Newspaper Page Text
•zysięga małżonki. NOWELA CHIŃSKA. Czu Ang-Tsen, z kraju Sung, był tnędrcem, badającym znikomośó rze czy doczesnych, a że jako chińczyk prawowity, nie wierzył v rzeczy wie czne, zadawalniał się więc tą jedyną pociechą, że uniknął ogólnego bśę du ludzi, uganiający cli się za bogactwami lub marnemi tytułami i poważał mandarynów, ale ubolewał nad nimi. Snąć jednak pociecha ta wystarczyła mu zupełnie, gdyż za życia zazdroszczono mu szczęśli wości, a po śmierci czczono jako mędrca-mędrców. Za dni owych, kiedy nieznane du ohy dozwalały mu błądzić pod nie bem zielonem, w cieniu kwiatów, wierzb i bambusów, Czu-ang-Tsen miał zwyczaj marzyć i dumać samo tnie. Pewnego dnia, przechadzając się po pochyłościach kwiecistych góry Nam-Hoag, ocknął się naraz w po śród cmentarza, gdzie umarli, zwy czajem kraju, spoczywali w inogi ch usypanych i przykrytych lekką rriią. Na widok niezliczonych gro 5w, ciągnących się nieskończonym szlakiem ku widnokręgowi, mędrzec zadumał się nad losem ludzkim: Zaprawdę! —mówił do siebie oto cel wędrówki wszystkich ludzi. Grdy się raz za jęło miejsce w przyby tku umarłych, już się nie powraca do Nie osobliwa to prawdziwa myśl, ale w niej, jak w zwierciadle przej rzała się dusza Czu-ang-Tsena i chińczyków, znających to tylko życie, w którcm słońce oblewa purpurą ma ki i piwonje. Równość istot ludzkich w grobie nie cieszy ich, lecz najczę ściej zasmuca, zabraniając myśli chińczyka atmosferą melancholji. Może też właśnie dlatego synowie nieba mają taką mnogość bogów zie lonych i czerwonych, którzy niekiedy wskrzeszają zmarłych i urozmaicają monoton ję ciszy cmentarnej. Ale Czu-ang-Tsen, należąc do dumnej sekty filozofów, nie szukał pociechy u smoków porcelanowych i mścił swobodnie wodze smutnym izmyślanioin. Kiedy tak błądził po grobach, napodkał nagle damę młodą w żało bie, to jest w długiej białej su kni z ciężkiej materyji i bez szwów. Siedząc nad jedną z mogił,powiewa ła ona wachlarzem białym nad świe żą jeszcze ziemią. Ciekawy powodu tak dziwnej czynności, Czu-ang-Tsen pozdrowił młodą damę z wyszukaną grzeczno ścią chińską i odezwał się do niej: Czy wolno zapytać kto spoczy wa w tym grobie i dlaczego pani zadaje sobie tyle trudu wachlując ziemię nad zmarłym? Jestem filozo fem, badam przyczyny zjawisk, a to naraz przyczyna, której odgadnąć nie mogę. Młoda dama nie przestawała po wiewać wachlarzem pokraśniała je no, pochyliła głowę i wyszeptała słów kilka, krórych mędrzec wcale nio dosłyszał. Czu-ang-Tsen ponowił kilkakrot nie pytanie, ale napróżno. Młoda ia nie zwracała już wcale uwagi niego i dalej powiewała wachla m. vu-ang-Tsen odszedł markotny. kolwiek przeświadczony był o marności rzeczy ludzkich, w usposo bieniu swem jednak od natury skłon nym się uczuwał do wyszukiwania ukrytych sprężyn czynności ludzkich, a zwłaszcza kobiet. Ten rodzaj ma łych a delikatnych istot budził w nim ustawicznie ciekawość, niczem nie pohamowaną. Powoli więc przecha dzał się dalej, odwracając od czasu do czasu głowę w stronę białego wachlarza, który wciąż trzopotał w powietrzu, jakby skrzydło wielkiego motyla. Nagle jakaś stara kobieta, której wpierw nie dostrzegał, skinęła na niego, a pociągnąwszy Czu-ang Tsena w cień wynioślejszego od innych grobowca, mówiła pośpiesz nie: Słyszałam jakeś dawał mojej ani pytanie, na które ona nie odpo iedziała. Gotowa jestem zaspokoić iFoją ciekawość z wrodzonego mi żucia uczynności, nie mniej jed- ij^w nadziei, że nawzajem użyczysz mi nieco iponety na kupienie od kapłanów papieru magicznego, któ ryby przedłażył życie moje. Czu-ang-Tsen w spojrzał badawczo twarz starej, a tak żadnej życia •kobiety, poczem sięgnął do kaletki i Wydobył ztaratąd sztukę monety. Stara pochwyciła skwapliwie pie niądz i krywszy go w zanadrzu, tak mówiła dalej: "Dama którą widziałeś nad mogiłą, jest Lu, wdowa po uczonym Tao nie mógł się pogodzić z myślą zostawienia jej tu naziemi w kwiecie wieku. Zdecydował się w końcu na to, bo był człowiekiem charakteru słodkiego i duszy, godzącej się z koniecznością. Płacząc u wezgłowia Tao, którego nie opuszczała w ciągu fchoroby, Lu świadczyła się bogami, że go nie przeżyje i że podzieli grób jego, jak dzieliła z nim łoże małżeń skie. Ale Tao mówił: Droga Lu nie przysięgaj! Przynajmniej odpowiadała to Lu jeśli mam ciebie, panie nj5j, przez duchy niewidzialne na oglądanie światła dziennego wów czas, gdy ty go oglądać nie będziesz, dowiedz się, że nie przystanę nigdy na to, aby zostać małżonką innego i że jak mam jedną duszę, tak też po przestanę na jednym mężu. Ale Tao powtarzał: Droga Lu, nie przysięgaj! O, drogi Tao, drogi Tao! po zwól mi przynajmniej ślubować ci, że najmniej do pięciu lat nie wyjdę za mąż. Ale Tao powtarzał: Droga Lu, nie przysięgaj! Wreszcie słodki ten człowiek, wzru szony bólem swej żony ,rzekł: Jeśli jużtegoeheesz koniecznie, przyrzekni, że zostaniesz mi wierną dopóty, dopóki ziemia nie oschnie na mojej mogile. Lu złożyła na to wieiką przysięgę, a dobry Taou zamknął powieki, aby ich już nigdy nie otworzyć. Rozpacz żony nie znała granic. Gorące łzy wyżerały jej oczy. Gład kie, jak porcelana, lica swe rozdzie rała drobnemi paluszkami. Ale na świecie wszystko przemija i strumie nie łez rychło musiały powysychać. W trzy dni po śmierci Tao smutek Lu stał się więcej ludzkim. Zawiado miono ją, że pewien młody człowiek pragnie jej okazać współczucie ża łobne. Był ro młody chińczyk, wiel ce dystyngowny i pięknej postawy, mówił jej wiele o swem współczuciu i zapewnił, że otoczy biedną Lu swoją opieką. Młodzi gawędzili dłu go i postanowilispotykaćsię częściej. A teraz ot Lu, siedząc nad mogiłą swego męża, spędza cały dzień nad wysuszaniem ziemi mogilnej." Kiedy stara zakończyła opowiada nie, uczony Czu-ang-Tsen zadumał się i rzekł do siebie w duchu: Trzeba przyznać, że Lu jest osobą uczciwą, skoro niechce złamać złożonej przysięgi, a nie' wiem, czy zdarzają sio przykłady takiej uczci wości po za granicami naszego pań stwa niebieskiego. Jan Grzegorzewski. "Moralne Prawa." OKRUTNE MORDERSTW AZ POWODU FANATYZMU RE LIGIJNEGO. Z nad Nowego Kalabara nadclio dzą wieści o strasznych do dziśdnia panujących wśród plemion Afryki zwyczajów. Przed paru miesiącami zmarł stary król z Eboe i, jak to jest w użyciu w owych stronach, handla rzez Nowego Kalabaru stawili się w Eboe dla złożenia hołdu nowemu moarsze. Wiedzieli oni dobrze, że w krotce po śmierci starego króla odbędzie się w państwie jego uro czystość t. zw. "Ju. Ju," przypu szczano jednak, iż odbyła się już przed ich przybyciem. Przerachowa li się jednak i przybyli do Eboe w chwili właśnie nastraszniejszej. Już 40tu ludzi poświęcono na ofiarę bo gom "Ju Ju." Stary król leżał w obszernym głębokim rowie. Obok niego spoczywały zwłoki najmłod szych jego żon, w okropny sposób pomordowanych. Po wyłamywano im nogi i ręcę i w strasznych męczar niach zagłodzono. Nieszczęśliwe o fiary męczyły się około 5iu dni. Po całem mieście widniały ślady barba rzyńskiego zwyczaju. Wieszano lu dzi na drzewa głowami na dół. Przez dziury, porobione w nogach, prze wlekano sznury, którymi ich do drzew przywiązywano. To znowu na sznurach wieszano ofiary pomiędzy drzewami w położeniu poziomem, poczem ścinano im głowy toporami. Głowy składano w grobie królew skim, ciała zaś pożerano. Handlarze świadkowie tych scen okropnych, nic nieszczęśliwym pomódz nie byli w stanie w obawie o własne życie. Opuścili tedy miasto jaknajprędzej. Prócz rzezi tej jednorazowej, zwy czaje miejscowe wymagają,aby przez 10 miesięcy jeszcze co miesiąc 7iu ludzi mordowano. ZAGADKA. Kto w powyższym obrazku odszu ka portret jednego z mocarzy euro pejskich i historycznego osła z cza sów wojny amerykańskiej, to dosta w nagrodę 6 ostatnich zeszytów mie sięcznego magazynu "Century," Mówi się, że kobieta ma dwie twarze, bo choć od mężczyzn niby stroni, to jednak jest im bardzo rada. To prawda. "Patrzcie na Sokratesa!" prawi wstrzemięźliwiec. "Jeden z najmę drszych ludzi wszystkich wieków, i jakżeż on umarł? O, moi słuchacze, przez pi-i-ciel" A E Y K A O E O O I O 2 1 W Z E N I A 1 8 8 NOWE DOWCIPY. Wyrachowanie. "Oskarżony! czy masz adwokata?" "Nie. I nie chce żadnego. Wolę aby mnie uznano winnym i skazano na zapłacenie $100 zamiast mam pła cić $200 za uwolnienie mnie od od po wi edzi alności." Ból zębów i rozum. Ona Oh, jakżeż mnie te zęby bolą! Lepiejby było gdybyśmy się rodzili bez zębów. On A przecież się bez zębów wszyscy rodzimy." Na wystawie paryskiej. Korespondent któregoś z dzienni ków, rozmawia z dzikim z ulicy Kai ru. "Jakże tam u was?" pyta ko respondent. "Bardzo źle!" odpowia da dziki, "głód straszny, nie ma co jeść.... Zlitujcie się, przyślijcie nam jeszcze kilku misyonarzy." Tak bywa to zwyczaju. Młodzieniec Proszę o rewolwer z którego by można wystrzelić kulę wielkości gołębiego jaja. Handlarz Bronią Czy Pan my ślisz gonić Tascotta? M. Nie, ale dziś wieczorem mam się oświadszyć o rękę mej ko chanki, i może mi się przyjdzie strze lać. "Akuratnie zrozumiała.'''' "To okropna była ta oxplozpa ko tła w Cincinnati," rzekła żona do męża, przeczytawszy gazetę. "Tak." "Powiadają, że powodem eksplo zyi był brak wody w kotle." "Prawdopodobnie." "A co za nieszczęście! Ale myślę, że w krótce będzie deszcz padać. W Buffalo. "Jakie dowody możesz pan nam dać, że zdolnym jesteś na redakto ra?" "Przez dwa lata rozlepiałem pla katy teatralne, a przez sześć lat by łem cyrulikiem. Jeżeli ja nie wiem co o naklejaniu i strzyżeniu, to nie warto jest wiedzenia. A wiem bar dzo dużo dowcipów, które mi klien ci powtarzali bardzo często." Choroby ócz. "Leczenie ócz kosztuje wiele pie niędzy, Stefanie." "Oj, to już prawda. Zeszłego roku moją żonę wyciął furman biczem w oko, to musiałem doktorowi zapła cić $30." "Wobec mych wydatków, to nic." u9» "Nu, dwa tygodnie temu jak przechodziłem przed jubilerskim sklepem mej żonie wpadł djament w oko, który był w wystawie i jubile rowi musiałem zapłacić $150!" & O, przeklęta zima! Już się pokazała, Choć człek palta nie ma.... Bodaj byś sparszała! W karty grałem całe lato, A teraz to nie mam za co, Grzbietu skryć przed zimą srogą A lamenta nie po mogą! .. Łatwo żyć za pieniądze oszustwem zyskane, Lecz uczciwie zarobić, to trudne zadanie. PRZEJAŻDŻKA PO LESIE. I. Pojechali sobie raz Franio i Jaś wózkiem w las, We psa kudłatego Na zające chytrego. II. Gdzie zając śpiący był legł, Tam pies wielki z wózkiem Koła z jął pod krzakiem I ruszył drapakiem I III. Przez kloo wywrócił wóz Franio dostał w głowę guz, A Jaś o gałązeczki Podarł swe porteczki. Wielki dobór KiRPETOW! Wszystwieli gatunkach. MfiTYNGI. Carpet.y na podto^i. Linoleum, Ligniuny, Kurtyny, Zasłony. Rolety do okien, nnua-isris:!. Narzędzia domowe wszelkiego ga tunku bardzo tanio. B. V. SNYII 225 & 227 SI'MMIT. FRED. KRATT, —robi i sprzcilaic BUTY i TltZEWIKI. Robi ebówie na obstalunki z naj lepszeji najtrwalszej f^ćóry. Każdą robotę gwarantuje. Reperacyę wy daje tego snmego dniakieddy oddana. 416 Monroe ul. TOLEDO, 0. (Stary numer 62.) FOL8KI KLERK. Jeżeli chcecie kupić zegarek, Jeżeli chcecie kupić dobry zegar, Jeżeli chcecie kupić co z biżuteryi, Sako broszki, pierścienie, spin ki it. p., Jeżeli chcecie mieć dobrze zreper owany zegar lub cokolwiok z biżu teryi. Nie zapomnijcie odwiodzie innię, a przekonam was, że sprzedaję wszy stko i reperzję bardz tanio. B. H. BROER, 242 SOUTH St. CLAIB STREET. PIOTR LENK, preź. .JAN liuKBNUit, nupt. 110 W AR TOLEDO Znane powszechnie jako najlepsi i itajpopular niejsze PILZEŃSKIE, CULMBACHERSKIE i WIEDEŃSKIE PIWO. Lenlća extre Pilzeńskie i Expor towe Pi 'wo. IFIWO BUTELKOWE, Obstalunki śpiesznia bywają załatwiana. The Buckeye Brewing Co. Wyrabia najlepsze piwo Lagrowe, Pilzeńskie i Exportowe. RÓG ULIC CHMPLAIN I BKUSH, TOLEDO, O. W.H.H. Obstalunki spiesznie załatwiamy. OFIS: 725 Michigan ul, i Champlain. J.R.FREY&CO. KSIĘGARNIA, SKŁAD PAPIERU I MATE RYAŁÓW PIŚMIENNYCH. Tapety, nuty muzyczne, maski, U SMITH^CO. SKŁAD ULd ORAZ HEBLOWANYCH DESEK I DRZWI. Wszystko bardzo tanio. WATER & (SHERRY, !KofcFAD} BRANIA Wm. Siegrist, Superint'd. Wyrabia najlepsze piwo LAGROWE, PILZEŃSKIE, WIEDEŃSKIE 1 BUTELKOWE. Wa lentyny, książki szkolne, gazety etc. No, 313 Monroe ul., Toledo, 0, fdI Dj.Paint & Varnish Co. Wyrabiamy farby gotowe do użyt ku, mięszane, białe i w różnycp kolo rach, oraz lakiery, pokosty, oleje, etc. Nie kupvjbie innyh farb, tylko BUCKEYE, bo te są najlepsze NAJTAŃSZE. Każdy galon gwarantowany. Bióro i fabryka: róg 15ej Lucas al. Niniojbzem zawiadtun Szaii, puslicznośt polską, ii mam w swej gmscrui, przy LAGBANGE UL., 2755, zawsze bardzo świeże, dobre i tanie towary. Man akźe bardzo dobro cygary i zawsze świeżo piwo Przyjdźcie i przekonajcie Bią. Z uszanowaniem AN HENZLER, 277E. LAGRANGE ULICA. FAMERYKI)9.ROBOTY*WYKONY'W^DrukarniaWBZELKIE.9 w zakres drukarstwa wMwe J* Ifon8^lieTc? Kstotf, elc. Największy Skład (lira Milkli w Toledo. Garnitury dla chłopców, bardzo TANIO! UBRANIA Z DZUIEMI SPGDMIAMI DLA CHŁOPCÓW po m, $4, $5, $0, $7 i $8 UBRANIA DLA DZIECT, Z KRÓTKI KM] SPODNIAMI ho *2, ą, $4, i ro. UBRANIA DO KOMUNII. ciemne, niekieskie, mięsuane, we wszelkim gatunku TBRAFIA ŚWIĄTECZNE DLA MĘŻCZYZN. Wielki wybór ubrań bzarnyeh, każdego gatunku. Garnitury wełrmuat?, rozmaitych kolorów, dobrego gatunka po $12. Całe garnitury wełniane, po $15. Nasz skład jest'największym w mieście, a wszystko sprzęt! ijon ho nacli najniższy cli. HUDSONOWIE, SUKIENNICY, NAR. ADAMS, Geo. J. V ollmayer. XJXTt 5T5T 3VITJ JE SKLEP KORZENNY, PROWIZYE, MĄKĘ i PASZĘ, Msmmm łikimy i JEST AGENTEM WSZYSTKICH GŁÓ WN1EJSZYCM KOMPANII WKRĘTOWYC1I NAR. ULIC LA GRANGE i EVERETT. Telefon Nr. 575. Okrycia. Mamy taki doborowy zapas palt, okryć i ża kietów, iź możemy śmiało powiedzieć że ża den skład w mieście nie dorówna nam. Ma my wszystkie najnowsze style i rozmaite gatunki ubtań dla dam, panien i dzieci. Ceny są tak niskie, że w podziw was wprowadzą. Deki. Teraz jest najlehszy czas kupować kołdry, bo ceny só niesłychanie niskie. Bielizna. Zwracamy szczególną uwagę publiczności, źe sprowadziliśmy dużo nowej bielizny cpod niej. Ceny nizsze niz kiedykolwiek były. Karpety. Wielki zapas katpetów, cerat i płótna. Węży tanio. Prawdziwe skórkowe rękawiczki "JouYiB & Cie" oraz "Paul Foster Hook." Neuhausel Bros. TOIJKNG, O. TOLK'IM), OKfa \n\n China i Cocoa. Brewing & Malting Co. TELEFON' 395 Browar i Bottling Works. J. Jacoby, Supt. C. M. CogMln, Sekr. 401 & 40:s SUMMIT lii,., Geo. Shultz, Manager. CUU HE BUCKEYE Hudsons, Clothiers.