, abyśmy przesyłkę opłacili, niech dołączy 50 centów więcej. Kto przyśle $3.25 zostanie pokwitowany za "Amerykę" (zdodat kiem) na rok i w prezencie dostanie "Biblię czyli całkowite Pismo Święte Starego i Nowe go Testamentu." Przesyłkę sami opłacamy. Innych preinij do tego nie dajemy. Kto przyśle $5.50 będzie pokwitowany za "Amerykę" (z dodat kiem) na »rok i w prezencie dostanie "Żywoty Świętych." Przesyłkę sami opłacamy. Kto przyśle $3.50 będzie pokwitowany za "Amerykę" (zdodat kiem) na rok i 12 tomów Trylogii Sienkiewi cza, a mianowicie "Ogniem i Mieczem" 4 to my, "Potop" 6 tomów i "Pan Wołodyjowski" 2 tomy. Przesyłkę sami opłacamy. Ofertę tę ro bimy na krótki czas. Zapas będzie wkrótce wy czerpany. Kto przyśle $3.00 będzie pokwitowany za "Amerykę" (z dodat kiem) na rok i w prezencie dostanie 19 tomów "Tysiąc Nocy i Jedna." Przesyłkę sami opła camy. A A A Y S K I Toledo, Ohio \n\n A. A. Paryski, Wyd.l Red., 316 Jackson ar., Toledo, O A. Kołodziej, Zarządca, 214 tiibson st., HutThio, X. Y. Ube polish "CCleclUv Hmet$fca KstaMltihoil 1SSS. Absorbed ltuflalo Kcho 1902 I'uhliwlieil Kvery Saturday Suliacription Two Dollars lVr Year In Advance In Foreign Countries f3.(K. Entered at the Poxtot)ice at Toledo, Ohio, an second e/a.in matter, June 30, IMS