Newspaper Page Text
w W W| e lg?] CONAN DOYLE *:6] n śX s o (( e j e ( SRU Wrót ŚmlerGi [6 ) x/ N /3 B: K 6 ę KZNI ż nn RRA f?] Z tajenmiczych przygód Szerloka Holmesa, ?] lłł% słynnego agenta policyjnego. l< % ę : 4 (CIĄG DALSZY.) , — Na teń raz dobrze zrobiłeś — rzekł Holmes, który z uwagą wysłuchał bombastycznych wyjaśnień zbrodniarza. — Wiem, że nie ty zamordowałeś hrabinę, i postaram się ułagodzić twoje zajście w eeli więziennej, lecz nie zadarmo : musisz mi też wyświadczyć pewną ustigę. — Wszystko, co się panu podoba — odrzekł skwapliwie Ryder — niech mnie pan tylko wyswobodzi z pazurów paną Gordona. Cze go pan odemnie żąda? Ai — Wracaj natychmiast na Scotland Yarq i idź do pana Gor 'dona. ; , =Do pioruna! — krzyknął 'Tom Ryder i schwycił się za głowę — jak widzę, trafiłem 7 deszcze pod rynnę. Gdybym był wiedziaż, jaka będzie pańska rada, nie byłbym głupi wyłazić z ciupy. Szerlok Holmes poklepał go po ramieniu. , — Powiadasz, że masz do mnie zaufanie, anie chcesz stosować się do mojej woli. Otóż wiedz, iż natrafiłem na tropy prawdziwe- |' go zbrodniarza, ale dopóki nie będę go miał w swoich rękach, po dejrzenia powinny być zwrócone na ciebie. Teraz rozumiesz oco chodzi? Niech sobie i Gordon myśli, iż ty zamordov_vałeś hrabinę ' W ciągu kilku dni sprawa się wyjaśni, aty razem ze swobodą otrzy masz przyzwoite wynagrodzenie. Ś | — Dobrze — odparł Ryder, drapiąc się w głowę — spuszczam się na pana. Co pan Holmes mówi, to musi być murowane. Ale zanim stąd wyjdę, nie byłby pan łaskaw dać mi coś dla przepłukania wnętrzności? Zmachałem się, a w ciupie wieczny post. - Na skinienie mistrza Harry Taxon przyniósł pół butelki bran dy, którą Tom bez ceremonii przelał w gardło. . — Na, — mruknął — teraz mogę jaż iść. Ba, ale czy pannie jest zdania, iż będzie mi jakoś głupio stawać samemu tam, skąd się przed chwilą czmychnęło? — Dobra myśl — zawołał Holmes — lubię gdy mi ktoś robi mą dre uwagi. Czekaj, temu się zaradzi. Sam odprowadzę się na sta cyę policyjną. To rzekłszy, wydobył z kieszeni stalowy łańcuszek, którego je den koniec przyczepił do obrączki, jaka Ryderowi opasywała pra wą ręką. ) Ą ' ' — Uciekłeś, 4 ja cię schwytałem — rzekł z figlarnym uśmie chem. ' Na widok detektywa, prowadzącego oberwusa, ludzie przysta wali na ulicy, na co ci dwaj nie zwracali uwagi. ' W oddaleniu stu kroków od stacyi policyjnej Holmes drgnął. Przed domem, mieszczącym biuro Gordona, lecz po drugiej stronie ' ulicy przechadzał się mężezyzna, w którym znakomity detektyw po znał natychmiast wynalazecę i właściciela zadziwiającego automatr. — Rzeczy dobrze się składają — mruknął Holmes i wszedł ze swoim więźniem w bramę. — Dzięki Bogu! — zawołał Gordon na widok przyjaciela, któ ry prowadził Rydera jak na smyczy — byłem w rozpaczy Z pówo du ucieczki tego łotra. Ale masz pan szczęśliwą rękę. | — "'Tak, lecz na przyszłość pilnuj go pan lepiej. Oóż czy są nowe wiadomości? — zapytał po wyprowadzeniu jeńca. — Nie nowego — odparł inspektor — weiąż łamię głowę i do ciee nie mogę jakim cudem Ryder zdołał zakraść się ido mieszkania ) hrabiny. Może on sam wyjawił panu tajemnicę? - i — O mie, bestya milezy. Ale dowidzenia: spieszę do pracy. Zwolna powracał do swego mieszkania. Rosyanin, którego widział był przed gmachem urzędu policyjnego, ulotnił się i teraz prawdopodobnie opowiada przyjaciołom, iż spotkał znakomitego de tektywa, który osobiście prowadził zabójcę hrabiny Olicew. Przed sienią własnego domu natknął się na młodego mężeczyz nę,,możliwie tego samego, który dziś z rana zapytywał o niego pa nią Bonnet. ' . : — Mam list do pana Szerloka Holmesa — zwrócił się do detek tvwa z akcentem, zdradzającym jego sarodowość rosyjską, oddał ' list, skłonił się i znikł. Przyszedłszy do meszkania, detektyw odczytał ist następujący : *<Jeżeli życzy pan sobie dowiedzieć się ciekawych szczegółów z życia hrabiny Olicew jak również powodów, które ją przetrzymy wały w Londynie, to proszę pofatygować się dziś o godzinie 11 wie ezorem na Most Regenta, gdzie będzie oczekiwała łódka. Nie oba wiaj się pan niczego. Gdybyś pan posiadał jakie listy własnoręczne hrabiny, to prosimy przynieść je ze sobą. Komitet patryotów rosyjskich.”? Holmes namyślał się przez enwilę, czy na seryo traktować za proszenie, lub też puścić je w niepamięć. Jedno i drugie co prawda vównie niebezpiecznem. Zaczął rozważać stosunek ludzi, składa jących komitet tajemniczy, do automatu, z którym urządzali przed stawienie, inie wątpił, iż wynalazeaą cudownego przyrządu musiał przyłożyć rękę do listfi. W końcu postanowił zadrwić z niebez pieezeństwa i przyjąć zaproszenie. Pomyślał iż nawet nie weźmie ze sobą broni, która wobec niezawodnej przewagi przeciwników byłaby niepotrzebnym balastem i tembardziej zwiększyłaby jego niebezpieczeństwo. | Nie mógł jednak zrozumieć co zależy **Rosyjskiemu komiteto wi patryotów”” na listach hrabiny. Oprócz listów, miał on jesz ese inne dokumenty, dotyczące zmarłej. ś ! | — Może też uda mi się zgromadzić nici śledztwa i zwiążać w jeden motek — mówił do siebie. — A nuż dowiem się w owym ko mitecie szczegółów, które mnie naprowadzą na właściwą drogę. Niech się dzieje co chce, pójdę. O właściwym czasie wyruszył z domu, ńś.gen_f-az_lń—e-ig-zw—ad; . jąc towarzyszyć Herremu. | | — Idę pomiędzy ludzi — mówił — którym nie poradziłbyś ża-| . dną miara. Ale nie bój się; mam nadzieję, iż jutro z raną powró eę zdrów i cały. | RA Noec była ciemna i dzżysta. Przyszedłszy nad rzekę w miejsce s" umówione, 7 trudnością wypatrzył łódkę, w niej postać ludzką. Pier wszą rzeczą którą zauważył, była brodą sztuczna oraz maska, przy- ARA $ - [słaniająca twarz nieznajomego. Tajemniczy przewoźnik ruchem rę- lf ki wskazał przybyłemu miejsce w łodzi. f Czółno popłynęło pod wodę i wkrótce znalazło się pośrodkp-i koryta. Znaleźli się w okolicy samotnej odsuniętej od miasta, za Dokami Królewskiemi, co wcale nie uspakajało obaw de't;ektywa.l Lecz cofnąć się już nie było sposobu; zresztą, jak zwykle, i tym razem Holmes zdał się na los szczęścia, które do tej pory nigdy go jezcze nie zawiodło i wyprowadzało z najgorszych niebezpieczeństw. l Łódź po'pewnym czasie uderzyła przodem o piasczyste wy-| brzeże, a Holmes odsadził się i zręcznie wyskoczył na ląd. - 1 — Trzymaj się pan mnie — ieznajomy zroipdeor aet — Trzymaj się pan mnie — nieznajomy teraz dopiero przerwał milezenie — wkrótce będziemy a miejscu. : Źsk - Droga prowadziła wśród zawiłego labiryntu wązkich uliczek i pora była późna, a latarnie gazowe przygaszone, co utrudniało | detektywowi oryentowąnie miejscowości. Nieznajomy zatrzymał się w końcu przed niepozornym domem i zastukał d drzwi w sposób jak widać, umówiony. Drzwi otwarły się bez szelegtu i dwaj męż czyźni weszli d sieni. 1 , ROZDZIAŁ IV. - Skazany na Bombę-: - W sieni panowały głębokie ciemności, Przewodnik, jak widać było wybornie z miejscem obeznany, wziął Holmesa za rękę i szyb ko poprowadził go za sobą. = ' ©O ile można się było domyślać, droga prowadziła przez długie a wązkie podwórze do drzwi w oficynie, otwartych na ich przy bycie. : ! — Piętnaście stopni w górę, anie fapaść! — szepnął przewod | nik, ciągnąc gościa za sobą. ' Znaleźli się w izbie, oświetlonej słabymi blaskami kagańca, skąd przeszli do następnej, obwarowanej drźwiami ciężkiemi i oku temi żelazem, również słabo oświetlonej. Ściany tej izby były okle jone afiszami treści rewolucyjnej, oraz czerwonymi flagami. Za prostym stołem drewnianym sidziały cztery osoby z twarzami osło niętemi maskami z doczepionemi sztucznemi brodami. ' Przewodnik podał mu krzesło, które sądząc z godeł wyrzeźbio nych na oparciu, odgrywało rolę ławy dla podsądnych, i zajął miej sce obok niego, co robiło wrażenie jak gdyby piastował wtem gro nie urząd oskarżyciela publicznego. „ Holmes nadaremnie usiłował otrząsnąć się z przykrego uczucia j zrozumiał natychmiast, iż znajduje się przed sądem rewolucyonistów rosyjskich, zdany na ich łaskę i niełaskę. Niemniej przyzło mu na myśl, iż w razie gdyby ci uczynili nad nim samosąd, żadna policya w świecie nigdy nie traf na ślady zaginiońego. | ! — Pan byłeś przyjacielem hrabiny Olicew — zagadnął męż czyzna przewodniczący zebraniu. '- — Tego nie mogę powiedzieć — odparł detektyw — znałem ją bliżej dopiero od rokrl; poznałem ją, gdy mieszkała jeszcze w Peter sburgu. ooi — Hrabina opowiadała o stosunkach jakie ją łączyły z księ ciem Wołginem ? — zadał sędzia pytanie. . › — Tak, wiem że łączyły ich stosunki miłogne. ' — Nie wiadomo panu, czy stosunki przetrwały aż do ostatnich czasów ? : — Nie, sprawami poufnymi hrabiny nigdy się nie interesowałem — odeiął się Szerlock Holmes. LN ? ' Członkowie sądu szeptali do siebie ;; można było wnosić, iż nie wierzą wyjaśnieniom, „ : | — Przyniosłeś pan papiery, które otrzymałeś od hrabiny? — Nigdy nie dawała mi żadnych papierów. : +-, No, no, oddaj pan papiery, które dziś z rana odebrałeś z ! toalety hrabiny. Ś ci Detektyw zaczerwienił się i zerwał z krzesła. ' 3 CN — Panowie zarzucacie mi kradzież — zawołał głosem pełnym obrarzenia. _ — Mniejsza jak się to zowie — odrzekł sędzia ozięble — na-' | daremnie chcesz pan zataić że rewi›domiałe-ś jej papiery. Te papiery mają dla nas bardzo ważne znaczenie. — Daję panom słowo — oznajmił Holmes — iż pomimo, że je przeglądałem nie wziąłem qo siebie najmniejszego świstka. Zresztą w kominku sypialni hrabiny zauważyłem popiół po spalonych papie rach ; może panom chodzi o te papiery. : — Nie zaprzeczył przewodniczący — papiery spalone były treś ci obojętnej : Ś : Szerlok Holmes drgnął pod wpływem zdumienia. — Ha, zawołał, jeżeli panom znaną jest treść papierów spalonych to znaczy, że w mieszkaniu hrabiny był ktoś z waszych członków jeszcze przed 'przybyciem policyi. Skądże byście panowie wiedzieli co: zawierały owe listy ? Ą Zapanowała krótka cisza. Mężczyzna odgrywający tu rolę sę dziego śledczego, spostrzegł się, że strzelił bąka. — To pana nie powinno obchodzić — przerwał milczenie tonem wyniosłym. — Jakim sposobem wiemy o tem to nasza rzecz. Sądzę że nie podejrzywasz nas pan o zamordowanie hrabinyOlicew ? Oczy wszystkich obecnych zwróciły się na detektywa, który nie odpowiadał A — Słyszałem — ciągnął sędzia złośliwie — że jak przystało naj słynniejszemu detektywowi angielskiemu, dziś wieczorem zchwyta łeś pan zabójcę? Szerlok Holmes, którego ambicye osobiste zostały podraźnione, odparł zimno. — Jesteś pan w błędzie. Człowiek, którego zaprowadziłem na | stacyę policyjną nie jest zabójca hrabiny Olicew. Te słowa wywarły na zebranych wrażenie. | — Lecz w każdym razcie jesteś pan na tropach? —- zagadnął przewodniczący niepewnym tonem. — Już je odnalazłem — rzekł Holmes z silnym naciskiem. — Gdzież więc jest ten zabójca? * —Tu pomiędzy wami — oznajmił śmiało pomime, że to go| narażało na wielkie niebezpieczeństwo, : i Uczestnicy sądu podskoczyli na krzesłach jak zelektryzowani, i tylko przewodniczący zachował c%kolwiek spokoju. ' : — Gdyby nawet tak było —'zawołał drżącym głosem — to : wiedz pan, że skłoniła nas do tego konieczność. Hrabina Olicew by-[i ła do końca życia kochanką straszliwego satrapy, księcia Wołginia. Z miłości do niego przyjechała do Londynu, gdzie węszyła działal- l ność naszego komitetu a nazwiska członków komunikowała Wołgi- | nowi. Dalej. wiemy że miała dokładny spis wszystkich działaczów, nieberpiecznych dla ustroju państwowego. Również nie ukryło się przed nami, iżeksiąże Wołgin, obecie zamieszkały w Paryżui wciąż korzystał z jej czpiegowskiego pośrednetwa. : : (Ciąg dalszy nastąpi.) - Ś „/EDNOŚĆ-POLONIA. uF BE | ZOTOPOTYPYPYPOYPOYPYPYPYPOYPOTYTZPYJYPYPYPYPYJYPYPYPYPYPYPYPYWYWYE ;.Ę' 'Ż E : sy 2 18 aMM 5 tProfesor Mieczników / i s Szeroko znany i poważany przez cały świat, dowiódł, że każdy może ś ę :ś żyć sto lat, być zdrowym i wesołym jak dziecko. CI Bi Nasza instytucya jest pod nadzorem zacnych i dobrze znanych _!~ . % medyków ze starego kraju i była założona dla tegq, ażeby ulżyć cier- J › pieniom naszych rodaków. | ; B Po latach ciężkiej pracy i' badań odkryłem to, co jest niezbędne E DI i konieczne potrzebne jest do wyleczenia naszych Braci z ich chorób. E IB Udoskonaliśmy kilka medycyn które są rekomendowane przez naj- l | | 'źł lepszych specyalistów tego kraju. i %1 W Stanach Zjednoczonych iw Kanadzie są tacy, którzy potwier- I:Ś | 2_l dzą, że chociaż najlepsi doktorzy nie mogli ich wyleczyć z ich cier- I %ś pień, nasze medycyny uratowały ich od pewnej śmierci, ź nA 5 Dz Ą NIE TRAĆ NADZIEI E |B| nawet gdy twój doktor zostawił cię twemu losowi. Jeżeli potrze- :% D bujesz jedną z poniżej podanych medycyn, to proszę wyciąć to ogło- Ż.śś Śl szenie, podać swój adres, naznaczyć krzyżykiem (x) chorobę na którą fłl l cierpisz i przysłać do nas, a my Wam usłużymy DARMO w każdej M fźi potrzebie. ' Ć Ż Mamy lekarstwa na następujące choroby: Ć B REUMATYZM (ból w stawach, zaziębienie krwi.) e Śł PRYWATNE CHOROBY MĘSKIE, ZANIK MĘSKOŚCI, (zatru- f; źl cie krwi.) : fś : NA ŻOŁĄDEK (do wzmocnienia i uregulowania.) e B NA PŁUCA (kaszel, ból w piersiach, zaziębienie, astma.) < ;jś NA NERKI (bóle w krzyżach, nieregularny mocz.) c %: CHOROBY KOBIECE (białe uplawy, bolesne peryódy.) O f:›: CHOROBY / KóRNE (liszaje, wyrzuty, swędzęnie.) Q ] — BLEDNICA |[osłabienie ciała, brak krwi.) © s Adres: ś ' ' o 1 THE ROMAN MEDICINE CO. £ *| 400 BUTTONWOOD ST. PHILA., PA. [ CR Y WZZ RZ AWR WS WZZ S ZWZ WR WIZ ZWZ RZR WZZZ RZZ RZI ZRS SC CS SC EEE CC ', Ż t j V li CHARLES SCHULTZ j O F'] Ó : Ź Ż (X ) -- Metalowe Rob ś . etalowe Ixoboty . Ó s EEE SE pE A SRŁ NN NI Dk B A ZNĄ s h Ą : . E ' NA ł l , Krycie Dachowi Zakładanie Ryn %› | + | : : o &8 Ogrzewanie Domow .parą, gorącą wodą lub &?Nj 3 gorącem powietrzem. e x?] Ą .; : c : Ą Ś [Ś Reperacya wszelkiego rodzaju piecy. *?] [6 RZŚ Ó TELEFON WOLFE 4852 8] Lg Z | ' 1509 E. LANVALE ST. BALTIMORE, MD. dJ j ' ' -xg ITA TNAA =Sm ST SSh x'x›_x, SZT EEE BE SD UD HE W C PST TFETE LE WUNSPEJECTA ZE SC SE FU SC SRSE E N EEE E EEE LE TE ST W EEE PC TRW PJR TE "A STE P Uni see on=ne==nen==Te=i==n ==i Tn LU : ) B % ' Bank i U _ SŚrrnud Nafinual Bank | E : C : 432 Snuih Brnadmay e l % E RAN C ERZEEZ % %% Kapiiat. - Rlr 0 eee 5000,00D gl 1 Nadwyżka i Dywidenda Rezerwewe........551,100.000 EE% %% $1.600,000 [5 E SLNA AE ZIZREO TOAOTCE DE E| % CHAS. C. HOMER, Jr. Pres. LOUIS KANN, Vice-Pres. i EŚ W.E. WAGNER, Cashier. — D.J.EMICH, Ass't Cashier. % Br- EEE E nc snEhien ci Cirlein chi e ich enci Chien eh eneHn C EEE KOKOKOEOKOKOKO O o)płeio ke 72-1 9&%-%›!&@%@%@#@%@%@%@% Ę V kkk x VULDaAL LUU ŁDU WY, ©) ? NA KANTOWIE : S i . 4 (e) : Stefan J. Fialkowski * x PRZEDSIĘBIORCA POGRZEBOWY $ Ż I BALSAMATOR. © ż ę g ;› Niewiasta Zastępca. ' © io Ó"" ł›x o dr © Ś $ % e © % Telefon A . Telefon © : z E : © © Wolfe 280:J. 4 Wolfe 280J. $ $ . Ś (e) . f w e *ZEReeAZ yPP e ) : AR ' © © W—: ! : © e 1 . CS Ę © yi d gA SSY EJĘ W e z ż Dostarczą Powgzy i Automobile naą Pogrzeby x '_ Wesela, Chrciny, + Prywatny Ambulans. $ ś 1000 South Kenwood Avenuc. % % Naprzeciw Kościoła św. Kazimierza, k Ś ©) LE CRE 2 FFI | N OF EĄL"I*]KSHŁ P EI h F ~ — 524-526 SOUTH. BROADWAY =— — [ . Rozpoczęto interes 1-go Kwietnia 1872 roku. || eeei sog gC Poiiir Witorre Fomr oer esć 4 Kapita 000: nadwyżka i zyski $165,000; depożyta $1,600 ';7 SAVINGS ACCOUNTS AND CHFCK ACCOUNTS le›lV'reo. PEROPDA Strona 7.