o~ . *____,_.____.__-—-——' . ' —
Iv, E—:›:—————::J:————:———_—_—_—lr—_—__———_—_a
: V : POĄACW SŁ G: RL M>M : :
E/EĘ' PAJEMNICE *mJ
| Pałaców Garskich A
Ą ” x za panowania MIKOŁAJA I.
(Ciąg, dalszy.) ' „
. Ofieerowie tak. samo odziani jak prości żołnierze, odznaczają :
się tylko epoletami, lecz wzrok ich dumny i bystry, zdaje się mówić : |
przecież kochamy więcej swoje puszecze, co nas obchodzi wasz .
Petersburg, którego kamienie chciałyby nas ',pr„z-ytłocżyć.
Dzisiaj na ulicach Petersburga roiło się wielu innych, jak Tg:m
guzy, Czuwacze, Czerkiesi, Buryaci, a-_x'vszy„scy zatrzymywali się lc
przy tryumfalnej bramie i szykowali się w eskadrony, koxrłpanie, 5
kompanie i bataliony, żeby w równym szyku wyrgrszyć na plac
Tewizii. ' i
: Nagle pomiędzy zebranem wojskiem rozległy się okrzyki, bo w I
tej chwili z szybkością błyskawicy przeleciały małe sanki, zaprzę
żone parą prześlicznych czarnych arabskich koni.
'W sankach siedział Mikołaj w opiętym mundurze iw starym
nieodstępnym swoim płaszczu. Przejeżdżając przez ulicę Bołot
naja, spojrzał na domek niegdyś Marfuszy, dziś pusty i bardziej ;
rozwalony, a oko jego zamgliło się dziwnem bolesnem wspomnie
niem, z którego wyrwał go szybki ruch sanek ślizgających się jak :
strzała w coraz inną ulicę. |
. Postać Mikołaja pochyliła się pod brzemieniem cierpień moral- I
nych, jakie przeszedł w ostatnich czasach, wzrok tylko nie utracił ]
tej żywości wrodzonej, zdradzającej energię i siłę. Włosy zrzadły (
mu i przybielały na skroni, głosząc nadchodzącą starość,)@óćz wWY
padki smutne przyspieszyły.
W tej chwili za cesarskiemi sankami pospieszyły drugie z szyb- ł
kością strzały, a woźnica, jak się zdawało nadaremiie usiłował za- ;
panować nad rozbiegłymi końmi. :
_Car odwrócił się i spojrzał groźnie, gdyż nie, przebaczał nikomu,
kto chciałinieć lepsze konie od niego. Gniew jednak zaraz zmienił |'
się w trwogę, bo sankilwywróciły› się traś u wybrzeża rzeki, a z mch
wypadła gwałtownie kobieta. 1
- — Stój |-- krzyknął car do woźnicy. ź „ :
Ten ściągnął cugle tak silnie, że piękne konie wstrzymując)|
się na miejscu, padły na tylne nogi, a nozdrza zafarbowała krew. |'
Cesarz wyskoczył, spiesząe na pomoc kobiecie. Ona powstała |
i chwiejąc się, chciała dojść do swych sani. ' "-
' — Czy stało się wam co złego — zapytał car, lecz słowa za
trzymały się mu na ustach,ponieważ w tej kobiecie, poznał pannę|'
Nelidów. Zmarszczył groźnie brew i zawołał: —Wy tutaj?
Nelidów spojrzała na niego i padła bez przytonmości. ='
— Komedya — mruknął car, lecz nie mógł bez pomocy zostawić ['
młodą kobietę, spoczywającą ma śniegu, podniósł ją i tak jak dz:ee
ko na ręku zaniósł do jej sani. Paszoł do domu — krzyknał do|'
woźnicy — prędko co koń wyskoczy do domu; słyszysz, powlinieneś |!
lepiej uważać. ' z : ke C
Ś Izwoszczyk, którego nieuwadze Mikołaj przypisał cały' nić'|
szczęśliwy wypadek, w trwodze śmiertelnej, zaciął konie, które uów|!
pobiegły z szybkością błyskawicy. b :
- Car powrócił do swoich sańi, zostawiając, faworytę jej los - 1]
T znów czarne konie cesarza” przemknęły koło drugich 51 s
lecz w tej chwili skoczyły w bok gwałtownie, ipo raz drugi — . |!
uderzyły silnie o jakąś przeszkodę. Car odwrócił się, na g x
spoczywał żołnierz cały krwią oblany, obalony sankamt cesarza. ]
Po raz drugi dał się słyszeć głos groźny: — Stój! i na nowo za-j
trzymały się sanie. Car odwrócił się i wyskoczył szybko. UI ok
konli leżał żołnierz skrwawiony, trzymając w zlodowaciałej dłoni
rewolwer, jedną rękę miał na temblakjl zwieszoną, a na twarzy |:
szeroką bliznę. : : <
2 > Kto to jestt — zapytał car i spojrzał naokoło siebie. l
: Tuż obok niego znalazł się oficer policyjny, który wyszedł jak-|-
by z pod ziemi. , « . w
— Kto jesteś? — zapytał Mikołaj. ;
. Nadziratel z tej dzielnicy, Najjaśniejszy panie — odpowie-|;
dział policyant, salutując po wojskowemu. E : |
—Co tutaj robisz? , w 1E
— Najjaśniejszy panie, mam rozkaz towarzyszyć Waszej Wy<|
sokości wszędzie. : i
— Zbyteczna ostrożność — mruknął car. — Niechaj przeniosą
iogo żołnierza na czast (E›dwach) i Jekarz niechaj 20 opatrzy. :
Mikoiaj pojechał dalej, mówiąc do siebie; Dziś jest dzień nie-|
szezęścia. : :
Trójkonna dorożka przejechała obok niego, mieszcząca kilku
na pół pijanych czynowników, którzy poznawszy Cesarza zawołali :
Hurra, niech żyje cesarz.: Za nimi powtórzył tłum, a twarz Miko-|
łaja x'ozjzlśl-I*iła się na chwilkę, posłyszawszy echo swojego ludu.
Na placu tryumfalnym stał- pułk Baszkirów i pułki kozaekie, |.
oczekujące na cara. Pomimo dwudziestu stopni mrozri, wódka do
dawała żołnierzom i oficerom humoru li wołali głosem silnym, jaki
tylko wydają gardła rosyjskie: Niech! żyje car!x
: — Zdarowo rebiata — krzykmął car.
— Hurra, zdrarowo Wasze Welliczestwo ! — odpowiedziały ty
siące głosów. : ś ;
Mikołaj podług swojego zwyczaju zakomenderował. _
Baszkiry i strzelcy przeszli poprzed nliego w porządku, idąc
ku bramie tryumfalnej. :
. Nagle rozległ się'głos silny męski: '*Stój.”” :
Wojsko stanęło jak wryte. -
. — Dzieci — przemówił car — pójdziecie dś›'walki świętej, w
której wielu-z was utraci życie dla Boga i dla mnie),
— My jesteśmy szczęśliwi, że możemy umrzeć za naszego prs
wego monarchę — była wyuczona odpowiedź żołnierzy.
— Dziękuję wam dzieci — mówił dalej Mikołaj, — tak, jeśl:
macie umrzeć, to pamiętajcie, że to za waszą Matkę Rosyę i za
waszego prawego cesarza.
* —Za waszego tyrana! — dał się słyszeć silny głos z tłumu
otaczającego wojsko.
Wzyscy stanęli w przerażenim, nikt niei śmiał się poruszyć.
Mikołaj spojrzał ostro ku miejscu, z którego głos dał się sły:
szeć, i zauważył, iż kilku chłopów stało z nakrytemi głowami.
— sSzapki dałoj! — zagrzmiał głos donośny eara.
W jednej chwili wszyscy odkryli głowę.
— Kto mówił? — powtórzył Mikołaj głosene podobnym do ryku |
podrażnionego lwa. :
: Tłum milczał, młoda kobieta wyszła, rzucając się w śnieg na
kolana przed cesarzem i zawołała : ą
TYGODNIK 'JEDNOŚĆ-POLONIA."
— To ja! : :
— Ty! — krzyknął Mikołaj, a ton jego głosu mógł zamrozić
krew w żyłach. : CB
— 'Tak, to ja, — powtórzyła młoda kobieta bez trwogi, — to ja
— rzekła powstając z siłą i pochwyciła cara za ramię.
Kilku siepaczy pospieszyło, żeby ją schwycić.
— Precz, paszoł — 'krzyknął car na siepaczy, a odtrącając ko
bietę, groźnym zapytał ją głosem: kto jesteś?
% — Jesteim żoną Dostojewskiego, gdzie on jeg_t, gdzie mój mąż? —
wołał szalejąc prawie — gdzie podzieliście go tyrani? I znów
skoczyła jak Jwica, chwytając za rękę Mikołaja. Gdzie jest mój
mąż, och, jeżeli jesteś prawdziwym monarchą, a nlie tyranem na
szym, powiedz mi, och, powiedz mi, gdzie jest mój mąż?
Cćsgrz- patrzał na nią, zbierał swe zmysły.
Kobieta była bledszą od śniegu, czarne jej Iśniące włosy falisto
spłynęły z pod czarnego kapiszona, a ręce kształtne, pałające, ści
skały coraz ilniej chłodną dłoń cara. : -
Przez zapomnienie nie odtrącił jej poraz drugi, ale ostro pa
trzał w czysty lazur jej źrenie, niej łzą zamglonych, lecz błyskających
żarem szału i najgłębszej rozpaczy.
— Twój mąż — rzekł nareszcie car — twój mąż, któż to taki,
— Dostojewski, mówiłam wam, Dostojewski. :
Przez chwilę car myślał znowu. '
— Tak, przypominam sobie, poeta... idealista”.. Wziąć ją—
— do siepaczy. !
Dwudziestu rzuciło się ku niej, lecz' ona całą siłą chwyciła
się ręki Mikołaja. . : :
— Och nie, nie, zabij mnietrataj ręką swoją, .zabij, jak kazałeś
zabić jego... Łaski, łaski, jeżeliś człowiek, jeżeli choć iskra ludz
kości tkwi w twem sercu, litość. miej nad nieszczęsną kobletą, nie
oddawaj na łaskę tych ludzi. ? ›
Uar zdawał się być głuchym na prośby nieszczęśliwej. „
— Łaski wołała młoda kobieta, pochwycona „rękami siepaczy,
łaski już nie dla mnie, lecz dla niego, dla mojego męża. Panie
ja skonam w ręku tych ludzi, powiedz nłi choć w tej strasznej godzi
nie czy żyje mój mąż? : d ,
Car na jej ostatni jęk odwrócię się, kobieta-na ręku siepaczy
zemdlała, prawą ręką chwytając się konwulsyjnie za piersi.
Na palcu kobiety błyszezał pierścień opalowy. Car z jakąś
myślą zbliżył się do niej, a zobaczywszy pierścień, zadrżał i zbladł >
widocznie. Kllka chwil stał niezdecydowany, potem zawołał nagle :
— Odwieźć ją do pałacu zimowego i czekać moich rozkazów.
Ostrożnie, nie złego jej nie robić, — odpowiadacie za to. Ty —
rzekł do adjutanta, — odwieziesz ją sam i zaczekasz na mnie ma
'odwachu, '
Potem zwrócił się do swolich żołnierzy, przemawiał do nich w
słowach serdecznych, które płynęły mu z duszy i błogosławił wojsko,
które szło do walki śmiertelnej. Na chwilę oczy tego dnimnego
samodzerżcy zwilżyła łza, bo w tej chwili był on tylko ojcem, który
na wieki żegna swoje dzieci. -
Długo, długo patrzał za odchodzącymi, mjzyka przygrywała
smętnego marsza, który w duszy Mikołaja obudzał przykre wspo
mmienia. ' s : !
Stał na miejscu dopokąd ostatnia kolumna ne przeszła na drogę
do Petershofu, a kiedy ostatni żołnierz znikł mu z przed oczu,
westehnzł głęboko, otulił się płaszczem, wsiadł do sanek i krzyknął
— Paszoł we dworec. › s CN
W Drżał jak w febrze, bo mróz był dwudziesto-śtopnidwy 1 przycej
kre, bardzo przykre sercem jego miotały uczucia, jeszcze raz spoj
rzał w stronę, gdzie zniknęło wojsko, a echa smętnej pieśni wojjen:
nej i głuchy grzmot bębnów unosił się ponad ścięte lodenr wody, ś
ponad granitowe pałace, płynąe żałośną skargą do nieba. ' . :
AA : oZ XVIH. : Ą
| NATALIA. ,
Wadzielnicy Jemskaja zamieszkałej przez samych dorożkarzy,
znajduje si pomiędzy drewnianemi brudnemi domkami jeden dom
druży murowany. Dawniej patrzał on z pogardą na okoliczne dom
ki, gdy: go bogaty Raskolnik zbudował i zamieszkiwał wraz ze swymi
współtowarzyszami, 'którzy zdala od okaggpolicyi mogli sp»okójn'e
wykonywać swoje obrzędy religijne tak ostro wzbronione i tępicne
za Mikołaja. Lecz wielki pożar w tej dzielnicy nie oszczędził go,
i wraz z innemi, które zamienił w gruzy, jego zamienił w 'ruderę,
a ogniste języki liżąc bielone jego mury, nadały mu podobleństwo
do centkowanego tybetańskiego kota. , Wnętrze domu również 70- .
stało zniszczone, a dawny właściciel nie miał go ćzasu zrestaurować,
bo został v:ysłahy na Kaukaz, za karę wraz z innymi Raskolnikami.
- > Jedyny pokój zamieszkały w tym domu znajdował się w piwni
cy, tam gdzie raskolnicy wykonywali obrzędy swojej sekty. N:-
szezący żywioł ogniowy oszczędził go w swej wściekłości, lecz po
licya splądrowała i złupiła mury, obdarłszy -jej z ozdób i obrazów
świętych bogato przyozdobionych perłaml, złotem i innemi. koszto
wnościami. Cały dom z oknami bez szyb wyglądał jak szkielet i |
długo ludzka istota nie przeszła zniszczonych jego progów, lecz
po niejakim czasie, jakaś postać obrzydła poczęła wślizgiwać się o
zmroku do opustoszałej budowy, a podejrzawszy ją bacznie za:
mieszkała w owym pokoju w piwnicy. ' |
W pokoja tym nie było ani jednego okna, a światło wpadało
tylko przez drzwi, otwierające się o zmroku, lub też wczesnym ram- -
kliem, kiedy straszliwy mieszkaniec opuszczał swą tajną kryjówkę,
żeby się zmieszać z tłumem ulicznym we dnie i przemykać niepo- |
strzeżenie załatwiając przy tem n eczyste sprawy. * !
Dawniej w :tym pokioju paliły się wiecznie lampy przed wize
runkiem Boga. Dziś mieszkanie to zajmowała zbrodnia 'okryta W
wieczną nocą, oświeconą niekiedy mdławym płomieniem świecy. |
Przy blasku tej świecy można było ujrzeć kobietę młodą, bladą
jak cień. Kobieta weisnęła się w najdiemniejszy kącik pokoju i
płakała, załamując rozpaczliwie ręce. . 8
Tą kobietą była Natalia, którą zbój Perfilicz tam uwięził tej .
nocy, kiedy zamordował chorego księcia.
Najpierw przemawiał do niej z pieszczotą, z udaną życzliwośc'ą
obiecywał jej pieniądze, klejnoty, perły, i suknie aksamitne, jeśli w
by tylko kochać go chciała, lecz wszystko na próżno. Potem -
chciał ją zmusić siłą, lecz również nie udało mu się, bo nieszczęsna |
dziewczyna zdobywszy w rozpaczy całą siłę, odepchnęła starego |
zbója. : Zbił ją do krwi, ciągnął ją za włosy, groził jej śmiercią,
morzył j'a; głodem, lecz dziewczyna zniosła wszystko, inie, ani złe
traktowanie, ani jego pieszczoty nie mogły ją do miłości nakłonić.
Dzisiaj stary zbój zmęczony jej uporem, postanowił go złamać
iub zamordować dziewczynę, gdyż dał sobie słowo. iż ona tylko
do niego będzie. Przepędził więc dzień ten na pijatyce w piwnicy
złoczyńców, pijąc na przemian wódkę i wino. Nad wieczorem
kompletnie już pijany, wsiadł da dorożki, każąc się wieść do
domu. n j
› (Ciąg dalszy nastąpi.) e
PO sg6 cg A zowrzał. $ NĘ Rsj o APK '.'U'.,U'i _:› 76 .'-;— .3›')."! se ś'"›.xr.wśiiwwii- 'i--in'i-'l. i' :_ Wiii"—— ;::—.„,-.—-: A
ś : : * : E Ą :%'- z AE F. P ORZOCPAIE '_ z _,x:
OTOJYKUZNUJYTUKYJUSUJYJUFUJYJYJUJOYJYJOJOPYJYTOTYJYTYTYPYJYJYPY fśl
A : = =p ki
Prof Mieczników |
3 ProTesor IeCZniKÓW £
B Szeroko znany i poważany przez cały świat, dowiódł, że każdy może Ś
Ri e.
.i żyć sto lat, być zdrowym i wesołym jak dziecko. ą:
s Nasza instytucya jest pod nadzorem zacnych i dobrze znanych .Ś(
EZ medyków ze starego kraju i była założona dla tego, ażeby ulżyć cier- ;
[B] pieniom naszych rodaków. ZA
IB Po latach ciężkiej pracy i badań odkryłem to, co jest niezbędne [Ę
JI i konieczne potrzebne jest do wyleczenia naszych Braci z ich chorób. - ;'Ś?
:ą Udoskonaliśmy kilka medycyn które są rekomendowane przez naj- «'@ł
D| lepszych specyalistów tego kraju. _'Ś, _
D W Stanach Zjednoczonych iw Kanadzie są tacy, którzy potwier- :'CŻŚ
dzą, że chociaż najlepsi doktorzy nie mogli ich wyleczyć z ich cier- 'Ż;f
pień, nasze medycyny uratowały ich od pewnej śmierei. E <
Ś | E
s NIE TRAĆ NADZIEI
Bl nawet gdy twój doktor zostawił cię twemu losowi. Jeżeli potrze- f%”
] bujesz jedną z poniżej podanych medycyn, to proszę. wyciąć to ogło- ś:;f
] szenie, podać swój adres, naznaczyć krzyżykiem (x) chorobę na Którą Eg
| cierpisz i przysłać do nas, a my Wam usłużymy DARMO w każdej j
y e!
B| potrzebie. '
s ż ”> Mamy lekarstwa na następujące choroby: .
ą REUMATYZM (ból w stawach, zaziębienie krwi.) e.
s PRYWATNE CHOROBY MĘSKIE, ZANIK MĘSKOŚCI, (zatru-
BI cie krwi.) : : k
31 NA ŻżOŁĄDEK (do wzmocnienia i uregulowania.) Ę
s NA PŁUCA (kaszel, ból w piersiach, zaziębienie, astma.) 'Śa
Ą NA NERKI (bóle w krzyżach, nieregularny mocz.) s
s CHOROBY KOBIECE (białe uplawy, bolesne peryódy.) 8)
Ż CHOROBY / KóRNE (liszaje, wyrzuty, swędzenie.) si
B BLEDNICA |[osłabienie ciała, brak krwi.) x Ki
% Adres: % ! Ś'
D : Ę
! KĄ
5 THE ROMAN MEDICINE CO, $
6 Re
, 400 BUTTONWOOD ST. PHILA., PA. 8
CBZ S ZIZN PS]
%@K@K@K@%@%@%%@%@%@K@%@K@
2) KOKOKOKOKOKOROROKOKORSOKO OKOKOKOKOKOROROKOKOROKAO %,
o £
e O _ > 1 ,
) e E
96 * 0 I ”„Ż% CI
-0T . ©
$ / g 9 $
ŻŚ d Y
ś 0 «› © G
o JE AE %
: : I
:Ś Ignacy Rakowski ź :
. ©)
e© , g y : : ©Qf
9 9 Reprezentant
e) (e) j 2 e%14 r 9
Ę „Jedność - Polonu ŚŚ
! N . z . » OFCI
9 © Jest upoważniony do kolektowania pieniędzy $ %
9 9 za gazetę i załatwiania wszystkich spraw. Ś Ś
*< © „ . :
- z Władysław Urbański, 6
z % ź Wydawea. © ©
e©A Ź Ę
l CKOROKOKOROROKOKOKOKCKOK OROKCKOROROKOKOKOKOKOKCH ©
© :
KOOO FICC IC OO 000 000
So EEE PPR EEE ZE FY SC SE WFUW PT TE M EEE EEE ET ST SSS ZWS TE DŁ TSR TE ZRZ
Y : pi
Sr- )
29 sT9
OD
£ Sprrnnń Nafional Gank £
A) d*
TO e /4«
432 SŚunuth Brnadmay T
: . Go
. BALTIMORE - .
%ź Bi e
će Nadwyżka i Dywidenda Rezerwewe........ $1,100.000 ”4;
e sr A
Ź : f - $1,600,000
243% CHAS. C. HOMER, Jr. Pres. LOUIS KANN, Vice-Pres. ą
W.E. WAGNER, Cashier. — D.J. EMICH, Ass'tCashier. 8
BA OGRJ ZB ACI C Z BA O sSGĄ YAaHaBOBOCO 000 PŻ
7- : $
5 GEO. KIPP £ SON :
% Skóry i Wszelkie Przybory Szewskie Ś
b : Ę
4 Y F
* <3 > RETF Ł n [
ŚĘ Ę I ;&LX'lOl* IJBJ/ : Ć
% 1605-1607 EASTERN AVENUE BALTIMORE, MD. %
Y ne oo oo o
y.s $ '
$ $ "Telefon Wolfe 4634-W % $
$ $ : K SS
$ć ś $
: : śi
3 ? 1 4 Ś ,
: $
:: ł›%
ą 'B. AA CZAJKOWSKI. [
lź = s
ś o / ST ZYTTTNY. (YL Ś ›
lł ; NAJLEPSZY ŻYTNI CHLEB.
k 2 l m
: Ą
$ % Dośtarcza Pieczywo tak do Groserni jak i Prywatnie. pi
> ś Ś
: R c E FIW ""P › '
Przyjmuje obstalunki na Bale i Wesela. ł :
: ›W :
y
Ź | : ii
1 ; 820 S. Bond St. Baltimore, Md. ;1 —
, $ .
m_,w—mmwug.
Strona 7.