Newspaper Page Text
DZIENNIK CHICAGOSKI THE POLISH DAILY NEWS Th· oldest and most fnfluenttal Poltsh Daily In the State of Illinois. 1s»k*v5 everv dav exeept Sunday· and Ho'Ida v ». PUBLISHKD BT TUK POLISH PIBIJ8H1NG CO. TKllMS OK SlO.HCRIPTlONi yf.ir ..Ml·· *łx montb* ................. Î.0# Thrff inonth* O®* Μ o η fli '■ fWcłgo Hy innłl for 1 mon·* h (1.ΛΛ Te Ku roj»· for on* year 11.O· Te CaitH'ln for ooe <.·· Ali lettons shąii be ûddtessed te: THK poiJSłl Γ1 RI.IAHIV6 CO. t4.TO-.T7 W, nivltloa «tre*f. THf|»liniif Hurmiirlift 7fM0. DZIENNIK CHICAGOSKI Pf«»»o iłolltyrm po4«tltroae lolrwem l*»«]»«krt»v τ* «itnaarh /ledn«H*eoeyefc % ^Nifrrkl PAIwoceeJ. VTTCHOPZI CODZTKM wv]|w^v Medsiel ł Świat uroczystych Za ogłoszenia I artykuły ood nai?łów k?em ..Vadesfane". redakcya Dzle.m!ka Ctîlcagoskiejço nie bierze odp«»wteii*tal Po.<cL PRZEDPŁATA WTSOSli n«ftii|r .·*.ΛΛ PAłrorłdlf Ϊ.Μ Knartulal* 1.00 Mlfłlcnelf 0..-O W rhlmi» pnratt mlMlteial*. O.W Oo Knrop» H.M Do Κληηιΐτ rormif 4.0# Pieniądze mo*na pr2e*ła<? w ledno certowvch enaczkacłi pocztowych albo S rzez exores^wy !ub pocztowy Money rder. Ws*»lki<· Hstv adresować należy* ΤΠΚ pnî.nn P1'RI.|4PI>fi co. 1IÎW-S7 W. ntvNlon «trr^t. Tflffn* HaTmarkft ΤΛ4· Fząd narodu przez naród dla narodu, nie zginie z powierzchni ziemi. —Abraham Lincoln Mężowie stanu wszędzie ~§a~ dzają sif w zdaniu, że musi ist~ nieć zjednoczona, niezależna j| %amorządna Polska. ■— Woodrow Wilson MACIERZ POLSKA. TELEFON MONROE 43*4. ZARZ.^D GŁÓWNY» ICs. Franciszek Gordon. Moderator. Ks A. A. Kłowo. Wlce-Moderator. W>Jclech F. Soska, Prêtes Antonina Baranon-ska. Wiceprezeska, Wojciech i'enkickl. Wlce-prezes. Tomasz S «lachowski, Sekretarz. Franciszek Witkowski. Skarbnik. Btarisław Uiczmański. Dyrektor. Wtedv:«»*w l^opatka. Dyrektor. Antoni Mazurk. Dyrektor. f.e>kad\a Kończyk, Dyrektorka. Salomea Urbańska. Dyrektorka, •-'ranciszka Hiescnke. Dyrektorka. Dr Alexander Pietrzykowski. Lekarz Naczelny. Adw. P'otr P. Mindak, Doradca Prawny Barta C. Wojtalewicz, Asyst. Sekr Gen. 60D/INY Bil ROWKi Biuro Zarządu Głównego otwarte w in· oowszednie od grodź. 9-teJ rano do •-tej wieczorem, (w sobotę do 1-e.l po południu). Wieczorem, w dni powszed ale (z wyjątkiem soboty), od rodziny T-meJ «îo 9-tej. — W niedzielę I święta Uroczyste, biuro jest zamknięte Ργμμ» : w poniedziałki i piątki wie czorami od godziny 7-mej do ?-tej. Wszelkie korespondencye do Główne go Prezes* nalîi» adresować: WOJCIKCH F. SOiK K. , 1455 W. Dlvlaion *tr. ( kicano. Tli. Sokretoraas w poniedziałki, wtorki, frody i ozwartki. wieczorami od rodzi ny 7-meJ do 9-tei, i od 1-szej popołu dniu codziennie, z wyjątkiem soboty, od • -tej do 1-szej. SkarkaUta: we wtorki, środy 1 piątki od godziny 7-mej do 9-teJ wieczorem. •kładaaJa opłat. Wszelkie opłaty do Ka ły Ołównej przyjmuje Kaayer Główny jK>deaas godzin ofisowych. albo we dnie w godalnach ofisowych. Sekretari Ge imłay. Wszelkie listy nadsyłać należy na rą· ce Sekretarza Generalnego: TOM .S. BI. 4C1IOU *KI, *łW»«ry Foliah Mrua .Mater, 1455 W, Dit lalo· atr., Chicago, III. FI> t\*E. Prte kaay bankowe i eocztowe fefceeks. money orders etc.) należy wy· •tawiać na organlzacyę: POI.I9H ALMA MŁTER, f przesyłać pcd adresem: FB. WITKOWSKI, 1455 W. Dlvlaion atr„ Chicago, 111. „Macierz Polska". Biuro Zarządu Głównego: 1455-57 W. Division Ulica, Λ"· draglem plętrie. Chicago, IIL Starajcie Się Jak Najspieszniej o Paplary Obywatelskie. 4 Każdy mieszkaniec tego kraju, » ile jeszcze nie jest obywatelem Stanów Zjednoczonych, powinien |ak najspieszniej postarać się przynajmniej o pierwsze papiery obywatelskie. Nadeszła chwila w której to itało się koniecznością. Zwłaszcza dla Polaków jest to rzeczą ważną. Wyrzec się poddaństwa pru skiego, rosyjskiego lub austryac kiego, a zostać obywatelem wol nych Stanów Zjednoczonych, po winno dla każdego być miłym o bowiązkiem. Czytajcie wszelkie wiadomości o Sokołach Obywatelskich. o W SOUTH BOSTON. MASS. nabyć można Dziennik Chicago iki codziennie u Fr. Urbanowskie go, — 13 Boston ulica. ADM DZIEŃ. CHIC. ' Cadarefc «alblerty | MdiiMif) WyfcaJieych oa kiesie·)· latwowl·!* •yeb. ai· ma DZIENNIK. CHICAGO •KI na awyob axpaJtach. bo tawau pracuj· dla dobca luda. Oszukańes* „flre aale·'* ttaaowcso V DZIENNI" KU CHICAGOSKIM «fiaiua· M «S· ΒβΜ, · UWAGI. REZOLUCYE NIE WYSTARCZĄ ! „Kogo Bóg pragnie ukarać, temu rozum odbiera" — ma wiali Rzymianie-w starożytno ści. Czyżby można wyobrazić so • · » bie lepszą ilustracyę tego przy słowia niż obecnego najwyższe go urzędnika naszego miasta, który we własnych słowach jest „burmistrzem szóstego miasta niemieckiego na świe cie", a siebie wciąż porównywa z Waszyngtonem i Lincolnem? Niemal od począfiku swego u rzędowania okazywał zadziwia jąca zdolność w błaźnieniu i kompromitowaniu się. Megalo mania, ślepa ambicya, przecię tny intelekt, sprytni i bezskru puiatni doradzcy, — oto czyn niki, mało widoczne, których re zultatcm jest, że William Hale Thompson, burmistrz drugiego największego miasta w Sta nach Zjednoczonych, a czwarte go na kuli ziemskiej, potomek starej rodziny rodowicie ame rykańskiej, którego ojciec wal czył o zasadę równości i wol-' ności i zachowaniu bytu i cało ści Republiki Amerykańskiej, który zamiast wykorzystać mo żliwości i szanse zdobycia sła wy niezrównanej patryotyczne go obywatela, znakomitego u rzędnika, działacza i przywód cy w utrwalaniu jednością du cha narodu i przygotowaniu go z innymi działaczami i przy wódcami do wykonania zada nia, wymagającego wszystkich sił moralnych i materyalnych wielkiego narodu, możliwości te i szanse odepchnął i dziś stoi przed na rodem już z pięt nem przypominającem Bene dykta Arnolda, imię jego z od razą jest wspominane w całym kraju od morza do morza, a on sam stawiany jest jako wzór tego wszystkiego, czem Amery kanin lojalny, miłujący swą ojczyznę i szczerze życzący jej powodzenia, η ie powinien być. A jak łatwo mogłoby być i naczej i Wydarzenia ostatnich kilku dni, stanowiące kulmiuacyę dyslojalnej megalomanii bur mistrza Thompsona, na tle chwili tak ważnej dla narodu, jak początek mobilizacyi no wej annii poborowej, nie po zostawiają już nic dla uzu pełnienia głębi jego kompro mitacji. s Dziś już ani przed miastem, ani przed narodem, William Hale Thompson nie ma ani cie nia usprawiedliwienia, ani cie nia słuszności dla upozorowa nia swego stanowiska. Dziś już przed całym narodem wykazał, że czynem jest gotów swe po glądy niepatryotyczne poprzeć. Dziś już wykazał, że jako ślepe narzędzie swych Itajnyoh do radzców przed jawnymi czy nami nie cofnie się, jeżeli uzna ją. że czyny te prowadzą do osiągnięcia upragnionych am bicyi zjednaniem sobie popar cia żywiołów ant i wojennych. AVilliam Hale Thompson ja ko burmistrz miasta Chicago odważył się uczynić to, czego nie uczynili gubernatorzy czte rech innych Stanów, c-zes^o nie « * o uczyniły lokalne władze stoli cy Stanów Zjednoczonych, cze go nie uczynił najwyższy urzę dnik Stanu Illinois, a pod wie loma względami zwierzchnik jego. ■2 Tego a rcy błazeństwa, tej niesłychanej kompromitacji dopuścił się burmistrz m. Chi cago w chwili uroczystej, gdy naród amerykański poczyna składać ofiarę całopalenia na ołtarzu ideałów, dla których podniósł zbrojną rfkę przeciw prusactwu. W chwili tak pod niosłej, gil y najwyższa głowa togo narodu wraz z członkami jego najwyższych ciał prawo dawczych kroozy na czele po chodu publicznego po ulicach stolicy, aby uczcić tych obywa teli, którzy ciałami sw^mi ma ją zasłonić naród amerykański przed zagładę ze strony prus kiej autokracyi i militaryzmu. w chwili tej burmistrz m. Chi , cago daje w swem mieście przytułek żywiołom, które pod płaszczem pacyfizmu i wolno ści mowy usiłuj# zasiać ziarna niezgody wśród narodu i nieuf ności dla rządu i jego dyrek tyw, wytykając urojoną niesłu szność i nieprawność w posrte powaniu władz amerykań skich, usiłując wzbudzić niena wiść do Sprzymierzeńców A meryki, a milczeniem pomijają wszystkie brutalności i bezpra wia, których dopuściło się i do. puszcza prusactwo, nie żądając od niego ani reformy, ani resty tuevi.. Tym żywiołom, które same sie od {ikcyi wstrzymują, lecz usiłują ją wywołać wpojeniem trucizny niezgody i nieufności w naiwnych, w malkontentów, w tych, co mają rzeczywiste lub urojone żale, w tych, którzy w swym egoizmie indywidualiz mu ogółowi nie mogą podpo rządkować, w takich, których nazwać można mianem neuro tyków chorobliwych, wreszcie w tych, którzy przed niczem nie cofają s i v, co sprzyja ich interesom partyjnym i ambi cyom politycznym, tym żywio łom dał burmistrz miasta Chi cago przytułek w mieście, w którym chwilowo piastuje naj wyższy urząd, pomimo, ż(\zdraj cum tym dano „kopniaka" w innych Stanach i pomimo, żo zwierzchnik burmistrza tak że zakazał ini obradowania w granicach Stanu Illinois dla rozsiewania swej trującej pro pagandy. Υλ* naród amerykański jes-t1 rdzennie patryotycznym i że William Halo Thompson nie jest jego typowym przedstawi cielem, dowodem jest powsze chna aprobata, jaka spotkała gubernatora Lowdena za wy słanie gwardyi narodowej do Chicago, aby jego rozkaz wy konała bez względu na stano wisko burmistrza; dowodem jest także natychmiastowe zwo łanie rady miejskiej na nad zwyczajne posiedzenie, na któ rem mimo techniczny cli 'trud ności i mimo długiego lawiro wania parlamentarnego ze strony garstki zwolenników burmistrza, aldermani wyparli sio burmistrza i jego postępo wania progermańskiego i for malnie zażądali, ażeby nie poz wolono żadnym zdrajcom, zwą cym się pacyfistami, urządza nia jakichkolwiek zebrań pu blicznych w Chicago. # O ile to było możliwe, rada miejska uratowała honor mia sta Chicago. Cześć jej za to! Okazała, że w chwili krytycznej potrafi na bok odsunęć wzglę dy partyjne i interesy prywat ne, że ρ dira i'i czuć i działać, jak prawdziwy patryotyzni te go wymaga. Lcvz nie na tom koniec. Pa tryotyzni i honor miasta Chi cago wymagają, ażeby wyda rzenia ostatnich kilku dni się nie powtórzyły. Kroki koniecz ne, aby teniu zapobiedz, po winny być jak najwcześniej po wzięte. Rada miejska nie po winna sic z togo obowiązku wy winąć, gdyż reprezentuje po krzywdzone obywatelstwo. Bur mistrz jesÎ beznadziejnym. Po prawy od niego spodziewać się nie można. Opętały go macki fałszywych doradzców, ambi cya i niegalo wania. Zdrowy rozsądek widocznie opuścił go. Drngi skandal, podobny do te go, jakiego byliśmy świadka mi w ostatnich dniach, będzie już -nie tylko konipromitacyą dla samego burmistrza, ale tak że i dla obywatelstwa. Dlatego to obywatelstwo po winno żądać, ażeby rada nietyl ko odpowiednimi krokami za pobiegła powtórzeniu się po dobnych wydarzeń, ale nawet aby nie dopuściła do czynów o ficyalnych ze strony urzędni ków miejskich, któreby cień mogły rzucić na patryotvzm miasta Chicago. Rezolucye, przyjęte na sesyi onegdajszej, nie wystarczą! 7 FARMINGTON, MICH. Fhvaj Detrolcz*ni<\ Michał Stan I sławski, lat 35, 385 LaSalle ave. i Al. Ostrowski, lat 30. 7amieszkującv przy ul. Buchanan, zabici zostali, gdy au tomobil. w którym jechali, obsunął się na drodze i spadł do rowu. Ciała ich przywieziono do Farming ton. Protokół ze Zjazdu Dziennikarzy Polskich w Ameryce, odbytego dnia 2-go i 3-go września 1917 w Chicago. (Dokoûczenie.) DRUGI DZIEŃ ZJAZDU. SES Y A POPOŁUDNIOWA. Wiadomsć o przybyciu iia Zjazd przedstawiciela misyi dla Armii Pol- I skiej we Francyi sprowadziła grono osób, które pragnęły go poznać i słów kilka od niego usłyszeć, choć nio zo stały zaproszone. Pan Gąsiorowski po witał ich wszystkich bardzo serdecz nie, Izba zaś milcząco zgodziła się, aby przybyłym pozwolić zostać także na mającem nastąpić jego przemówię niu i enewtualnie na dalszym ciągu seayi. Po rozpoczęciu obrad przewodni czący prosi pana Gąslorowskiego o zabranie głosu, co też ten czyni. Po złożeniu życzeń Zjazdowi stwierdza mówca, że praca polska na wychodź twie zasługuje na pełne uznanie. W pracy tej wybitny udział wzięła pra sa. która miała i ma ciągle jeszcze bardzo ciężkie zadanie. Przybył tu z kraju przeważnie lud biedny, ciemny, wydziedziczony i tu właśnie prasę pol ską czekał ciężki trud, by lud ten łą czyć. prowadzić i nieść przed nim oś wiaty kaiTaniec. To zadanie zostało wypełnione. Pomoc dana przez wychod^two a merykańskle Ojczyźnie w tej wojnie miała znaczenie nie tylko materyalne ale i moralno — i to większe niżby się to może komu zdawało. W kraju dotychczas o Polakach w Ameryce niewiele myślano, ale teraz oni sami się wybili — cl zapomniani — to nie znane bezimienne mrowisko. Wychodztwo tutejsze ma obecnie dwa główne, szczytne cele do wyppj nlenia. a mianowicie po pierwsze stworzyć podstawę siły kraju i po drugie, wrócić syny Polski ziemi oj czystej, aby tam wlać nowe siły i du cha demokratycznego. Nasz lud polski jest kamieniem w ç gielnym narodu i zawsze stał na straży czystości narodowych dążeń, kierując się jakimś zdrowym instynk tera, który go nigdy nie zawodził. On też posterował naszą polityką, po mimo kłótni polskich przewódców, bo polski kmieć odczuł, że z pomię dzy dwu nieszczęść, jakie groziły na szej ojczyźnie w postaci zalewu ger mańskiego i brutalnej siły moskiew skiej — pierwsze jest straszniejsze. Ten instynkt też kierował usiłowa niami Rady Tymczasowe, gdy ście rała kurz moskiewski, a pruskiego nie dopuścić się starała. Idziś cały ten lud i naród zrozu miał. że koniecznem jest dla nas wytworzenie Biły, bo oświadczenia parlamentarne są zbyt kruchy· dla naszych nadziei 1 dążeń podstawąl. Ostoją .takiej siły jest wytworzeni» własnej armii. Trzeba się zabrać do jej tworzenia zaraz, bo dekret fran cuskiego rządu wydarty został mu naszemi garciiarai. na LM godzin przed upadkiem pierwszego rewolu cyjnego rząd*j rosyjskiego, który się nań zgodził. Następny rząd jużby mu był się sprzeciwił. Powinniśmy wytworzyć armię, o— raz osobny komitet, który na niej się oprze, a z drugiej strony stanie na straży jej Interesów. Od Francy! otrzyma nasza armia# wszystkich polskich ochotników, któ rzy służyli w wojsku francuskiem i to nie tylko urodzonych w ojczyźnie, ale także potomków polskiej emi graevi. Prócz 'tego napłyną do niej wolentaryusze z Anglii, Holandyi i t. d.. tak, żo razem zbierze się około 25,000. w czem 1,000 oficerów. Aby jednak była to prawdziwa armia, musi ona liczyć co najmniej 60,000 i tej reszty powinna dostarczyć A meryka. To jesi też jeden cel misj i — ouuk drugiego, aby zwrócić się do tutej szych polskich organizacji, z niemi razem działać i skłonić do współpra cy w utworzeniu komisyi dla spraw polskich. Ta komisya miałaby naj pierw za zadanie zdobyć uznanie na rodowości polskiej u wszystkich Λ— liantów, oraz wysłać do wszystkich państw sprzymierzonych swoich przedstawicieli. Mówca kończy wreszcie apelem, o współpracę przy tworzeniu Armii Polskiej w myśl hasła: Niech ten re krut. który ma wdziać na siebie mundur amerykański, wdzieje za miast tego mundur polski. Zebrani podziękowali gorąco panu Gąsiorowskiemu za jego przemówie nie, poczem przewodniczący zaprosił do głosu pana Stanisława Gutow skiego. Ten zaczyna swój referat od stwierdzenia, że prasa i polityka są niejako małżeństwem, bo prasa pro wadzi szersze masy do zrozumienia polityki i jej celów. Dlatego wzajmne zrozumienie się jest między tymt dwoma czynnikami konieczno, zwła szcza. wobec faktu, iż oba mają je den cel. a mianowicie dobro narodu. Co się tyczy polityki polskiej, to trzeba zdać sobie sprawę z tego* że aczkolwiek kwestya polska stała się jedną z zasadniczych kwestyi ogól no-europejsklch. Polskę musimy jed nak zdobyć sobie i wypracować wła snemi rękoma. Ponieważ pracy nie zasypiamy, możemy być pewni, że Polska będzie, ale trzeba się także jeszcze zastanowić, jaka ma być pol ska polityka. Pod tym względem jas ną jest najzupełniej ta rzecz, że kom promis między nami a Niemcami jest rzeczą niemożliwą, a tego przede— wBzystkieni uczy nas geografia i nie tajna nikomu okoliczność, że Niem com jest u siebie za ciasno i muszą dążyć do ekspansji, która siła ko nieczności kierować się będzie na wschód. Przyjaciół i przeszłych sprzymierzeńców może zatem Polska szukać tylko u innych narodów. Otóż z pośród wszystkich naro dów europejskich, które zarówno Jak Polska muszą mieć za zadanie i cel swój nie rozszerzanie się, ale zacho wanie tego, co posiadają, stoją prze dewszystkiem Francya i Włochy. Kraje te o jednolitej i skonsolidowa nej ludności do podbojów nie będą dążyć, zadawalniając się, jeżeli tyl ko posiadać będą ziemie etnograficz nie do nich należące. To są dwaj konieczni i naturalni sojusznicy na si w przyszłości. Ich interesa doma gają się przymierza z Polską. W Ro syi konstrukeya nowego rządu re publikańskiego zajmie co najmniej dziesiątki lat i zamiast niej Francya musi mieć za sobą na wschodzie ίη ną a mianowicie w Foisce. Również takim naturalnym sojusz nikiem będą Włochy. Co się tyczy Anglii, to wobec możliwości połącze nia się flot Stanów Zjednoczonych 1 Japonii nic może się ona uniezależ niać od stosunków na kontynencie europejskim. ,g'dzie przedewszystkiem baczyć musi na to*, aby Niemcy nie zapanowały 1 powtórnie jej nie za groziły. Dlatego utworzenie i utrzy manie w przyjaznych stosunkach ze sobą na wschodzie potężnego państ wa polskiego leże»· będzie także w interesie Wielkiej Brytanii i stad wnioskować można, że to nasz trzeci sojusznik. A teraz zastanowić się wypada, ja ki ma być stosunek Polski do innych państw sąsiednich, skoro doszliśmy do przekonania, że kompromis z Niemcami jest rzeczy niemożliwą. Tutaj jako pierwsza zasadę przy jąć należy, że nierozsądkiem byłoby się otaczać wokoło murem wrogów i ''e raczej przyjaciół należy szukać wśród sąsiadów. O tem pamiętać winniśmy w stosunku do Węgrów, z którymi mamy zresztą pewne pod tym względem tradycye historyczne. Co się tyczy kwestyi bałkańskiej, to zależeć nam powinno na dobrych stosunkach nie tylkoz Serbami, ale 1 z Bułgarami, biorąc zwłaszcza pod uwagę, że wykazali oni bardzo wiel ką tężyznę, tendencję do solidnego rozwoju i mogą stać si? państwem znakomicie zorganizowanym. Dla u •łożenia wzajemnych pratensyi po między BuŁiaryą a Serbią najbar dziej wskazaaym wydawałby się kom promis kosztem Turcyi. Rumuni ro- j zumieją sami dobrze konieczność swego sojrszu z Polską dla stworze nia drc,*i wodnej między Bałtykiem a Morzem Czarnem — przez Wisłę i odpowiednie kanały Prutu. Dunaju itd. W ten sposób możemy utworzyć zaprzyjaźnione z poważną liczbą róż nych narodów potężne państwo jako silną baryerę między Rosyą a Niem cami. Co się tyczy kwestyi austrayckiej to żądamy od Austryl tfiko zwrotu zabranych ziem polskich, a pozatem i oua i jej stosunki wewnętrzne ma ło nas mogą. obchodzić. Rosya znaj duje się obecnie w stadyum tworze nia się i przedwcześnie byłoby dziś stawiać jakieś horoskopy czy recep ty, pamiętać jednak należy, że Rosya tworzyć może i powinna najlepszy rynek zbytu dla Polski. Kwestyi ukraińskiej nie wolno nam Już żadną miarą więcej trakto wać ze stanowiska galicyjskiego. Dzisiaj trzeźwi i wybitniejsi Ukraiń cy rozumieją to, że jeżeli Ukraina uzyska niepodległość, spora rzesza Ukraińców znajdzie się pod panowa niem polskiem, a sporo Polaków pod ukraińskiem, gdyż na ziemiach pol skich zarówno jak na ukraińskich i Polacy i Ukraińcy są autochtonami. Dlatego z natury rze-czy w interesie obu tych państw leżałoby utrzymanie jak najlepszych stosunków. Odnośnie do Kuryi Rzymskiej Pol ska musi utrzymywać z nią dobre stosunki zarówno ze wzlędu politycz nego jak z tego, że jesteśmy faktycz nie najsilniejszym narodem jednoli cie katolickim. Poza tern mamy tak że i pewne zobowiązania moralne wo bec katolicyzmu. Pamiętać należy, że w czasie prześladowań moskiew skich niejednokrotnie polskie słowo można było usłyszeć głośno wypowie dziane tylko w kościele, Kościół te* przyczynił się w znacznej mierze do utrzymania Polskości. Nie można tu także pominąć mil czeniem jednoj z najważniejszych kwestyi wcwntęrznych przyszłej Pol ski, t. J. kwestyi żydowskiej. W in« teresie naszym leży uniezależnienie się od Żydów, nic w inny jednak sposób jak przez odpowiednia orga nizację. W każdym razie powinniśmy unikać jątrzenia i pamiętać, że po lityka polega zawsze niema] na kom promisie. Dlatego wartoby się poro zumieć przez nawiązanie ..rozmów" polsko-żydowskich w prasie i poza ni*. Co się tyczy obecnej naszej pracy w Stanach Zjednoczonych, to musi ona być najkoinpletniej uzgodniona z polityką amerykański#. Dla zapewnienie odpowiedniego rozwoju przyszłemu państwu pol skiemu potrzebno jest konieczne u-· trzymanie komunikacyi z Aliantami, co możliwe jest tylko najłatwiej przez Morze Śródziemne. Dlatego w iuteresie Polski leży, aby nie dopu ścić do tego morza Niemców ani bez pośrednio ani pośrednio. lak się zresztą karta przyszłej Eu ropy uks7tałLujc, tego na razie nie podobna przewidzieć, stwierdzić jed nak należy, że zasadnicze pod tym względem projekty opierają się na dwu pianach. Pierwszy z nich polega na stworzeniu szeregu małych pań stewek .drugi na powołaniu do życia związków małych państewek. Pierw, szy z nich jest niemieckim, drugi an tiniemieckim. Wyciągając z Jego wszystkiego konkretne 1 ostateczne wnioski, stwierdzić należy, że bezpieczeństwo przyszłej Polski opiera się : J. Na niepowięlcszeniu się teryto ryalneiu Niemiec 2. N%. odcięciu xicmcow οα .viurj» ^•ódziemnego. 3. N'a oparciu .się na aliansie z Francyą ł Włochami, oraz na zawią zaniu i utrzymaniu takich atosunków z sąsiadami, ahy jak najmniej mieć* między nimi wrogów. Po podziękowaniu panu S. Gutow skiemu za jego piękny referat, wy głosi! p. Zieliński odczyt o armii pol skiej, poczem Zjazd postanowi} od roczyć się na pół godziny, uchwalając zarazem, że następna sesya ma się odbyć jedynie w kolo dziennikarzy i zaproszonych specjalnie poprzednio osćb. Podkreślić to należy z tego po wodu, że niektórzy czuli niesłusznie potem żal do Izby czy pewnych jpj członków, gdy uchwałę z obowiązku wprowadzano w życie. S ES VA WIKCZOIt.V.A. Resyę wieczorną otworzył przewod niczący. zapraszając p. fi. Setmajcra do wygłoszenia odczytu na temat re emigracyi, poczem referent odczytu o armii polskiej przedstawił odnośnie do niego wnioski .które po dvskusyi przyjęto w następującym brzmieniu: 1. Rzucając zasłonę na wszelkîe dotychczasowe walki. wrywaray wszystkich przeciwników naszych do wspólnej pracy dla Niepodległej i Zjednoczonej Polski, za pomocą ar mii, formowanej pod znakiem Bia iego Orła. v, 2. Zjazd zwraca srę do wszystkich dziennikarzy polskich, aby jak naju silniej poparli ideę stworzenia mię dzypartyjnej komisyi wykonawczej, mającej być zaczątkiem władzy na rodowej. 3. Zjazd solidaryzuje z dotychcza sową akcyą Wydziału Narodowego w sprawie tworzenia Armii Polskiej na wychodźtwie i zobowiązuje się tę ak cyę jak najgoręeei popierać. W odniesieniu do referatu p. Tet majera uchwalił Zjazd cai^ sprawę na razie odłożyć do dalszych prac Wydziału Narodowego. P. Zieliński stawia wniosek, aby do wszystkich referatów na przyszły Zjazd w Detroit wyznacjyć korefe rentów, co też Izba jednogłośnie uchwala. LJttiCJ lia τ» ■« ·ν/.;ν ΙΛ Γ. . . _r , postanowiono utworzyć na czas mie dzy pierwszym a drugim Zjazdem egzekutyw? dla spraw bieżących, któ ra ma zająćć się^odnoMiemi do nloli kwestyami prusowomi i zarządzenia mi. Na członków tego tymczaso wego zarządu powołano istniejący już komitet konstytucji (panowie Kośdński, Wazeter, Chrzanow ski, Przyprawa i Papara). Postano wiono również, że przygotowaniar.il do przyszłego Zjazdu w Detroit ma ją się zajęć pp. Kościński, Wolczyń ski, Wusza pT. Zieliński. Celem czę ściowego pokrycia kosztów tego Zjazdu, uchwalono zwrócić się do wydawnictw o wyasygnowanie dro bnych funduszów, a w szczególności od pism codziennych po $5, od ty godniówce zaś po $2.no Następnie Zjazd, wyrażając raz jeszcze podziękowanie panom Gąsio rowskiemu i Gutowskiemu, uchwalił zamianować ich członkami honoro wymi tworzącego się Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, poczem po stanowiono wysłać następujące tele gramy: TELEGRAMY I KABJiO(»RAMV: Tołegiani do prezydenta Wilsona: Publishers and Editors of Ame rican newspapers printed in the 1'ołish lunguage at Convention in the* <'ifv of Chicago aH-srmhlefl, take tlili* opportunity of c\prr.su ing tlieir undivided Kupport und loyalty to you Mr. Prc^idciit and the American princlplcs mo ably ropre*cnłed by yoo. KaHogram do prezydenta Francji Poineare'go, brzmiący w polakiem tłómaczeniu jak następuje: Zjednoczenie Dziennikarzy Pol skich iv Ameryce zasyła pann pa panie Prezydencie wyrazy najgłęb szej wdzięczności i hołd z powodu dekretu z dnia 4go czerwca o for mowaniu Armii Polskiej we Fran j cyi jako podwaliny Polski Zjedno ■· czonej i Niepod'eglcj. Merli żyje Franc.v a zwjri^ka. Niech żyje /Jednoczona i Niepodległa Polska, liahlogram du twor/yeej się ΛπηΜ Polskiej we Krancyi na ręce pułko wnika Alokiejewskiego, l na wniosek pana Gasiorow.sk iego. ) Zja/.d Dziennikarz.} Polskich w v\inerjre, dus/.,*· j «crccm /. Waml. Liczcie na nas. \je<-h żyje Armin Polska. Telegram do gubernatora Lowdcna 7. raeyi ostatnich zajść w Chicago: The Polish Mditors Association of America, now eoinened at llw PoILsh Press tiul» οΓ Chicago, eon Kruliilnlr you on your decided and truły American stand relative to the Catherin u of tlie co sulled pa cifiste in Chicauo. We are in liearty accord w ii li you, and tho fédéral administration, and Prési dent WTson, as its leader, ïn tlio foreel'ul pro.secut.iou of the war to the end thaï the cause of II* berty and justice · hall triuinph. Telegram do pana ^teiana Hoff mana, prezesa Stowarzyszenia Sło wiańskich Dziennikarzy w Pittsbur ghu, z podziękowaniem za nadesła ne przez Stowarzyszenie życzenia: Zjazd l)/i«Minikar/.y Polskich i? mieście < liieago przesyła wyrazy serdecznej podzięki ltraciom Sio wianom /h ich szczere życzenia I depes/ę i<|i postanowił z.iciągnąfl do protokółu. Mst y. kondoiencyą do żony zmar łego senatora Johna W. Keurna w Indianapolis, Ind.: Puhlishers and Mditois of Anie. ricaii newspapers printed jn tlir Polish langmige., now jn session at the City of Chicag·», by a résolu tion spread upon tlie minutes of their convention, evprcss their deep »y ni pal II,y to you « m t lie Pr of your heloved hushand. The passing of the Honorahle John \V. Kern is a distinct ioss to oui* coun try at a moment of its jjreatest need, and v.*e sheJ! ever cherish hls niemorv as a friend of oppresscd and suffering Poland. Ν a tem obrady Zjazdu zakończono. W. PAPAKA, ickretar/, Zjazdu. POLACY W AMERYCE. Z FILAlHOM'ïl, ΓΛ. •lun Vir(l(iH>ki pracował przez ^z* reg lat i ciułał -crosz;, aby, Wedy na dejdzie odpowiednia chwila, mógł po. wrócić do Polski z pieniędzmi. Uciu łał juz coś §100j. które ukrył w ku ferku. Przed tygodniem przeprowa dził idę pod nr. J:!21 S. I*a11osi ul. i tam u państwa Andrzejostwa Po^u towskich zamieszkał Jak zwykl··. Niedowiskl zamyka! i tam swój .skarb i sz^dł rano do roboty, a wracał wic. czorem do domu. W ubiegły sobót»; powrócił do domu i ku swemu prze rażeniu zauważył, że mieszkanie by ło otwarte, meble poprzewracane, ku fer jego rozbity, a w mieszkaniu ni«: było ani nawet śladu po gospoda» rzach. Przekonał się niebawem, /e jego pięcioletni dorobek, który miał zawieź·'· do żony i dwojga swych dzia tek. przebywających w Polsce, takż·.» zniknął. Gospodarze może wzięli I zostawiwfczy wszystkie swoje meble, uszli w niewiadomym kierunku z łu pem. Niedowiski dał znać o zgubie do po!i<yi w 17 dystrykcie. Detekty wi rozpoczęli poszukiwanie, ale do dziś nie natrafili na ślad sprawców kradzieży. Kto właściwi* Niedowiskicnui wziął $1000, czy gospodarze. czy ktoś inny, nie wiadomo, jednak ję.-;r faktem, że stał się znowu biedakiem. Wypadek powyższy powinien być dla drugich odstraszającym przykła dem. by oszczędności swoich nie prze trzymywali u siebie, ale w banku. Z Bi l· KAI.O. Χ. V. Pobili isię dwaj aspiranci na ż«d nierzy Wuja Sama. bo każdy z nich chciał wykazać, że jest lepszym i od powiedniejszym na żołnierza. Od sprzeczki przyszło do kłótni a osta tecznie znaleźli się obydwaj na staeyl policyjnej przy 1:5ej ul. Nazwiska niedoszłych pogromców Niemców s-i; Andrzej Wożniak i fmdwik Paplic. Sędzia Watkins ich uwolnił., radził natomiast ,aby spieszyli na staryę rekrutacyjna i natychmiast zapisnll się jako ochotnicy do iirmii Wuja Sama, ponieważ, jak twierdził, tani najlepsza będą mieli sposobność wy kazać, kto jest zdolniejszy do prze trzepywania skóry wrogom ^Ameryki. z Mii/w.u κκι:, wis. A. Nierar/yński. lut 11. 1171 Ha· nover ul., poniósł w niedzielę śnii^r gdy wpadł do otworu kanału, przy Greenbush ul i Harrison ave. Chło piec chciał zobaczyć, jak głęboki je«t otwór i gdy zanadto się przechylił, wpadł do otworu 100 etóp głębokie go. Nicmczyński powracał z pry w pił kę wraz z 8. Ilelt machem, tH 4 — 1. ave. i gdy chłopcy przechodzili obok otworu, który był oprodzony. Nicm czyński postanowił zobaczyć, jaki ot wór jest głęboki i dostawszy się PoT.a ogrodzenie, rzucił najpierw karnieA do otworu, a następnie przechylił się nad nim i wpadł. Odniósł on pęknię cie czaszki i prawie każda koić zosta, ła kłamana w jego ciele. Przywołane straż ogniowy i kapitan oddziału nr 31 wszedł do otworu i wyniósł zwło ki chłopca. Pogrzebem zajmował się p. Marcin Czerwiński.