Newspaper Page Text
Si luj-- ^v Nr. 37. KALEHMkZ poślemy każdemu w! podarunku, kto nam zapłaci za KATOLI KA $2.00 naprzód, lub tyleż za abona mentowy rok minio ny. Do tego dużego obrazkowego Kalen darza dodajemy w prezencie (za zapła cenie abonamentu) dwie książeczki: 1] PROROCTWO Michaldy krolowei ze Saby, 13 Sybiili. 2] Książeczka dla dusz naboż nych. Tylko się spieszcie zapłata za ,Jva olikau, a obiecane powyżej prezenta z pewnością, wam się dostana! Do rodaków w Dakocie, Pan Teofil Derdowski, brat redaktora i wydawcy mniejszego „Katolika", kolektuje teraz abona ment za nasz? gazetę w okolicy Minto, w Dakocie Północnej. Bar dzo byśmy się cieszyli, gdyby każdy abonent zapłacił za „Kato hka" naprzód, iak to jąet jswyczą-, jem u innycfet naród o#ó*śćr. Przyjaciele nasi w tamtejszych stronach niechaj raczę popierać p. Teofila Derdowskiego w je?o dla nas agitacyi, a będziemy im za to szczerze wdzięczni. Każdemu, kto mu zapłaci roczny abonament za ,,Katolika'' prześlemy z Winony prezenta obiecane na czele dzisiej szego numeru naszej gazety. List z Krakowa. Smutne nowiny z Ameryki skandalicznych rozruchach, ójkach i znieważan uch olskich kapłanów przez pol ki rozjuszony a ciemny lotłoch, robią tu u nas bardzo Ile wrażenie i coraz więcej pewniają większą część yblićzności. zdrowo zapatru jącej się na życie emigracyi polskiej w Ameryce, w prze |konąniu, że oprócz hańby i jwstydu mało co dobrego po iej spodziewać się można, bo to dobre, które się jeszcze tam i owdzie znajduje i robi, tonie w niezmiernym odmęcie zepsucia. Przykład pociąga. Rebelie, wy wołane przez krakowskiego pseudo doktora ks. M. tyły przykładem dla rebeliantów polskich w Baltimore. Postępek ks.M. w Winonie, po wyjaśnieniu w Czasie i innych dziennikach całej sprawy, nie tylko zasmucił wielu dobrze myślących, ale w wszystkich wzbudz obu rżenie, że tak młody ksiądz w pierwszych miesiącach swo jego pobytu w Ameryce, dopuścił się tak haniebnycn czynów, t. j. zrewoltował ciem- A^^fja §rC r^» S *"$ Redaktor i wydawca: Iffleroiiim Oerdowski, MRYMSKl na rok i proboszczowi i biskupowi i spowodował zamknięcie koś I cioła, po/.bawiając przezto /i i i i tysiące dusz opieki i pociech i duchownych. Co za straszna odpowiedzialność ciążyć będzie na sprawcy tego opłakanego stanu Zeby władza duchowna była wiedziała krakowskie antece densa tego doktora, jego noga nie postałaby w Winonie choć i d*iś już jego kary era skończona, bo wątpią tu wogóle, czy jakikolwiek biskup może go na stałe przyjąć, zwłaszcza że od biskupa kra kowskiego, X. Kardynała, ma tylko urlop na trzy lata, zatem niema formalnego uwol nienia z dyecezyi.Do Krakowa nie ma po co wracać. Czekają tu na niego wierzyciele z upragnieniem. Doktor ten, będąc członkiem Zgromadzę nia X. X. Misyonarzy, zrobił wbrew ślubom ubóstwa, sześć tysięcy złotych reńskich długu. Ponaciągał on tu masę ludzi, a wogóle najbiedniejszych. Służącego np. w Seminaryum, który pobierał całej pensy i cztery złote reńskie na mie siąc a przez długi czas uciułał sobie pewną kwotę, naciągnął doktór na 200 NawejyjJ^iewczyny, złr. posługacz-, ki w szpitalu, ponaciągał na rozma te kwoty, jako i Siostry Miłosierdzia, w których zwą chał kilka złotych majątku. Niesumienny ten doktór wziął od fabrykanta z Węgier za tysiąc złr, fortepian, ma się rozumieć, na lcredyt. Fortepian ten sprawił Doktór pewnej osobie, u której był częstym gościem. Fabrykant zgłosił się po dług do przełożonego ks. Soubiell'a, a ten odesłał go do Ameryki i na Szewską ulicę, gdzie ten fortepian funkcyonuje. Ponieważ ten Doktór naciągnął Kaszubów w Winonie na kilka set dola rów i telegrafiicznie posiał pieniądze do Krakowa, zapy tano się jego wierzycieli w Krakowie czy co odebrali. Pokazało się, że żaden z tych biedaków centa jeszcze nie dostał, a pieniądze kaszubskie poszły tam, gdzie fortepian, na Szewską ulicę. Lecz dosyć o Doktorze Modlić się tylko trzeba, aby Bóg oświecił tę obłąkaną gło wę aby przynajmniej ten sławny i pczały doktór, dla którego doktorat tylko wyże brano, by Zgromadzeniu wstydu nie zrobić, przestał przynajmniej gorszyć ludzi w Ameryce, a z Krakowem zerwał na zawsze nie bardzo chwalebne stosunki. Pierwszy wiec katolicki pol ski, który się odbył w pierw szych dniach miesiąca Lipca, głębokie na całym kraju zrobił wrażenie i bogatym będzie w i głównemu pracownikowi. Zjazd był świetny, świetniej sze mowy i wuioski. Wypo wiedziano otwarcie co nas boli, czego żądamy, co nam się słusznie należy. Najświet niej reprezentowanym był stan duchowny, tak łacińskie go, jako i ruskiego obrządku. Wszyscy arcy i biskupi zaszczycili wiec swoją obec nością. Najznakomitsze siły naukowe zajmowały mównicę. Stan tylko obywatelski, szla checki świecił nieobecnością. Łatwo też każdy umiał tę nieobecność wytłómaczyć wiel kiemi przygotowaniami do przyszłych wyścigów konnych i tomboli (zakłady w wyści gach) Najznakomitszą mową na wiecu była mowa Hr. St. Tarnowskiego, prezesa akade mii umiejętności. Ten dziś najgłębszy myśliciel polski i najwymowniejszy mówca wy głosił mowęprzejętą na wskroś duchem wiary nych a złych parafian przeciw dodatnie skutki. Największa ongi wypisać na grzbiecie re ki społeczeństwa polskiego. 1 BOŻE ZBAW POLSKĘ! Winona, Minn., dnia 14 Września 1898 roku. {Entered at the Postoffice Winona Minnesota, as „Secant/ Class" mail /n, tier.) zasługa należy się W. Ks. plikę. Zresztą, czy to wrato? Prałatowi Dr.Chotkowskiemu i Straszne i niesłychane po lnicyatorowi tego wiecu pobożności chrześciańskiej. Jest tam piękna nauczka, a zarazem krytyka tych wrzekomo kato lickich patryotów w Ameryce, k z y n i y s z a n u religię a czynami zadają kłam swoim słowom.Czytałem tu bowiem, że prewodyry Związku N. P. starają się o nabożeństwo w dzień otwarcia sejmu w kościele Sw, Trójcy. Ciekawiśmy bardzo, .y nowi kierownicy tego kościo ła pójdą na lep obłudnych słów ludzi bez wiary, i odpra wią nabożeństwo dla Tem plaryuszów, Druidów, Odd Felosów i t. p. polskich patryotycznych od Związku masonów. Dzienniki tutejsze mało bardzo zajmują się sprawą emigracyi, Jest to dla nich ciągle jeszcze ziemia nie znana. Prócz nadzwyczajnie lichych humbugów, wypisanych z drugiej ręki t. j. z pism & naśpikowane są niemałym 1 wodzie nawiedziły całe pod karpacie, począwszy od Żywca aż het na Bukowinie. Cale żniwo stracone krocie biedaków bez dachu, odzieży i chleba, a grunta ich pokryte dziś grubą warstwą piasku, szlamu i kamieni. Co ci biedni ludzie na drugi rok uprawiać będą? Wszystko nieszczęście, to skutek chci wości, niewzględności naszej szlachty. Posprzedawano ży dom cale na Karpatach lasy. Zydkowie pięknie wytrzebili i zniszczyli tę naturalną ase kuracyą przed wylewami, a dziś lada dłuższy deszcz, lub oberwanie się chmury, zalewa całe okolice, niszczy wszelki dobytek oraz i dawniej uro dzajne pola. Oto przeklęstwo złego czynu! Pięknąby to było rzeczą, aby znów Polacy w Ameryce pospieszyli umierającym bra ciom z głodu w Galicyi z hojnym datkiem. Stawiacie tam pono pomniki dla zmar łych w chwale brońcie więc żywych od śmierci, a to będzie pomnikiem twardszym oćT śpitu, bo zapisanym w rocznikach miłosierdzia Bos kiego. Mamy nadzieję, że jak na Unitów, tak znów na po wodzian rozpiszcie składki w swoich czasopismach 1 po parafiach. warszawskich podają opisy dobitnie, w jak wysokim po Wystawy w Chicago, już lo.ważaniu jest ks. prałat dr. niby onginalne od swoich Chotkowski. My mu też, choć korespondentów, już też żyw- 'post festum, życzymy cem wycięte z waszych gazet, a multos a n n o s. Te zaś niby o 1 n a 1 n e 1 w y humbuoqem. ,. katolickie socyalne, pod re Przegląd lwowski,pod redak cyą znanego Masłowskiego, któremu kiedyś replikańci kijem pisali repliki na grzbie cie, przedzierzgnął się w ultramontana i czapkuje Stańczykom, ąle gdzie może wysuwa swoje dawniejsze bezwyznaniowe pazury.Zajście w Winonie było wodą na młyn tego czarnego młynarza kolekty W. ks. Prałat Dr. Chotlo wski, patron Unitów, obcho dził zeszłego miesiąca swój 25 letni jubileusz kapłaństwa. Obchodził go solennie, przy udziale gości i najwyższych sfer w kaplicy pałacowej Hr. Skórzewskiego w Lubostroniu. Asystował mu jego wuj, W. ks. Zientkiewicz, proboszcz z Łabiszyna, który mu także przy prymicyach tę samą oddał usługę. Wielka liczba listów gratulacyjnych jako i telegramów, np. od Arcybis kupa ks. Stablewskiego, od J. E. ks. kardynała Dunaje wskiego i t. d. świadczy Wychodzi tu od niedawna dwutygodnik Praca, pismo dakcyą wolnego księdza Stycińskiego. Czasopismo to redagowane w duchu c.ysto katolickim, a jędrnym stylem, broni interesów ludu i klasy rzemieślniczej. Ponieważ nie nalsry do żadnej koteryi, musi z początku walczyć z obojętnością naszej jniblicznoś ci: ale zd.qe się, że sobie wyrobi uznanie. Djabei krab- frazesów. Za daleko mi jednak \wdut pismo humorystyczne, jechać, aby mu podobną jak smaga srodze wszelkie wybry- ADBES KATOLIKA: Katolik, 59 E. 2nd Str. Winona, Minn. W ostainim numerze z Lutego miał także i k n y w 1 e r» szyk do albumu ks. Doktora. Zresztą jak u was, tak 1 tu kupa biedy moralnej, a większa jeszcze naturalnej. Ot bieda w Galicyi. Urlopnik. PLACIC ZA KATOLIKA! Sejm Związku N. P. Chicago, Aqo Września. Sejm X. Z. N. P. został zagajony wczoraj bardzc uro czyście. Już od wczesnego ranka roiły się ulice w oko licy Rządu Centralnego Związ ku N. P. Byli tam delegaci z rozmaitych stron kraju( wi tający się, poznający się wza lemnie, inni znów żywo roz prawiający lub nawet agitu jący. Byli tam Związkowcy wszystkich niemal grup chi cakoskich, były tam żony, córki i siostry związkowe, a cała ulica udekorowana fla gami St. Zj. i polskiemi przedstawiała nader ożywiony widok. O godz. ętej delegaci za częli się zgłaszać do biura Rządu Centr. po odznanki w tym czasie też nadciągnęły różne Towarzystwa Związko we ze sztandarami, gotowe do wymarszu, a punkt o lotej delegaci, w liczbie około 150, defilując w dłuższej kolumnie pomiędzy szeregami dziarskich Krakusów, weszli do Kościo ła Św. Trójcy. Za delegatami wciągnęły towarzystwa, a w kilka chwil kościół zapełnił się po brzegi. Śpiewaną Mszę św. celebrował Wiel. ks. Czyżewski ze South Bend, Ind., w asystencyi Wiel. ks. Wojtalewicza z Hammond, 111. Śpiewała solo pani Bana szyńska a kazanie wygłosił proboszcz parafii Św. Trójcy, Wiel. ks. Sztuczko. Kazanie to pełne uczuć patryotycznych wypowiedzianych z natchnie niem przekonywającym, zos tało przyjęte przez słuchaczów z rzewna wdzięcznością Ks. Sztuczko zwrócił uwagę, że Polonia w Ameryce, zamiast żeby pomiędzy plemionami w tym kraju zajęła zależne jej podług historyi honorowe stanowisko, znajduje się w pozycyi upośledzonej a nawet wzgardzonej. Młode pokolenie nie wzrasta na Polaków przeciwnie nieieden młodzie niec pochodzenia polskiego wstydzi się swojej narodowo ści. Jest więc bardzo źle, a zadaniem Związku N. P. i zdaniem Sejmu X. jest po prawić to złe. Sejm musi pracować dla dobra Ojczyzny i narodowości Polskiej, a nie dla sławy. Przy wyborze urzędników należy być ostróż nym wybrać ludzi godnych zaufania 1 pracowitych, a nie W1? *jt Rok 8. krzykaczów. Związkowi uczestnicy nabożeństwa jedno głośnie wyrażają swoją wdzię czność czcigodnemu dusz pasterzowi za tak śliczne przedstawienie spraw Związ kowych 1 zadań Sejmu X. Po skonczeniu nabożeństwa delegaci w towarzystwie ko lumny, liczącej około 1200 Związkowców, wy maszerowali z muzyką na czele w podróż do hali Pułaskiego. Wymarsz rozpoczął się o 11:15 a idąc przez ulicę Noble. Paulina i Ashland Boulevard, kolumna dotarła do miejsca przezna czenia o godz. 12:30. Na miejscu urządzono półgodzin ną przerwę dla wypoczynku i posiłku. O godz. 1:15 przy stąpiono do otwarcia Sejmu X. Pięknie przyozdobiona hala Pułaskiego zaledwie zdo łała pomieścić tłumy związ kowców, ciekawych otwarcia Sejmu. Było tam co najmniej 2500 osób, a galerye były zaludnione związkowcami płci pięknej. Nagle podniosła się kurty na, gwar ustał, a widzom przedstawiła się scena leśna, jedna z najlepszych dekoracy. scenicznych hali Pułaskiego Na przedzie stół, za stołem zasiadło sześciu dyrektorów hali Pułaskiego z ob. Śmie tanką na czele. Wśród oklas ków ob. Sm. zaprosił cenzora na scenę, a cenzor zaprosił^ p. Śmietankę, aby w imieniffi dyrektorów i założycieli hali jDrzemówił do zgromadzonych.- W prostych z serca płyną: cych słowacli Szan. dyrektor,, ofiarował halę na użytek Se]-, mu X., ,,ażeby poraź pierwszy od czasu założenia Z. N. P. Sejm tegoż Związku odbył się pod dachem polskim". Ukończywszy swoją przemo wę jako dyrektor hali p. Sm. wystąpił jako związko wiec 1 prosił obecnych,, aby pamiętali, żeśmy tułacze na obcej ziemi, że choć nie jeden z nas dorobił tu się majątku lub dosłużył urzędu, nie powinniśmy zapominać, cośmy winni naszej biednej Ojczyźnie, i że zadaniem Z. N. P. tej Ojczyźnie służyć. Przemowa p. Śmietanki, krótka, zwięzła, a z serca pły nąca trafiła też do serc słu chaczów. Następnie Cen zor Przybyszewski, rezerwując sobie dłuższą przemowę na później, przystąpił do przy sługującego mu prawem mia nowania komitetu do spraw dzenia mandatów. XV skład tego komitetu wchodzą dele gaci: Szopiński, Leszczyński? Dewoyno, Dr. Leon Sado wski 1 lv. ŻychhńsKi. Poczem posiedzenie odro czono do Wtorku godz. 9. rano. (Kuryer Polski). [Oi^g dalszy na stronie 4.] S", s -'-'fi i