Newspaper Page Text
Jan Kachelek, agent te AMERYKI bQ- dzłe podróżować w stanie Michigan. Kto mu zapłaci prenumeraty, lomo- brć tak pewnym, jakby zapłacił w Redakcji. Każdy dostanie kwit. Mai W KS. KOŁASJEWSKI WOJUJE Z KS. MARSZAŁOW1CZEM. Którego nazywa warjatem i herety kiem—Lud sięSbuntnje- Ks.Ko łaszewski aresztowałkil ku polaków. (Cleveland Plain Dealer.) Polski kościół na drodze Brecks yille jest bez księdza cd poniedział ku. Tego dnia, Avłasnie i JTL opuścił para- fję ks. Konstanty Marszałowicz, u dając się do Brookiyna, albowiem ks. Kołaszewski dał mu dymisję. O statni jest proboszczem parafji, a młody ks. M., był tylko wikarym. Ks. Kołaszewski mówi, że dał dymi sję dlatego, iż ks. Marszałowicz jest "warjatem. Parafj anie tą, akcją ks. Kołaszewskiego bardzo się gorszą, twierdząc, że ks. Marszałowicz stał się tylko ofiarą złości i podłości. Proś ba została wniesiona do biura tajnej policji, aby sprawa została wyśledzo ną. W poniedziałek wieczorem kil ku gorętszych parafjan zebrało się przed plebanją ks. Kołaszewskiego i ich głośna rozmowa wywołała bo jaźń. O zaburzeniach tych ks. Koła szewski opowiedział reporterowi Plain Dealer'a co następuje: "Bar dzo głupie rzeczy o tej sprawie opo wiadano. Wydaliłem ks. Marszałowi cza, ponieważ on utraciłrozum Przy był on tu 8 miesięcy temu i sprawo wał się dość dobrze, ale od trzech tygodni zauważyłem jego dziwne zachowanie się. Był bardzo nerwo wym i wzruszonym z wszelkiemi symptomami warjactwa. Polubił pew ną dziewczynę chorą, która jest w 11 roku, odwiedzał ją co dzień, kupił jej karmelków za 84 i obrazków za $18.00. Zabroniłem mu odwiedzać dziewczynę, bo żadne niebezpie czeństwo jej nie groziło. Dowie dziawszy się O jego dziwactwach, zabroniłem mu w ubiegłą niedzielę odprawiać nabożeństwo. W ostatnią niedzielę pozwoliłem mu znów od prawić mszą o szóstej godzinie rano w kaplicy przy kościele przy ulicy Tod. W piątek powiedziałem mu, iż dłużej go nie będę trzymać i on po stanowił wyjechać do Brookiyna, zkąd prżyjecliał. W poniedziałek po słałem go na dworzec z mym bratem (Jest policjantem. Przyp. Red.) w powozie, aby mu kupił bilet i kufry zaczekował do Brookiyna. Pomiędzy ludźmi zaś rozniosło się, że go osa dziłem w domu warjatów. Płaciłem mu $100 miesięcznie i opłaciłem po dróż do Brookiyna. Udał on się do księdza Bronikowskiego, który go sprowadził z Europy, rok temu. Ks. Marszałowicz był warjatem już trzy razy przedtem. Raz w Europie, dru gi raz w Baltimore, w marcu 1890 r., a ostatecznie w maju w parafji w Warszawie, w stanie Wisconsin, zkąd osadzony był w domu obłąkanych w Oshkosli. Kiedy był w Baltimore, to przedstawił się jako misjonasz apo stolski. Wywołał tam bunt w parafji i był aresztowany ła bicie się. Ka zano mu następnie opuścić miasto w 24 godzinach i pojechał do Chica go, gdzie był dobrze przyjęty i ztam tąd naznaczony do parafji w War szawie. Jak go wypuszczono z domu warjatów, to wrócił do Chicago, i re daktor polskiej gazety ppkazał mu list odemnie, iż potrzebuję asysten ta, a więc przyjechał wprost do mnie zanim ogłoszenie było wydrukowane. Sekretarz Biskupi dał mi pozwole nie na przyjęcie go na dwa tygod nie, a później Biskup pozwolił mi go trzymać tak długo jak ja chcę. Kiedy przybył do parafji na Brecks ville, to ludziom opowiadał, iż jest delegatem papieskim, że jest tu przy słany przez papieża, aby się przeko nał jak księża polscy z ludem postę pują. Ludzie wreszcie myśleli, że on nie był zwykłym księdzem, ale na wet mym przełożonym. Znosiłem to cierpliwie, ale zakazałem mu podob ne rzeczy opowiadać. Był mi we wszystkiem posłuszny,ale trzy tygod nie temu dziwnie się zaczął zacho wywać. Bałem się, aby ludzi nie zbuntował w niedzielę zabroniłem mu odprawiać nabożeństwo. Ostrze żono mnie, że będzie u mnie delega cja z parafji Brecksville, i że kłopoty mogą wyniknąć, więc poprosiłem o kilku policjantów do mego domu, aby złemu wcześnie zapobiedz. Lu dzie zebrali się przed plebanją, ale oprócz hałasu, nie było żadnych gwałtów. Ludzie nie mają żadnego powodu do skarg. Przecież nikt nie może się spodziewać, abym trzymał warjata jako księdza tembardziej, że on występował przeciwko przepi som kościoła, odprawiając nabożeńst wo w prywatnych domach. Ten czło wiek nie tylko jest warjatem, ale i heretykiem." Ks. Kołaszewski najął sobie ad wokata Tomasza Reilley i wykupił waran ty na aresztowanie: Józefa Le wandowskiego, Stanisława Lewan dowskiego, Mikołaja Grzesiaka, Wa lentego Kurzejkę, Michała Sokołow skiego, Marję Woźniak i Annę Jan kowską. Przysięgał ksiądz przed są dem, że ci grozili mu buntem. Wszys cy zostali natychmiast wypuszczeni na wolność, dawszy poręczenie po $200. Poręczycielami są Lewandow scy, którzy są majętnymi. Przedrukowaliśmy słowa ks. Ko łaszewskiego dlatego, że one najle piej go przedstawiają w prawdzi wem świetle. Nasz korespondent w tej sprawie dorzuca co następuje: Ks. Kołaszewski wydalił księdza Marszałowicza w arcy-poinyślny spo sób, ale nie na tej zasadzie, iż był on warjatem. Po prostu rzecz się ma tak: ks. Marszałowicz, jako gorliwy kapłan zjednał sobie polaków, a lu dzie zaczęli porzucać i gardzić Koła sżewskim. Tego rozumie się ks. K. nie mógł znieść. A jego słowa naj lepiej ten fakt potwierdzają, albo wiem twierdzi, iż ks. M. był bardzo dobrym przez 8 miesięcy. Wiadomo już czytelnikom, że w ostatnich cza sach kilka kobiet wytoczyło procesa ks. K., o niemoralne napastowania. Procesów ks. K. nie wiele się bał, bo przecież on jako ksiądz ma wię cej rozumu, niż prosta robotnica, i zabezpieczył się już przed popełnie niem występku, aby świadków ani dowodów nie było przeciwko nieinu. Ks. wikaremu zakazał on słuchać spowiedzi pewnej kobiety, wikary jednak ją wysłuchał, a jej grzechy są znane teraz wszystkim ludziom. Otóż ks. Kołaszewski za to nazwał ks. M.-—warjatem. Parafjanie przeciwko temu saczęli szemrać głośno, rozeszła się wieść (niewiadomo czy prawdziwra), że ks. K. ma obić fizycznie ks. Marszałowi cza w plebanji, więc lud stanął do obrony w pogotowiu. Ks. K. widząc, że to nie przelewki, wezwał policjan tów do plebanji. Jego brat, który jest policjantem, powiedział ks. M., że musi się z miasta wynieść w prze ciągu 24 godzin—ks. M. po angiel skunie umie i woli policjanta był posłuszny, nie wiedząc, iż jest "na ciągany." Wsadzono ks. M. do ka rety i policjant dał mu tykiet do Brookiyna. Musiał więc jechać czy chciał czy nieehciał! Jest kłamstwem, aby ks. M. dał pewnej dziewczynie karmelków za $4 i obrazków za $18: dał on tej dziewczynie karmelków za kilka centów i obrazek za 1 cent, aby ją pocieszyć w chorobie. Jest to tak że kłamstwem jakoby ks. M. był warjatem w Europie, lub w Balti more lub gdzieindziej, bo sprawa ta była już dobrze w gazetach wytłó maczona, w której "czarnuszka" o degrał ks. Chowaniec. Także nie prawdą jest, że ks. M. odprawiał nabożeństwo po domach, lub opowia dał o tem, że jest delegatem papiez kim. Wreszcie ten fakt, że ks. K., aresz tował kilku obywateli dowodzi jas no, że mu szło nie o ks. M., lecz o to, aby ci ludzie nie wydali jego sprawek na wierzch. Tak satno jak z ks. M., postąpił sobie ks. K. niedaw no z ks. Maszotasem. Ludzie poszli do Biskupa na skar gę, ale niechciał ich wcale przyjąć. Tak się to zwykle dzieje, że Biskupi nie chcą w sprawę wniknąć zawcza su, aż dopiero, gdy bunt wybuchnie —a wtedy polakó*v nazywają "bun townikami." Jeżeli Biskup nie bę dzie teraz sprawy słuchać bezstron nie i sprawiedliwie, to może się wkrótce dowiedzieć o takim samym skandalu, jak z ks. Jody szusem w Brooklynie. Dostaliśmy także listy prywatne od kobiet: Marjanny Se jer, 22 lat liczącej, Anny Jankowskiej, 34 lat, Rozalji Woźniak, 15 lat, i Marjanny Woźniak,48 lat. Wszystkie uskarżają się na ks. K., ale nam dziwnie wy daje się to, iż one grzech chętnie no siły tak długo w tajemnicy, a teraz dopiero występują przeciwko zgor szeniu. Nie trzeba było poddawać się księdzu, a nie miałybyście powodu do skargi.... Powódź w Pittsburghu. Alleghany City, Pa., 23 Lut. (Kor. Am.)—Rzeki Alleghany i Mo nongahela wylały i nieszczęściem dotkniętych zostało 4,000 rodzin w Pittsburgu i Alleghany City. Woda zalała wszystkie niższe mieszkania, a w niektórych domach dochodziła do drugiego piętra. Błoto wszędzie po kolana i wyjść nawet nie podob no. Żywność rozwożą wozami do do mów i oknami podają. Istnieje wiel ka obawa, że z wielkiej wilgoci pow stanie choroba. Woda już opadła, ludzie zaczynają obliczać szkody. O opał jest najtrudniej, bo węgle są w piwnicach, które zalane są wodą gaz naturalny jest zakręcony i nie można go teraz jeszcze dostać. Ma jor miasta Alleghany rozporządził się, aby węgle były rozwożone i zsypywane na pagórkach,zkąd ludzie mogą je dostawać. Dwa tysiące bo chenków chleba rozdano w sobotę. W A A/T TT1T-1 "K" A lVliUl JL TOMY. No. 9. TOLEDO, OHIO, SOBOTA, 28-go LUTEGO, 1891. PRENUMERATA: $1.50 NA ROK. KS.SODYKZlS WYPOWIADA POSŁU SZESSTWO BISKUPOWI. Trzy kobiety skarżą swejro proboszcza o występek- Ks. Jody szus/ nie chce zdać i z paraiji nie ehce wyjść. New York,24 Lutego. (Kor. Am.) —Wiele hałasu wywołała sprawa ks. M. M. Jodyszusa, proboszcza parafji litewskiej Świętego Wojciecha w Willialnsburgh, przy Dziesiątej ul., nietylko w Brooklynie, ale i New Yorku. Zaskarżony on został przez panią Agnieszkę Cześniewicz i pan nę M. Fijałkowską,które go posądza ją o bardzo brzydki występek. Pani Cześniewicz zeznała, że ks. Jody szus upoił ją winem, poczem skorzy stał z jej niemocy. Aresztowano go później i pani Cześniewicz pod przy sięgą powiedziała, że gdy po mszy w kościele poszła do zakrystji, aby kupić świecę, ks. Jodyszus zaprowa dził ją do swego domu i tam poczę stował winem, poczem usnęła i nie odzyskała przytomności, aż dopiero po dwunastu godzinach, znalazłszy się w sypialni ks. J. Ks. Jodyszus zaprzecza temu zeznaniu i powiada, że pierwszy raz panią Cześniewicz widział w sądzie. Młoda panna Fijałkowska słu żyła u ks. Jodyszusa przez cztery miesiące, a przedtem pracowała dla państwa Twarowskich, p. n. 036 Wa ter ul., w New Yorku. Kilka dni te mu ks. J. posądził ją o ukradzenie mu $350. Był on pijanym w tym cza sie i godzinę później kazał policji wypuścić dziewczynę z więzienia, tłómacząc się, że popełnił omyłkę. Powiedziała ona, że ks. J. wybił ją i potem kazał aresztować za kradzież (której nie popełniła), dlatego, że chciała go stawić przed sąd za pobi cie. Panna Fijałkowska zeznała też, iż ks. Jodyszusz dał jej jakichś le karstw, gdy była chorą, wskutek których straciła przytomność, a gdy się przebudziła przekonała się, że była ofiarą niecnego gwałtu ze stro ny ks. J. Dalej p. Fiokowska pod przysięgą zeznała, że była świad kiem gwałtu popełnionego na pani Cześniewicz, i że w podobny sposób napadniętą została przez ks. J. pani Dilginis, której mąż skarży go o 5 tysięcy doi. odszkodowania. Później panna Fijałkowska poszła do ks. Jodyszusa, odebrała swój ku fer i następnie odwiedziła państwo Twarowskich, gdzie powiedziała, że ks. Jodyszus obiecał zrezygnować ze swego stanowiska i ożenić się z nią, jeżeli pomoże mu wydostać się z je go kłopotów. Dał jej do tego $20 w złocie i obiecał podarować jeszcze 1 tysiąc i wolną podróż do Europy, gdyby mu pomogła w procesie z pa nią Cześniewicz, a mianowicie fał szywie przysięgała w sądzie. Panna Fijałkowska powiedziała mu, iż się boi fałszywie zeznawać przed sędzią, a on ją zapewniał, że "nic nie jest grzechem, co ksiądz każe robić, gdyż posiada on moc rozgrzeszenia jej." Ona jednak nie przystała na to i sko ro się sposobność nadarzyła, uciekła od ks. Jodyszusa. Na termin ks. Jodyszusa zebrało się dużo z jego parafjan i z cieka wością oczekiwali zakończenia spra wy, która jednakże została odłożoną. Adwokat pani Cześniewicz i panny Fijałkowskiej żądał,aby ks. J.stawio no pod kaucją, lecz sędzia puścił go na wolność za własną poręką mająt kiem. Przys ągł on, że jego majątek wynosi 20,000 dolarów, lecz nie jest to jego własność, ale parafjan. Mąż pani Cześniewicz zaskarżył ks. Jodyszusa o $1,000 odszkodowa nia, a i panna Fijałkowska zamierza mu wytoczyć proces o podobną su mę. Jeżeli ks. J. dobrowolnie nie za łatwi się ze swemi oskarżycielkami, wtedy bez wątpienia sprawa jego pój dzie do sądu kryminalnego, gdzie "na sucho" mu nie ujdzie. Biskup Loughlin jeszcze nic nie powiedział o powyższej sprawie, i zachowuje się tak, jakby nic nawet nie wiedział o skandalach wywoła nych przez ks. Jodj szusa. Delega tów wysłanych do niego po radę przez parafjan Św. Wojciecha nie przyjął nawet i obecnie ci zamierza ją tłumnie iść do jego pałacu i zażą dać posłuchania, albo w razie odmo wy wyprawić publiczną demonstra cję i spalić portret swego proboszcza. Później donoszą: Przed ostatnią niedzielą ks. Jodyszus otrzymał od biskupa stanowczy zakaz odprawie nia mszy pomimo to i mimo groź nych skutków takiego nieposłuszeńst wa, przewidzianych przez prawo ka noniczne, ks. Jodyszus odprawił w niedzielę trzy msze. Co więcej, miał oświadczyć, że nie uznaje powagi biskupiej i w danym razie gotów jest utworzyć niezależ ny kościół. Jest to o tyle możebnem, że jak o kazał ostatni mityng parafjalny ks. J. posiada pomiędzy nieoświeconymi parafjanami pewną liczbę ślepo od danych uui zwolenników. Wieść o nieposłuszeństwie ks. J. ciężko dotknęła biskupa. Pomimo że złożony ciężką chorobą, przew. ks. biskup raczył przyjąć deputaeję pa rafjan, którzy nie dali się uwieść złe mu proboszczowi i upoważnił ją do rozpoczęcia przeciw ks. Jodyszu sowi wszelkich kroków prawnych w celu zmuszenia go do zdania sprawy z funduszów parafjalnych. Księża się biją o 2 dolary. Na Bridgeporcie jest proboszczem ks. Źyłła, młody i silny mężczyzna, asystentem jego był ks. Szulereeki, przed rokiem wyświęcony, człowiek wykształcony i wzorowy kapłan. Pewnego dnia miał ks. Szulereeki dać ślub jakiejś młodej parze, lecz pan młody nie miał zapłacić $10, jak było umówionem, dał więc tylko $8, a ks. Szulereeki mimo tego dał ślub. Otóż tem tak rozgniewał się ks. Zy ła, że rzucił się na swego asystenta i począł go w okropny sposób kato wać, dopiero wejście "pokojówki" położyło koniec dalszemu katowaniu. Ks. Szulereeki leży teraz chory na wet niebezpiecznie, gdyż odniósł sil ne potłuczenie piersi. Sprawa nie potrzebuje uwag—ks. Zyłła pozosta je nadal na probostwie. SPRAWY POLSKIE W AMERYCE. Polacy w South Chicago założyli polski klub polityczny. W Chicago polska warda, 16 liczy najwięcej mieszkańców, lecz podob no najmniej obywateli tego kraju. W Lima, O., aresztowany został H. Jaskulski, zato że złe cygara kładł do pudełek z opaskami dobrych cygar. W Buffalo, N. Y., pokaleczony zo stał przez lokomotywę kolei "Belt Line" 12-letni chłopiec polski, R. Łukasiewicz. W Dunkirku został spokój przy wrócony w parafji ś*v. Jacka. Tru sty si musieli ustąpić, a ks. A. Kla witer pozostaje rektorem. Franciszkę Górską, która zadusi ła swe nowo-narodzone dziecko w Buffalo, N. Y., sędzia skazał na 5 lat cię/kich robót w więzieniu. Ob. Wolniewicz z South Chicago został potłuczony przez kolej. Win nym wypadku jest podobno kondu ktor. Spółka kolejowa chce wyna grodzić ból i stratę. August Baran, mieszkający przy Alexandrine av., w Detroit, Mich., raniony został cegłą spadającą z no wo-budowanego domu, tak mocno, iż musiano go zawieść do szpitala. Pan M. Kruszka przeprowadził prawo w Izbie prawodawczej stanu Wisconsin, że ogłoszenia i sprawy urzędowe miasta Milwaukee mają także być w polskim języku druko wane. Zachodzi tylko pytanie, czy Senat bill ten potwierdzi. Obywatele: Jan Czaja, Jan Bed narz, Franciszek Śmietana, Bernard L. Maciejewski i Jakób Molier utwo rzyli spółkę z kapitałem $150,000 i mają pobudować browar w Chicago. Miejsce zostało już zakupione. Do tej spółki akcyjnej należą sami po lacy i nosi ona nazwę "Gambrinus Brewing Co." Polacy w Coal, Pa., mianowali na urzędy gminne swoich własnych kandydatów i spodziewamy się, że wybór przeprowadzą. Gazety angiel skie się wściekają. Widocznie nie można im dogodzić—gdy polacy nie biorą udziału w polityce—nazywają ich hunami—gdy postawią własnego kandydata, żądają obostrzenia prawa naturalizacji. W New Yorku umarła znana re stauratorka polska p. Klementyna Budzyńska, którą nazywali wszyscy "matką." Dobroczynność Budzyń skiej słynie nie tylko w New Yorku, ale w całej Ameryce i w Europie w niejednej kronice wspominane jest jej nazwisko z uszanowaniem. Pogrzeb odbył się we środę z wiel ką okazałością. Leon Heilpern dostawiony został w kajdanach do Minneapolis z El Paso, Tex. Więzień powiada, iż po głoska o uwięzieniu go i zarzutach mu czynionych jest nieprawdziwą, i że on sam, słysząc o co jest posądzo ny, oddał się w ręce policji w El Paso, Tex. Sprawa Heilperna, który znajduje się obecnie za kratkami, ro strząsaną będzie sądownie 11 n. m. Zona uwięzionego, jak korespondent donosi, widzi się z nim codziennie i widocznie nie ma do niego pretensji, iż używał przyjemności podróżowa nia z Minne Frost. Nasze bale. "Jakże się powiódł bal towarzyst wa "Pociechy Ojczyzny?!" "Powiadam ci,znakomicie! Wszys cy byli w tak wybornym humorze, że dwóch gości musiano odstawić na.... "police station," a trzech w ambulansie odwieziono do szpitala... —[Kukuryku. JL V JTX Nowiny z Cievelandu. SPRAWA MOŁEttlEW SKI E(JO JUŻ ZOSTAŁA ltOZSTKZYUJiIIJTĄ. Wdowa Kaniewska skarży ks. Koła szewskiesro, że wyłudził pienią dze od jej nieboszczy ka męża. Clevkland,O.,24 Lutego 1891.— Common Pleas sąd rozstrzj'gnął spra wę Gołembiewskiego. .lury przyzna ła mu tylko $19.00, lecz ks. Koła szewski zapłacił przeszło $1,200.00 kosztów sądowych. W Probate Court jest wniesiona sprawa p. Kaniewskiej przeciwko ks. Kołaszewskieiuu, o niesprawie dliwe wyłudzenie sumy $325.00 od umierającego męża. Założona została spółka z kapita łem $2,500,000. Będą budować fa brykę do wyrabiania Vestibul slee ping car. Ma ona stanąć blisko no wej kolonji polskiej, pomiędzy uli cami Superior i St. Clair. Polacy już mają pozwolenie od Biskupa na bu dewę nowego kościoła. Zarząd edukacyjny dostał pozwo lenie na budowę nowych czterech szkół: pierwsza stanie na ulicy Storer przy Rhodes za sumę $54,000 druga na ulicy Warren przy I:\roadway za (55,000 trzecia na ulicy Woodland przy Wanelik za $54,000 czwarta na ulicy Fairmont, przy Enclid za $54, 000 dolarów. Lorenz Lolorebski, polak, 56 lat stary, przerżnął sobie kuchennym nożem gardło, około 1 god. w ponie działek rano. Thomas ambulance za brał go do szpitala Św. Aleksego. Lolorebski jest nie żonaty, szewc, nadzieja jest utrzymania go przy życiu. Obecnie tutaj się dzieje to samo co było w Buffalo na Wojciechowie. Daj Boże, ażeby tę burzę jako za żegnać, lecz inaczej nie można, jak tylko tego Fritza Rade z Cleveland wyrzucić, bo póki on pozostanie to spokoju nigdy nie będzie. Ks. Kołaszewski wyraził się nie dawno do reportera gazety Plain Dealer, że znaczy on w Clevelandzie więcej niż 500policjantów, gdy idzie o poskromnienie polaków a w ubie głym tygodniu tylko kilka kobiet stanęło przed plebanją—i musiał wezwać trzech policjantów! Ofiary polskie w Maniuth. Pomiędzy ofiarami eksplozji gazu w kopalni węgla w Mamuth byli a mianowicie: 1. Ludwik Groncki, 2. Franciszek Kiżecki 3. Michał Ko siński, 4. Jan Kozioł, 5. Stanisław Wyrwiński, 6./Walenty Waksmonc ki i 7. Jan Witek. Trzech z wyż wy mienionych pochodziło z Galicji, z Grochowa, a mianowicie: Jan Ko zioł, Jan Witek i Ludwik Groncki, Michał Kosiński pochodził także z Galicji lecz nie wiadomo z jakiej miejscowości Waksmoncki z Nowe go Targu w Galicji, Franciszek Ki żecki z Poznania zaś Stanisław Wyr wiński z Polski pod zaborem rosyj skim. Polska szkoła handlowa. Wyższa handlowa szkoła polska (Business College) ma być założona staraniem ks. Grutzy przy parafji św. Józefa w Milwaukee. Zakupiono już na ten cel grunt, który kosztował $10,000. Obecnie są zbierane składki na budowę tejże szkoły. Korespondent nasz z Princeton, Wis., donosi, że tam sprzedaje obra zy p. Krygier z Milwaukee, i powia da, że jest agentem księdza Grutzy, z parafji Św. Józefata, i że pieniądze zebrane za obrazy mają być obróco ne na cel budowy nowej szkoły han dlowej w Milwaukee. Skandalista pojmany. M. Gano alias Zelewski, który nie dawno jeszcze bawił w New Yorku i Buffalo, został aresztowany w She nandoah przez detektywa z Pitts ton za kilka "kawałków" porobionych w ostatniem mieście. Gano naciągnął podobno tamtejszego hotelistę na $168—oraz namawiał jego żonę, aby otruła męża. Imć pan Gano alias Ze lewski będzie zatem miał ciężką przeprawę w Pitston. J. Supkowski kandydatem. Dunkirk, N. Y., 26 Lut. (Kor. Am).—Powszechnie tu lubiany nasz rodak Józef Supkowski został nomi nowany przez demokratów na urząd Opiekuna Biednych. Pan S. mówi trzema językami, i posiada dobre wykształcenie i jest dobrym pola kiem i katolikiem. Wybory odbędą się d. 3go Marca i spodziewamy się, że wszyscy rodacy oddadzą mu swe głosy. .W Canton, O., Arthur L. Keller spadł z bicyklu, jak skręcał na torze tramwajowym, i tak nieszczęśliwie upadł głową na szynę, iż odrazu zo stał zabity. AMERYKA z DODATKIEM PO W1K9CIOWYM, ozdobionymkosi łownymi i pięknymi obrazkami, kofiztnje tylko $1.60 rocznie. Najtańsze i najlepsze pisma pol skfe w wiecie. MIŁOŚĆ Z PITTSBURGA. Szczęście przeszkoda mietła pięść —Trzech mężczyzn, a jedna kobieta. Mr. Józef Karpiński miał piękną żonę i utrzymywał "boarding-house" w Południowym Pittsburgu przy ul. 20-tej No 5. Młodzi robotnicy pols cy opłacali dobrze za stołowanie się, więc Karpiński był kontent z tego, że ciężko pracować nie potrzebował, a o innych pretensjach do żony nie miał czasu nawet pomyśleć. Tym czasem "bortownicy" przymrużali zwolna oczy po za plecami jego, a żona: ich dowcipami cieszyła się, i coraz dalej, i dalej. W obiegły*)! ty godniu dopiero zrobił się w Pittsbur gu rozruch! Oto żona Karpińskiego uciekła z jednym ze stołowników, Janem Celmere.n wiadomość tę u słyszał także Karpiński, jak o tem już wszystkie dzieci, nietylko starzy, wiedziały. Ocucił się! Zaczął rozpa czać i rozmyślać sposoby na ukara nie przestępców. Dalej więc, wpo goń za nimi! Serce mu podszepnęło, iż wyjechali do Toledo. Przyjechał tu we czwartek wie czorem, przypadkowo spotkał na uli cy obywatela Augusta K., który ja ko rodak rodakowi nie odmówił po mocy. Najęli detektywów i wyszu kali, że Karpińska z Celmerem za mieszkali u Grochowskich przy Franklin ave. No 336. Wieczorem bardzo późno poszedł p. August do Grochowskich, aby się zapytać Kar pińskiej, czy powróci do męża, lub będzie żyć z gachem. Karpińska i Grochowska wyleciały z mietłami i wytrzepały mu plecy niemiłosiernie, a nadto podarły mu spodnie i wyta rzały surdut w błocie. W piątek Karpiński poszedł do swej żony: Celmeri pobił i wypę dził precz. A z całego tego interesu wypadł bardzo mały rezultat: oto Karpiński z żoną się pogodził i żyją oboje w zgodzie, jak aniołki. Do Celmera też nie mają ani najmniej szej pretensji. LISTY Z KAPITOLU. i Regularny Korespondent Ameryki, 710 8th str. Ń.W.WASIIINUTON,F).C. I Dniami Lutego, 181M. Prezydent Harrison podpisał w sobotę non» i nację Chas. Foster'a z Ohio, na sekretarza skarbu w miejsce zmarłego ministra Windom. W ko łach kongresu washigtońskiego wy wołała ta nominacja korzystne wra żenie. Republikanie z tej nominacji są bardzo kontenei, albowiem taki "praktyczny" minister skarbu, jak Foster, jest im bardzo potrzebny. Demokraci zaś obawiają się, że pie niądze skarbowe będą używane do celów wyborczych, jak za owych do brych czasów Jana Sliermana z Ohio. W Toledo p. Foster jest dobrze znany ze szpe1ulacij gazowych i gruntowveh,na czein miasto nie mało postradało. W Senacie toczą się zacięte deba ty nad wnioskiem, aby rząd wyzna czył $100,000,000 na budowę kana łu Nicaragua. Demokrata Morgan silnie wniosek popiera, a oponentem zaciętym jest także demokrata p. Vest. Musi być w tem jakiś sekret, że asygnacji tej tak raptem dopomi na się p. Morgan. Rząd się powinien namyślić dobrze nim wyda pieniądze, czy nie zostanie tak oszukany jak na kolejach "pacyfikowych." Ze wszystkiego widać, iż kampa nja polityczna nadchodzi. Politycy robią już zabiegi i nie jednemu ro bią zawód. Senator Gorman jest kandydatan, krzyczą jedni, a drudzy odpowiadają, Senator Gorman nie jest kandydatem p. Cleveland jest kandydatem p. C., nie jest kandy datem p. Harrison, p. Blaine ditto, ditto. Stanowczego nic w tej sprawie nie można powiedzieć. Sesja Kongresu Narodowego skończy się we czwartek. Demokraci starają się o uchwalenie nadzwy czajnej sesji. Immigracja do Stanów jednoczonych. W ciągu roku 1890 przybyło do Stanów Zjednoczonych: Niemców 77,188, Irlandczyków 38,568, An glików 45,087, Szkotów 10,391, Wa lijczyków 394, Frąncuzów 7,082, Rosjan 32,256, Polaków 17,409, Szwajcarów 7,144, Szwedów 25,095, Norwegczyków 9,975, Belgijczy ków 2,52Y, Holendrów 4,325, Wło chów 59,154, Hiszpanów 835, Portu galczyków 957, Duńczyków 8,735, poddanych austro-węgierskiej mo narchii o7,122, Finlandczyków 1,387, Turków 570, Greków 300, Ormian 120, rozmaitych innych narodowości 5,122. Do Ameryki a względnie do zachodnich Stanów jedzie z Rosji 10,000 żydów. Część tychże ma się osiedlić w Milwaukee. Wychodźcom pomaga baron Hirsch z Paryża. Ks. Tokarski wyjechał do Europy* Wiel. ks. S. Tokarski, z Pulaski, N. D., wyjechał przed tygodniem do Europy dla poratowania nadwątlo nego zdrowia. W jesieni, jak nam korespondent donosi, prawdopodob nie powrdci.