Newspaper Page Text
' DR. F. H. BOOTH, K\ W. IfOETH 1TE5UB, T»l«fon Monroe 603. Godziny otiow*: rano do rodiiny 9:30, po pofadaia od lt-115-7. ' "—: : —■— DR. W. S. 5CHRAYER, Polski Lekarz i Chirurg. 441 Noble SL TeL Monroe 1554. 8peeyallfta we wszystkich ehoro"b»eh mąż Ozyzo, kobiet 1 dzieci. Jeżeli wis lani nie ule eią prryjdicle do mnie. — Oodxlay ofisowe: do 9 nno, od 1—9 wlecz. Proszę dobrze un w+lyt nr. domu 1 przyjść wprost do oflsu. Dr. I. yJ. Krzemiński LEKARZ 1 CHIRURG. * Ofis i mieszkanie: 627 Milwaukee At. OODZINT: Od S—li nno. Od 2—5 po pot 1 po 7-mej wieczorem. - TELKFOJ SOJI ROK 9480. - Dr.Cbas. P. fiieraltowski, I LEKARZ I CHIRURG. 3156 S. Morgan ul^ róg 32giej uU ! Telefoa 8S5 TardJ. CHICAGO. I ooMnrr: \ ™ TKL. MONBOK 2480. i. RONOWSKA, Akuszerka 127 Milwaukee Ayenae. U WAGA! Jestepi napowrót z Iowa. DR. N. SCHRAYER, POLSKI DENTYSTA. Doorse wykonuje wsselkle prace podłuj? najno* Mego »y>timu, ł po najniższej cenie. U8 MILWAUKEE AYE. i CENTER; Godziny oS«owe: od 8 ran • do 9 wiec/, w Niedziele oo • rnao do 4 po poi K. B., CZARNECKI, ADWOKAT Pokoje l£0—12—14, Schiller Buli dli* 109 Randolph St., Chicago. ■li j . I Central 5341. TWaHonj.J Automatic 5202. Miaczkanie: «09 M. ASBLAN9 AT*. F. W. Koraleski, ADWOKAT Praktykuje we wszystkich sądach. Atwood Bid;. Clark 1 Madison ni. PolC oj* 301 —803. Telefon Main 3658. Mieszkaule: 750 Milwaukee At. Tel. Halsted 1818. J.F. ŚMIETANKA, Adwokat, połączony z naj lepazemi kiłami yaerjk&ńskiemi. 130 E. Randolph St. We Piętro, Telefon Mai a S870. Wieczorem: S206 Commercial Ave Telefon South Chicago 148 albo 8038. N. L. PIOTROWSKI ADWOKftT, Ashland Błock mad bankibm — pokój tot. ■ T»lefo« Cwtnl «0S. I Mieszkania 74:1 DICK SON ULICA. Stan. S. Walkowiak, Adwokat. Ofla: 80t Atwood Bldg., tóg Uark I Madison. Jfleeakanio: 855 X. Carpeater al. Telefon w ofiaie Telefon w domu Main 1656. Mocroe 1144. Praktykuje we wszystkich aądach. Ofiaruje awe nabici w sprawach o odszkodowanie p rtę ci* kompaniom^ Polski zakład daje najlepszą gwarau cyę dobrego 1 trwałego wykoń czenia prac artystycznie bo ma 17 lat praktyki u> tym interesie. Najnowszy 3tyi we wszelkich wyborach teraz za 8to«owany. Dwie obszerne galerye te . jednym domu z dostatnią obsługą od różniają na*z interes od wsźystkich in nych «z£fa<i£u,prQdkiem fotografowa niem w natłoku dni iwątecsnychiue selnych. Ceny i dodatki Bą te aa me co w innych małych zakła dach. FOTOGRAFIE! NIKLAS & GO., 589 Milwaukee At. Popiera Joia I ntarea Polski! Bracia Sznflitowscy, HURTOWNI OROSERNIOY Północno-zachodni róe Kudolph 1 Deeplalnee ulic. ^ — TELEFON MONBOB HM. = ^ •ox* A. On, Prezydent, Tazonoas Onm, wlce-jpre*. 1 kurer, Jcuua B. Bchzllzb, Sekretarz. CONRAD SEIPP, BROWAR 27 Ulica 1 Cottage Grore In TKUcroN South ?ó0. CHICAGO, FI ma taloieaa w rek* 1878. AUfi. BURKĘ, "E2f° , OWjr*y dmeb darmo 1 powie ile kout^wić będaia reperacja. — JUterytty aa dach. 0*1 akład: 100-104 W. Superior St. WW MoaWe WŁ «**> Hal>ted, CTHeaf* u. JULIUSZ VERNB. Cezar Kaskabel. Specjalne tłómaezenU dla "Dziennika Chicagoe kiego". ;(DaIszy ciąg.) , 124) — Tak, jeśli ich nie będzie za dużo! — zauwa żył Ortik. — I jeśli nam nie zbraknie prochu, — dodał Kirszew. — Tymczasem jednak, ognia! — zakomende rował p. Sergiusz. Przez szpary okien zaczęto strzelać bez ustan ku.. Przy świetle wystrzałów z obu stron i z tyłu wo zu widać było parę dziesiątek wilków padających, u bitych lub ranionych. Ale Wściekłość innych przez to się nie zmniejszała; nie zdawało się, by ich uby wało i kilkaset sztuk bestyj zapełniło polankę teraz ożywioną ich sylwetkami. Niektóre wczołgały się pod wóz i usiłowały ła pami odrywać podłogę. Inne wskoczyły na prze dnią platformę i byłyby drzwi wywaliły, gdyby ich nie zabarykadowano z wewnątrz na czas jeszcze. Inne jeszcze powskakiwały na dach, wychylały się z krawędzi ku oknom i pazurami je wyważały, póki wystrzał ich nie zrzucał. Napoleona, straszliwie przerażona, głośno pła kała?' Sil adi przed wilkami, tak ogólny u dzieci, tu najzupełniej był upsrawiedliwiony. Kąjeta, która pozosfała spokojną i panowała nad sobą, nadarem nie usiłowała uspokajać małą swą przyjaciółkę. Sa ma pani Kaskabel zaczęła powątpiewać o pomyśl nym przebiegu walki. — TYMUZASliiJM. J-ELMNAJi. UU.W1A: — I^ie było istotnie wątpliwości, że gdyby napaść się przedłużała, to położenie stawaćby się musiało coraz to grożniejszem. W jaki sposób "Piękny Wę drowiec'* mógłby się oprzeć napaści tych wilków niezliczonych? A jeżeliby się dostały do wnętrza, to wszyscy niezawodnie zostaliby pożarci! Bitwa trwała już około godziny, kiedy KirszeW nagle za wołał : — Amunicya nasza zaktmcz^się zaraz? Pozostało zaledwie jakich dwadzieścia nabo jów do strzelb i rewolwerów. — Nie trzeba więcej strzelać, rzekł p. Ka skabel, — dopóki nie jesteśmy pewni celu! Pewni celu? Czyż każdy strzał dany do tej gromady niezliczonej nie trafiał wilka TNa nieszczę ście wilki były bez porównania liczniejsze od strza łów; liczba ich ustawicznie się zwiększała, podczas gdy strzały wkrótce będą musiały zamilknąć. Cóż wtedy?.... Czekać na pojawienie się światła dzien nego? A jeżeli i światło dzienne wilków nie rozpę dzi?.... W owej to chwili p. Kaskabel, strzeliwszy ze swego rewolweru, który wkrótce miał się stać bezu żytecznym, zawołał: — Mam myśl! x — Myśl? — zapytał się p. Sergiusz. — I to dobrą! Chodzi tylko o schwytanie je dnego lub dwóch dyabfów! , • ■ — A jak to zrobić? — zapytała się Kornelia. — Odchylimy cokolwiek drzwi bardzo ostroż nie i schwytamy dwa pierwsze, które zechcą się wcisnąć. — Czy pan mówisz seryo, panie Kaskabel? — Na cóż się narażamy, panie Sergiuszu? Na kilka ukąszeń? Wolę, b^* mię wilk ukąsił, aniżeli rozszarpał na kawałki. — Więc dobrze; nie traćmy czasu! — rzekł pan Sergiusz, który jeszcze nie odgadywał, co Kar skabel ma na myśli. Kaskabel, a za nim Ortik, Clovy i Kirszew sta nęli w pipT\vszym przedziale, podczas gdy Jan i Sander trzymali psy w środkowym, gdzie także ko bietom nakazano pozostać. v Sprzęty, któremi drzwi zatarasowano, usunię to, a pan Kaskabel uchylił drzwi cokolwiek tak, by y mógł je natychmiast zatrzasnąć. Właśnie wtedy kilkanaście wilków zapełniają cych platformę i stopnie, wyraźnie szturm przypu szczało do przedniej częścf wozu. i (Ciąg dalszy nastąpi.) . [(Dalszy ri£g.J 7 5) Krytycy z profesyi odjechali skwaszeni i mil czący do domów, za nimi trybun i chudy a wysoki zlachcic. ' — Dwóch majstrów wzięło się za czupryny, który którego pobije — szepnął chudy do irybuna. — A Bóg tam wie! dość, że mają pieniądze. Czyżowski panek puszy się i bracię traktuje przez ramię, a tu człowiek liże i będzie lizał łapę. Gdybym tak bliżej mieszkał, oddałbym im się w opiekę z kretesem. — Ostrożnie, sąsiedzie, ostrożnie — poczekaj my...., — Czekać? Na kogo? — Może sąsiad mi pomo że — co? ha — ha! A cóż ja mogę ? O tem dałoby się dWo powiedzieć. Ależ do spółki potrzeba kapitałów — zaga chudy. — Pan Stefan je miał? spytał trybun. A Tan Stefan ma Czyżów. — A ja swoją Krzykawkę. I jeżeli panu Stefa "fTbwi dali pięćdziesiąt tysięcy rubli — to mnie mo gą dać dziesięć. Na tem skończyła się dyskusya. • • • Otwarcie gorzelni było okazalsze i uroezystsze. Wielki, wysoki komin intrygował. Dużo zjechało ciekawych, tern więcej, że dotąd utrzymywano, jako gorzelnie w naszym kraju «ie opłacają" się. "Garzelnia spółki Czyżów, Dobiesławice, Gór ka'' taki był napis wyłożony złotemi literami, na czarnem tle tablicy. Wjeżdżający goście czytali napis w milczeniu. Tyle wygadywano na spółkę — gdy tymczasem ona co parę miesięcy z czemś no wem zaczynała występować. Wszędzie na począt ku na pierwszym planie był Czyżów, za nim dopie ro ukazywały się Dobiesławice. Intrygowało to są siadów, boć wszyscy wiedzieli, że kapitały Dobie sławie grają główną rolę. Budynek gorzelni postanowiono z wielką o szczędnością, lecz wszelkie urządzenia w nim, były zastosowane do ostatnich zdobyczy nauki. Gorze lany nie mógł sie skarżyć na braki i niedokładności. Powodzenie zależało li tylko od jego pilności i dokładności w wypełnianiu swego zadania. — I nie boicie się, sąsiedzi, tyle kapitału ryzy kować na przedsiębiorstwo, które u nas straciło ra~ cyę bytu? — spytał pan Michał, jąkając się, bo mu troszkę wstyd było, że się wyłamał.od spółki. — Dziś gorzelnię musimy traktować jako odrę bny przemysł — pfowadzić go dokładnie, skrupula tnie i na większą skalę, niezależnie od gospodar stwa — tłómaczył pan Leon. Nigdybym nie zakła dał gorzelni sam, ale. mając w spółce Czyżów, Gór kę i dwieście na początek udziałów ze strony wło ścian, każdy po dziesięć korcy — odważyłem się. Zawsze będziemy mogli nieźle sprzedać swe ziem niaki, co dużo znaczy — i — iw ostateczności może nam darmo przyjdą wywary, a co będziemy uważać za wielkie - zwycięstwo. — Nie ma co mówić — zabrał głos trybun — wszystko pięknie, okazale, idzie jak z płatka. Bodaj to być panem! i — Kochany sąsiedzie, przed trzydziestu laty na Dobiesławicach miałem własnego majątku najwię-/ cej piętnaście tysięcy rubli. Na to oświadczenie nikt z obecnych nie znalazł I odpowiedzi. — Cóż to u licha za dziesięciokorcowe udziały włościan? — rzucił! pytanie jeden z obecnych. — Właściciel udziału obowiązuje się przez lat sześć dostarczyć po dziesięć korcy ziemniaków do gorzelni za umówioną cenę, a dopiero po skończe niu każdej kampanii odbiera część przypadającego nań zysku, lub otrzymuje go w wywarach, które mu się dają na rachunek. — I aż dwustu się znalazło? — pytano. ■ JM ćł pUL^(JLC&. iYiani nau^ięj^ na i ua pi*.j będzie ich trzystu, za lat dwa pięćset i wszyscy bę dą chcieli nadwyżkę brać w wywarach. — Szczególna okolica i szczególny ltld — dały się słyszeć głosy. — Taki sam jak wszędzie, tylko nieco więcej ucywilizowany skutkiem bezpośrednich z nim sto sunków -ę- odezwał się Stanisław. — Dodaj sąsiad i dobrego przykładu — dokoń czył pan Michał. Puszczono na młynek kartofle z parnika. To warzystwo otoczyło kadź, a wtedy zapanował do nośny głos gorzelanego, dającego rozkazy. Robotnicy poubierani w szare bluzy z czerwo nemi wypustkami, przepasani rzemiennemi paska mi,-uwijali się raźnie i cicho. Wszyscy przysięgli, nąleżący do towarzystwa wstrzemięźliwości; in nych nie przyjmowano. — Mundury te — tłómaczył Stanisław — nie są oznaką naszej fantazyi, ecz sprawione dla ko nieczności, aby na pierwszy rzut oka, poznać swo ich ludzi i nareszcie dla porządku. Robotnik czysto ubrany, dba również o czystość tego, co go otacza. Jest to fakt wielokrotnie stwierdzony. Przyjechał pan Stefan z Adamem, uśmiechnię ty, wyprostowany, a zawsze grzeczny i wesoły. Rozmowa ożywiła się, nabrała pewnej werwy, tocząc się swobodnie, kierowana wprawnie i zręcz nie przez pana Stefana. i (Ciąg dalszy aastyplj W KSIĘGARNI SPÓŁKI NAKŁADOWEJ WYDAWNICTWA POLSKIEGO, TL można nabyć następujące. Książki: Dwadzieścia łysiący mil podmorskie] żeglugi. przez , Juliusza Verne. Cena w oprawie $1.00. Dziecin Maryl. Powieść oparta na prawdziwem zdarzeniu i bardzo pouczająca. Cena w oprawie $1.00. .Kara Boża Idzie przez oceany. Powieść na tle stosunków pol skich w Ameryce. Napisał IŁ Nagiel. Cena 50o. Kłopoty Chińczyka w Chinach, przez Juliusza Verne. Cena w oprawie 75c. Kosynierzy, powieść z r. 1863, przez A. de Lamo the. Tłómaczył F. K. Dwa tomy w oprawie $1.00. Król Nocy. Powieść irlandzka przez A. de Lamo the. Tłómaczenie. Dwa tomy w oprawie $1.00. Ha łono matki. Powieść na tle amerykańskiego żyoia, opracował ks. A. Tło czyński. Cena w oprawie 60o. Po roku 1830, z "Tułaczów", B. Bolesławity (J. I. Kraszewskiego), opowiadanie history ryczne. Cena w oprawie 75o. Przygody Pana Marka Hinczy. Bzecz z podań życia staroszla checkiego, spisana przez J. I. Kraszewskiego. Cena w oprawie 760. Ramotkl. A. Wilkoński. Cena w oprawie 50* Syn kmiecy, opowieść historyczna z czasów Ja na Sobieskiego przez Teresę Ja dwigę. Cena w oprawie 60o. Szkaplerz matki. Powieść z życia ludu polskie 0 w Wielkopolsce, napisał . Machnikowski. Cena w oprawie 75c. 5' Ze świata. Obrazki i humoreski przez autora "Kłopotów btarego Komendanta"* Cena w oprawie 75o. Dziennikarstwo Polskie w Ameryce i jego 301etnie dzieje. Opracował Henryk Nagiel. Cena 50o, Książki Teatralne. Dramat Biblijny w 6cin odsło nach dla Indu polskiego, napi eał Szczęsny Zahajkiewicz. Cena 6O0. Kancelarya Otwarta. Przez Zyg. Przybylskie skiego. Cenit 0O0. Perta Cyllejska, obraz dramatyczny ze śpię* walni, w trzech odsłonach, przez S. Zahajkiewicza, Cena50c. Z każdem zamówieniem pocztowem przysłać trzeba pieniądze czy to przez pocztowy "money order" lub list re gestrowany. Pieniądze w mniejszych kwotach niż dolara można przesłać w znaczkach pocztowych jedno lnb dwa centowych. Takie z każdem zamówieniem trzeba wyra źnie podać tytuł książki i cenę tejże, oraz napisać-dokła dnie swoje imię, nazwisko i cały adres. Na żądania przy syłamy katolog. ' Adresować należy: The Polish Publishing Co., 141*143 W. Dmsiofl SU CHICAGO OL ml