Newspaper Page Text
DZIENNIK CHICAGOSKI lemo polityczne, poświecone interesom Polakó* w Stanach Zjednoczonych Ameryki Półn. Wychodzi codziennie z wyjątkiem nie dziel i świąt uroczystych Za ogłoszenia i za artykuły pod na główkiem „nadesłane" Redakcya Dzien aika Chicagoskiego nie bierze odpowie dzialności. PRZEDPŁATA WYNOSI: rocznie $3.00; miesięcznie $0.25; Cena pojedynczego numeru lc. "VŚ7" 37-d.aWC37*: Spółka Nakład. Wydawn. Polsk. 10 Chicago, Illinois. Ks. J. Radziejewski, Prezes. Ob. 'W. Jendrzejek, kasyer. Ob. B. Klarkowski, sekretarz. Ks. Fr. Gordon, zarządca. Wszelkie listy i korespondencye uprasza się przesyłać pod adresem: Dziennik Chicagoski 141 & 143 W. Division st., Chicago, ill. Wszelkie przesyłki pieniężne na leży posyłać do zarządcy pod adre sem: Rev. Fr. Gordon 141 4 143 W. Division Street Chicago, Tli. Stronnictwo a Fakcya. (Na konkurs 1892.) „Dwie są opinie i dwie po lityki, walczące z sobą od wie ków i doskonale od siebie roz dzielone. Z n ich logicznie po winny sie były wyrobić dum również odznaczone stronni ctwa świadome siebie i od siebie statecznie oddalone, le go nie ma!" — Tak pisze w swojem znakomitem dziele: „Z Doświadczeń i z Rozmy ślań'' St. lir. Tarnowski ze względu na stosunki polityczne w Galicyi w obecnej chwili. To zdanie głębokiego polskie go myśliciela do naszej emi gracyi w Ameryce całkiem za stosować można. Mamy tu także dwie opinie, a może i więcej, mamy dwie polityki, wielką przepaścią od siebie oddalone; ale dwóch stron nictw nie mamy. Jedno tylko mamy silne, mocne i liczne stronnictwo konserwatywne czyli zachowawcze, stronnictwo katolickie i polskie. Co poza tem to tylko fakcya, której cała ujemna zasługa burzyć i psuć, co pierwsze zbuduje lub zbudować zamierza, lub pod płaszczykiem patryotyzmu w gonieniu za marnym osobi stym zyskiem. Stronnictwo, aby się takiem nazywać mogło, musi mieć swoje właściwe i wyłączne przymioty. Stałe i moralne zasady, pewien stały i dobry cel, srodziwe ze wszech miar 7 O środki, widoczną i dodatnią pracę, ludzi prawego chara kteru, poważnych, światłych, gorliwych, w pracy wytrwa łych, a wreszcie z prac swoich dodatne rezultaty i skutki. Temi zaletami, temi przy miotami tylko się tu konser watywne katolickie stronni ctwo poszczycić może. Przy mioty widoczne — prace i sku tki tychże dotykalne. Dla tego też tylko na to miano prawdzi wego stronnictwa zasługuje. Wszystko inne jest tu tylko fakcyą, choćby się centralną, narodową i polską nazywało. Nazwisko nie stanowi natury ani treści rzeczy. Cóż jej to szkodzi, że się nazwie narodo wą a w rzeczywistości jest kosmopolityczną, że nosi przy domek polski z moskiewskiem usposobieniem i ideami. Wszystko inne, powtarzamy, prócz stronnictwa konserwa tywnego, jest tylko głośną ale czczą i próżną treści fakcyą; j bo jej zasady złe, niemoralne, i wsteczne lub żadne, choć je 1 „ustalonemi" nazwano; bo jej cele niejasne, ciemne, tajemne, lub żadne; bo jej środki mo ralnie złe, przewrotne, destru kcyjne; bo ludzie jej bez wy kształcenia, bez ideału, bez gorliwości, czyhający tylko na jakiekolwiek osobiste ko rzyści, w środkach ku temu nie przebierając. Stronnictwo konserwatywne katolickie polskie w Ameryce ma swoje'dobre i godziwe cele: Utrzymać w narodzie religią katolicką, jako spuściznę ojcach, jako węzeł święty, który wszystkich łączy w Chry stusie Panie. Stawiać skute czny opór odpowiednimi i le galnymi środkami przeciw a merykanizmowi, którego ce lem jest wszystkie interesa innych narodowości znieść, wszystko pod jeden strych ulec zniwelować. Bronić i zacho wać naszą narodowość przed kosmopolityzmem, narodu na szego przed bez wy znaniem i masoneryą, która tu jak zara z'liwa choroba po całym kraju grasuje. Dla tego usilue stronnictwa prace i starania, aby zachować narodowość polską, zwyczaje i obyczaje polskie przez religij ne i moralne "wychowanie mło dzieży w szkołach polskich katolickich, przez zdrową nau kę dawaną dorosłym w Ko ściele lub na zebraniach, za chować w narodzie ducha pol skiego, polską cnotę, polskie zasoby na przyszłe potrzeby Ojczyzny. Stronnictwo nasze zachowa wcze i katolickie nie ma prze cie na celu zgodzenia się na zachowanie i uznanie tego po łożenia naszej Ojczyzny, które jej trzy zaborcze mocarstwa niesprawiedliwie i siłą narzu ciły, t. j. nie wypiera się Pol ski, nie wypiera się ani się u chyla od poświęcenia i pracy około odzyskania straconej Ojczyzny; lecz roztropność, stuletnie doświadczenie, ruda mężów, znanych z nauki i mą ! drości, nakazują, aby się za wsze rachować z obecnq chwi lą, korzystać z niej, a środkami legalnymi dążyć do wyrobienia i utrwalenia pewnej równo wagi społecznej i politycznej w nieszczęśliwym i ujarzmio nym narodzie naszym. Czy fakcya nam przeciwna a mianująca się narodową i polską, może się wykazać temi przymiotami ? Nie! Właśnie przed temi zasadami i celami zżyma się fakcya rewolucyjna i anarchistyczna, gdyż w tym zakresie polityki zachowa wczej, logicznej i jawnej nie widzi miejsca dla swych zgu bnych zasad: tajnych, samo zwańczych rządów, które na roclowemi nazwać się ośmieliła, tajnych organizacyi, spisków, sprzysiężeń, a właściwie, bądź my szczeremi, osobistych wi doków i zysków. Historya krwawemi literami zapisała na kartach naszej stu letniej niewoli, źe tajne t. z. narodowe rządy, spiski i sprzy siężenia tajne w kraju, zagło śne za jego granicami, nie u ratowały dobrej sprawy, ale ją w coraz głębszą zepchnęły przepaść. Łatwo to nazwać mężów serca, mężów wybitnych czystością charakteru, rozumem i mądrością, którzy nawę oj czystych spraw konserwaty wnym chcą prowadzić torem, wrogami, zdrajcami ojcźyzny, zaprzańcami, renegatami, Stań czykami i t. d., jak to czyni bezwyznaniowa fakcya; ale niech ta fakcya spiskowców, krzykaczów, warchołów poli tycznych pokaże nam swoje dodatnie dla Ojczyzny prace!.. Przechwałki, puste i czcze frazesa, blaga znanego try bu na — manewra demagogów i anarchistów, głoszone przez tyle nędznych dzienników pol skich zgubne zasady, gorszące przykłady bezwyznaniowców polskich i ateuszów, deklama cye, uliczne demonstracye, ani patryotycznem, ani polityką stronnictwa nazwać nie można. Warto tu przywołać na pa mięć piękne i mąire słowa ś. p. Szujskiego, historyka pol skiego z jego: „Kilka prawd z dziejów naszych7': „<Jeżeli naród jako państwo wpadł, to z własnej winy; jeżeli powsta nie, to przez własną pracę, lołasnym rozumem, własnym duchem, tfakakolwiek fest for ma rządu, jakikolwiek jest skład społeczny, dwa te czyn niki istnieć i w zgodzie z sobą działać muszą, 'Jeżeli naród ma kwitnąć!.... nm udo" Konstytucyi Trzeciego Maja było Targo wicą, tak dziś byłoby nią „li bevum conspiro". To nie wol ność tylko socyalizm; to nie niepodległość tylko pożarcie przez Moskwę." (Ciąg dalszy nastąpi.) Ucisk Kościoła katolickie go w Rosyi. Despotyczny rząd moskiew ski z żelazną wytrwałością zdąża bez żadnej przerwy do zniweczenia zupełnie, gdyby to być mogło, Kościoła katoli ckiego w Ziemiach polskich, pod berłem swem zostających. Przedewszystkiem zmierza do teo-o celu w Ziemiach zabra nych, w których już po parę mil nie masz ani kościoła ani kapłana katolickiego. lo je duak wszystko nie przeszkadza mu, dla omylenia opinii w Europie, wchodzić nibyto w układy ze Stolicą św. o nomi nacyą biskupów, którzy, mając zgoła związane ręce, raczej są męczennikami, niż rządcami dyecezyj. Serce im się kraje na widok ruiny tylu kościołów, przez rząd zamykanych i na widok zatraty tysięcy dusz, ale temu przeszkodzić nie mo ^ą. Świeżo znowu zamknięto dwa kościoły na Litwie. Jeden w gubernii grodzieńskiej, już i tak bardzo ograbionej z ko ściołów i kapłanów katoli ckich, a drugi w gubernii wi leńskiej w Budżkach. A jak obchodzi się rząd ten z kapła nami katolickimi?! Oto w o statnich tygodniach zostało skazanych na karę pieniężną 4 księży za uroczyste przyjmo wanie biskupa swego podczas wizyty kanonicznej, t. j. w Giergużynie ks. Staszewicz Romuald ua 200 rubli, w Żo słach ks. Andrzej Daugo na 200 rubli, w Żyżmorach ks. Eustachy Jeleniewski na 100 rubli i jeszcze czwarty kapłan, którego nazwiska nam nie wy mieniono, na 100 rubli. Podobnie zupełnie postępu je tenże rząd i na ukochanej Żmudzi, skąd nam właśnie do noszą o nowym dowodzie bai barzyństwa moskiewskiego. Oto słowa korespondenta: Nie dawno ksiądz Jurgajtis, proboszcz z Schoenbergu, w Kurlandyi, dyecezyi żmudz kiej, jechał do Bausku, nagle na drodze nadskakują żandar mi, chwytają ks. J. i wprost deportują go do więzienia do Krety go wskiego klasztoru na jeden rok. Za co? Nikt nie wie. Takie nagłe osadzenie w klasztorze księdza bez żadnego sądu i ogłoszenia dekretu, to nie pierwsze zajście, praktyko wane u carskiego rządu, który tam, gdzie nie ma winy, z pe wnością jej się dopatrzy i dla tego przed drugimi nie ma w czem obwiniać. AVięc liczba więźniów w -Kretyndze nie zmniejsza się, bo jeżeli jeden ksiądz swoją karę kończy, to na jego miejsce zaraz drugie go osadzają. To ex re prześladowania mo skiewskiego. Teraz coś o ich bezczelności. Wiadomo, iż ru scy powzięli myśl wystawić w Wilnie pomnik „wiessatelu1' katowi i mordercy, byłemu jenerał • gubernatorowi Mura wie wowi. Dla tego celu komi tetowi nie wstydzą się składki zbierać nawet od szlachty pol skiej i księży, których rodzi ców lub krewnych ten kat może niewinnie mordował i karał. I oto znaleźli się księża w prawdziwym kłopocie w tych czasach terroryzmu pod carskimi urzędnikami, bo od mówić na ten cel składki zbie rającemu assesorowi, to przez to nabywa się zaklętych wro gów, którzy i bez tego roz strzygają o losach księży. Od włośgjan zaś gwałtem wydzie rają na ten cel pieniądze od 25 rubli i więcej z każdej gminy kowieńskiej gubernii. Także wiadomo, iż ruscy w Warsza wie chcą wystawić nową cer kiew, na budowanie której od włościan katolików na Żmudzi i Litwie gwałtem wydzierają pieniądze. Gubernator rozka zuje to „pośrednikom miro wym", ci zaś groźbami więzie nia wybranych od gmin (wło ści) zmuszają do wydania u planowanej kwoty z kasy ludu katolickiego na zbudowanie schizmatyckiej cerkwi. Kiedy katolicy chcą dobrowolnie od restaurować lub nowy sobie kościół wystawić, wtedy rząd stawia wszelkie możliwe prze szkody. Z Wilna donoszą nam o te gorocznej wizycie dyecezalnej biskupa Andziewicza, co na stępuje. Wizyta odbyła się w Trockim powiecie, zamieszka nym przeważnie przez pobo żnych Litwinów, gdzie przez 5 tygodni około Zielonych Świą tek pobierzmował 60,000 dusz. Lud wedle możności spotykał biskupa z największą okazało ścią. Dlatego też po drodze nawet, lud wiejski zgromadzał się, urządzał tryumfalne bra my, ubrane girlandami, sypa no kwiaty na drogę, kędy miał pasterz przejeżdżać, sami go spotykali ze świecami w rę kach i litewskie pieśni święte śpiewając. Tymczasem dowie dział się o tem jenerał-guber uator Kochanow, ten pierwszy zdeklarowany wróg katolików i co tylko nie oszalał ze złości, że jeszcze biskup ma taki wpływ na lud, i że lud ten jest jeszcze tak przywiązany do pasterza; zdaje się, jakoby ten Kochanow przyrzekł w ciągu 80 lat wileiiską gubernie zu pełnie „obrusit". Nadesłał przeto gubernatora, który bis kupowi radził polecić probo szczom parafij, aby ludowi za broniono po drodze spotykać biskupa i aby tylko nail czekał w kościelnej ogradzie, do czego i księży zobowiązano. To na turalnie skutku nie odniosło; więc sami policyanci tego sta rali się dokonać. Przed bisku pem, jak zły duch, leciał spra wnik z uriadnikami, rozkazu jąc ludziom, by nie śpiewali, kwiatów nie sypali i precz od drogi się usuwali. Lecz ci nie ustraszeni śmiało im odpowia dali, iż chcą swego pasterza widzieć. Nawet wymawiali ru skim, powtarzając: ,,Kiedy schizmatycki archirej jedzie, to gwałtem nas zmuszacie go spotykać, teraz chcecie Dam zabronić własnego jDasterza po witać'7. Kiedy biskup przybył do Birsztan, to policyanci, zmniejszając urok wizyty, nie pozwolili przepuszczać ludzi do Birsztan z tamtej strony Niemna z gub. Suwałskiej, żeby napływu ludu nie było, i łódki wstrzymano na rzece. — W Trokach lud był oburzony na Landworowskiego assesora, który spełniając zamiary Ko chanowa, chciał, by biskup okólną drogą ominął w jednem miejscu gromadę ludzi, czeka jących przy drodze, ubranej w kwiaty. W Pu nie assesor jak złodziej od modlącego się Li twina wyrwał z rąk książkę: żmudzki Ołtarzyk, dlatego, że ta książka w Prusiech druko wana (wRosyi łacińskim alfa betem litewskich książek -nie wolno drukować, bo chcą Li twinom ruski alfabet narzu cić). Na Żmudzi pewnoby się tak nie odważył postąpić, bo możeby mu za to boki wybito; innej nie ma rady, bo w Rosyi siła przed prawem. Podobne, z niegodziwym ce lem przeszkody, stawia schi zmatycki rząd także biskupowi żmudzkiemu ks. Pallulonowi, przy zwiedzaniu dyecezyi. — Przed paru laty w jednej miej scowości lud oburzony na ase sorów, którzy chcieli ponisz czyć poczynione przygotowa nia na spotkanie pasterza, sprzeciwił się temu i powstała stąd zapalczywa walka pomię dzy ludem a policyantami, ale ci ostatni zostali większością zwyciężeni. Niektórzy poli cyanci przypłacili za swoję gorliwość odebraniem zna cznych razów od rozjątrzonych nie słusznie Litwinów. Po tym wypadku biskup, nie dokona wszy zamierzonej wizyty ka nonicznej, musiał z rozporzą dzenia ministra przestać dalej wizytować. Pleban tej parafii, w której zaszedł ten wypadek, został obwiniony, iż ludu nie odciągnął od uroczystego spo tykania pasterza i osadzony w kretyngowskim klasztorze. — Inni byli dotkliwie ukarani. -W następnym roku rząd w o sobie p. Kochanowa chciał zu pełnie biskupowi wizyty nie pozwolić. Wtedy Biskup sam stawił się w Wilnie przed je nerał-gubernatorem Kochano wern i energicznie obstawał za swojem prawem i obowiązkiem zwiedzania dyecezvi; i dodał, iż uda się na wizytę, chociażby miał swoje w tej sprawie nie posłuszeństwo przypłacić wy gnaniem. Kiedy p. Kochanow to wszystko przedstawił mini strowi spraw wewnętrznych, ten dał odpowiedź, by nie przeszkadzano mu zbyt silnie. Pasterz potem odbywał swoje wizyty, lecz po dawnemu, jak chmurą okrążony był schizma tyckimi policyantami: żandar mami, uriadnikami, asesorami w asystencyi samego naczelni ka powiatu (sprawnika), któ rzy pod pozorem niby pilno wania porządku tak biskupo wi, jak i duchowieństwu wy rządzali tylko same nieprzy jemności aż po uszy. Bo i ko - muż będzie miło patrzeć, jak adversarii nostri krążą, śle dząc, czy nie będzie gdzie do kogo przyczepić się i pogubić. Nie dość ich natarczywości w kościelnej ogradzie i w koście le, nadto kiedy biskup powra ca na spoczynek i posiłek do plebanii, bezczelniejsi urzędni cy i tam wleźć muszą, a same go sprawnika z miejscowym asesorem nie zaprosić do wnę trza, poczytanoby za wielką niegrzeczność i mianoby za obrazę. A kiedy zbliżają się do grona duchowieństwa ^ bis kupem podobne postacie, to pasterz nie ma prawie chwili do poufnej rozmowy o intere sach duchownych ze swymi współpracownikami in vinea Christi i często wtedy dla je dnej osobistości muszą się pro wadzić mało ważące rozmowy w obcym moskiewskim języku. (Tygodnik Katolicki.) POLACY W CHICAGO. Jutro, w niedzielę o god z. 2ej ze chcą się zejść wszyscy ci, którzy bra li udział w przedstawieniu sztuki „Dzieci Izraela"—do hali zwykłych zebrań „Kółka". Rozchodzi się tyl ko o to, czy wszyscy będą mogli za trzymać te role, które mieli i także o to, aby oznaczyć w których dniach mają się odbyć próby. Przedstawienie ma być dane 28go tego miesiąca, więc sądzimy, że ni kogo jutro nie braknie. Przypominamy że jutro po południu o godzinie 4tej odbędzie się zgromadzenie obywateli w sprawie założenia Towarzystwa Dobroczynności. Dziewczęta różańcowe 4go drzewa zgromadzą się jutro o godzinie 2giej w Domu Sierot przy ulicy Division. • Saśfi! »•». ■ -.'.Jr. .v. Towarzystwo Rycerzy Śgo. Marci na odbędzie swoje posiedzenie mie sięczne 8-go Lutego to jest w Ponie działek o godzinie pół do ósmej wie czorem w hali zwykłych posiedzeń. Wojciech Orzechowski, Prezydent. Towarzystwo Śgo. Stanisława B. i M. ma posiedzenie miesięczne w Poniedziałek 8-go Lutego o godzinie ^ 8-mej wieczór, na którem muszą być wszyscy członkowie obecni, po nieważ są ważne sprawy do załatwie nia. Z Szacunkiem, Józef Slisz, sekretarz prot. 630 Dickson ulica. Tow. Św. Jana Chrzciciela odbę dzie swoje ćwierć-roczne posiedze nie we Wtorek 9 Lutego r. b. o |8 wieczorem w hali zwykłych posie dzeń. Prezydeut zaprasza wszy stkich członków ponieważ książecz ki kwitowe są gotowe do odebrania. Nieobecność podpada karze. Jakób Mucha Prez. Jan Buda sekr. prot. 642 Dickson Str. 8 1 Tow. Jana III. Sobiesk'ego No I. pod opieką Najśw. Maryi Panny Kró lowej Polskiej ma swoje posiedzenie miesięczne we Wtorek, 9 go Lutego r. b. o godzinie ^ 8-mej wieczorem w hali zwykłych posiedzeń. Ktoby sobie życzył wstąpić do tego Towa rzystwa, niech się raczy zgłosić na posiedzenie. Ignacy Łański Prez. Józef Lackowski sekr., prot. 605 Hold ave. Towarzystwo Św. Trójcy ma swo je miesięczne posiedzenie w Ponie działek 8-go b. m. o godzinie £ 8mej wieczorem w hali przy Bradlej ulicy. T. Królik, sekr. 130 Cleaver str. Gwardya Królowej Korony Pol skiej odbędzie swoją mu3trę dziś w Sobotę o ^8 wieczorem. Wszyscy gwardziści powinni być obecni. Kapitan. Z Domu Sierot św. Familii. Lista Dobroczyńców Domu Sierot z każdym dniem się powiększa. Podziękowanie składamy dziś mia nowicie następującym osobom: Pan Franciszek Ziman przyniósł $2.00. Pani Ewa Siuda przyniosła od Bractwa Różańca św. 4 Róży 1 Drze wa $3.50. Pewien młodzieniec przyrzekł siero tom dać podarunek, jeżeli jego przed sięwzięcie się powiedzie. Życzenie jego się spełniło, i przyniósł on $5.00 dla Sierot. Oby Bóg mu nadal bło gosławił. O to modlą się Sieroty dla wszystkich swych dobroczyńców. Wszystkim serdeczne Bóg zapłać! W imieniu Sierot wdzięczna Maria Rosamunda S. S. d. n. D. W cza .ie Bożego Narodzenia roz sprzedane były w Domu św. Familii bilety na obraz, na który obecnie już odbyło się losowanie. Wygrał Nu mer 67, i właścicielowi biletu z tym numerem obraz zostanie dziś dorę czony. M. Rosamunda, S. S. d. N. D. Krewnym i znajomym donosimy tę smutną wiadomość, iż nasza naju kochańsza córeczka Bogumiła Brandt licząca 3 lata i 3 miesiące po dwu tygodniowej ciężkiej chorobie umar ła dziś rano o godzinie ^4-tej. Pogrzeb odbędzie się w Poniedzia łek 8go b. m. o godzinie £9tej rano z kościoła Św. Stanisława Kostki. O łaskawy współudział w pogrze bie upraszają w smutku pogrążeni Wincenty i Maryanna Brandt Rodzice. 503 Holt Ave. Krewnym i znajomym donosimy tę smutną wiadomość, iż nasza najuko chańsza córeczka Maryanna Imbiorska w wieku 1 rok 6 miesięcy i 15 dni, po 4 tygodniowej chorobie umarła. Pogrzeb odbędzie się w Niedzielę 7 b. m. z kościoła św. Stanisława Kostki. W smutku pogrążeni Józef i Matylda Imbiorscy rodzice. Nowa Serya. Towarz. Polsko-Amerykańskie Pożyczkowe i Budownicze. Dobra sposobność dla wszystkich bez wyjątku płaci i wieku, bogat szych czy ubogich, do składania czy li bezpiecznego ulokowania zaoszczę dzonych pieniędzy w banku Tow. Polsko-Amerykańskiego Pożycz kowego i Budowniczego do które go może należeć choćby najuboż Akcye, które kosztują po 100 dola rów spłaca się tygodniowo po 12^ centa, tak więc n. p. od lOciu akcyi (na 1000 doi.) płaci się tylko fcl.25 tygodniowo. Od składanych w banku naszym pieniędzy, płacimy 6 doi. od sta. Posiedzenia odbywają się co SrO de każdego tygodnia wieczorem o 8mej w hali ob. Jana Karasek, róg Dickson i W. Blackhawk ulic, gdzie można się zapisywać i zasię gnąć wszelkich potrzebnych informa cyi. Z uszanowaniem Józef Korzeniewski, sekretarz 657 Holt ave. 171. Dr. Edward Czerniewski Mieszka i ordynuje pod Nr. 699 Noble ul. róg Blackhawk ul. (8 — 10 rano godziny ofisowe ] 2 — 4 popołudniu (7 — 9 wieczorem Telefon No. 7495 TEOFIL WEYNA, 128 W. Blackhawk Street. Kowal i fabrykant wozów, kuje ko nie bardzo zręcznie i bezpiecznie. {^"Wykonuje wszelkie reperaoye w zakres kowalski wchodzące szybko i po umiarkowanej cenie. <amj-xoi-cd APTEKA na rogu ulic Noble i Cornelia została otwartą z dniem 16 b. m.; i obecnie jest zaapatrzoną we wszystkie świeże lekarstwa. Recepty przyrządza się z szczególną troskliwością. Do ktor mieszka stale nad apteką, również wielu innych doktorów ordynuje, a na żądanie Publi czności powołuje się takowych z miasta telefonem. TELEFON 7684. Rodacy popierajcie nowo za łożony aptekę. J. C. Hillman. 271.e. Dr. M. G. Kellner, Chirurg 1 Akuszer, Mieszkanie: 368 Larrabee utr., Chicago. TELEFON 3877 Ofis na zachodniej stronie miasta: Noble róg Cornelia al. Godz. od 11—12 rano; „ „ 5—7 wieczorem 12 m. ». M. L. LISOWSKI, Architekt wykonuje plany i wszelkie roboty w zakres budowy kościołów, gma chów i domów wchodzące po cenach umiarkowanych. Office: 844 Milwaukee Arenue, Bi.ciii.cd.corner Division Str. 3 rd floor. NAJWIĘKSZY POLSKI SKŁAD Towarów Łokciowych. 521 Milwaukee Avenue i 504 Noble Ulica. Niniejszem donoszę Szanownej Publiczności Polskiej, iż zaopatrzyłem mój skład w wielki wybór Towarów Wiosennych które sprzedaję taniej niż gdzieindziej. Szczególnie zwracam uwagę na moje piękne czarne kolorowe kaźmiry które sprzedaje po cenach bardzo nizkich. Mam także wielki wybór pierza zawsze na składzie. Przyjdźcie do "Waszego Rodaka zanim pójdziecie do innonarodowców. SZCZEPAN J. SZCZECH, 721 Milwaukee Avenue i 501 Noble ulica.