Newspaper Page Text
NA DWORZE KSIĘCIA „PANIE KOCHANKU" POWIEŚĆ prxex Włodzimierza TrąmpczyatkMfo. (Ciąg dalszy). — Wiwat, wiwat I — huknęło z wszystkich piersi i w izbic taki zrobił się harmider, że w kuch ni Warska upuściła garnek z gorącą wodą, a pomo cnice jej zajęte wieczerzą, stanęły jak wryte. Warski zrazu pojąć nie mógł tych słów i tych okrzyków, kiedy jednak okazały jegomość zaczął tracać się kielichem i dziękować za wzniesiony toast, łuski opadły mu wreszcie z txrzu. - I stała się rzecz dziwna, wprost dla wszyst kich obecnych niepojęta. Ten sam Warski, który przed chwilą sam żywy udział brał w uczcie i który gotów był wraz z innymi zabawiać się wesoło, na gle zmienił się nie do poznania. Na czoło wystąpiły mu zmarszczki groźne, od siedzącego obok jego mościa odsunął się o dwa kroki i tak spoglądał na sąsiada, jak gdyby chciał go przeszyć wzrokiem i przykuć do ziemi. Tyle powagi, tyle zawziętości było w spojrzeniu Warskiego, że rozpoczęte grom ko okrzyki umilkły zaraz i oczy wszystkich zwróci ły się na gospodarza. Gdy już zaległo zupełne mil czenie, Warski, przybrawszy dumną postawę, a podparłszy się lewą ręką pod bok, zaczął mówić tiobitnie: — Mości książę 1 Źe wasza książęca mość za drwił sobie z chudopachołków i przybrawszy ja Irieś dziwaczne nazwisko najechał na dworek szla checki, temu się ani dziwić, ani na to pomstować nie można. Wriadoma to rzecz, iż chudopachołek !był zawsze igraszką w ręku możnego pana. Ale, że ty, mości książę, nawet na tyle nie miałeś względu, Sżby prześladować człowieka, który już chyba do >syć krzywd doznał od Radziwiłłów i który aż w •góry uciekł, ażeby tutaj ukryć swój ból i swoje nie szczęścia przed światem i ludźmi, to już godne nie «szlachcica i nie Litwina, ale dzikiego chana tatar «kiego. — Za drzwi śmiałka — krzyknął popędliwy pan Rejtan. — fNa szablach go roznieść, na kobiercu skórę otrzepać — wtórowali inni. — Ja tu dziś pod nieobecność pana Żubra go spodarzem, a jeszcze tyle prawa polskie znaczą, że nie pozwolę intruzom rządzić się w cudzym domu —huknął Warski. — Komu słuchać niemiło. ten niech się precz wynosi, ale nie mnie grozić i nie mnie potrząsać karabelą pod nosem ! Dumna postawa i dumne słowa jeszcze więcej obruszyły szlachtę i gdyby teraz od okazałego pa na jedno tylko padło skinienie, nietylko Warskiego rozniesionobv na ostrzach szabli, a-e może z domu całego pozostałyby gruzy zaledwie. To skinienie je dnak nie nastąpiło i przywódca kompanii tylko zdzi wionemi, wielkiemi, wyłupiastemi oczyma patrzył na mówiącego i wydobytą z kieszeni chustką fula rową ocierał pot, który mu kroplami rzęsistemi wy stępował na czoło. A Warski ciągnął dalej nie wzruszony i niezalękniony : — Z domu tego was nie wypraszam. Bawcie się, pijcie, hulajcie, jeżeli taka wola wasza i jeżeli czujecie ku temu ochotę. Gość w dom — Bóg w dom. Nie żądajcie jednak odemnie, ażebym ja, wiemy sługa i przyjaciel pana Żubra, biesiadować miał z księciem Radziwiłłem. Zwracając się zaś do chłopców, dodał: — Przypatrzcie się dobrze. Oto pan, najwięk szy pan na Litwie, książę Radziwiłł. Jeżeli dziś je steście sierotami, jeżeli z łaski wuja musicie jeść chleb cudzy to za tę dolę waszą nieszczęsną podzię kujcie temu oto wielmoży. — Co on plecie? — zapytał któryś z przytom nych biesiadników, oczekując od księcia odpowie dzi. — Niech mówi, niech wypowie wszystko — ciągle pot ocierając z czoła rzekł książę. Warski roześmiał się rubasznie: — I cóż tu więcej mówić? Toć cała Litwa wie o krzywdzie, jaką Radziwiłł wyrządził Sągajłłom, wie też o tern, że za nieszczęśliwymi ujął się pan «Michał Żubr. Nie mamy co tu dłużej popasać. Chłopcy! za mną! — zawołał Warski. Teraz dopiero książę porwał się z miejsca. — Hola! — krzyknął — nie odejdziesz wasze, zanim mnie wysłuchasz. Rzuciłeś mi w twarz obel gę, więc na nią muszę odpowiedzieć. Bóg widzi, że w żadnych zamiarach złych nie przybyłem tutaj. Jak jestem książę Radziwiłł, panie kochanku, nawet w głowie mi nie postało szukać pana Michała Żu bra. Inne mnie w te strony przygnały sprawy i je śli będziesz cierpliwy, opowiem ci wszystko, a wte dy nietylko mnie nie odtrącisz, ale może jeszcze do pomożesz, pożałujesz. Szlachta, która pewną była, że Radziwiłł odpo wiednio rozprawi się ze śmiałkiem i ukarze go przykładnie, zdumiała się i wytrzeszczyła oczy wo bec takiej łagodności swojego pana. Warski, wciąi trzymając się ręką pod bok, nie zmienił postawy, nie oddalał się jednak, lecz słuchał. Zresztą wszel ka próba wyjścia z izfcy byłaby daremna, szlachta bowiem z orszaku zatamowała sobą drzwi, gotowa nie wpuszczać i nie wypuszczać nikogo bez poz wolenia księcia. — Powtarzam raz jeszeze i Bogiem kln$ się, a heretykiem przecież nie jestem, panic kochanku, ie o panu Źu*brze nie myślałem wcale, jadąc w te stro iłty. Uciekam z kraju, biednym wygnabeem Jestem, na Węgry, gdzie mam przyjaciół się vtdafo a t* drogi nie znam, więc pobłądziltfmjr w górach pr*y tej zawierusze. Zobaczyliśmy kominy i sadyby lu dzkie, więc skierowaliśmy się tutaj, Przysięgam na to, panie kochanku, esy wierzysz mi teraz? — Jttécié wierzyć muszę, jacy bowiem są Ra dziwiłłowie, tacy są, ale słowo łeb zawsze dużo znaczyło na Litwie, · · (Ciąg dalruut*pO. JULIUSZ VERNE W PUSZCZACH AFRYKI OPOWIADANIE Spolszczyła B. Kowalska. I (Ciąg dalszy). · Kamis nie zdradzał się zupełnie ze swemi u czuciami. Posiadał on tę zadziwiającą zimną krew Afrykanina. Jak wiadomo, mają oni krew gęściej szą, niż ludzie biali, ale zarazem mniej czerwoną. Z tego powodu wrażliwość ich jest mniej rozwi nięta, a ciało ich mniej -podlega cierpieniom fizy cznym. Za pasem miał dwa rewolwery, w ręku nabitą fuzyę i czekał. Urdaks, zrozpaczony do najwyższego stopnia, więcej myślał o finansowej stracie, aniżeli o nie bezpieczeństwie chwili obecnej, jęczał, wzdydhał i przeklinał w swym języku rodowitym. Langa stał przy Janie Cort i patrzył się na Maksa. Nie lękał się on niczego od chwili, gdy je go przyjaciele byli obok niego. Wrzawa wzrastała z każdą chwilą. Ryki i świ sty potęgowały się ciągle; w powietrzu czuć było ruch i niepokój, jakby wicher zrywał się przed bu rzą. W odległości czterechset lub pięciuset kroków, w szarym zmroku nocy, słonie (przybierały olbrzy mie, potworne kształty. Możnaby je porównać do apokaliptycznych smoków, których trąby, jak ty siące węży wiły się z konwulsyjną szybkością. Należało coprędzej schronić się na drzewa, a może słonie przebiegną, nie spostrzegłszy ludzi. Drzewa, które tu rosły, wznosiły swoje kona ry o sześćdziesiąt stóp ponad ziemią. Były one po dobne do drzew orzechowych, gałęzie idh pokręco ne kapryśnie, rozrzucały się na wszystkie strony. Tamaryszki są rodzajem drzew daktylowych, pos politych w całej Afryce. Sok z ich owoców służy krajowcom za napój chłodzący, a owoce mieszają z ryżem, szczególniej w prowincyach nadbrzeż nych. Drzewa te rosły blisko siebie, tak, ze można było przejść z jednego na drugie. U dołu pnie miały objętość od trzech do czte rech stóp, przy rozgałęzieniu zaś — od dwóch do trzedh stóp objętości. Czy grubość tych pnj stano wić będzie dostateczny opór dla słoni? Pnie były gładkie, aż do miejsca, gdzie rozchodziły się gałę zie, mniej więcej na wysokości trzydziestu stóp po nad ziemią. Nie było więc rzeczą tak łatwą dostać się na te gałęzie, ale Kamis miał rzemienie mocne i giętkie ze skóry nosorożca. Używał on idi do za przęgania wołów. Za pomocą tych rzemieni Urdaks i Kamis do stali się na drzewo ,a za niemi Maks Huber, Jan Cort i Langa. Słonie były już teraz zaledwie o trzysta me trów. Za trzy minuty dopadną do wzgórza. — Drogi przyjacielu, czy jesteś zadowolony? — zapytał Jan Cort swego towarzysza. — Nie wiem, nic nie wiem, Janie! — Będzie to rzecz nadzwyczajne ; jeżeli wyj dziemy zdrowo i cało z dzisiejszej przygody. — Masz słuszność, Janie Î Lepiej byłoby dla nas, abyśmy nie .byli narażeni na napaść słoni, któ re zwykle szorstko obchodzą się z ludźmi. — To· nie do uwierzenia, mój kochany Mak sie, jak my się zgadzamy w zdaniach. Odpowiedzi Maksa Jan już nie dosłyszał, w tej chwili bowiem rozległy się ryki pełne przera żenia i bólu. które mogły dreszczem przejąć ludzi najodważniejszych. Rozchylając nie:o liście, Urdaks i Kamis spo strzegli, jaka scena rozgrywała się o sto kroków od wzgórza. Woły, które uciekły z obozowiska, zaczęły pę dzić w stronę lasu, ale ponieważ bieg ich był o wiele powolniejszy, słonie cwałujące na przodzie wkrótce się z niemi zrównały. Zawrzała walka. Wo ły broniły się kopytami i rogami, lecz wkrótce pa dły. Z całcgo zaprzęgu pozostał tylko jeden wól, który schronił się pod drzewo pobliskie. Za nim podążyły słonie i w kilka chwil z bie dnego wołu pozostała tylko krwawa, bezkształtna masa, którą rozjuszone zwierzęta rozrywały stalo wemi kopytami. Słonie dokoła otaczały wzgórze. Teraz nie można się było łudzić nadzieją, że zwró cą się w inną stronę. Wóz także przewróciły ί zdruzgotały. Urdaks klął zawzięcie, ale to nie odstraszało zwierząt, nie ulękły eię one nawet wystrzału, któ rym powitał Kamis słonia, czepiającego się trąbą drzewa. Kula ześliznęła się po skórze olbrzymiego zwierzęcia, nie uczyniwszy mu szkody. Obliczywszy nawet, że każda kula położyłaby trupem jedno zwie rzę, moźnaby przypuszczać, że się część tych zwie rząt wystrzela. Ale jeélt nie każda trafi? A nietru dno napotkać na równinach Afryki południowej sta da słoni liczące do tysiąca sztuk i więcej. Jakimśe epoeobem marzyć o ocaleniu? — Fatalne położenie !_■— rzekł Jan Cort. ,, Okropne I — dorzucił Maks Huber, A zwf&eajge *ię do Langa, przytulonego obok niego «a ffałęsi, napytał î ~ Nie, boisz się, — Nie, przyjacielu Maksie |,,,, Przy tobie nie lękam się niczego — odpowiedział Langa, A nie byłoby dziwne, gdyby młody eWopiec się obawiał, skoro w mężczyznach serea drżały, Słonie * pewnością dostrzegły ju$ lutdzł ukrytych pomiędzy gałęziami drzew i przysuwały się coraz bliżej, zaeieóniając krąg, jaki tworzyły.. -Zwierzęta, znajdujące się najbliżej, usiłowały trąbami chwycić za gałęzie drzew, ale nie mogły tego do kazać, gdyż te wznosiły się o jakie trzydzieści stóp po nad ziemią. (Cifg dalszy nastąpi) f Nebo Dzień, Sob., 31 Lipca ι NEBO'S POPULARNOŚĆ ŻADA UŚWIETNIENIA Otóż jest ten dzień. Przyłączcie się do gromady. Po znajcie się wzajemnie. Zapalcie Nebo papierosa. Uracz cie się jego smakiem. Polubicie te papierosy i będziecie je chwalić. Zawsze będzie wam się ich chciało. Rozma wiajcie tyko o Nebo w tym dniu. Powiedzcie waszym przyjaciołom o nich. Palcie zawsze Nebo i bierzcie te PREMIE DARMO Najlepszy 5c. z korkowym ustnikiem papieros w Ameryce Sprzedawane wszędzie przez wszystkich kupców jn Pióro samonapełniające z przytrzymaczem kieszonkowym Złoto 14 itaratowe gwarantowane. Darmo za 75 całych Kuponów lab wierzchów Pudełek Niklowy Zeftnk Gwarantowany U 1 rok prsea Aneonla · Clock Oo. PoeallJ kupony po· oat* (nie paroel poat) lub ekapr»· ■om oplaooa· do NEBO DEPARTMENT 95 First fit. Jeno? City, V· L Scyzoryk. Kościana Oprawa. 2 Ostrza. Darmo za 60 całych Kuponów Job wierzchów Pudełek (Ta oferta kończy się 31*go grudnia 1915). P. LORILLÀRD CO., Inc., NEW YORK CITY, Założone 1760 « I···———·———ι^—■■■ S NIEKTÓRE PREMIE I 1000 INNYCH I Całe Kupony Artykuł Pożądane Nivois z niemieckiego srebra kasetka na papierosy .. · 200 No. 46. Prawdziwa bursztynowa papierośnica, oprawna w złoto, w futerale 300 No. 145. Garn. dla dzieci, nóż, widelec i łyżka.. 25 No. 588. Maszynka do cięcia włosów, niklowana, ze śrubą do regulowania 150 Damskie jedwabne pończochy, Gotham albo Gordon 165 No. 139. Carvers, najlepsza stal, rogowe trzonki 200 No. 383. Damski zegarek w skórz. branzoletce 725 No. 303. Damski Hunting case zegarek „Waltham albo Elgin", 7 jewel werk 1000 No. 5S4. Zwykła polerowana branzoletka, 7 in. pozłacana. Sygnetowy wierzch .. ·. 450 No. 151. Sześć łyżek stołowych 250 No. 122. ^ Męski zegarek, otwarty cyferblat, 16 size, dobry na 10 lat 800 No. 533. Zegarek, łańcuszek i locket. Wysadzany kamieniami, 14 K. złotem pozłacany 450 No. 909. Roman paciorkowy naszyjnik, 14 cali długi, 12 K. złoto 300 No. 593. Ręcznie grawirowana branzoletka, po złacana 14 K. złotem .. · 500 No. 713. Aluminowy percolator do kawy 480 No. 154. Po sześć, noże i widelce, Wm. Rogers and Son, najlepszy gatunek stali ... 400 No. 309. Garnitur do bluzki, jedna szpilka i dwie spinki do mankietów albo do kołnierza 40 15 To OKlagtfnle okataje <-o dru· Całe Κοροα' Artykuł poitjdan· German Silver mesh torebka, najnowszy styl, bardzo użyteczna 625 No. 610. Garnitur do toalety, piękne ręczne lu sterko, szczotka do włosów i grzebień (w pudełku) ) 700 No. 100. Spinki do mankietów dla mężczyzn, po złacane, owalne ogniwka .. · 50 No. 58. Base Bali „League" najlepszy gatunek 100 No. 889. Premo Model B. Kamera 200 o. 721. Thermos butelka, kwartowa wielkość.. 350 No. 33. No. 3793 damska ręczna torebka 150 No. 183. Walizka na ubrania, ciemna russet skó ra, 14 cali szer., 6 cali gł., 24 cali długa 1000 No. 298. Crex deseń No. 101, zwykły dywan 36X72 cali · 200 No. 471. Lodownia, mocna, wykończona na zło tawą dębinę, wewnątrz wyłożona cyn kiem, da się łatwo czyścić, 45 cali wys. 2000 No. 191. Maszyna do szycia, Drop ~ead, piękny front 2000 No. 226. Bissel's Grand Rapids Carpet sweeper 350 No. 103. Parcel Post waga, całkiem stalowa kon strukeya, platforma 5% cali w kwad. 250 No. 683. Składany Go-Cart z daszkiem, gumowe obręcze na kołach 900 No. 899. Prawdziwy automobilowy Seat Cusion kolebacz, pociągn. dobrą roan skórą 1150 No. 464. 50 sztukowy garnitur obiadowy, fiole towe i złote dekoracye 900 Η To ogtauenle okaetije elf eo dra· ίΙ ffl dtleń w π au ej fasecie ^ (Tl dzień w naszej gazecie γ ZNAKOMITA OFERTA Wierzchy paczek nebo wartoâcl Vac Cały Kupon Wartością Vac Knpon i wieraok pudełka na tf lam* warteéd Kolna wymienić ea rotówkf lab podarki (Ta oferta kończy się 80 gradsla 1915).* P. Lorillard Cb„ Inc., New York Za!. 1700 Piszcie po katalog kom pletnej listy- premii. Posyłajcie kupony pocz tą (nie przez parcel post) albo opłacone expres. do Nebo Departament 95 First Str., Jersey City, N. J. ZNAKOMITA OFERTA Wierzchy paczek nębo wartości Vac Knpon Wartości Κπρβη I wlench pudelka ma tę sama wartoM Moiaa wymienić aa cetAwkt lab podarki (Ta oferta kotlety dc 80 frnrtnla 1·1Ϊ). P P. Lorillard Co.. Inc., New York Zał. 1700 , Ζ DETROIT, MICH, Amorek skrzydlaty drogą ogło szeń matrymonialnych zblilyi do sle bie ea po znał Julię 1 Antoniego Me— raę, Wkrótce też wzięli àlub w biu rze sędziego pokoju Lelnke. Ale co warte małżeństwo drog<* ogłoezeńjma my przykład poniàej, Zaledwie małżonkowie opuéclll biuro sędziego, pani Merza ciągnie męża na obladj ten widzi $.100 w torebce eony i oświadcza, że ma waż ny interes i potrzebuje pieniędzy, .— Wyłudził eto dolarów od żoay 1 za raz pierwszej noey po ślubie wrócił pijany do domu. Drugiego dnia aaproponował żo nie kupienie reetauracyi i sprowa dzenie z Cieveiand pięknyeh dziew caą.t, β w yeti znajomych, w celu wa bienia gaśei, Łądał ed eony $700 na ten interes, ale fidy ta odmówiła, wMeii drugiąj neey (inewu pijany 1 | pobił j», z& ee ge dała aresatewaé, ' Çweelege dnia żona stanęła ®rjed aędzlą Codd 1 zażądała rozwodu. Sę dzia jednak, nie c<h<c$c robi fi z mał żeństwa czystej szopki, kazał źonle dostarczyć dowodów niewierności 1 zaniedbywania przez pana Antonie go. — W nocy z niedzieli na poniedzla lek mieszkańcy ulicy Tiiaan byli świadkami zażartej sprzeczki sąsie dzkiej, Jaką urządzali nocni hulacy pnr, 408 Tllman ul. Kłótnia zakoń czyła się walką, na noże, rezultatem czego Kallnlak Dldur 1 Filip Lubi da, 408 Tllman ul. znaleźli się krwią zlani w szpitalu Ghraoe. Nledłuco potem detektywi Fraley, Haatlngs 1 Trombley aresztowali Fr. Podlesina, 84 lat, Stan. Podleslna, 32 Jat, Andrzeja Askego 1 Władysła wa BUlwloza lat 52 jako sprawców pobloia dwóch wyżej wspomnianych. Dldur twlerd«l, te w chwili kiedy wszedł na iwę podwórze, dobrana anrórkft wtczęła β nim kłótnię naj pierw w sąsiedzki·} tonie, prędko jednak doszło do blt^l i w oatatec* noécl noże zakończyły dysputy są siadów. — Znany szeroko w kołach Polo nil detrolcklej artysta-malarz pau Szyrajew, uległ w sobotę nieszczę śliwemu wypadkowi. Razem z pa nem Adamowiczem Jechali automobi lem tego ostatniego po ulicy St. Au bin; w chwili kiedy maszyna skrę cała w ulloę Kirby, koła ześliznęły się 1 automobil kompletnie się prze wrócił. Pan Szyrajew wpadł w szybę, znajdującą się przed frontowem sie dzeniem, rozbił Ją w chwili upadku 1 fatalnie pokaleczył sobie rękę. Ostre szkło przecięło mu u pra wej ręki ścięgna palców, tak, śc trzeba było przeprowadzić operacyę, Operacyl 1 zeszycia dokonał dr. Β. P, Konecmy, 1535 St. Aubin av. 1 wy raził obawę, £e p. Szyrajew straci władzę w pelcadhi. Pr:y s ta ran nem Jednak leczeniu 1 pod opieką specy· allety chirurga, Jakim jest dr. Ko neczny, najprawdopodobniej unik nie tej wady. Właściciel automobilu, pan Ada mowlcz, wyszedł z wypadku komplet nie bez ezwauku. Podobnie maszyna doznała tylko lekkich uszkodzeń, które na miejscu naprawiono. — Na zasadzie Ło łączność i soli darność dużo dobrego mole zdzlałaó wybitniejsi polscy iotogratiéct a to: pp. Leon Bonlsh, Karol Korzym, Lityńskl-Jakubowskl S-ka, Sylwester Łukaszewski, Antoni Mazur, Albert Mireckl, Paweł Pieronek, Stanisław Rochowlak, August Selke, M. Misko 1 Feliks ZJawlńskl, zorganizowali Towarzystwo Polekioh fotografów w Detroit 1 okolicy. Celem Towarzystwa Jest wzajem ne popieranie się w zawodzie 1 pod I niesienie sztuki fotograficznej. Aug. G. Urbański ADWOKAT Οϋκ 414 i 415 Home Bank Budynek MllwKok·· I AihUnd A?·· MleaakanUt «SJ» THOMAS ULICA, ftoltfoo w oflulr: Telefon « loas MONROE 3967. HUMBOLDT IITl. PraktrkoJ· «r· wuyfttklch udaek dwui vu w iwwfii >iwiwA«grt m'rnfr4