Newspaper Page Text
po 18c. do 1.10 yard. STOTT A NOA Trzecia ulica, Nr. 220—224. ROESNER&Co. można dostać Papier na ścianę (WALL PAP£B) •/|200 gatunkach, począwszy 7 centów za rolę. Sprze ajemy też teraz w naszym owym dubeltowym storze Sprzęty domowe ożyli meble, choć jaknajwspa uialsze, a mamy zapas wielki- Ceny przystępne, SZKŁA i PORCELANY »lósownie do potrzeoy i kie szeni. Polecamy przeaewszystkiem nasze piękne KARPETY GOLTZ i OERLICHlSKA 372 B. 3rd Sir. snajduje «i$ HITBO DOETOB^ Dr. H. S WAHL lekarza praktycznego, ohirui* i a k u s z e a o a ii w i e o po n i k u. Mieszkanie prywatne Nr. 516 W. 5 Str. 'i ,1. rv Ml BIJE WYSOKIE CENY. Oprócz towarów porcelanowych szklan uycli i innych rzeczy, zaczęto codopiero handel różnym krótkim towarem do garde roby, służącym, szczególnie POŃCZOCHY i WSTĄŻECZKI i sprzedajemy ten krótki towar za pół ceny. ZA DOLARA 100 CENTÓW WARTOŚCI. Włożyliśmy codopiero do 5cio i lOcio centowych szelbiągów „owe zapasy pierwszej klasy towarów w każdym domu po potrzebuych i sprzedajmy je po cenach leszcze raz tak tanich, iak gdzieindziej. Towary zupełnie świeże i czyste. Hasłem naszem jest szybka wyprzedaż, choć tani zysk. Cent oszczędzony, cent zarobiony. Prosimy Szanowni* Public2nosć, aby przyszła zobaczyć i się przekonała. Za małą garstkę centów możecie kupie bardzo wiele- THE FAIR 205 & 2f! E. Sri St. U STOTTA 95 '«*. polskiej aptece Goi* /najdziecio v" Sr. 272 K. 3rd Str. w środku riasta. |fv I 1 2 do 5 parzona we wszystko I)OIS'T FOB«ET O U K 8 Complete Line of fla&s™ I |as$. jCTKmI DYNIEWICZ, 582 KOBLE STRKET, CHICAGO, ILL DKCKUJE frwot Świetyrl) PanskicŁ I'! Księd/.y Piotra Skargę oi t,ł iaoo strunie. P*-.-y.) w •, Ojrh ... $3.06 ii'1 w skńrę. 4.0C I -*'y. j.ii.. sławny DOWÓDZCA ROZBÓJN1 KÓW XVIII WIEKU. CENA oo c. w mocnej oprawie 85 c. HISTORYA o SIEDMIU MĘDRCACH.4 CEN A 25 NASZA POLSKA APTEKA w IV wardzie ua rogu ułie 5 tej I C»rlai«na co c. I W O Brewing Co ma tę zaletę, że jest jędrniej* sze od innych piw to zaś po chodzi ztąd, i i do warzenia je go używa się jaknajlepszego słodu. Robotnicy polscy z Winony i panowie farmerzy z Pme Oreeku i North Ureeku bar dzo lubią ten napój, bo tej niema lepsz'-^.) piwa juk Naroż nik tej & Caridiona ty Iks w choroby w domu po. Lekarstwa świeże, i za te same pie- i idze wszystkiego wiecuj dostaniecie, niż i /jeindzioj. droixicT. |ny, iuUo to fui by, benzynę różno oleje, orae okulary i»H|ry.cicliiif hzycłi, iiajlops/.^ ch źródeł. 4-toj ward/.ii mamy jako r.awiut(ówcQ etrc&minowMM rotlnwiŁciro PolaUa «Si ^VA UOWAŁGU8HUSGO. $ V* w i i WM. SCHELLAS FA&ŁBR Schellhas & Co. BROWAR piwa sądkowego i butelkowego w Winouu, ffliun. Piwo to bard/.o cr.yste zdrowe, a zawrze się \r:'.vni i świeżo. BOLESŁAW czyli dalszy ciąg GENOWEFY CENA 30 cent. Pisać po tę ksi^żkg do kBie garni WIARUSA pod adresem: H. DERDO WSKI, 59 E. 2nd Str, WarosA, MINK. Adwokat i Doradca prawny A E S A A W I S I 1 Poleca sięs Szanownej Publiojsnośo polskiej w W:nonie, której jol nieraz służył w różnych sadach w prawach prawniczych. 66 W. 3rd 3. Morgans Block, Roixii r£\5 Jt'Jt WSTĘPUJCIE do BRACI GRIESEL prey siennym rynku w dozna p. PROCHOWICZA Na oilpowiednieiszy tam Sa LON DLA KOBOTNlKÓW ornz NAJRZETELNIEJSZA GROCERNIA. a i a i e s e 1 KTO ze k.ch fialonifltr'w w Wl nenie NAJWIECEJ PIWA PRZEDAJĄ. Najlepszą k a w a mają I wszelkie mn9 towary grocerne w najlepszym gatunku utr*ymui Miejcie w l.-.skfiwej pamięcifirmę: '"mm bay wisóiT" a PMI KOLEJ Najlepsza i Nąjprostsza migdiy Ła Crosse, Winona i Neillsville, Appleton, Kau Clairie, Neenah, Grand Rapide, Mcnaeha Stevens Point, Oshkoah, New London, Fond du Lac, e e n a v ora* WB*7fitkiemi punk' dj! WSCHÓD. WISCONSIN Dro«a do Kopalń żelaza PÓŁNOCNEGO MICHIOKl i Soisł# połażenia ozybkn ia^ Buczcie, by \rai92 ty ki'} wskazywał kolej żylaztm. tiitEEN BAY, W1JSONA &ST. PAUL y Champion J. 1». Last KupłTiiitemlant (I. p. Agt (ireen llav Wis. tlreeu Bay Wis. BOGIEM, 'L BOG Z NIM. (Ciąg dalszy.) Zdawało mi się, że mi rę ce pękną lub zerwią się, gdyż związali mi je tak mocno, iż krew w nich nie była zdolna krążyć. Com wtedy wycier piał, to tylko Bogu wiadomo. To mówiąc, skołotany starzec ocierał sobie drżącą ręką z zapalonych oczu pły nące. łzy i sycząc z bólu przy każdem silniejszem porusze niu zbolałych dłoni. Wzruszo ny do głębi Hugon wlepił wzrok w wynędzniałą twarz ojca, a w sercu rosło roz rzewnienie i poczucie winy, aż w koilcu wybuchnął głośnem płaczem. Płacz, płacz, synu mój, rzekł wtedy starzec, aż serce twe stwardnieje jak skała, aż twe serce przemieni się w pusty grób. Szczęście nasze rozwiało się jak piasek na brzegu morskim tylko gorzkie wspomnienie pozo stało po niem. O synu mój jedyny, byłoby stokroć lepiej, żebyś był został we Flandryi. Moglibyśmy wszyscy szczęśli wie, choć skromnie żyć, gdyby nie twoja nieszczęśliwa dumą. Nie byłbyś panem siebie, jak przedtem, ale czyż nie żyje tylu a tylu na świecie w zależności, a niemniej szczęśliwie? Twoja duma tylko jedynie spowodowała tę naszą niedolę, którąśmy dotąd przebyli, i wszystko, co nas, co ciebie samego przedew szystkiem czeka. Szukałeś szczęścia po za ojczyzną, pogardziłeś tem co ona ci dała. Boli mnie to, że ci o tem wspominam, i to jeszcze teraz, kiedy serce twe przele wa się smutkiem,— ale czuję blizkt koniec mego życia. Wnet odejdę na zawsze od twego boku, a więc spamiętaj sobie słowa moje. Gdyby Bóg w swej łaskawości pozwolił ci ujść z tych dzikich krain, natenczas wracaj do ojczyzny, wracaj do Flandryi. Dołóż starania a bądź pneko nany, że i ty możesz być leszcze szczęśliwym przy boku takiej żony, jaką jest Amalia, którą oby łaskawe nieba raczyły ci odzyskać jak najszybciej. Ja już nie obaczę Flandryi, mej ukochanej, jedynej Flandryi, droższej nad wszystkie ziemie na świecie, i to mi zakrwawia serce! Ojcze najdroższy, nie mówże o śmierci na dobitek wszego nieszczęścia, bo chyba mi serce pęknie! W tym kraju l®s życia rozstrzyga się szybciej niż gdzieindziej, mój synu nie ubłagana śmierć przerywa pasmo życia prędzej nim się spostrzedz można. Słuchaj więc ostatniej rady, której ci umierający ojciec udziela: pogrzeb moje zwłoki w obcej ziemi, kiedy już nie mogę spocząć w ojczyźnie drogiej( a sam wracaj do Flandryi. Wracać? Hugon był teraz każdej chwili gotów wracać, ale nie bez żony oczywiście. Tymczasem wciąż jeszcze nie wiedział co się z żoną stało. Powtórzył tedy prośbę i wtedy usłyszał wszystko, o czem czytelnicy już wiedzą. Trudno opisać ogrom uczucia, jakie przej mowało serce strapionego. Kiedy ojciec opisywał, jak Ardokaton przyłożył ostrze noża do biiącego ser duszka Józia, przymuszając Amalią tym sposobem do posłuszeństwa, jak ich rozłą czono, korzystając z chwilo wego oszołomienia Amalii, wtedy zdawało się Hugonowi, że się nad nim całe niebo za wali przed oczyma zrobiło mu sie ciemno, rozum zaczy nał mu się mącić, zdawało się, że upadnie pod wrażeniem tego, co uszy jego w tej chwili słyszały. Nagle zerwał się, podsko czył ku zbliżającemu się właśnie strzelcowi Janowi i krzyknął: Na miłość Boską, Janie, potrząśnij mną, przebudź mnie ze strasznego snu, bo mi serce pęknie! Za późna twoja rada, ojcze, za późna! Pomoc. Stary Jan spoglądał ze zdziwieniem na Hugona z początku jakby w oblekaniu wołającego, a potem milczą cego i odrętwiałego. Cóż to wam jest, rzekł, chwytając go za ramię i potrząsajęc niem, cóż was wzruszyło tak silnie? Mówcież, jeżeli chcecie, abym wam pomógł w niedoli! Mordują ja, odrzekł dziwnym głosem drżąc na całem ciele. Kogo, mówcież rozum niej, kogo? zapytał Jan. Moją żonę, rzekł Hugon, padając na piersi oj ca całem ciężarem ciała, tak żego Jan potrzymywać musiał, obawiając sie, by nie przy gniótł do ziemi starego ojca, który zaledwie się na nogach utrzymać zdołał. Cierpliwości, spokoju, ,na miłość Boską spokoju pragnę, mówił urywanemi słowy Hugon,, oddychając ciężko w objęciach Jana. Za nim usłyszał, co się z żoną jego stało, miał jeszcze nadzieję, że z pewnością zno wu ją wkrótce odzyska, i marzył jeszcze o szczęściu w ojczystych stronach, dokąd był gotów wrócić. To, co się dowiedział, atoli położyło ko niec marzeniom. Przyszedłszy wreszcie do siebie, uścisnął nieszczęśliwego ojca, pogłas kał po głowie synka, który tymczasem zasnął, i zabrał się do odejścia. Strażuj przy nich, rzekł do starego myśliwca Jana, ja muszę koniecznie iść w lasy i tam w samot ności odszukać, com stracił bom stracił i odwagę do życią i spokój, a nawet samego siebie. To powiedziawszy, obrócił się i poszedł. Tuż za nim postępował stary Jan. Czuł on coś w sercu, choć nie u miał określić tego uczucia, co mu kazało zbliżyć się do biednego Hugona i uściskać go serdecznie. Nacierpiał się on sam dosyć, więc wiedział, jak przyjemnem jest współczu cie uczciwego człowieka. Z oczu Hugona popłynęły łzy, ale z .ust jego nie wy szła żadna skarga, żaden jęk. Gwałtem przymusił się do zachowania spokoju do u śmiechu, Miej baczność na mego ojca, rzekł do starego myśliwca, uścisnął mu po daną dłoń z całei duszy, a potem zniknął w krzewinie w towarzystwie nieodstępnego Sprawnika. Jan wrócił tymczasem do starego ojca, który z schylo ną głową a rękami złożonemi, oparty o pień drzewa, siedział jak zesztywniały trup, milcząc i nie dając znaku życia. Jaką walkę w duszy Hugon w tym czasie staczał wśród leś nej ciozy, zdała od ludzf, któżby to był zdolny opisać? Nadzieja i rozpacz, pewność i zwątpienie opanowały kolejno jego du szę, to podnosząc go i po krzepiając na duchu, to strą cając do mąk czyścowych. Hugon skinął na starego Jana, aby się nieco oddalił od obu, i rozmawiał z nim dłuższy czas zupełnie pocichu, aby nie przebudzić zmorzov nęgo snem ojca starego i sy na. Jant zniknął następnie na kilka chwil i powrócił nieba wem z myśliwcami porosta wianemi na straży i Tartaka nem. (Ciąg dalszy nastąpi.) PŁACIĆ ZA KATOLIKA! ORACYE WESELNE DLA DRUŻBÓW oraz PIEŚNI WESELNE CENA 20 i Wracaj do Flandryi, choćby i kości moje miały próchnąć w ziemi mi obcej, staraj się tam o pracę, a będziesz jeszcze szczęśliwym, skoro łaskawe nieba pozwo lą ci odzyskać Amalią, te słowa nie ustępowały na chwilę z rozburzonego umysłu. W tej chwili czuł, że słowa ojca zawierały istną prawdę, tylko prawdę, czuł, ze utraciwszy cały swój mają tek, nia utracił jeszcze prawa do szczęścia, jak początkowo mylnie mniemał. Gniewał się na siebie, stchórzył, że uciekł do Flandryi w fąłszywem przekonaniu, iż Kraj, który go widział opływającego w dostatkach, nie powinien go widzieć w niedostatku, nie powinien go wi dzieć pracującego na chleb codzienny, że ci, co byli świadkami jego rozrzutności, nie znaliby go, widząc jego żal i poprawę, i to bolało niewymownie. Ale czuł rów nież, że teraz nie czas do długich namyślań bezowoc-' nych, że nie w przeszłość, lecz w przyszłość patrzeć na leży, i to napełniło go znowu* odwagą, serce jego zapukało silniejszem uderzeniem, piersi odetchnęły głębiej i swobod niej, a oko zabłysło śmielej i pewniej. Rozburzony umysł czarował mu wciąż przed oj czy obraz utraconej żony, to dodawało mu odwagi. Idąc tak w myślach zatopiony, wydobył krzyżyk, który go już raz naprowadził na śla! utraconych osób, wpatrywał się w niego, a boleść wyryt na twarzy ukrzyżowanego Zbawiciela, zmarłego niewin-' nie za grzeszny ród ludzkj, wyratowała go od rozpaczy.. Po chwili ukrył go znowu na piersi, a potem od razu zwró cił się i udał ku miejscu, gdzie spoczywał jego ojcieć i syn jedynak. 4 .Mir ct. Pisać po tę księżke do księ garni WIAHUSA |H»d adreso-jj 69 E. 2nd Str., WINONA,' MINN. VWADKWIAHtf .. RSGJ3raatO» Waft \n\n Moina tę książką dostać w księ garni II. DERD O WSKIE QO Winona Minn. (59 E. 2nd str.) Moina tą ksiąiką dostać w kną* garni U. DEliDOWSKIEOO "w Winona, Minn. (59 E. 2nd atr,) Fountain City od Fountain City AiAg: ",śq* IMPERFECT