Newspaper Page Text
Nr. 31. Każdy abonent, czy nowy ozy stary, który nam teraz prześle całoroczny abonament w kwocie .OOdostame od nas w podarun ku co następuje: 1) K a e n a z a y a ski na rok Pański 1895. 2 W e s o y W i e s z o k e ta: Powinszowania na wszelkie przygody, Zaprosiny na wesele i piosneczki weselne—z obrazkacn).^ 3 z y o y o k a Ciekawe opowiadanie z czasósv Piastowskich. |W Jeżeli abonent zamiejsco wy, zapłaciwszy 2 dolary zaległego abonamentu, praqme dostać codo pier o wyszczególniony prezent, powinien razem z abonamentem nadesłać. 5 centów na przesyłką pocztową. Inaczej wcale od nas podarunku nie dostanie. NASI AGENCI: Upoważnieni są do kolektowa nia abonamentu KATOLIKA następu jący nasi agenci miejscowi: BAY CITY:p. Alex. Niedziel s k i Fr. Szram, 1223 Michigan ave. WEST BAY CITY: Antoni Piechowiak. BALTIMORE: Fr. Ziarnowski 1625 Sheakspeare Str. DETROIT: J. J. Skupiński 847 Hastings str DULUTH: Jan Muńko, 12 Lake Str. N. HURLEY, IRON WOOD, BES SEMER. Hipolit Pawlicki. ISADORE: Jakób Rosiński. JOLIET: Fr. Kozłowski 1206 Scott str LA SALLE: Winc Czapski 1001 —3 str LEMONT: Kaźm. Buszkiewicz. MANISTEE: Andrzej Sciba 172-8 str MARINETTE-MENOMINEE. Teofil Rożek. MENASHA WIS., Waw.Chybicki PITTSBURG, Pa. Michalski Józef 1506 1508 Carson Str. South OHICAGO: L. Zagórski 8426 Superior ave. SOUTH BEND: Anton Beczkie wicz Cor Chapin & Dunham str STEPHEN, Minn. J. F. Kam rowski. WILKESBARRE, Pa: Ochała WILNO:p. Juliusz Żaczek KRONIKA. Tak Związek Narodowy, jak i Zjednoczenie P. R. K. S starają się gwałtem utrzymać swoje zarządy w Chicago i tych samych nawet urzęd ników. W Chicago krąży pogłoska, tym razem niestety na wiarogodnej opierająca się podstawie, że zarządy oby dwóch związków działają jednomyślnie za wspólnem porozumieniem się ze sobą. Zarząd Związku popiera w tem zarząd Zjednoczenia i odwrotnie, i w razie, gdyby się im nie udało planów swoje przeprowadzić, zarządy te są gotowe zniszczyć i Związek i Zjednoczenie, byleby tylko mogli ^kapitały ich w rękach i nadal zatrzymać. Jestto faktem dowiedzionym, że Redaktor i wydawca: IŁieroiatm Derdowski. A pewien bank polski wChicago, opiera się głównie, a nawet i jedynie na funduszach Związ ku Narodowego.Z chwilą, gdy zarząd Związku do innego miasta przeniesionym zostanie, bank ten musi upaść. Między obydwoma zarządami, poro zumienie do tego stopnia istnieje, że za wzajemne poparcie, przyrzekli oni sobie zapomnąć dawne urazy. Notujemy ten fakt, dla przestrogi delegatów na sejmy się wybierających. Zuchwałość, do jakiej wy rodna JUTRZENKA się posuwa, zakrawa wprost na kpiny ze wszystkiego, w co katolicy wierzą i za święte uważają. Zuchwałość ta tem bardziej na potępienie zasługuje, że wychodzi z pod pióra apostaty Kołaszewskiego, który prze cież kiedyś był księdzem rzymsko katolickim i wiedzieć powinien, do jakiej demora lizacyi narodu, nauki jego ostatecznie doprowadzić mo gą.- Milczelibyśmy, gdybyśmy widzieli, że czyńy i działania Kołaszewskiego oparte są, jia wewnętrznem przekonaniu, a chociażby nawet jego dzia łania korzyści nie przynosiły, to uwzględnilibyśmy wówczas jego chęci w spełnianiu dobrych dla ludu uczynków, bo my zdanie nawet przeciw nika szanujemy,jeśli widzimy, że to zdanie opiera się na przekonaniu. Ale z Kołaszew skim sprawa przecież zupełnie inaczej się przedstawia. Ko łaszewskiemu nie chodzi o dobro ludu, bo wszystkie jego działania obliczone są li tylko dla jego własnego dobra,dla dobra jego kieszeni. Mamy prawo go tak sądzić, bo sądzimy go po jego czy nach. Przysłuchajmy się na chwilę jego własnym słowom, a wnet dojdziemy do przeko nania ,że podstawą wszystkich jego występów przeciw wierze Rzymsko-Katolickiej jest „business'7 i li tylko business". Kołaszewski powiada mię dzy innemi, że inni księża obdzierają naród i dochodzi, po wielu czczych gadaninach, nareszcie do tego prostego wniosku, że na całe gardło wrzeszczy: ,,Ludzie nie dajcie się przez księży obdzierać,ale te pieniądze, które im dajecie, dajcie n i e." W tem leży cała kwinte sencya nauki Kołaszewskie go w tem leży rzeczywisty powód jego odstępstwa od Kościoła w tem koncentruje się cała nauka tego apostaty. ,,Nie innym, ale mnie dawaj cie'' woła Kołaszewski i śmie podobną naukę zwać niezależną religią. Prawda, że małą jest ilość tak ciem nych ludzi, by w tem wszyst- kiem prawdy dojrzeć nie mogli, ale wiele ich jest, ilekolwiek z nim się połączy, tyle zbrodni będzie Kołaszew ski miał na sumieniu. Każdego z nich pozbawił on wiary w Boga, każdego z nich zapro wadził na nieprawą i niemo ralną drogę, wprost na manowce. By ludzi łatwowiernych ująć w sidła, Kołaszewski ucieka się do słodkich słówek przesiąkłych fałszem i obłudą. Któż nie czytał jego odezwy w JUTRZENCE, wzywającej niezależnych do przysłania delegatów na sejm. Ta mała garstka niezależnych, przy puszczamy, wyśle na Sejm delegata. Naturalnym rzeczy porządkiem, delegatem tym będzie sam Kołaszewski, który z siebie samego sejm urządzi. Kołaszewski będzie prezydentem sejmu, Nie kontentuje się jednak Kołaszewski obdzieraniem ludzi z wiary i napełnianiem z tego swojej kieszeni, to mu widocznie mało, chciałby jeszcze więcej. Więc zaczyna obdzierać ludzi z patryotyzmu Gdy się dowiedział, że Polacy postanowili Skarb Narodowy popierać, w celu utworzenia materyalnego poparcia dla protestu, założyć się mającego przeciwko gwałtom spełnia nym na naszym narodzie, zadrżał biedak ze strachu. Ogarnął go strach, a wiecie o co oto poprostu, o jego kieszeń. Wrzeszczy więc znowu w JUTRZENCE, że Skarb Narodowy niepotrzebny. Rzecz prosta, niepotrzebny dla jego ,,businessu", bo chciałby, by zamiast doSkarbu, ludzie raczej do jego kieszeni pieniądze wnosili. Jeśli to ma być ta niezależ na religia, jeśli takim ma być ten niezależny kościół, jeśli takiego rzecznika jak Koła szewski, ma 'posiadać, to radzimy wszystkim katolikom, by uklękli i prosili Boga, by Kołaszewskiemu przebaczyła jego własnym niby parafianom radzimy, by także uklękli i z głębi duszy wnieśli do Boga prośbę: ,Boże chroń nas od naszego przyjaciela Kołaszew skiego, bo od nieprzyjaciół sami się ochronić potrafimy". W sprawie uchwał Zjazdu Dziennikarzy nie zabieraliśmy dotąd głosu, dla tej prostej BOŻE ZBAW,POLSKĘ! Winona, Minn., dnia 1 Sierpnia 1895 roku. (Entered at the JPostoffice Winona Minnesota as „Second Glass" mail matter). Kołaszew ski będzie sekretarzem, Koła szewski będzie kasyerem i Kołaszewski będzie publicz nością, a w końcu Kołaszew ski napisze do JUTRZENKI protokół z Sejmu i ogłosi pubjięgoję co on sam mówił, co on sam sobie odpowiadał i co on sam uchwalił, a ty głupi ludku płać mu za to i marnuj twój ciężko zapraco wany grosz. przyczyny, że czekaliśmy aż uchwały będą ogłoszone. Umieszczaliśmy tylko sylwet ki redaktorów i ich osobiste postępowanie na zjeździe, w forijiie satyry, smutnej wpraw dzie, ale za to zdrowej. Lecz to z uchwałami zjazdu nie miało żadnej styczności, A jeślj tam Sadowskiemu podo ba się naszą krytykę redakto rów nazywać krytyką stowa rzyszenia dziennikarzy, toć to przecież jego- zwyczaj. On zawsze lubi łowić ryby w mętnej wodzie, mięszać pojęcia i bruździć.. Wiele dałoby się powiedzieć 0 tych uchwałach, ale jak na dzisiaj ograniczymy się na oświadczeniu się przeciwko uchwale, dotyczącej sądu honorowego. Jesteśmy prze ciwpi temu sądowi, nie dlatego by był niedobrym, ale dla e o e e s n i e o e n y 1 jeśteśmy pewni, że uchwała ta ii a zawsze martwą literą pozostanie. Przypuśćmy, że redaktor zawini i stowarzy szenie odda go pod rozpozna nie sądu honorowego. By uniknąć podejrzenia, żc sąd nie jest bezstronnym, trzej sędziowie nie będą mogli być wybrani z jednego miasta, trzeba ich będzie dobrać z różnych miejscowości. Nie każlły redaktor będzie miał dość czasu i pieniędzy do przedsięwzięcia podobnej podróży, a stowarzyszenie kosztów nie będzie w stanie opłacić,— z czego ?z szesnastu dolarów, które ma w kasie A i oskarżony redaktor, nie zawsze będzie miał dość czasu i pieniędzy, by jechać i przed sądem się stawić, a bez mar cypana przecież się nie obej dzie, bo sąd nie będzie miał prawa zaocznego wydać wyroku. Zresztą, stowarzy szenie złożone z redaktorów zatem z ludzi wrzekomo wykształconych i dobrze wychowanych, dowodzi nie dojrzałości, bawieniem się w podobne komedye. Zobowią zanie się członka do dotrzyma nia uchwał, powinno w zupeł ności wystarczyć,a jeśli który faktycznie,pomimo napomnień ze strony Zarządu, naruszać będzie prawa zakreślone ustawą, wówczas sprawa oddaną być winna pod roz patrzenie najbliższego sejmu, który kwestyę rozstrzygnie. Na sejmie będą obecni redak torowie, a prawdopodobnie i oskarżony, a chociażby nawet i ten ostatni nie był obecnym, to ciało prawodawcze, jakiem jest sejm, będzie miało prawo sprawę zadecydować. POLAK W AMERYCE stara się w każdym numerze tyle kłamstw umieścić, że w obec nich baron Muenchhausen uchodzi za prawdomówcę. W jednym z ostatnich numerów doniósł, że biskup wygrał sprawę przeciwko parafianom i chwali się zwycięztwem, a z tego samego tygodnia wszystkie gazety buffalowskie donoszą o porażce biskupa i zwycięztwie parafian. Ślisz przecież znać powinien stare przysłowie, że jeśli dwóch ci powie, żeś pijany, to połóż się spać. Ślisz jednak, pomimo to że ciągle pijany, jednak spać nie może i ciągle nad tem 1 fit ES KATOLIKA: Katolik, 113 W. 4 Str., opposite POST OFFICE, Winona, Minn medytuje, jakby tu nowe kłamstwo wymyśleć i z mózgu na papier przelać. Przy tej okazyi, chcielibyśmy się zapytać ks. Buszla(P z y p. Red. Ks. Pittas zmienił już swoje nazwisko, ze wzglę dów przyzwoitości), wydawcy POLAKA,w którem to więzieniu i za co ks. W. Zaręczny, obecny proboszcz w Beaver Dam, po wyjściu z Buffalo, przesiadywał?Jeśli to prawda, to ks. Buszel nie potrzebuje się obawiać na pytanie nasze otwartą dać odpowiedź. Jeśli zaś odpowiedzi nie da i swoim zwyczajem starać się będzie sianem wykręcić, to wypiętnuje sam sobie na czole miano oszczercy i wcale dziwić się nie będziemy, gdy usłyszymy, że ks. Zareczny wezwie go przed kratki sądo we. Pan Wyruchowski w Cam den zrozumiał nareszcie po trzebę pisania po polsku w gazecie polskiej. Cieszymy się niezmiernie, że słowa nasze nie były grochem o ścianę rzucanym. Głos POLSKI W Camden ma obecnie redakto ra, który w swoim pierwszym wstępnym artykule przyrzeka zmienić kierunek pisma i redagować go odtąd w języku polskim. Jeśli z łam swojej gazety wyrzuci także paszkwile i osobiste napaści, to szczerze nasze życzenia towarzyszyć mu będą w podjętej pracy i zamiast krytyki, usłyszy od nas często słowa zachęty. Gdyby za przykładem p. Wyruchowskiego poszedł tak że p. Kalczyński i przyjął redaktora, któryby nas raz nareszcie przestał traktować ,, Katołykiem" i przestrzegać swoich czytelników ,, od zielo nych ogórek", KURYER toledowski wiele by na tem zyskał, bo zmieniłby się w pismo polskie. Sadowski ,ten łysy od Echa*', od czasu, jak został sekret-arzem Stowarzyszenia dziennikarzy, zaczyna zajadać mądrość łyżką stoł©wą. Mało to nas obchodziło, dopóki ,,zajadał", ale teraz zaczyna ,, ujadać" i płaskiemi dowci pami swoje pismo brudzi. Zmyśla, jak Ślisz, a kto wie, może już i pije jak Ślisz, bo w stanie trzeźwym nie byłby plótł takich niedorzeczności, jakiemi obecnie ECHO zapeł nia. Po hulance nocnej przy śniło mu się pewnego razu, że Slisz z Derdowskim zakładają jakieś Stowarzyszenie i bez namysłu, rznie" o tem artykuł w swojej ,,za pozwoleniem'' gazetce. Ślisz i Sadowski, Sadowski i Ślisz, jestto parka rzeczywiście dobrana. W łgarstwach i wymysłach starają się jeden drugiego prześcignąć. Co który z nich powie kłamstwo, drugi stara się jeszcze więk sze powiedzieć. W Buffalo krąży pogłoska, że między Śliszem i Sadowskim istnieje podobno umowa, na mocy której, w gazetach swoich publicznie po twarzy się pierą, a po za kulisami razem piją i w duchu z głupich się śmieją. Wymyślili podob no kłótnię dla reklamowania ludu Kok 10 swoich gazet. Na pogłoskę tę nie zwracaliśmy dotąd uwagi, ale czytając obecne „ujadania'* Sadowskiego wierzymy i z prawdziwą przykrością fakt ten notujemy. Sadowski iSlisz, ze śmietaną, to prawdziwa i z e y a. Sadowski, ten od ECHA, wmawia w siebie samego, że jest bardzo mądrym, że jest nieomylnym, że jest bodajby samym papieżem. Jeśli co ,,zrobi", to chce,by go wszy scy chwalili, jeśli napisze jakiś ,,dowcip" to chce, by się wszyscy śmieli. Nieraz: chciałem, dla miłego* spokoju zadowolnić jego próżność i gdy przeczytałem dowcip w ECHU, zawołałem zecera i poprosiłem go, by mnie pod boki połechtał, ale czyż to moja wina, że pomimo* łechtania śmiać się nre mo głem? Trudno, kiep ten* co robi więcej, jak może, A jeśli Sadowski sądzi że stowarzyszenie dziennikarzy stoi powyżej krytyki, to się grubo myli. Stowarzyszenie to nie jest stowarzyszeniem prywatnem,i ,,ten od ECHA'' powinien o tem wiedzieć, ze każda praca na polu publicz— nem podlega krytyce, która, ją dopiero udoskonala. Jeśli badowski tak bardzo łęka si^ krytyki, to nie powinien był przyjąć urzędu w stowarzyszeń niu. Śmiesznem jest doprawdy żądanie. by wszyscy bez. namysłu tylko chwalili, to co on robi. Jestto zły i niedo rzeczny zwyczaj, od którego^ powinien raz się odzwyczaić, bo to zakrawa na zarozumia łość, która mu zaszczytni wcale nie przynosi.. Niech się Sadowski ze Śliszem i nadal biją i całują, wiele im się żywnie podoba, ale ze swojemi bajkami, wprost z palca wyssanemi, niech nam dadzą święty spokój. Dwóch założycieli stówa rzyszenia dziennikarzy już się za łby wzięło. Sadowski ten, od ECHA, niemiłosiernie „rznie" w swojej gazecie p„ Osadę, redaktora REFORMY, W kąt poszły wszelkie uchwa ły zjazdu. I czyż wobec tego ECHO jeszcze sądzi, że uchwały zjazdu są nienaruszalnemu, i krytyce nie podlegają? Oj, ta „mizerya1• w ECHU, każdemu już widocznie dokucza. P. Sadowski śpie-va w ostatnim numerze ECHA: Matka dziecię swoje rodzi W rozpaczy i bólu, Ja, wiersz rodzic .potrzebują Hm.... hm.... alkoholu. Prawda, szczera prawdy y y n i e e n alkohol, z ECHA nie buchał by zapach spirytusu. Każdemu wiadomo, że stowarzyszenie dziennikarzy jest dopiero w zawiązku, jest niemowlęciem w kolebce, które powinno się sa me wpierw rozwinąć, by czemś zostać, coś zdziałać i postępowaniem swojem oraz czynami na szacunek zasłużyć.. Prócz uchwał zjazdowych które mają być podstawy konstytucyi, stowarzyszenie to ani ustaw, ani organizacyi wewnętrznej jeszcze nie po- (Dokończenie na str. W Mf \n\n Michał Custer Str