Newspaper Page Text
Wychodzi w każ S o o EDYTA .T. SAMlIKWi, WŁAŚCICIELKA. ANTONI A. 1'AKYSKI, REDAKTOR. 418 Madison st., cor. Superior (LAW BUILDING, ROOM 40.) TOŁErO. OHIO. Premumcrata wynosi 10 centów miesięcznie, albo $ 1. rocznie, opła cając z góry- Należność można prze syłać w znaczkach pocztowych, przez Money Order, Śuilding, Express lub Bank Note, ni ailrosem: E. J. Samberg, Law Toledo, Ohio. AGENCI "AMERYKI." AITLETON, Minn.—A. I). Rudnik. AMSTERDAM, N. Y.—Frank Sanchta. BKKEA ,0.—.Fan dziko wsk i. BRIGHTON, 1A.—A. Szelągowski. BUFFALO, N. Y. Józef Lipczyński. CINCINNATI, O.—Ed. Czerwiński. DENVER, COL. Henryk Narody. DUNKIKK, N. Y.— And. Wicanowski. DAYTON, O.—J. Baczenas. DURYEA, PA. .1. ))ombkowski. ELLIS, Wis.— Antoni Omernik. FREMONT, O. V. Chudziński. ftouTZDALK, PA.—Kaź. Świtała. MANSFIELD, O.—A. Andres. MT. PLEASANT, PA.---.Tan W. Nowak. NANTICOKE, PA.—Jan Osmański. PASSA IO, N. J.—Fr. Gron kowsk i. PITTSHULIII, PA. Wł. Szewczuga. POLONIA, Wis. Ant. Omernik. PRINCETON, Wis. Marcin (Jwitt. ST HELENS, MICH. M. Porafski. WAYNE, MICH.,—B. Walczak. WYANDOTTE, MICII.- Boi. Kapcia. TOLEDO, 25 STYCZNIA, 1890. MULA RS TWO W POLSCE. Liczny zastęp pracowników mu larski cli składa się przeważnie z ludności zamiejscowe j, najiły wające do Warszawy tylko na czas sezonu budowlanego od miesiąca kwietnia do listopada z miejscowości mniej więcej znacznie oddalonych jak np. z okolic Radomia, Częstochowy, Bił goraja, z nadgranicznych osad gub. Kieleckiej, gdzie znajdują się całe wsi, (up. Zaklików) zaludnione od wieków mularzami, właścicielami dro bnych posiadłości rolnych, z Galicvi i Szląska Pruskiego. Mularze warszawscy stanowią bar dzo nieliczną cząstkę tego zastępu i mieszkają w najgorszych dzielnicach miasta, w okolicach ulicy Browarnej, nad Wisłą, na przedmieściu Szmulo wiźnie, oddalonem o 2 godziny dro gi od miasta, za Wolskiemi rogatka mi i w okolicach ulicy Smoczej, osła wionego siedliska warszawskiego lumpen-proletaryatu i uważani są za wyższą, jego warstwę, co jest zupeł nie słuszuem, zważywszy na ciężką, prawdziwie bydlęcą pracę, niskie wynagrodzenie, spowodowane przez konkurencyję mularzy zagrani cznych, napływ których jest pra widłowo zorganizowany przez zmowę majstrów i przedsiębiorców wpływa na to równocześnie brak zupełny oświaty, gdyż posyłanie terminato rów do niedzielnych szkół rzemieśl niczych obowiązujące w innych rzemiosłach- majstrów mularskich nie obowiązuje wcale i praktykowa ne nigdy nie bywa. Szczególnie zaś przyczyna tego okropnego poło żenia mularzy jest zimowe bezrobo cie, spychające ich rok rocznie w objęcia nędzy. Robota na fabryce trwa 14 godzin: Od 5 tej rano do godziny niby 7-mej wieczorem, z pół godzinną przerwą na śniadanie i jednogodzinną na obiad. Mówię niby, gdyż pierwszo rzędni nawet majstrowie przetrzy mują robotników po pół godziny dziennie. Przy budowie np. kościo ła na Pradze pan Czosnowski, staszy Zgromadzenia Majstrów Mularskich, W roku zeszłym, gdy przy zakłada niu fundamentów pracowało u niego więcej niż 400 ludzi, przetrzymywał robotników regularnie po 20 minut dziennie. A więc "zarabiał" 8000 minut dziennie albo z górą 10^ dni roboczych, innymi słowy miał on co dziennie 10 przeszło robotników "za darmo," okradając w taki spo?ób ludzi. Urywanie po kilka minut od czasu, przeznaczonego na śniadanie i obiad, jest zawsze na porządku dziennym. Ile zyskuje majster na pracy mu larza, można mieć pojęcie z faktu następującego. Kanał na ulicy Trę backiej oddany był nie majstrowi, jak to zwyczajnie bywa, ale spółce złożonej z czterech mularzy po tej samej cenie za łokieć, jaką brali przedsiębiorcy Mularze ci zarabiali przy tej robocie do 28 rs. na tyd/.ień, to znaczy tyle, ile u majstra zarobić mogą za miesiąc pracy. Roboty mu larskie na kolei Terespolkiej odda wane są majstrom bez materyałów, tak że dostarczają oni tylko robotni ków i biorą od zarządu" kolejowego po 3 rs. za każdego mularza płacą aaś mu najwyżej 1 rs. 30 kop. dzien nie, zyskują więc na każdym po 1 rs. 70 kop. Oprócz zwykłego wyzysku mula Tze okradani są w ten sposób, że majster jako dodatek do pensyi pod majstrzego daje mu "kredyt." Urzą dza się to tak: robotnicy, potrzebują cy pożyczyć na życie, otrzymują od podmajstrzego marki blasane, za które mogą w pobliskim szynku do stać truuków i jedzenia. Szynkarz daje za to podmajstzeinu procent i odbija go sobie w dwójnasób na ce nach produktów albo też podmajst rzy pożycza robotnikom pieniądze wprost gotówką i strąca je przy wy płacie z zarobku z procentem 10 kop od rubla, czyli że przez rok zyskuje na każdym rublu 5 rs. 20 kop. i ma z tego źródła nieraz bardzo znaczny dochód. Robotą całą na fabryce kieruje podmajstrzy pod nadzorem budowni czego myliłby się jednak ten, ktoby sądził, że w wyborze, podmajstrzego decyduje jego wykształcenie techni czne, znajomość roboty itp. majster ceni w nim przedewszystkiem zdol ność poganiania robotników. Maj ster zajmuje się tylko zawieraniem kontraktów z klientami, właścielami placów i procesowaniem ich o wy płatę umówionej sumy za wykonaną robotę w razie ich niewypłacalności, a w wolnych chwilach, które pozosta ją mu od tej "pracy," objeżdża powo zem swoje fabryki i przechadza się po nich po kilka godzin dzienn Wizyty takie przysparzają mu co tydzień kilkanaście rubli więcej gdyż podmajstrzy, pobudzony jogo obecnością, gorliwiej ludzi pogania. Robotnicy zo zgiętymi do ziemi grzbietami, pod palącymi promienia mi letniego słońca, lub chłostani drobnym a gęstym deszczem, pędzo nym przez przejmujący, zimny wiatr jesienny, pracują ze zwiększoną szybkością, oglądając słę ukradkiem na majstra, który, osłonięty jedwa bnym parasolem, z powagą przecha dza się po fabryce, upominając ludzi, aby prędzej robili, z miną dobrego ojca i tonem zazwyczaj protekeyo nalnie grzecznym. Wymyślanie ro botnikom jest obowiązkiem podmaj strzych, spełniają go toż zwykle z wielkiem zamiłowaniem. Sposobów poganiania jest wiele są one wszyst kie wypróbowane praktycznie i ujęte w osobne systemy, które zastosowują się na fabryce odpowiednio do oko liczności. Zastosowanie ich zależy od osobistości majstra i podma jstrze go, od składu robotników, który oh z e a n o o o o y o u oś i u rów i stopnia żądanej dokładności roboty. Zwykle kilku zdolniejszym mula rzom, takim, którzy o szacunek ko legów nie dbają i wolą z ich krzy wdą nieco więcej zarobić, a panu majstowi wygodić, daje on o zło tówkę np. więcej od innych, za co obowiązani są przędzej pracować, zmuszając tym sposobem wszystkich kolegów do szybszej roboty, ponie waż mur musi się podnosić równo miernie na całej linii. Niektórzy z mularzy, zazdroszcząc lepiej płatnym, lub też chcąc, w oczach majstra po niżyć i zdyskredytować, gdy się oni już pomęczą i zwolnią robotę, zaczy nają ich "sztrabować" tj. wznosić mur prędzej, przez co ze swojej zno wu strony zmuszaią ich do powięk szenia szybkości roboty i pędzenia reszty pracujących. Takjm sposo bem panowie majstrowie, demorali zując robotników, zrywając wszelką między nimi solidarność, wytwarza jąc w tak nikczemny sposób współu bieganie się wzajemne, wyciskają z nich możliwie największą ilość pracy. Inny sposób jest następujący: na fabrykach, gdzie robota jest prostsza a mury grube, biorą do roboty chłop ców kilkunastoletnich,którzy przed tem przez lat kilka nosząc wapno, przypatrywali się i poznali trochę robotę mularską. Chfopey ci, prócz tego że współubiegają się między so bą w sposób wyżej wskazany, stara ją się jeszcze w szybkości roboty do dorównać starszym, lub nawet ich prześcignąć, ażeby majster, zobaczy wszy ich gorliwość, podwyższył im płacę i uznał za dobrych mularzy. Stary mularz nie może pozwolić na to, aby go chłopak wystrabował, i musi koniecznie, niechcąc narazić się na wyrzuty majstra, górować nad chłopcami, a duma nie pozwała mu upomnieć ich, żeby wolniej robili. Chłopcy ci, użyci do stosownej robo ty t. j. wymagającej mniejszej do kładności i czystości w wykonaniu, pomimo, że robią tyleż co i starsi mu larze, otrzymują zapłatę o połowę mniejszą, a nie korzystają wcale ani z praw terminatora, z opieki zgro madzeń cechowych, ani z opieki in speckyi fabrycznej. Dzieci 10-letnie pracują na fabrykach mularskich przy noszeniu wapna, a przedstawi ciefe rządu, do których należy zasto sowanie prawa fabrycznego, zabra niającego dzieciom niżej lat 14 pra cować na fabrykach, skłonieni ła pówkami majstrów, udają, że o tem nic nie wiedzą. Jeżeli mularze, nie mówiąc, na turalnie, o zimię, kiedy to z powodu braku pracy często głód cierpią, ży j'1 nie gorzej od robotników innych fachów, to o życiu ich pomocników: chłopców i kobiet z Warsawy i przed mieść i kobiet, przybywających z okolic Biłgoraja, zwanych przez lu dność warszawską "czarnoszyjkami," ten tylko pojęcie mieć może, kto ży cie to widział na własne oczy. Po mocnice te otrzymują najwyżej pół trzecia złotego dziennie, żywią się Eawałkiem odezas roboty suchym chlebem z czarnego salcesonu, zwa nego "kadrylem" lub "hyclem." Widziałem nieraz, jak pit-s majstra, znalazłszy w kącie pod rusztowaniem kawałek takiego saloesonu, obwąchi A E Y K A O E O O I O 2 5 S Y Z N I A 1 8 9 0 wał go tylko i odchodził z pogardą. Kobiety te, wróciwszy wieczorem po robocie około godziny 9-tej do domu, gdzie mieszkają w ciemnych, wilgotnych suterenach po kilkana ście osób w jednej izbie, mężczyźni razem z kobietami, zjadają kolacyę, złożoną z zupy z jarzyną i podzięko wawszy pauu Bogu za wszystkie dobrodziejstwa, jakie im przez in nych panów, majstrów i nieinajstrów zesłać raczył, kładą się zaraz spać, aby nazajutrz przed czwartą rano zerwać się i spieszyć do roboty. Całe ich życie składa się z pracy i snu. Rozrywek, nawet tak niewymyślnych jak pogawędka przy kufelku piwa Izb taniec na sali w niedzielę,—wcale nie używają. Wszystkie pieniądze, po opłaceniu jadła i mieszkania po zostałe, odkładają i tym sposobem, odmawiając sobie wszystkiego, zbie rają kilkanaście rubli, aby na zimę z pustemi rękami do wsi nie wracać. W niedzielę, napracowawszy się cięż ko przez tydzień cały, piorą swoje płócienne ubrania i nie wychodzą nigdzie chyba do kościoła. Męż czyźni, przybywający z niemi z tych samych okolic, którzy zajmują się przy budowach grabarką i lasowa niem wapna, chociaż zarabiają więcej od nich t. j. 4 złote dziennie, jak każdy wogóle prosty wyrobnik w Warszawie, żyją nielepiej. Odzie wają się, taksamo jak i kobiety, w płó cienne białe ubranie, w którem chodzą nawet w święta. Mimo że wskutek swojej nędzy godni są najżywszego współczucia, nie są jednak lubieni w Warszawie, gdzie z powodu swoich nadzwyczaj ograniczonych potrzeb życiowych, uważani są za plagę wyro bników warszawskich, gdyż przez swoją konkurencyę obniżają płacę wyrobniczą do ceny kosztu możliwie najniższych środków utrzymania. Wszyscy robotnicy, pracujący na fabrykach mularskich, otrzymują pła .'.ę na dniówkę, jedni tylko koźlarze, donoszący mularzom cegłę, robią na akord od kozła (200 sztuk cegły) i zarabiają tygodniowo około 6 rs. Obrywanie zarobku, jeżeli majster po obrachunku uzna, że zarobili za dużo, praktykuje się bardzo często. Podczas pamiętnej w Warszawie sza lonej spekulacyi budowlanej, między rokiem 1877 a 1883, kiedy zapotrze bowanie ich pracy było olbrzymie i znaczniej przewyższało jej podaż, bo do noszenia cegły potrzeba oprócz znaczne siły mięśniowej, jeszcze wiel kiej wytrwałości, jaką nie wielu ludzi posiada, zarabiali koźlarze do 15 i 18 rs. na tydzień. Płaca innych robotników była także wyższą od dzisiejszej, chociaż nie w takim sto sunku. Spekulacya ta na budowę domów prowadziła się na łeb na szyję. Właściciel placu brał na je go hypotekę pożyczkę w Towarzy stwie Kredytowein Miejskiem i dając majstrowi z tych pieniędzy zaliczkę, zawierał z nim kontraet o postawie nie domu, a po skończeniu domu za ciągał znowu na hypotekę stojącego już domu nową pożyczkę i wypłacał majstrowi umówioną sumę. Dom jednak stał w dzielnicy pustej pra wie zupełnie i mało dawał zysków, mimo to gospodarz nie martwił się tem, wiedział bowiem dobrze, iż wkrótce społeczna praca robotników nada domowi, bez żadnych ze strony właściciela zachodów, więcej warto ści. 1 oto teraz dom, z początku osamotniony, znalazł się na pierwszo rzędnej ulicy, puste w około niego place zabudowały się pięknymi gma chami, przez ulice przeprowadzono linie kolei konnej, zaprowadzono wodociągi i urządzenia gazowe, po budowano kanały, przeciągnięto ca łą sieć drutów telefonicznych, i dom, który zaraz po skończeniu mógłby być sprzedany za sumę, nie O wiele •enę kosztu przewyższającą, zaczy na przynosić wielkie dochody, lub sprzedaje się z zyskiem 15 procent lub 20 procent. Więksśość posta wionych w tym okresie domów zbu dowaną jest w sposób partacki, po nieważ gospodarz, będąc zwykle dłużnikiem majstra, przez szpary mu siał na fuszerkę jego patrzeć, a bu downiczemu, który z urzędu obo wiązany jest dokładnego wykony wania robót doglądać, łapówka maj stra zamykała gębę. Fuszerowano więc "na o, la boga," jak powiadają mularze Jeden z panów majstrów, niejaki Gerlach, który teraz już z rozpusty i pijaństwa dostał paraliżu mózgu, w fuszerce do takiej docho dził bezczelności, że nie pozwalał mularzom wody do roboty używać, aby mniej wychodziło wapna, co gro zi niebezpieczeństem zaw?alenia się budowy. Gerlachów takich było bardzo wiele. Mury domów, nie nakrytych jeszcze dachem, rysowały się, dopiero co wykończone gzymsy i kupile okienne, spadają, głowy przechodniom rozbijały, aż wreszcie, kiedy niedokończony jeszcze 4-o piętrowy dom na Wspólnej ulicy runął, zabijając i raniąc robotników*, sekeya budowlan rządu guberniał nego zmuszona była, wskutek na cisku opinii publicznej, obostrzyć trochę nadzór nad prowadzeniem robót. Okazało się wtedy, że wiele nowo pobudowanych domów grozi zawaleniem i zmuszono właścicieli do zrobienia koniecznych poprawek. Z pod nowego domu hrabiego Kra sińskiego przy zlicy Niecałej, obok ogrodu Saskiego, trzeba było wyj mować kawałkami cały fundament i wymurować nowy. Wreszcie w roku 1883 nastąpiło przesilenie w tej dzikiej spekulacyi. Została za budowaną cała ogromna część miasta w granicach mniej więcej cyrkułów: Wolskiego, Jerozolimskiego, i Po wązkowskiego mieszkania większe dla ludzi zamożnych, jakie po więk szej części w nowych domach pou rządzano, staniały, ludność zaś ro bocza musi się jak dawniej w norach przedmieść i za rogatkami miast gnieździć. Domy spadły znacznie w cenie, budowy nowych zaprzesta no prawie zupełnie. Całe masy lu dzi, których dobre przy budowie do mów zarobki, do osiedlenia się w Warszawie skłoniły, znalazły się bez zarobku i chleba. Nastąpiła mroźna zima 1890 roku z zawiejami śnieżne mi. Zarządy kopalń podwyższyły cenę węgla, a kupcy warszawscy za częli go sprzedawać po cenic dwa razy wyższej. Wszystkie artykuły spożywcze, z powodu utrudnionego przez zaspy śnieżne dowozu, podro żały ogromnie, nędza zapanowała wśród pracującej ludności Warsza wy, robotnicy budowlani przymierali z głodu. Dnia 6-go marca 1885 ro ku trzytysięczny tłum, złożony prze ważnie z grabarzy i mularzy, zebrał się na placu Zamkowym, przed rezy dencyą generał gubernatora Ilurki, prosząc go o pracę. Nędznik ten, powiesiwszy dopiero co 4 ludzi, któ rzy o wyzwolenie pracy, o lepszą do lę dla ludu walczyli, zajęty był wysyłką na Sybir ich towarzyszy, kazał więc kozakom nahajkami tłum głodnych robotników rozpęddzić, przywódców ich powsadzał do wię zienia i kilkuset robotników, niesta łych mieszkańców Warszawy, pozba wionych zajęcia, aresztował i wysłał etapem do miejsc urodzenia Przekonali się wtedy namacalnie robotnicy, że nie z prośbami przy chodzić należy do przedstawicieli rządu, że trzeba, zmówiwszy -się, zorganizowawszy się w silną rewolu cyjną partyę robotniczą, z orężem w ręku wystąpić do walki z ciemięzca mi i zginąć w boju, albo lepszą do lę sobie i dzieciom swoim wywal czyć. Polacy w St. Louis ogłosili bojkot przeciwko Wiarusowi. Tow polskie w Bryan, Tex., urzą dza wspaniały bal na dzień Igo lu tego. PAWEŁ KNOP Z MONTROSE Opisuje rozmaite narodowości w A tne.ii/ce eamieszkałe. (Napisane dla AMERYKI). O CHARAKTERZE SZKOTÓW. Szkotlandya jest pod panowaniem królowej angielskiej Wiktoryi, to też z tego samego już wypada, że jest krajem bardzo biednym. Jest to kraj bardzo zaludniony i wiele ubogiego ludu posiadający. Robotnicy tam tak samo są wyzyskiwani przez szlachtę i protestanckich pastorów jak i w in nych krajach. Pieniądz i grzech pa nuje tam nad wszystkiem,toteż bied ny lud ucieka z tamtąd do Ameryki lub Kanady. Najwięcej młodych Szkotów kraj swój opuszcza. Żyją oni od młodu w przygnębieniu, to też pozbawieni są ambicyi i są leniwi do pracy. W Kanadzie zaciągają się do wojska i jak przesłużą 5 lat to z za robionemi pieniedzini powracają do swego kraju, a nie wielu osiedla się na stałe w Ameryce. Pracują oni także w kamieniołamach lub przy mularstwie we wschodnich stanach ale pracują tylko latem i z zarobkiem powracają na zimę do Szkocyi, bo tam życie ich bardzo tanio kosztuje, tak że nawet opłaca im się opłacać podróż w obie śtrony. Byłem dwa razy w Kanadzie i przypatrywałem się dobrze życiu tego nan du. Zawsze znalazłem ich leniwemi do pracy i nie posiadającymi energii. Pracy w polu nie lubią, trudnią się tylko cho dowlą bydła i owiec. Do handlu nie są zdatni, bo oświaty lin brak. NIEMCY Z KAŻDYM SIĘ GODZĄ. Z niemcem łatwo się można pogo dzić dobrze go mieć za sąsiada, nie kłócą się oni ani po sądach nie włó czą, w pożyciu domowem są bardzo łagodni i najlepszy wzór życia fami lijnego dają. Rodzice wychowują dzieci dobrze i moralnie, a nie szczę dzą wydatków na ich oświatę, dzieci też swych rodziców bardzo szanują i staranie o starych mają dobre. Niemiec rzetelnie długi swe płaci. Wszyscy sobie pomagają przez za kładanie towarzystw wzajemnej po mocy. Wiarą swą nie są wielce skrępo wani, ich obowiązki religijne są bar dzo małe. ale wykonywają je dobrze i są bardzo pobożnymi. Protestanci w religii nie są tak dalece oświeceni jak katolicy. JAK SIĘ SZWEDZI RZĄDZĄ. Szwecya jest małym krajem w Eu ropie, a gęsto zaludnionym. Jest to kraj obfiity, ale kiedy gospodarkę prowadzi król nie na korzyść ludu jeno swą właśną. Każdy mężczyzna musi służyć w wojsku. Jak służy w wojsku (do 40 lat wieku), to dostaje kilka morgów gruntu i skromne po mieszkanie, a jak się lata jego służby wojennej skończą, to wypędzony jest z gruntu... na postawę lasu, gdyż w to miejsce osadzony jestinny żołnierz. Jeżeli więc chcą żyć dłużej niż 40 lat to muszą szukać sposobu zarobkowania po za granicami swego kraju. Emigrują więc do Ameryki. Jest to naród pracowity i łagodny. Najwięcej z nich pracuje przy kole j'ach żelaznych lub na farmach. Wy jeżdżają często na rządowe farmy, które darmo dostają (homestead), karczują lasy, pracują ciężko, znoszą przykrości cierpliwie... i dorabiają się wielkich majątków. Rządzą się ze swymi sąsiadami bardzo rozsądnie i sprawiedliwie, kłótni się wystrzegają. Nie są oni tacy nie rozsądni jak my, żeby płacić wielkie sumy pieniędzy za farmy agentom, a potem je ciężko karćować, oni wolą homesteady, bo wcale ciężej na nich niepotrzeba pracować, jak na "farmach" sprzeda wanych przez agentów. PRZEBIEGŁOŚĆ RODOWITYCH AMERY KANÓW. Amerykanie czyli "yankee'sy" to najprzebieglejsi farmerzy. Oni sprze dają swe farmy uprawne we wschod nich i południowych stanach za wy sokie ceny, a wyprowadzają się w pustynie i zakładają nowe gospodar stwa na darowanych przez rząd grun tach (homestead). Dzieciom swym dają oni wysokie wykształcenie. Według nowego prawa każdy o sadnik może tylko 60 akrów gruntu rządowego dostać darmo, to Yan kee'sy to prawo oszukują tak: Ojciec jedzie z kilkoma synami i zięciami i wszyscy przy kupie zabierają po 00 akrów a tak dla jednej familii dostają się obszary nieraz z kilku tysięcy akrów. Yankee'sy, mając pieniądze za farmy sprzedane na wschodzie, naj mują robotników do karczowania la sów i za rok to już mają dobre farmv. Potem zakładają miasLeczko, wydają swą gazetę i ludzi ściągają tam na osiedlenie, a sami w kilka lat bogacą się. Yankee pracować sam na farmie nie będzie, tylko używa gruntu dla zbogacenia się. Woli on nająć ro botników a sam prowadzi adwokatu rę łub jest doktorem, albo handla rzem i zdziera pieniądze z ludu któremu brak oświaty. JAK SIĘ ŻYDZI BOGACĄ. Żydzi posiadają talenta swe własne i używają ich, a nie zakopują. Przy jeżdżają oni do Ameryki ze wszyst kich części świata. Do pracy fizycz nej nie biorą się wcale. Jeżeli żyd ma jednego dolara to mu wystarcza na rozpoczęcie handlu. Kupuje sobie trochę tasiemek i igieł lub szkła i chodzi po domach, aby swój towar zbyć i wyprzedzić kupca, który utrzymuje sklep. Jego miejsce za mieszkania nie jest nikomu znane, o reputacyę on nie dba bo nie jest znany indywidualnie, to też oszuku je każdego jak może. Jak żyd kogo oszuka to potrzeba mu tylko tyle cza su, aby za drzwi wyjść to już po wszystkiemu. Jeżeli się później prze konasz, że cię taki pedler żydowski o szukał,to zemścić się na nim nie mo żesz, gdyż go nie znasz ani nie wiesz gdzie szukać. Żadne oszustwo dla nich zgroźnem nie jest. W taki spcs5b oni sięt bogacą. Potem wyjeżdżają do miast, w którym nie są znani i prowadzą handel na wielką skalę i żyją zbytkownie po królewsku, "de moralizując spółeczeństwo. Kalendarz Historyczny. Styczeń. 25. So.—Bitwa pod Byczyną 1588. ur. 1759. Pożar Robert Burns pałacu Quebec 1834. 26. N.—Dr. Jenner um. 1823. 27. P. Leszczyński zrzeka się raw do tronu polskiego 1736. "ymordowanie w Fischau bezbron nych Polaków 1832r. Spisek Bur r'a 18U7.—Mozart um. 1756. 28. W.—Kapitulacya Paryża1871. 29. S.—Jerzy III, król angielski, um. 1820.—Kansas przyjęte do Unii S. Z. 1801. 30. C.—Karol I ścięty 1649. 31. P.—Poselstwomoskiewskiepod Smoleńsk wzywa na tron królewicza Władysława, 1610. Wszczepianie ospy wynaleziono (we Francyi) 1798. prt W XIII dodatek do konstytucyi St. Zjed. pray jęto 1865. Luty. 1. Sob. Pokój z Krzyża kamy w Toruniu 1411 r. Washington wy brany Prezydentem St. Zjed. Dr. Canagnac um. 1880. 2. NIEDZIELA. JPOSFOWNE czescy za praszają na tron Władysława Ja giełłą 1421.— Koronacya Jana So bieskiego 1676. Traktat pokoju S. Z. z Meksykiem 1878. Lorenzo Dow um 1834. 3. pon. Protestacya przeciw wkro czenie Prusaków do Polski 1793. Sejm uchwala for macy legionów liteicsko-ruskich 1831. Zniesienie inkwizycyiw Hiszpanii 1820. Grecya ogłoszona wolną 1830. Bolesław Wielki zawiera pokój z Niemcami w Budyszynie, na mocy którego aż po salę posunęły się granice Polski 1180 r. 4. wt. Prusacy oddają się pod o piekę Polski przeciw uciemiężeniom krzyżaków 1454. r. Jan Rogers spalony 1555. Koniec wojny re wolucyjnej w St. Z. 1783. 5. śr. Tomasz Carlyle um. 1881.— Ole Burn ur. 1810 6. czw. Karol II w Anglii um 1685. Francy a uznaje rząd Stanów Zjednoczonych 1778. 7. piątek. Karol Dickens ur. 1812. Fenelonum. 1715. ziemi w Londynie 1760. Ścięcie Maryi Stuart 1586 9. NIEDZELA. Gen. Hancoek um. 1886. Gen. Harrison ur. 1773. 10. p. Carnley zamordowany 1567. Ślub kr. Wiktoryi 1840. 11. w. Bund irlandczyków w Cork 1868. Koronacya Wilhelma i Maryi 1689. 12. ś. Astley Cooper um. 1841. 13. c. Kapitan Cook zabity 1779. Mather um. 1728. 14. p. Św. WALENTYNA. Chrzest Jagiełły i zaślubiny Jadwigi 1386. Zaprzysiężenie Konstytucyi na Sejmikach 3 maja 1792.—Pobicie moskali'pod Stoczkiem 1831 pieśń'. Grzmią pod Stoczkiem armaty." 15. s. Zebranie się Fancuskiej As sembli 1871. Blackstone um. 1780. 16. NIEDZIELA. Rosya ogłoszona cesarstwem 1727. Forteca Denel son wzięta 1862. Wieści z Polski. o z i a a i y i O a n frakcji świętojurskiej, Czenoonaja Rłtś, domaga śię administracyjnego podziału Galicji na połowę zachodnią, polską, i wschodnią, rusińska. a u o i Z K a k o w a o nosi nasz korespondent: Rada miej ska udzieliła subsydjum wr kwocie 600 złr. dla komitetł kuchni bezpła tnej, rozdającej obiady dzieciom ubo gich rodziców bez różnicy wyznania, i uczęszczającym do szkół ludowych na Kazimierzu. S z k o i w e a y W e u zebranych przed rząd gubernjalny płocki wiadomości, okazuje się, iż grady poczyniły w zbożu w r. b. na stępujące szkody: w po w. płockim na rs. 9,100, lipnowskim—rs. 6,500, mławskim—rs. 27,400, sierpeckim— rs. 23,730 i ciechanowskim—rs. 3,730. Ogółem straty wynoszą rs. 70,460. o s k i e i s o w e i n e Z dniem 1-go Stycznia poczęło w Berlinie wychodzić polskie pismo pod nazwą "Prawda," które wycho dziw każdą środę i sobotę. Kosztu je 1 markę i 60 fenigów za dopłace niem portoryum w pozagramcznych krajach. Ekspedycya znajduje się przy Wielkiej Hamburskiej ulicy No. 20 ^Berlin N. Grosse Hamburger Strasse 20.) N o w y o s z e a z z e z rzekę Wieprz pod wsią Koźminem, nieopodal Iwangrodu, był w chwili puszczania lodów zawsze utrudniony, pomimo że istnieje tam most drewnia ny. Kra most ów zawsze uszka dzała, zrządzając znaczne straty. Wskutek tego warszawski zarząd ko munikacyj polecił inżenierowi dy stansu lubelskiego, aby sporządził plan mostu żelaznego. Nowy most kosztować będzie przeszło 200,000rs. Z o n i e W e w s i u a n e w pow. humańskim, młody włościa nin zamordował w kłótni o sprawę familijną rodzonego brata.—W Jan kówce banda rabusiów zamordowała całą rodzinę zamożnego włościana w celu rabunku, pastwiąc się poprzed nio w okropny sposób nad ofiarami, dla wybadania miejsca przechowa nia pieniędzy. Pomimo to ofiary nie zdradziły schowania, gdyż około ty siąca rubli władze znalazły zaszyte w starym kożuchu. o e y a i o n i k Z Berlina donoszą: "Cesarz podpisał projekt urządzenia loterji publicznej, celem za kupienie placu "Schlossfrei heit" pod budowę pomnika dla ce sarza Wilhelma I-go." To więc aby mieć pieniądze na budowę pomnika, trzeba było aż ucie się do takie go humbugu jak loterya jest! Wil helm I nic dobrego dla ludu nie zro bił więc by mu ludnie chciał pomni ka zbudować... a szlachła nie głupia pieniądze na to wydawać. Do oszu stwa więc musiano się uciec. Ofiary emigracji. Nowa ilustracja n i e s z z śl i w e o i e i a n w amerykańskich. W tych dniach po wrócił Szymon K., zamożny przed niespełna siedmiu laty właściciel dwcóh posesyj na Pradze i aż trzech warsztatów rzeźniczych. K. nieza dawalając się dobrobytem w Warsza wie, został dotknięty manją emigra cyjną i, spieniężywszy co posiadał, wyjechał z żoną oraz czworgiem dzieci za ocean. Przy wyjeźdie K. zabrał około 30,000. Wszystko to stracił w Bostonie i doznał strasznej nędzy. Pochował dwoje młodszych dzieci a żona /.ostała przy córce za ślubionej w Chicago. Obecnie K., dzięki pożyczce zięci^i, dostał się do kraju i przyjmuje obowiązki subje kta tam, gdzie niedawno był pryn cypałem. Sztuki piekne. W r. b. ma się w Krakowie rozpó cząć budowa w gmachu muzeum techniczno-przemysłowego, oraz po stanowiono obmyśleć lepsze umie szczenie dla szkoły sztuk pięknych. Zdaje się, że budynek tej szkoły da się użyć na muzeum, szkoła zaś do czeka się wygodniejszego gmachu. Do kozy za prawdę Sąd bytomski skazał b. naczelnika redaktora Schles- Volksztg., dr. Gart hausa, na 2 miesiące więzienia, z& artykuł wymierzony przeciwko urzę dnikom kopalń w Królewskiej Hu cie. •riwm 8. Sob. Stefan Batory zaprzysięga upacta coawnta^ 1516.— Trzęsienie \n\n Entered at the Postojfice at Toledo as Second Clous Matter.