Newspaper Page Text
Kakoniec sami... HUMORESKA. Władzio, dla którego filozo fia była zamkniętą siedmiu pieczęciami księgą, musiał sam na sobie doświadczać teoryi Schoppenbaura, że wyczekiwanie szczęścia, jest iedynem, smutnem przezna czeniem człowieka. Pogodzić się, wszakże, z nim nie mógł i w czasie swych starań o rękę uroczej .Jadzi, przechodził czyściowe męki. Panoa prześliczna, wesoła, ponętna jak pokusa, buzia pulchniutka, a świeża, jak brzoskwinia, usteczka, niby wiecznie do całowania ułożone w modrych oczach całe clebo słodyczy i obietnic... Mimo co, jednak, wszystko przez cały czas swego na rzeczeństwa, ani razu jej nie pocałował. Jadzia nie byłaby ód tego, foo ilekroć ścisnął drobniutką rączkę, krew jej uderzała do głowy, usta drżały nerwowo, oczęta zamykały się, niby w omdleniu. Jemu zaś panna szla do głowy, jak wino, duszę dalby fa jeden, choćby krótki, pocałunek. Przeznaczenie kazało im czekać, Jadzia była sierotką na wychowaniu u trzech ciotek, panien osobliwszego nabożeń stwa, z których każda po przekroczeniu czterdziestki, składała ślub dziewictwa. Żeby też chwilę zostawiły ich samych. Gdziekolwiek się ruszą, śledzą ich argusowe spojrzenia, a tak srogie, ba dawcze, że nawet średnio wieczny rycerz uląkłby się ich i wyrzekł wszelkich śmiertel aych zamiarów. Panicz wielce rycerskim nie b\ł, ojciec kazał mu by5 ciotkom Jadzi ulagłym, bo chodziło o zaskarbienie sobie lah względów i spadku. Baby i tak djabli wnet wezmą, uważaj abyś się im nie naraził, bo gotowe wszystko na misye zapisać. Zresztą i tak «lub niedaleko, znajdziecie się raz przecie sami. Sami, raz przecież sami do tej chwili wzdychał biedny Władzio, jak turek do raju i doczekał się, wreszcie, ślubu*. Na wesele zjechało się gości moc. Pannę młodą obcałowano zewsząd i ściskano, a pan młody na to wszystko tylko patrzeć musiał. Ciotki kazały Jadzi bawić gości, przyjaciółki, znajome i kuzynki. Kuzynki wyrywały ją sobie, ani sposób zbliżyć się do niej. Biedny podarł rękawicaki z wściekłości. Cierpliwości, mój drogi, myśl moja przy tobie—szep nęła mu mimochodem. Uśmiechnął się smutnie. O godzinie piątej mają jechać na kolej w podróż poślubną,już trzecia, czwarta... n ciotki, ani na chwilę nie pozwalają Jadzi się oddalić. Przecież się przebrać musi ośmielił się zauważyć za godzinę jedziemy. Prawda, prawda pochwyciła ciotka Hermenegił da chodź aniołku na górę, Ja ci pomogę. Dobryś! syknął przez zęby i rzucił się ku swojemu pokojowi dla zrzucenia fraka. Łocbany Władysławie odzywa się patetycznie ciocia Urszula—na uproszenie błogo sławieństwa dla was, moje dzieci, pojadę na odpust do kościoła. Wszakże nie masz nic prżeciw temu, źe się do was przysiądę. Ale zkądźe, cioteczfco zkąd źe a w duchu dodał: czy nie wiedźmy to istne!... W saniach aż słabo mu się robiło naprzeciw Jadzi siedzą cej obok cioci Urszuli, która dwa razy mu zwróciła uwagę że drapie niepotrzebnie noga mi .. Na stacyę przyjechali przed samem odejściem pociągu. Pierwsza klasa, a osobae coupe szepnął w ucho konduktorowi, wściubiając mu w rękę monetę, Konduktor wzruszył ramionami. Pociąg przepełnio ny, chyba przypinać wagony nam przyjdzie. Prawdziwy fatalizm! Zbity już z tropu, wsiada i Jadzią do wagonu, ciotka Urszula raz jeszcze robi nad nimi krzyż błogosławieństwa— jadą, Kiedyż nadejdzie owo: ,,nakoniec sami9', myśli biedny Władzio rzuciwszy okiem na nieznane twarze towarzyszy podróży. A było ich coś sześciu.Ojciec z dwiema gąskami, młody człowiek z ironicznym uśmiechem na ustach i jakaś gadatliwa gu wernaata francuska. Żeby się tylkcTdostać uo Warszawy— ta jedna myśl zaprząta całą jego uwagę, a tymczasem pociąg, jakby na przekór wlecze się powoli godziny żółwim mijają kro kiem. W końcu są już i w War szawie. Władzio z przerażę uiem widzi ruch na dworcu niezwyczajny. Żgnęło go jakieś 8mutue przeczucie. Pora była poobiednia, a oni od śniadania nic w ustach nie mieli. Jadwinia jakoś posmut niałi. Na progu restauracyi spotkał ich Alfred, kolega z uniwer syteckich czasów, o którym wiedziano powszechnie, źe to pieczeniarz, i, jak przyczepi siQ do kogoś, nie puści go bez zaciągnięcia. Państwo wybierają się w podróż poślubną dekla mował z partesem zaczyna cie odWarszawy—to—dobrze. Kochany koleżko, jakże ci powinszować tak prześlicznej pani. Moja już w grobie, a samemu tak źle na świecie, okropnie źle— dodał drżącym głosem. Jadwinia nie znała się na farbowanych lisach i w nai wności swej dla pocieszenia go, ięła wypytywać o szczegóły śmierci. Aon blagier pierwszej wody począł bajdy rozpowiadać o swej narzeczonej księżniczce z rodu d'Insignan, poznanej w Baden-Baden. —Niebiańska to była istota —wobl Alfred, zabierając się do pasztetów, bo Władzio lepie] się rozumiejący na rzeczy kasał trzy podać nakrycia. Późaym wieczorem dopiero Alfred wziąwszy kolegę na stronę, starym obyczajem począł mówić o wyjątkowem położeniu i wydarszy swego obola okupu czule pożegnał parę nowożeńców. Rizpoczęła się wędrówka od hotelu do hotelu. Wszystfcie z powodu jakiegoś zjazdu tak były zajęte, goście spali nawet w porcjer niach, —Co robić?Co robić? —Jadzia naprawdę już pła kać zaczynała. W Europie dopiero, hotelo wy znalazł jakąś radę: Niech państ wo wstąpią gdzieś do cukierni, za pół godziny pokój będzie gotowy a ręczę, że jaśnie pana zupełnie zado* wolnię Istotnie za pół godziny umieszczono ich w jakimś pokoiku na pierwszem piętrze i to niezgorszym. Widać było, źe pokój urządzony na prędce, ściany zakryte dywanami, może ich umieszczono w przedpokoju jakim. Było jednak wszystko co potrzeba. Zamknęli drzwi za sobą. Władziu! Jadziu! nąręssęie wy sa« mi. Okropność jednak,Jadwinia a nadmiaru zmęczeniafmdleje, ale to naprawdę mdłeje.., Wody zapomiano przynieść. Władzio widzi wiszący sznur nad łóżkiem i w muiemaniu,że to sznur od dzwonka szarpn9ł nim silnie. Brrrhnrowie po nim przeszło. Jadzia zerwała się z krzykiem przerażenia!... Woda jak deszcz spada z sufitu istna fontanna!... Rozlega się stukanie do drzwi i hotelowy woła. —Zapomiałem jaśnie panu powiedzieć,żeby nie ciągnął za szuur, bo to od situ tuszowego. Pokój urządziłem w stancyjoe łaziennej... —Idź do djabła!— krsyknąl z furją, a do siebie mruknął: —No, o takim: ,,nakoniec sami'' nie marzyłem nigdy!... Szary. O panienkach. Z kilkuset jedna nie wiem, czyby była, Żeby iść za mąż sobie nie życzyła. Rzeczesz: przynajmniej ślepa albo głucha, I ta ja rzeknę nie ma tego ducha, O was panienki jest domysł nie mały, Jakbyście często za mąż pragnąć chciały. Aieć, mem zdaniem, nie często pragniecie, Prócz...w zimie w wiośnie w jesieni i w tecłe. Niejedna z tem się nieraz szłyszeć dała, Że i do śmierci za mąż iść nie chciała, Aż z tego ślubu inna kosUa padła. Z niechcenia—mówią— baba prosię ajadła! PŁACIĆ ZA*KATOLIKA! Dobra sposobność! ZAKŁAD O O A I Z N Y wartości $1,200—w centrum Polonii, liczącej 25 tysięcy mieszkańców, między trzema polskiemi kościołami, jest do nabycia za sumę $850.00 w gotówce. Niefachowego po dejmuje się sprzedający sztuki fotograficznej wyuczyć. Po bliższe informacye zgło sić się do Redakcyi Katolika. —o Na sprzedaż 5 FAKM po 40 akrów każda, 8 mil od Winony, na sprzedaż pod łat wemi warunkami,lub do wymiany częściowo na. czyste property. Zgłosić się do biura panów: Smith, Posz & Gile 66 W. 3rd Str. Winona, Minn. iipiiliizl od Miicfl. —»ł Wrzuć centa w gębę psa (Kropidła), a zobaczysz jak potrafi szczekać. KATOLIK daje odpowiedź „Kropi dłu. „Scur" w papę bierze. Ssą jf /m mmp tflSSfO/VARvf óupplieó mwm Najmanek stara się nawrócić z a a dz o k a o 1 ick Zgodę". Naj manek: Moje Rózie, daj mi buzie, Ja cze szerce za to dam. Zgoda: Buzie moje, nie dla twoje, Szerce twego znam. Najmanek: Co to jest? was is dues? Rózie! entlojf! uczekaj! To wąż! Głos z boku: A czy ci teraz dobrze, wieszatelu? Masz na coś zasłużył! Najmanek z rozpaczy powiesił się na wężu. $ W, Hrabia Langowski, z pakami książek, które skradł z księgarni Dyniewicza, prosi Wyruchowskiego w Philadelphia żeby go na członka rodziny przyjął. Dział humonstvczDT. Jeśli żona mężowi ufa, to jeszcze nie dowód, że ten na zau fanie zasługuje. Zdanie, że „liczby nie kłamią" matylko wówczas znaczenie gdy kłamcy nam tych liczb nie przed stawiają. Że w Pompei 1 Herkulanum już na fortepanie grano, dowodzą tam domy 7. stóp grubym. Spełnia] sumiennie twój^ obo wiązek i nie troszcz się o gadaniny drugich. Widzieć i wierzyć nie zawsze idą w parze. Widzimy naprzykład kłamcę, a jednak mu nie wierzymy. Syn Cara Alexandra III uczy się geografii: Profesor: Wiele jest części świata? Carewicz: Cztery. Profesor: Bardzo trafna uwaga, ale gdyby Wasza Cesarska Mość zezwolić raczył na istnienie piątej części świata,było by ich razem pięć. Carewicz: Dzisiaj nie, ale niech a n n i e e s z z e a z z a y a o o kjedy będę w lepszym humorze. —Tatusiu,kuzyńek przysłał kos£ wina z tym oto olbrzymim wier szem na wierzchu. Mie szkodzi! Mimo wody w wierszu wypijemy wioo,może jeszcze niezepsute. JS'a ślizgawce u łyżwiarzy Padła na wznak tłusta dama I choć robi to co może, Podnieść sie nie zdolna sama. Wtem adwokat Iks wpadł na tor I wnet pomógł wstać jejmości, Bo to znany Kurator Wpzelkiej masy upadłości. W pewnej starej kronice wy czytaliśmy, iz w środę popielcową był zwyczaj, źe po wsiach młodzież woziła pług i zaprzęgała do niego wszystkie napotkane po drodze dziewczęta za karę, iż nie wyszły za mąż. Czasy się zmieniły, więc u nas w środę popielcową jest zwyczaj, że każdy ubogi mężczyzna, który wz!ął u o w y k a n a w a e s a s zaprzęga do pługa za karę iż się ożenił. Powiadam pani, co ja mam kłopotu z tvm moim przyszłym zięciem! Dam mu pieniędzy przed ślubem, to się gotów nie ożenić, nie dam, to się także nie ożeni W samej rzeczy, położenie bez wyjścia PŁACIĆ ZA KATOLIKA! NOWY SALON Braci Grie sel,w bloku Pelcera,z sęłównym wchodem od Market ulicv. jest wiele obszerniejszy, aniżeli byl ten, który ci panowie dotąd dzierivli. Przyciąga mianowicie gości ta okoliczność, ie w głównej sali są stoły i mnogie krzesła, a nadto osobny pokój dla chcących siedzieć osob no. Ludzi w tej, po starokraj kraj^ku urządzonej, oberży zawsze jąk w u!u, lecz rnimo to każdy szybko dostanie czego zażąda, i z zadowoleniem wychodzi. Farmerzy teraz w calem mieście wygodniejszej gospody nie znajdą, jak u Grieslów, a w połączonej i z salonem groserni wszystko mo^ą kupx. co z miasta dla kuchni i stola sprowadzać muszą. Powietrze tsk w salonie, pik i groeerni jnknaj^zywtsze i w obydwóch zawsze przyjemni.1 ciepl TANIE FOTOGRAFIE n o e n e i e a SIU Tl KlSIlfl. 4 4 murem na dziesięć ZOBACZ U NAS W! OKNIE WYHTAWOWKłi co kupić można za 25 cent. MORRISON ZŁOTNIK 74 £. 3rd Str. W'nona, Mion. Polskie apteki w CHICAGO 709 Mriflwuokee av^, •570 Blue Island ave. [Complexion Cream. id ,0 DR. BONRERA SIBIJP PIERSIOWY leczy pod gwarancyą kaszel, zazię. bienie 1 wszelkie choroby gar dła i płuc. Cena 25ct. i 50ct. Dobrych a gentów potrzeba w każdem miej scu. DR. BONKEKA STOMACH BITTERS (GORZKA WÓDKA wzmacnia organizm, lecay choroby żołądka oraz wątroby, i nie strawność. Znakomity środek przeciw fe brze i zazię bieniu. Cena $1.00. KOMPLETNY WYBÓR LEKARSKICH I CHIRURGICZNYCH INSTRU MENTÓW, pasków na rupturg, bandaży i krukwi, lekarstw specyalnych krajowych i importowanych. PIJAWKI SZWEDZKIE Zamówienia pocztą natychmiast za łatwiane do wszystkich czę ści kraju po odebra. niu ceny. Przyślijcie centową markę poc tową, a dostaniecie odwrotną pocztą cyrkularze 1 rady, jak użyć sławnych fa milijuych lekarstw Dr. Bsnkera. J.H. Xelowski 709 Milwaukee ave. €EI€AGOI{l Ceny targowe wiaroaiA. s z e a N I w i o 3 e n n a 5 2 zimowa 50 cen O w i e s 2 8 K o 4 5 z i e S 3 4 4 e Jaja 19o IM k a W i n o n a a e n S3.60 Straight $3 40 NTr. 1 Dakers $2.80 a s z a z k o n u $3.0o za beczkę O y a n $ 0 3 shorts $16.00, middlings $16.30 ground feed $18 S i a n o z i k i e 5 0 0 Tymotka £8.00 K o n i z y n a $ 5 0 0 u s z e Tymotka 2.3U buszel i ód lOc. Kury wypraw. 8 c„ kurczęta lOc s o żywe: wieprzowina §3.65 wołowina 84 00 cielęcina 3.00 Masło 3 6c Kartofle 50o. buszel CHICAGO Pszenica —56 Oooies. 29o. Kom.—45 Pszeaica—57 Korn—-No3. 48 Owies No. 2 32 MINNHAPOLIS. Pszenica 58 \n\n SiUiIImUwi Sura steed •r money refunded.